Reportaże - Audio-Video - Testy sprzętu stereo i wideo - Audio-Video - Testy sprzętu stereo i wideo https://www.avtest.pl Sun, 05 May 2024 00:30:39 +0000 pl-pl Ayon Audio https://www.avtest.pl/artykuly/reportaze/item/892-ayon-audio https://www.avtest.pl/artykuly/reportaze/item/892-ayon-audio Ayon Audio

High-end tworzony z głową

Gerhard Hirt – to nazwisko doskonale kojarzy zdecydowana większość audiofilów. Mało kto zna jednak kulisy powstawania urządzeń tej marki. A te – jak się okazuje – są bardzo nietypowe. Jako jedyna redakcja z Polski, mieliśmy okazję odwiedzić siedzibę Ayona, jak również dwa inne miejsca bezpośrednio związane w powstawaniem urządzeń tej marki.

Sala odsłuchowa w fabryce Ayon

Nikt chyba nie zaprzeczy – włączając w to sceptyków i „przeciwników” – że Ayon Audio odniósł w ostatnich latach niekwestionowany sukces handlowy i wizerunkowy. Z pewnością jest to jeden z powodów, dla których spotyka się nieprawdziwe informacje na temat austriackiej firmy. W drugiej połowie lutego nadarzyła się okazja, by odwiedzić Gerharda Hirta w jego własnym „królestwie” i przy okazji poznać kulisy powstawania produktów Ayona i zestawów głośnikowych Lumen White. Zadanie nie należało jednak do łatwych. Gerhard jest wyjątkowo zajętym człowiekiem, jednak pod wpływem dystrybutora wygospodarował niemalże dwa dni, by poświęcić mi czas, pokazując co, gdzie i jak.

Początkowy plan Gerharda zakładał odwiedzenie aż czterech miejsc, jednak z uwagi na lokalnie niesprzyjające warunki pogodowe (w drugiej połowie lutego w Grazu i okolicach miały miejsce intensywne opady śniegu) musieliśmy zrezygnować z jednego punku „wycieczki” na południu Austrii. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Wiednia, w którym akurat wizytowałem za sprawą wcześniejszej podróży służbowej, a w którym to mieście dzień wcześniej udało mi się zwiedzić bardzo ciekawy Dom Mozarta. Wraz z dystrybutorem udaliśmy się na spotkanie z Gerhardem Hirtem, szefem Ayona, który poprowadził nas do pewnego, bardzo ciekawego miejsca w południowo zachodniej części stolicy Austrii, do którego – jak twierdzi – dziennikarze generalnie nie mają wstępu. Chodzi mianowicie o firmę StreamUnlimited, z którą nasz „przewodnik” od lat bardzo ściśle współpracuje w zakresie opracowywania sekcji cyfrowych, w szczególności zaś sieciowych oraz oprogramowania odtwarzaczy strumieniowych.

Po dwugodzinnej wizycie na terenie byłego campusu Philipsa, udajemy się w 180-kilometrową podróż na południe Austrii, do siedziby, firmy Living Sound Vetriebs GmbH będącej właścicielem marek Ayon Audio i Lumen White.

{gallery}reportaz/ayon/stream{/gallery}

Gratkorn, Austria

Miejsce docelowe pierwszego dnia naszej podróży mieści się na przedmieściach – niemalże na granicy administracyjnej Grazu – rodzinnego miasta Arnolda Schwarzeneggera. To akurat zapamiętałem z lat swojej młodości, gdy fascynowała mnie postać najsłynniejszego na świecie (jak się później okazało) kulturysty, potem aktora, a następnie gubernatora Kalifornii. W ramach anegdoty, z ust Gerharda dowiaduję się, że dom, do którego jedziemy, będący własnością Gerharda i jego żony, o mały włos nie został wcześniej kupiony właśnie przez Schwarzeneggera, który kilkanaście lat temu szukał oazy spokoju dla swojej mamy. Ostatecznie się jednak z zamiaru wycofał, ponieważ… w tamtym miejscu (zbocze góry) nie można lądować helikopterem. Zanim dojeżdżamy na miejsce, dowiaduję się kilku ciekawych rzeczy o bohaterze naszego spotkania, człowieku niezwykle zapracowanym, ale też bardzo oddanym temu, co i jak robi. Hirt to prawdziwy pasjonat, typ człowieka, który gdy już coś tworzy, stara się robić to jak najlepiej, jak najskuteczniej. Sprawia wrażenie osoby, która cały czas się spieszy, który cały czas za czymś goni. Jest pogodny, otwarty do ludzi, bardzo rozmowny, ale też zdecydowany i bardzo ceniący swój czas, czego nie ukrywa. Szanuje pieniądze, już po godzinie odnoszę wrażenie, że potrafi je dobrze liczyć. Mówiąc wprost, jest oszczędny. Gdy wsiadamy do jego auta (dostawczy Volkswagen z mocnym silnikiem diesla) zwracam uwagę na zainstalowany moduł tuningowy. Zapytany o niego, Gerhard zdradza fragment swojej przeszłości zawodowej: okazuje się, że przez wiele lat pracował w niemieckiej fabryce Bayerische Motoren Werke (BMW), gdzie około 30 lat temu zajmował się opracowaniem natrysku metanolu na intercooler (fani motoryzacji zapewne wiedzą o czym mowa i jak to się ma do obecnie produkowanych modeli M GmbH). „Zarabiałem naprawdę dobre pieniądze, miałem stabilną sytuację finansową, ale chciałem robić coś na własną rękę, zaś audio mnie pasjonowało, więc postanowiłem zacząć produkować sprzęt high-end. Moja sytuacja finansowa uległa raptownej zmianie [tu Gerhard pokazuje wymowny gest ręką – przyp. FK], oj nie było łatwo. Ale jedno muszę przyznać: pracując w BMW nauczyłem się, co znaczy organizacja” – przyznaje. Jeszcze w trakcie tego popołudnia, wieczora, a także następnego dnia będę miał okazję dobrze zrozumieć, co dokładnie miał na myśli.

ayon salon odsluchowy

Widok ogólny pomieszczenia odsłuchowego, w którym Gerhard Hirt przeprowadza główną część testów.


Kluczową sprawą w każdym biznesie są, jak wiadomo, kontakty. W branży audio Hirt ma ich całe mnóstwo. Living Sound Vetriebs GmbH przez wiele lat była czołowym austriackim dystrybutorem sprzętu high-end. Przez jego ręce przewinęły się nieomal wszystkie kluczowe marki z tego segmentu. To zapewniło mu 
cenne i bliskie kontakty z wieloma ludźmi, z przeróżnych specjalizacji i dziedzin. Długo mógłby o tym wszystkim opowiadać. Przykłady poda niebawem, gdy już dojedziemy na miejsce. Jeszcze w trakcie podróży do Gratkorn wyjaśnia mi, dlaczego we Wiedniu jest znacznie gorszy rynek na sprzęt audio niż w Grazu – mimo, że miasto jest przecież znacznie większe i liczebniejsze. Kalka z naszego podwórka – tyle że chyba w jeszcze gorszym (jak wynika z jego relacji) wydaniu: licytowanie się na rabaty, szkalowanie marek, złe podejście do klientów. Szkoda o tym pisać. Ale też nie chce się wierzyć: na tak dojrzałym, zdawałoby się, rynku – takie rzeczy?

ayon s-35 wnętrze

Wnętrze S-35 skrywa upsampler PCM>DSD (StreamUnlimited) oraz unikatową sekcję analogową z niestosowanymi wcześniej miniaturowymi lampami.

Fabryka, jakich nie ma…

Droga do siedziby firmy wiedzie krótką stromą drogą pod górę, której podnóże zaczyna się przy autostradzie A9. W tym czasie zalega na owej drodze mnóstwo śniegu. Trzeba w tym miejscu dodać, że Graz ma specyficzny mikroklimat. W zimie cieplejsze i wilgotne powietrze napływające z południa zatrzymuje się na górach, a następnie ulega schłodzeniu, wskutek czego dochodzi do częstych opadów. 20 km stąd może nie być grama śniegu, a u nas zima – wyjaśnia nasz bohater. Akurat z podobną sytuacją mamy dzisiaj do czynienia. Z kolei w lecie potrafi być bardzo upalnie (wiele lat temu sam tego doświadczyłem). Ponieważ jest ślisko, jedno auto zostawiamy na dolnym parkingu, jedziemy pod górę busem Gerharda, który wprawdzie ma opony zimowe, ale napęd tylko na jedną oś i daje radę pokonać tylko 2/3 drogi. Trakcji jest zbyt mało, by kontynuować wspinaczkę. Gerhard woła o pomoc i za kilka minut zjawia się pracownik w czteronapędowej Kii, którą już bez żadnych sensacji dojeżdżamy do celu. Tym celem jest duży dom mieszkalny o powierzchni około 1000 m2, którego znaczna część została przeznaczona na prowadzenie…fabryki. Gerhard mieszka tu z żoną – tu mieszkają i tu pracują. A wraz z nimi zwykle czwórka pracowników. Osoby te zajmują się montażem droższych modeli wzmacniaczy (Scorpio na przykład, jest produkowany gdzie indziej) i odtwarzaczy oraz serwisem. Przyznaję, że pierwszy raz widzę coś podobnego: siedziba nie tak wcale małej firmy produkcyjnej znajdująca się w domu właściciela. Fakt, że dużym, ale jednak domu. Najbardziej zadziwia widok stojących w hallu, pomiędzy dużą kuchnią a pokojem odsłuchowym wielkich kolumn Lumen White oraz pustych drewnianych obudów (przy okazji mogę docenić kunszt ich wykonania), zaś kilka kroków obok przestrzeń z kilkunastoma, jeśli nie kilkudziesięcioma urządzeniami, z których część stoi na swoich kartonach, a część na stolikach. Te gotowe, świeżo wyprodukowane egzemplarze są poddawane procedurze wygrzewania – trwa ona minimum 24 godziny. Już w tym momencie widać, że praca nie opuszcza Gerharda nawet na chwilę. Nawet gdyby chciał, nie bardzo ma gdzie od niej uciec…

Ayon PSE Triode stereo power amp prototyp

PSE Triode Stereo Power Amp – to też, zdaje się, coś nowego. Próby z transformatorami wyjściowymi w toku.


Zaczynamy od pomieszczenia odsłuchowego, gdzie stoją trzy pary prototypowych modeli Lumen White, prototyp wzmacniacza, otwarty od góry, również prototypowy odtwarzacz strumieniowy S-35 (do chwili składu DTP niniejszego artykułu nie ma go w ofercie) i wiele innych modeli – z tego co rozpoznaję, już seryjnych. Pokój Gerharda ma fajnie zrobioną akustykę, nie jest jednak w tym względzie ekstremalny. To pomieszczenie o cechach sporego (mniej więcej 45-metrowego) salonu z zaadaptowanym sufitem i częściowo także ścianami bocznymi. Niemal od razu, bez zbędnej zwłoki, Gerhard puszcza muzykę. To będzie próbka możliwości nowego streamera S-35. Potem tłumaczy, dlaczego jest, to znaczy będzie, wyjątkowy. Ja pozwolę sobie odwrócić kolejność zdarzeń. S-35 wykorzystuje zaprojektowany przez Stream Unlimited konwerter PCM-DSD (podobne opracowanie znamy już z S-10, tu jednak jest to inny układ) oraz specjalnie skonstruowany aktywny filtr dolnoprzepustowy (zamiast DAC-a, którego tutaj w ogóle nie ma) i miniaturowe lampy o bardzo szerokim paśmie. Gerhard przyznaje, że zaprojektowanie upsamplera było wielkim bólem głowy dla byłych inżynierów Phliipsa (to oni założyli Stream Unlimited). Najpierw słuchamy odtwarzacza S-10 Signature (recenzowanego na naszych łamach), po nim zaczyna grać S-35. Różnica jest nader czytelna. Rewelacja! Znacznie większa namacalność brzmienia, większa, swobodniejsza scena, bardziej rozdzielczy bas. Po prostu nie ma porównania. Na oczywiste w tej sytuacji pytanie, kiedy S-35 pojawi się w sprzedaży, Gerhard nie potrafi dokładnie odpowiedzieć. Coś jeszcze dopracowuje… Monachium raczej wykluczone. Na stoliku ze sprzętem widać kolejny prototyp lampowca z transformatorami podłączonymi poza obudową, nieskończone są też nowe zestawy głośnikowe Lumen White – z tyłu widać „pająki” zwrotnicy. Gerhard jest typem poszukiwacza, chyba trochę takim niespokojnym duchem, który pragnąłby wszystko dopiąć na ostani guzik. Tu, w pokoju testowym widać, nad iloma rzeczami pracuje, ile ma projektów w zanadrzu. Odsłuchów nie robi sam, partycypują w tym także inni, ale on z pewnością ma decydujący głos.

ayon lumen white

Odsłuch zestawów głośnikowych Lumen White. Obok kolumn prototyp odtwarzacza strumieniowego S-35, którego moglismy posłuchac w bezposrednim starciu ze znanym modelem S-10 w wersji Signature. Róznica była, oj była...

 

Wracając jeszcze do przyszłych projektów: w części produkcyjnej, na stole stoją dwie sztuki Conquistadora – potężnego monobloku, o którym wiedzą już dystrybutorzy, ale podobno nikt go jeszcze na żywo nie widział. Jestem pierwszy. Gerhard zdradza, że ma powstawać tylko 5 kompletów rocznie, ale nie chce na jego temat nic więcej powiedzieć – to tajemnica. Rozumiem i szanuję.

ayon conquistador

Conquistador – tłumaczenie chyba zbyteczne – to na razie prototyp, ale już bardzo zaawansowany. Byliśmy ponoć pierwsi, którzy go widzieliśmy. Szczegóły konstrukcyjne są na razie tajemnicą.

Produkcja rozproszona (po Europie)

W części produkcyjno-serwisowej, do której wchodzi się tylnym wejściem domu, znajdują się cztery stanowiska montażowo-serwisowe. W czasie gdy tam jesteśmy, pracują cztery osoby. Zbudowanie jednego średniej wielkości wzmacniacza zajmuje jeden dzień (jednej osobie). Siłą rzeczy, tej wielkości zakład produkcyjny nie sprostałby zapotrzebowaniu klientów. Rozwiązaniem jest silne rozproszenie produkcji: zlecanie jej na zewnątrz. I nie mam tu na myśli podwykonawców elementów, bo to oczywiste i to robi każdy. Chodzi o montaż całych urządzeń. Gerhard przytacza wymowny przykład. Poznał dwóch Bułgarów, byłych pracowników dużego serwisu elektronicznego w Bułgarii, który został zamknięty. Jednym z nich jest Alexander, którego miałem okazję zobaczyć na miejscu w firmie, drugi musiał wyjechać z Austrii ze względów rodzinnych i tam organizuje produkcję (właściwie to już to częściowo zrobił). Zarobki w Bułgarii są bardzo niskie, za montaż wzmacniacza (chodzi w tym przypadku o model Scorpio) wykwalifikowani ludzie dostają od Ayona nieco wyższe wynagrodzenie niż w swoim kraju, zatem nie mogą narzekać. Gerhard wspomina, że olbrzymim problemem w Bułgarii są kradzieże i rabunki. Przeniesienie części produkcji do jakiejś hali nie wchodzi w grę ze względu na wiążące się z tym bardzo duże ryzyko. Drugi z Bułgarów ma ponoć dom pod ochroną, więc problem jest zminimalizowany. Podczas kolacji dowiaduję się o istnieniu wielu różnych miejsc, w których powstają urządzenia Ayona lub komponenty, na przykład obudowy do kolumn Lumen White (te są budowane gdzieś w Austrii, w jakiejś bardzo zaawansowanym zakładzie). Transformatory do wzmacniaczy wytwarza także austriacka firma – ELIN Motoren. Nie ma ona absolutnie nic wspólnego z rynkiem audio – zajmuje się produkcją elektrycznych generatorów przemysłowych. Dlaczego w ogóle robią coś dla Ayona? Ponieważ Gerhard zna jednego z właścicieli (lub wysoko postawioną osobę) z czasów szkoły. Ot, taka koleżeńska pomoc. Tego typu bardzo korzystnych „układów” Hirt ma co nie miara. Wspomina, rzecz jasna, tylko o wybranych – i pewnie o tych, o których może lub wypada mu mówić. Doskonale wie nawet takie szczegóły, w jakim kraju zamówić dobre kartony. Te, których używa, pochodzą z Węgier. Są trzykrotnie tańsze niż rodzima produkcja, a wcale nie gorsze. Pokazuje mi: zobacz – to jest najtwardszy dostępny karton. Faktycznie, gruby. Wierzę na słowo. W domu-firmie jest wielka piwnica i olbrzymie składy komponentów: lamp, transformatorów. Spora część wygląda na archiwum, rzeczy już niewykorzystywane w produkcji. Czuję coraz większy respekt do Gerharda. Jak on nad tym wszystkim jest w stanie zapanować? Najwyraźniej nasz bohater daje sobie z tym radę. Osobiście nigdy wcześniej nie spotkałem się z taką organizacją produkcji. Ale czemu nie ułatwić sobie życia i przenieść wszystkiego w jedno-dwa, no może trzy miejsca? Odpowiedź jest prosta: koszty. Gerhard doskonale wie, że trzeba je trzymać pod żelazną kontrolą. Rozmawiamy nieco dłużej na ten temat, doskonale wiem, co ma na myśli, w końcu ja też borykam się z tym problemem. Największym wrogiem każdej działalności, szczególnie takiej, w której sprzedaż jest związana z sezonowością i koniunkturą, są koszty stałe. Gerhard właściwie nie ma kosztów stałych jako takich. Wyznaje, że nie spłaca ani jednego kredytu – suma jego rat wynosi zero. Obydwa domy (jest jeszcze drugi, położony niedaleko, pełniący funkcję magazynu) zostały sfinansowane z własnych środków, dotyczy to także aut. Ile firm dzisiaj tak działa? Nie ukrywam, że tym podejściem szef Ayona zdobył moje uznanie. Należy też podkreślić – co widać w pokoju odsłuchowym, a jeszcze bardziej po ofercie – że Hirt w ogóle nie spoczywa na laurach. Jest bardzo dumny ze słynnej okładki magazynu The Absolute Sound zatytułowanej „Bugatti of Audio”. Ale nie odcina kuponów. Oczywiście kocha lampy i bez nich nie wyobraża sobie żadnego urządzenia. Cały czas jednak poszukuje, kombinuje, działa. Takie podejście gwarantuje mu długą i dobrą przyszłość na rynku audio. Jeśli jego zabraknie w high-endzie, to znaczy, że zrezygnował, albo high-endu już nie ma.

ayon testowanie cd

Testowanie gotowego odtwarzacza strumieniowego z wykorzystaniem cyfrowego oscyloskopu (niewidocznego na zdjęciu).

 

Galeria

{gallery}reportaz/ayon{/gallery}

 

PRODUKCJA LAMP

Jest jeszcze coś, co świadczy o niewątpliwym talencie Gerharda do biznesu: wyczucie chwili, odpowiedniego momentu oraz wykorzystanie nadarzających się możliwości. W Pradze, a więc nie tak znowu daleko od jego siedziby (ok. 460 km krótszą trasą) była swego czasu fabryka lamp elektronowych należąca do Tesli. Naturalnie, wiele lat temu zakład ten został zamknięty. Ale ludzie pozostali, żyją i…nadal pracują. Oczywiście dla Gerharda wraz z jego wspólnikiem, z którym postanowili w stosownym momencie zainwestować (przypuszczalnie niezbyt dużą kwotę), przejmując wszystkie maszyny (większość z nich pamięta lata 50) i dając kilku osobom zatrudnienie. A są to osoby, które o produkcji lamp wiedzą wszystko. W Europie dzisiaj już właściwie nikt nie wytwarza lamp, nie na znaczącą skalę. Ayon nie tylko jest (w dużej mierze) samowystarczalny, co pozwala mu być bardziej konkurencyjnym, ale też ma pewną przewagę, bo pewne typy lamp robi wyłącznie dla siebie (jak choćby AA62B czy AA82B). Część produkcji jest „brandowana” jako Emission Labs, co przynosi dodatkowe zyski.


To jest właśnie trzeci punkt mojej wycieczki. Na miejsce dojeżdżamy dość późno, około godziny 15.00, mniej więcej na godzinę przez weekendem. W trzypiętrowym budynku o nazwie Aeral Elektra, w pokoju 404 podpisanym jako „Vaccum Technologies” mieści się kilkupokojowy zakład produkcyjny, będący swego rodzaju skansenem niegdyś zapomnianej, a dziś tak potrzebnej technologii. Stare maszyny produkcji czechosłowackiej oraz kilka polskich (Horyzont) służących do sterylnego przechowywania nieskończonych lamp w warunkach częściowej próżni robią wrażenie i łezka się w oku kręci. Sami zresztą zerknijcie…

{gallery}reportaz/ayon/tesla{/gallery}

]]>
webmaster@av.com.pl (Webmaster) Reportaże Thu, 25 Oct 2018 07:30:15 +0000
Z wizytą w Primare Systems AB https://www.avtest.pl/artykuly/reportaze/item/730-z-wizyta-w-primare-systems-ab https://www.avtest.pl/artykuly/reportaze/item/730-z-wizyta-w-primare-systems-ab Z wizytą w Primare Systems AB

Mocny powiew nowości znad Sundu - z wizytą w Primare Systems AB

Końcówka 2017 roku zapowiada się jako jeden z najważniejszych momentów w historii Primare. Ta szwedzka firma z siedzibą na obrzeżach Malmö wprowadza trzy nowe serie urządzeń, odnawiając niemal całą ofertę. Od roku ma też nowe szefostwo. Nasza niedawna wizyta w fabryce była świetną okazją, by zaczerpnąć informacji z pierwszej ręki.

W 2002 roku miałem okazję odwiedzić fabrykę Primare w Vaxjö – 65-tysięcznym mieście w południowej Szwecji. To był dobry okres dla tej marki: stosunkowo niedawno wprowadzona seria 20 napędzała sprzedaż, gama 30.1 też była całkiem nowa. Biznes się kręcił. Primare zajmowało wówczas niewielki parterowy budynek, gdzie mieściło się biuro Xena Audio AB, firmy, do której należały marki Primare, Copland i QLN oraz sama fabryka. Szefem całego przedsięwzięcia był postawny i energiczny Lars Pedersen. W październiku ubiegłego roku ten sympatyczny Szwed, w poszukiwaniu innego celu w życiu, opuścił Primare.

Osiadł na południu Europy. Choć z Primare nie ma już formalnie nic wspólnego, nieraz dzwoni do firmy z pytaniem: „co słychać” – wyznaje przesympatyczny Amerykanin, Terry Medalen, który teraz pełni obowiązki Larsa. Wraz ze swoją żoną przeprowadzili się właśnie do Malmö, gdzie kilka lat temu przeniesiono fabrykę i biura Primare. Powód przeprowadzki był nie byle jaki. Jak przyznaje Siemen Algra, drugi kluczowy człowiek w obecnym Primare (pracował w Primare jeszcze za czasów, gdy fabryka była w Vaxjö), niegdyś podróż do najbliższego lotniska (w Kopenhadze) trwała 3 godziny. Dla niewielkiej firmy, której szefostwo i pracownicy podróżują kilkanaście razy w roku, było to uciążliwe. Obecnie podróż do Kopenhagi zajmuje niecałe 30 minut, w dodatku jest wyjątkowo przyjemna: znaczną jej część stanowi przejazd przepięknym mostem Öresundsbron (długość 7,8 km) nad cieśniną Sund oraz 3,5-kilometrowym podmorskim tunelem (już po stronie duńskiej).

 

1a Most nad Sundem

Most nad Sundem połączył Szwecję i Danię.

 

Most nad Sundem jest najdłuższym na świecie mostem łączącym dwa państwa. Otwarto go 1 lipca 2000 roku i od tego czasu nastąpiły bardzo dynamiczne przemiany Malmö – miasta jeszcze w latach 90. kojarzonego głównie z przemysłem stoczniowym, natomiast dziś będącego ważnym ośrodkiem kulturalnym i miastem o charakterze postindustrialnym. Rezyduje to na stałe najwięcej obcokrajowców ze wszystkich miast w Szwecji. Ponad połowa populacji Malmö to ludzie młodzi – w wieku do 35 lat. To widać na ulicach, wolnych od korków, nieskażonych wielokomiejskim zgiełkiem. Terry  przyznaje, że choć mieszka tu już od ponad roku, nie tęskni za swoim rodzinnym San Francisco. To bardzo otwarty człowiek, o bogatym doświadczeniu w branży audio, poprzednio związany z amerykańskim dystrybutorem Sumiko (prowadzącym dystrybucję Primare w Stanach Zjedononych od wielu już lat).

 

1d Primare team

Ekipa Primare niemal w komplecie: od lewej do prawej: Christian i Christiano, Kalle, Bent Nielsen, Siemen Algra, Terry Medalen. Na pierwszym planie wzmacniacze serii 60. Jako jedyne, pozostaną w ofercie bez zmian.

 

Siedziba Primare mieści się w cichej dzielnicy na przedmieściach Malmö – Limhamn. Na miejscu witają mnie, oprócz Terry'ego, Siemen Algra oraz sześciu innych pracowników, a wśród nich Christiano odpowiedzialny za kontrolę jakości, Christan zajmujący się oprogramowaniem (obaj naprawdę młodzi ludzie), dwie panie od finansów i spraw organizacyjnych oraz – pochłonięty dopracowywaniem prototypów – Bent Nielsen, główny konstruktor Primare związany z firmą niemal od samych jej początków, czyli pierwszej połowy lat 90. Ośmiu pracowników, nie licząc 20-letniego syna Benta, który pracuje na pół etatu, stanowi cały, doskonale skomunikowany ze sobą, zespół. Warto wspomnieć, że jego zdecydowana większość to nie są rodowici Szwedzi. Siemen jest z pochodzenia Holendrem, Christian i Christano również mają korzenie pozaskandynawskie, a Bent Nielsen jest Duńczykiem. Terry'ego już przedstawiłem.

 

1c Primare wejscie glowne

Wejście do siedziby firmy od strony ulicy Limstenstatan.


W trakcie przedpołudniowej kawy poznaję panujące tu zwyczaje, a w szczególności frukost, czyli po naszemu – śniadanie, które ma charakter grupowy, czy może raczej zespołowy. Wszyscy pojawiają się w kuchni jednocześnie, przygotowując sobie kanapki z żółtym serem Gouda oraz – uwaga – marmoladą. Nie przyszło mi do głowy, że mogą być bardzo smaczne. Terry tłumaczy mi także, dlaczego zespół jest tak mały. Primare nie zatrudnia wielu inżynierów różnych specjalności, ponieważ w obecnych czasach jest to niezbyt opłacalne i mało efektywne. Znacznie lepiej jest rozglądać się wśród różnych specjalności i korzystać z usług inżynierów, którzy coraz częściej świadczą usługi na zlecenie. Terry opowiada mi śmieszną sytuację, gdy młody człowiek pojawił się w progu mówiąc coś w rodzaju: „to tutaj jest Primare, ta firma od audio”? Okazał się być zdolnym programistą i… został zaproszony do współpracy. W Malmö rezyduje mnóstwo zdolnych ludzi. Oto dowód. Według rankingu organizacji OECD (Organisation for Economic Co-Operation and Development) Malmö znajduje się na 4. pozycji w rankingu najbardziej innowacyjnych miast świata (dane z 2013 r.). Miarą jest liczba zgłaszanych patentów w przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców. Pierwsze trzy miejsca zajmują w tej klasyfikacji, odpowiednio: Eindhoven (z dużą przewagą nad resztą), San Diego i San Francisco. Wspaniałe towarzystwo...

 

4a Primare 928

Od tego wszystko się zaczęło: preamp i monobloki 928 z roku 1986. Autorem tych ponadczasowych obudów w stylu Bauhaus jest znany projektant Bo Christiensen (który w 1994 r. założył włąsną markę Bow Technologies). Design serii 928 doceniło nawet kopenhaskie Muzeum Sztuki – stoi tam drugi taki komplet.

 

Firma zajmuje fragment typowego „jamnika” – długiego jednokondygnacyjnego budynku przeznaczonego dla celów biurowych. Budynek ten łączy się z dużo wyższą halą magazynową, której część przyległa do biur (jest połączona z nimi wewnętrznymi drzwiami) pełni funkcję magazynu dla gotowych produktów i komponentów. Jest jeszcze druga część magazynowa – duża, obecnie nie całkiem wykorzystana hala, w której, gdy akurat tam byłem, znajdowały się stoły z gotowymi, czekającymi na montaż przedwzmacniaczami i końcówkami mocy flagowej serii 60 (liczba tych urządzeń mile mnie zaskoczyła: to było jakieś 20–30 kompletów!).

[columns background="none" ]
[column_item col="6"]

2c Regaly w magazynie

W każdej ze skrzyń znajdują się inne podzespoły – jak widać, czytelnie opisane.

[/column_item]
[column_item col="6"]

2d Primare PRE60 gotowe

Prawie gotowe wzmacniacze mocy serii 60 czekają na górne pokrywy.

[/column_item]
[/columns]

Do tej części budynku wchodzi się poprzez oddzielne zewnętrzne drzwi, co zimą musi być niezbyt przyjemne. Ale wkrótce się to zmieni: pomiędzy obydwiema halami pojawią się wewnętrzne drzwi, a część tej drugiej zostanie wykorzystana na budowę pomieszczenia odsłuchowego.

Obszar biurowy biegnie wzdłuż długiego korytarza zakończonego kuchnią i liczy kilka małych pomieszczeń oraz większy od nich (niejako podwójny – mniej więcej 20-metrowy) pokój odsłuchowy. Na przeciwległym końcu znajdują się większe pomieszczenia techniczne, w których pracują Bent, Christian i Christano. Dalej są wspomniane hale. Jak widać, firma jest w sumie niewielka. Najbliższe mi skojarzenie wśród producentów elektroniki, którzy wielkością odpowiadają Primare, to norweski Hegel. Musical Fidelity jest zdecydowanie większy.


Montaż i inspekcja

Oczywistym jest, że Primare nie produkuje płytek PCB, nie obsadza w nich elementów, nie wytwarza też obudów ani żadnych elementów mechanicznych. Gotowe podzespoły pochodzą od przeróżnych dostawców – w przeważającej mierze z Europy (acz są wyjątki, jak np. płytka modułu sieciowego dosyłana z Chin). Montaż odbywa się jednak na miejscu, dokonuje go sam Bent Nielsen, a każde (bez wyjątku) urządzenie przed opuszczeniem fabryki przechodzi dość rygorystyczną procedurę testowo-pomiarową.

 

3b Primare QC control team

Christian i Christano – ludzie odpowiedzialni za kontrolę jakości i serwis. Po prawej widmo znieksztańceń testowanego wzmacniacza. Każdy egzemplarz musi przejść ten test, zaliczając go w normie. 

 

Christian stworzył oprogramowanie sterujące interefejsem RS-232 (właśnie z tego powodu stosuje się go w urządzeniach tej marki, i nie tylko tej), które za pośrednictwem komputera uruchamia automatyczną procedurę przełączania wejść oraz sekwencję pomiarową (szumów i zniekształceń). Gdy wyniki wykraczają poza przyjęte normy, urządzenie wraca na stół Benta Nielsena. Christano przyznaje, że Bent się piekli, gdy się okazuje, że winne jest złe połączenie lub jakiś inny drobiazg.

 

3e Bent Nielsen I35 2

Czerwiec 2017 r. Trwają gorączkowe prace nad dopracowywaniem oprogramowania urządzeń nowej serii 30. Początek dostaw ma nastąpić w ostatnich tygodniach 2017 r.

 

3d Primare magazyn wadliwe pokrywy

Zdarza się niestety tak, że cała partia obudów (w tym przypadku górnych pokryw) jest źle wykonana. Każda z nich ma jakiś defekt. Niekiedy ledwo widoczny. To jednak wystarczy, by wprawne oko Kallego je wypatrzyło.

 


UFPD 2

Ostatnie premiery, jak odtwarzacz NP30, miały miejsce kilka lat temu, a rdzeń oferty, czyli serie 32 i 22, zadebiutowały 7 lat temu. Żadne z urządzeń nie było kompatybilne z supergęstymi formatami audio, włączając w to DSD. Przez ostatnie lata dokonała się przecież prawdziwa rewolucja w źródłach opartych na streamingu i sterowaniu z aplikacji. Pod tym względem Primare pozostało mocno z tyłu. Równolegle z pracami nad układami cyfrowymi trwały prace nad poprawą autorskiego rozwiązania wzmacniacza UPFD (Ultra Fast Power Device), które firma konsekwentnie stosuje od 2007 roku. UPFD jest impulsowym wzmacniaczem analogowym (klasa D) wykorzystującym modulację PWM, w którym zintegrowano działanie stopnia wzmocnienia i adaptacyjnej pętli sprzężenia zwrotnego. Jej głębokość zmienia się w zależności od impedancji kolumn, a w granicznych przypadkach – także od obciążenia stopni końcowych. Integralną częścią zasilacza impulsowego jest układ APFC (Auto Power Factor Correction), który redukuje podstawową wadę zasilaczy impulsowych – przesuwanie prądu względem napięcia (power factor w idealnym przypadku powinien wynosić 1, zaś w przypadku typowych wzmacniaczy w klasie D osiąga wartości rzędu 0,6).

 

5b Primare 15 series

Urządzenia nowej serii 15 (CD15 i I15) mają zmniejszone obudowy o szerokości 350 mm. Bardzo praktyczny rozmiar.

 

W nowej wersji UPFD Bent Nielsen dokonał zmiany filtru wyjściowego (z reguły jest to cewka tworząca prosty filtr 1. rzędu) na filtr 2. rzędu. Konsekwencją tego rozwiązania jest wypłaszczenie charakterystyki amplitudowej na skraju pasma akustycznego (UPDF wykazywał spadek już przy 20 kHz). Samo pasmo przenoszenia nie zostało rozszerzone. Zapytany o położenie punktu -6 dB, Bent Nielsen odpowiada, że przypada on dla częstotliwości ok. 30–35 kHz. W naturalny sposób musi to także wpływać na zniekształcenia fazowe na górnym skraju pasma akustycznego. UFPD 2 ma też podniesioną sprawność w stosunku do wcześniejszego rozwiązania. 

Ważniejsze niż technikalia są jednak korzyści w dziedzinie jakości brzmienia. Zapytałem, czy firma zamierza iść w kierunku brzmienia cieplejszego, mniej chłodnego, czego – naszym zdaniem – oczekuje część klientów. Odpowiedź brzmi: zasadniczo nie, „ponieważ nasze urządzenia konstruujemy tak, by w możliwie najmniejszym stopniu ingerowały w sygnał muzyczny”. Z drugiej strony, Terry jednak przyznał, że układ UFPD 2 powoduje ewolucję brzmienia nowych wzmacniaczy w kierunku większej „łatwości” grania, naturalności, swobody, dźwięku bardziej trójwymiarowego. Odsłuchy, które nastąpiły po prezentacji Terry’ego skłoniły mnie do refleksji, że w tym coś musi być, że to nie są takie sobie puste obietnice bez pokrycia.

 

5a Primare pokoj odsluchowy

Odsłuchy systemów „35" i „15" odbyły się w tym pomieszczeniu odsłuchowym. Docelowo powstanie większy, dedykowany pokój.

 

W niedużym pomieszczeniu odsłuchowym znajdowały się prototypy wzmacniacza I35, odtwarzacza CD35, jak również system serii 10 (CD15/I15 PRISMA). Nie porównywaliśmy wprawdzie „nowego ze starym”, ponadto zupełnie nie znałem wykorzystanych głośników (produkcji mało znanej marki, sprzedającej swe urządzenia bezpośrednio; nawiasem mówiąc, Primare nie jest zainteresowane kojarzeniem ich elektroniki z konkretną marką głośnikową), jednakże w brzmieniu jednego i drugiego systemu nie wyczułem żadnego chłodu ani beznamiętności, cech, które – obok niewątpliwych atutów, jak dynamika, szybkość – kojarzyły mi się dotąd z elektroniką Primare. Przewaga wzmacniacza I35 grającego wprost z NAS-a (ze zbudowanego modułu sieciowego) nad mniejszym systemem  była ewidentna w bezpośrednim porównaniu (o wiele lepsza przejrzystość, także na dole skali, dużo lepsza namacalność). Z drugiej strony samograj Primare (jako jedyny w ofercie oparty ma modułach Hypex) grał jednak całkiem przyjemnie. Myślę, że to, o czym mówił Terry, jest w pełni zasadne w odniesieniu do wzmacniacza I35, który – jak sądzę – wzbudzi bardzo duże zainteresowanie klientów, także w Polsce. Przetestowanie tego urządzenia jest w najbliższych planach naszej redakcji – podobnie jak pozostałych nowości Primare. A jest ich naprawdę sporo. Najwyższa pora, by je przybliżyć.


To, czego brakowało

Większość nowych urządzeń (jest ich osiem – nie licząc różnych odmian funkcjonalnych tego samego modelu) ma dopisek PRISMA, który odnosi się do wbudowanej funkcjonalności sieciowej oraz nazwy aplikacji sterującej, będącej dziełem inżynierów działających na zlecenie Primare. Drugą platformą jest Chromecast – licencjonowane do Google rozwiązanie dedykowane użytkownikom urządzeń mobilnych, którym zależy przede wszystkim na możliwości banalnie łatwego streamingu za pośrednictwem urządzeń mobilnych. Jak przyznaje Terry Medalen, zaimplementowanie Chromecasta jest prostym i skutecznym rozwiązaniem problemu, jednocześnie zwalniającym producenta sprzętu od ciągłych aktualizacji aplikacji. Aplikacja Prisma App działa niezależnie i jest ponoć bardzo dobrze dopracowanym narzędziem sterowania, umożliwiającym nie tylko pełną kontrolę nad nowymi urządzeniami, włącznie z ich wybudzaniem po sieci, po streaming z własnych zasobów w ramach protokołów DLNA czy AirPlay. Wszystkie produkty „PRISMA” mają także moduł odbiorczy Bluetooth z aptX.

Seria 35

Sztandarowymi produktami w nowej serii 35 będą:

  • 150-watowy wzmacniacz zintegrowany I35 PRISMA;
  • odtwarzacz CD/DAC/streamer CD35 PRISMA.

6a Primare 3918

System 35 będzie można zamówić w kilku różnych konfiguracjach. Odtwarzacz CD35 PRISMA połączony analogowo ze wzmacniaczem zapewni lepsze brzmienie z plików niż sam wzmacniacz I35 PRISMA. Optymalną konfiguracją wydaje się w związku z tym CD35 PRISMA + I35 (łącznie ok. 6700 euro). Odtwarzacz nie jest jednak konieczny, bo można poprzestać na samym wzmacniaczu I35 PRISMA (ok. 4500 euro). A potem dodać napęd DD35... 

 

Dodatkowo będą oferowane mniej rozbudowane odmiany powyższych modeli: wzmacniacz I35 pozbawiony modułu sieciowego PRISMA, a także wejść cyfrowych, jego odmiana I35 DAC wyposażona w wejścia cyfrowe (ale bez modułu sieciowego), „goły” odtwarzacz CD35 oraz jeszcze bardziej minimalistyczny napęd DD35. Ten ostatni produkt wydaje się sporą ciekawostką, bo jak pokazuje rosnąca nostalgia za odchodzącymi pomału płytami kompaktowymi, urządzenie to może być świetną propozycją dla tych, którzy już się przesiedli na przetworniki c/a, lub też tych, dla których wizja odtwarzania muzyki z plików jest zbyt radykalna. DD35, CD35 i CD35 bazują na tym samym, ponoć bardzo dobrym dedykowanym napędzie CD TEAC CD-5020A-AT (cichym, kulturalnie pracującym). Flagowy model (CD35 PRISMA) wykorzystuje, co ciekawe, inny przetwornik c/a niż tańszy CD35. W tym pierwszym zastosowano kość ES9028PRO obsługującą sygnały PCM 384 kHz i DSD 11,3 MHz (DSD 256), podczas gdy ten drugi korzysta ze starszego układu ES9018.

6b Primare 3933

Wnętrze odtwarzacza CD35 w najbogatszej odmianie PRISMA (z modułem strumieniowym). Wykorzystano napęd TEAC-a (CD) oraz przetwornik c/a ESS Technology. W zależności od wersji, jest to ES9018 lub ES9028PRO. 

 

Wzmacniacze I35, I35DAC oraz I35 PRISMA to generalnie te same konstrukcje, różniące się jedynie wyposażeniem w wejścia cyfrowe. I35 będzie można upgrade'ować do I35 DAC, ale niestety nie do odmiany PRISMA. Zbalansowany tor przedwzmacniacza i mocniejszy zasilacz to główne różnice konstrukcyjne względem tańszej integry I25. Przy 8 Ω wzmacniacze I35 oddają moc 2 x 150 W, zaś przy 4 Ω – aż 300 W na kanał. W sekcji cyfrowej (odmian DAC i PRISMA) pracują konwertery c/a AKM AK4497 (kompatybilne z PCM 768 kHz i DSD 256). W gamie 30 będzie także oferowany przedwzmacniacz PRE35, który w odmianach DAC i PRISMA wykorzystuje ten sam przetwornik c/a co w I35 PRISMA. Dedykowana do niego zbalansowana końcówka mocy ma oznaczenie A35.2 i jest mocniejsza od integry – zapewnia 200 W na kanał. Ciekawostką jest fakt, że również ten wzmacniacz będzie można nabyć w wersji usieciowionej (PRISMA). Obydwa te urządzenia zadebiutują na rynku w czwartym kwartale 2017 r.

Seria 20

Gamę „20” będzie tworzył, przynajmniej na razie, tylko jeden produkt – 100-watowa integra I25, również w trzech odmianach: samego wzmacniacza, wzmacniacza z przetwornikiem c/a (DAC) oraz wzmacniacza z pełną funkcjonalnością PRISMA i przetwornikiem c/a AKM AK4497EQ (PCM 768 kHz, DSD 256).

Seria 15

Ze swoją najtańszą serią urządzeń szwedzki producent wiąże duże nadzieje. Jej cechą charakterystyczną są zmniejszone obudowy o szerokości 350 mm.

6e primare I15 5785

Wzmacniacz I15 PRISMA – wstęp do oferty Primare – wyceniony na około 8000 zł.

Docelowo znajdziemy w niej:

  • wzmacniacz zintegrowany I15 PRISMA, bazujący na 75-watowym module Hypex UcD102 (firmowe rozwiązanie UFPD 2 okazało się zbyt kosztowne dla stosunkowo taniego produktu);
  • odtwarzacz CD15 z funkcją odtwarzacza strumieniowego, zbudowany wokół mechanizmu szczelinowego Philips CDM-M10 oraz przetwornika AKM AK4490 (PCM 768 kHz, DSD 256);
  • napęd DD15 – opcja dla tych, którzy zdecydują się na I15 PRISMA, nie chcąc powielać funkcjonalności przetwornika c/a. Urządzenie to pojawi się na rynku dopiero w czwartym kwartale 2017 r.

Lagom i Hygge

1e Terry Siement Bent 2

"No dobra panowie, jesteśmy właściwie gotowi na podbój rynku."

 

Primare pod dowództwem prawdziwego entuzjasty, Terry’ego Medalena, ma przed sobą dobrą, może nawet świetlaną przyszłość. W trakcie mojego pobytu poznałem dwa ważne słowa. Pierwsze z ich to „Lagom”, oznaczające dokładnie tyle, ile potrzeba; nie mniej, nie więcej. To esencja postawy Szwedów (oraz Skandynawów w ogóle), dotycząca przeróżnych sfer życia. „Nie wychylaj się zanadto – rób i bądź tak, jak potrzeba” – o to w największym skrócie chodzi. To nawet nie tyle dewiza Szwedów, co cecha ich osobowości. Szwedzi są z natury skromni, nie chwalą się. Sprzęt Primare też taki właśnie ma być. Elegancki, ale skromny, funkcjonalny, lecz bez „przegięć”. Przede wszystkim jednak akuratny.

Drugie ważne słowo, tym razem z języka duńskiego, które Terry przytacza, a ma ono zastosowanie wobec Primare, to „Hygge”, czyli wygodny, przytulny, przyjemny. Weźmy dla przykładu wnętrza samochodów Volvo – one takie właśnie są. Szwedzi, często zmęczeni chłodem i brakiem światła, oczekują tego właśnie w domowym zaciszu. Nowe urządzenia Primare też mają to zapewniać. Czy tak istotnie będzie? To się okaże już w najbliższych miesiącach.

Ceny?

Na razie znane są jedynie orientacyjne ceny modeli, które pojawią się w sprzedaży w pierwszej kolejności.

Oto one:

  • I35 – 14990 PLN
  • I35 DAC – 17690 PLN
  • I35 PRISMA – 19490 PLN
  • CD35 - 11990 PLN
  • CD35 PRISMA – 13890 PLN
  • I15 PRISMA – 7599 PLN

Jak widać, dopłaty za moduły PRISMA nie są duże, co stanowi wystarczający argument przemawiający za tymi właśnie wersjami. Recenzja wzmacniacza I35 DAC ukaże się na łamach Audio-Video już niebawem – w wydaniu 11/2017.


Galeria

{gallery}reportaz/primare-systems-ab{/gallery}

 

 

]]>
webmaster@av.com.pl (Webmaster) Reportaże Fri, 03 Nov 2017 09:50:15 +0000
Audio Video Show 2016 https://www.avtest.pl/audio-video-show/audio-video-show-2016 https://www.avtest.pl/audio-video-show/audio-video-show-2016 Audio Video Show 2016

Audio Video Show 2016 już dość dawno temu za nami. Warto jednak przypomnieć sobie obrazki z tej imprezy, szukając być może inspiracji w długie zimowe wieczory. Zapraszamy do obejrzenia naszego fotoreportażu!

Audio Video Show 2016 - Fotorelacja

W 2015 roku wystawa dość nieoczekiwanie zmieniła nazwę i logo. Druga, o wiele bardziej znacząca (dla zwiedzających) ewolucja polegała na tym, że jeden z hoteli (najbardziej reprezentacyjny Bristol) został zastąpiony Stadionem PGE Narodowym, a konkretnie powierzchnią w tak zwanych lożach VIP i SkyBoksach. Nie wchodząc zanadto w praprzyczyny tej zmiany, trzeba przyznać, że spotkała się ona z akceptacją, a następnie pełną satysfakcją wszystkich wystawców – to już po imprezie. Niemniej, zanim do doszło do tego „przesunięcia”, wielu wystawców wahało się, czy przeprowadzka z Bristolu i pozostałych hoteli (bo tamci wystawcy również otrzymali stosowne propozycje), nie jest nazbyt ryzykowna. Jak zagra system, czy będzie frekwencja – to były główne obawy wystawców. Jak się później okazało, zupełnie nieuzasadnione. Zaraz po AVS 2015 było już pewne, że kolejna – jubileuszowa – edycja również będzie odbywać się na Stadionie i ża ta część wystawy urośnie już za rok. I tak też się stało!

Kolejna edycja wystawy odbędzie się nieco później niż zwykle – w dniach 17-19 listopada 2017 r.

Fotorelacja

[columns background="#none" ]
[column_item col="6"]Strefa sluchawkowa[/column_item]
[column_item col="6"]Strefa sluchawkowa 2 Oppo[/column_item]
[/columns]

Strefa słuchawkowa skupiała wszystkich wystawów nauszników – z jednym wyjątkiem: Sennheisery HE-1 były gdzie indziej.

 

[columns background="#none" ]
[column_item col="6"]HDTVPolska 2[/column_item]
[column_item col="6"]HDTVPolska[/column_item]
[/columns]

Panowie z portalu HDTVPolska rzeczowo wyjaśniali meandry techniki HDR, korzystając  z salki Samsunga.  

 

Voice 2

Voice Zeliszewski

Odsłuch obszernych fragmentów albumu „Magical Mystery Tour" The Beatles poprzedziły interesujące, pełne anegdot wprowadzenie Piotra Metza (PRIII Polskiego Radia) oraz nacechowana emocjami historia opowiedziana przez Tomasza Zeliszewskiego (Budka Suflera) – właściciela taśmy.   

 

Avantgarde Duo XD

Avantgarde Acoustic Duo XD to najnowsza konstrukcja tej marki. Średniotonowe drivery M2 Omega w tubach przenoszą zakres już od 170 Hz.

 

[columns background="#none" ]
[column_item col="6"]Wilson Audio Alexx z Billem[/column_item]
[column_item col="6"]Wilson Audio Alexx odsluch[/column_item]
[/columns]

[columns background="#none" ]
[column_item col="6"]Wilson Audio Alexx Jaroslaw Orszalski[/column_item]
[column_item col="6"]

System oparty na najnowszych Wilsonach Alexx i monoblokach Dana D'Agostino Momentum M400 robił duże wrażenie, nie tylko ceną.

Był to, moim zdaniem, jeden z najlepszych dźwięków w dziejach Audio Video Show. Rozmach, naturalność, swoboda. Gramofon Spiral Groove pokazał wielką klasę. Nie mówiąc o kolumnach i wzmacniaczu. Nie tylko autorowi reportażu (FK) nie chciało się wychodzić.[/column_item]
[/columns]

 

 Metronome Kalisto

Metronome Technologie Kalista – napęd CD i dedykowany DAC. Wykończenie można dowolnie „customizować". To wyborne źródło grało w systemie z najmniejszymi Wilsonami.

 

Rockport 2

VTL: końcówka mocy S400 mk.II, pre TL-7.5 mk.III, phono TP-6.5
Rockport Technologies Avior (165 tys. zł za parę) - zestawy głośnikowe
VPI: gramofon Avenger Reference, wkładka Lyra Etna
Transparent: okablowanie

 

Magico2

Magico S5 mkII to bardzo drogie kolumny (200 tys. zł), ale też takie, których jakość, a przede wszystkim niesłychany brak własnego charakteru nietrudno docenić. Elektronika nie należała do ekstremalnych (Moon), a mimo to jakość dźwięku była wyborna.

 

JBL K2 S9900 2

JBL-e Project K2 S9900 mają 15-calowy woofer z magnesem AlNiCo ważącym 16 kg. Średnie tony odtwarza 10-cm przetwornik z membraną ze stopu magnezu – 476 Mg. Źródłem w systemie był nowy odtwarzacz Mark Levinson No. 519.

 

Wilson Yvette

W drugim – mniejszym i dużo tańszym systemie ustawionym przez Audiofast pracowały inne nowe Wilsony – Yvette (następcy Sophii). Napędzały je monobloki Dana D'Agostino – Progression Mono. Jakość dźwięku była bardzo dobra, ale już nie taka jak z Alexxów.

 

BW 800D3

B&W 800 D3 robiły wrażenie zakresem dynamiki i czystością basu. Sporo w tym względzie potrafią. I nie są wcale horrendalnie drogie (ok. 120 tys. zł).

[columns background="#none" ]
[column_item col="6"]Wilson Benesch

Zestawy Wilson Benesch A.C.T. One Evolution P1 w kolorze Enzo Red prezentowały się wyśmienicie. Cena nieco ponad 106 tys. zł nie wydaje się przesadzona.

[/column_item]
[column_item col="6"]Monitor Audio PL500 2

Za podobną cenę można kupić dużo większy, szczytowy model Monitor Audio PL500 – po raz pierwszy w Polsce. Grały z Naimem Statementem!

[/column_item]
[/columns]

 STX Electrino 500

Podwarszawski STX stworzył wielkie, 500-watowe kolumny Electrino 500, których cena wynosi zaledwie 3680 zł za parę. Uważajcie na efektywność: 96 dB! Zakres dynamiki tych kolumn w relacji do ceny to mistrzostwo świata. Kolumny mamy już w redakcji.

 

[columns background="#none" ]
[column_item col="6"]Pylon Audio 1[/column_item]
[column_item col="6"]Pylon Audio Diamond Monitor[/column_item]
[/columns]

[columns background="#none" ]
[column_item col="6"]Pylon Audio 2[/column_item]
[column_item col="6"]

Jarociński Pylon Audio był niewątpliwą polską gwiazdą tej edycji wystawy. W dwóch hotelowych apartamentach zaprezentowano m.in. prototypowe, niekonwencjonalnie wyglądające zestawy głośnikowe RUBY, w dwóch wersjach: z symetrycznym i asymetrycznym układem głośników, które również są zupełnie nowe. Membrany 18-cm midwoofera, którego opracowanie zajęło 8 miesięcy, wykonano z materiału Endumax (mieszanka celulozy polipropylenu wykonywana w procesie tłoczenia). Jest sztywniejszy od celulozy i włókna szklanego, a ma lepsze tłumienie wewnętrzne. Jak przyznał Mateusz Jujka, szef Pylona, powstanie tego materiału było poniekąd dziełem przypadku, ale też pasji eksperymentatorskiej trzyosobowego działu R&D.

Zaprezentowano także monitory Diamond Monitor (fot. powyżej), które już trafiły do sprzedaży. Flagową konstrukcją są, właściwie będą, flagowe Emeraldy  w cenie 9800 zł za parę.

Wielkim sukcesem firmy, który dopiero przyniesie owoce, jest otrzymanie unijnej dotacji w wysokości 4,5 miliona złotych na innowacje. Ze te środki zostaną zbudowana komora bezechowa z funkcją kabiny elektrostatycznej (odrębna działalność spółki) oraz zakupione nowe centra robocze CNC.

W planach firmy (na wiosnę) jest także przeniesienie fabryki do innej lokalizacji, na zakupionej działce o powierzchni 3300 m2 (również w Jarocinie) Życzymy sukcesów![/column_item]
[/columns]

 

Fezz Audio Titania

 Pylon Audio „zaprzyjaźnił się" z producentem niedrogich lampowców Fezz Audio z Księżyna. Model Silver Luna (fot. powyżej) kosztuje 3999 zł. Z Opalami 23 (2198 zł) brzmiał więcej niż dobrze. Oby więcej takich systemów!

 

Michalina Atlas Cables

Pani Michalina Kulińska jest inżynierem procesowym w szkockiej irmie Atlas Cables. Osobiście zajmuje się m.in. realizacją zamówień na przewody słuchawkowe Zeno. Byliśmy pod wrażeniem jej wiedzy. Pozdrawiamy!

 

Vivid Audio

Dystrybutor Audioneta zaprezentował nowy odtwarzacz Planck, integrę Watt i opcjonalny zasilacz Ampere. Grało to z monitorami Vivid Audio.

 

[columns background="#none" ]
[column_item col="6"]Equilibrium

Najnowsze zestawy głośnikowe zielonogórskiej firmy Equilibrium Black Orchid D7 produkowały solidny, dynamiczny dźwięk. Mogło się to podobać.

[/column_item]
[column_item col="6"]Equilibrium 2 1[/column_item]
[/columns]

 

 

Marantz 10 series

Polska prapremiera Marantza z serii 10.

 

JVC HCX

Prezentacja flagowego projektora JVC była bardzo udana, choć sam HDR nie robił piorunującego wrażenia. Ale to w końcu projektor.

 

[columns background="#none" ]
[column_item col="6"]Audionet system1[/column_item]
[column_item col="6"]Audionet Planck Watt Ampere2 2[/column_item]
[/columns]

YG Carmel – małe, lecz bardzo drogie podłogówki amerykańskiej firmy. Grały z klasycznym systemem Audioneta (AMP1 V3/Pre G2/Art G3).

 

Musical Encore

Nowość Musicala – Encore 225, czyli zintegrowany system muzyczny. Wbudowany serwer muzyczny i wzmacniacz rodem z M6si.

 

T A 2

Kompletny system T+A nie przyjechał tylko na wystawę. Został w Warszawie i cały czas można go posłuchać – warto to zrobić.

 

Graham Audio

Najmniejsze z monitorów Grahama (BBS LS 3/5) grały z elektroniką Normy. Sądząc po liczbie gości  to granie się podobało – a jakże by inaczej?

 

[columns background="#none" ]
[column_item col="6"]MJAudioLab MyMonitors Mv5[/column_item]
[column_item col="6"]MJAudioLab

Te nader ciekawe aktywne monitory MyMonitors My5 to własny projekt firmy MJAudioLab. Linia transmisyjna, zwrotnica DSP, wzmacniacze ICEPower, wejścia cyfrowe.

[/column_item]
[/columns]

 

 

Audiophilar

Audiophilar przedstawił piękna kolekcję stolików.

 

Koris

Koris - system na bazie najmniejszch Wilsonów Sabrina.

 

Rob Watts John Franks

Rob Watts & John Franks z Chord Electronics. Niebawem opublikujemy wywiad.

 

Cyrus One

Polska premiera wzmacniacza Cyrus One.

 

Passione2

Kolumny Passione.

 

Spiral Groove

Gramofon Spiral Groove.

 

Pathos

Pathos

 

Nowe Cantony Reference 5K

Nowe Cantony Reference 5K.

 

Mytek nowy DAC Manhattan II

Mytek - nowy Dac Manhattan II.

 

MBL

MBL

 

Focal Sopra 3

Focal Sopra 3

 

Dynaudio Contour new

Dynaudio Contour new

 

DAgostino Progression Mono

D'Agostino Progression Mono.

 

]]>
webmaster@av.com.pl (Webmaster) Reportaże Tue, 17 Jan 2017 09:38:42 +0000
Audio Video Show 2015 https://www.avtest.pl/artykuly/reportaze/item/337-audio-video-show-2015 https://www.avtest.pl/artykuly/reportaze/item/337-audio-video-show-2015 Audio Video Show 2015

Chluba stolicy – Stadion PGE Narodowy – w połączeniu z silniejszą, niż kiedykolwiek, promocją odbywającej się już po raz dziewiętnasty imprezy – zadziałały. Wystawa Audio Video Show, po raz pierwszy w nowej formule, była największa w historii, przyciągnęła rekordowe tłumy zwiedzających i rekordową liczbę wystawców. Bez przechwalania się, śmiało można powiedzieć, że całej Europie, a nawet światu, pokazaliśmy, jak to się powinno robić.

Audio Video Show 2015 - Fotorelacja

Tekst: Filip Kulpa | Zdjęcia: AV

AVS-stadion

W czasie utrzymującej się recesji na rynku sprzętu high-end, dedykowane wystawy tematyczne – z High-End w Monachium na czele – uznaje się za „barometr” kondycji producentów i rynkowych tendencji. Poniekąd słusznie, poniekąd przesadnie. Dlaczego tak się dzieje – to temat na odrębny artykuł. Ograniczę się do obserwacji, że gdyby część obserwowanych na nich zjawisk (w szczególności tych skrajnych, najbardziej „nienormalnych”) postrzegać dosłownie, to otrzymalibyśmy zafałszowany obraz rynku high-end. Do pewnego stopnia, Audio Video Show powiela ten schemat. Obserwując system za 7 mln zł i wiele innych za grube setki tysięcy, można dojść do przekonania, że tak ekstremalnie drogi sprzęt „buduje” rynek sprzętu wysokiej klasy w Polsce. Oczywiście to mylne wrażenie, wierzchołek góry lodowej: urządzenia, na które stać dziesiątki, a w najlepszym razie stu najbardziej majętnych audiofilów i melomanów w Polsce. Ktoś zapewne doda, że klientelę stanowią też bardzo bogaci ludzie, którzy kupują oczami. Niech tak będzie, ale oni jednak nie przychodzą na wystawę. Tymczasem AVS odwiedziło w tym roku 11 tysięcy osób. To wprawdzie „tylko” nieco ponad połowa frekwencji w Monachium, ale Monachium dawno już stało się wystawą światową, zaś Audio Video Show nadal jest imprezą lokalną.

Audio Video Show na przyszłej mapie Europy

Choć powoli zaczyna się to zmieniać. I to jest chyba nawet ważniejsze od suchych liczb, które mimo wszystko robią wrażenie. Polską wystawę dostrzega i docenia rosnąca grupa zagranicznych producentów, którzy coraz liczniej i chętniej odwiedzają Warszawę w drugim tygodniu listopada. Jedni szepcą drugim: „Słuchaj, warto tutaj przyjechać i się pokazać”. I tak pomału tworzy się efekt śniegowej kuli. W tym roku zagraniczni goście – chyba po raz pierwszy – byli już nie tylko gośćmi, lecz także wystawcami. Jak na razie jest to zjawisko marginalne (przykład: WLM), lecz w perspektywie kilku najbliższych lat AVS może stać się sporym magnesem dla zagranicznych wystawców, stanowiąc jesienne dopełnienie kalendarza najważniejszych imprez w Europie. Zauważmy: Audio Video Show odbywa się dokładnie pomiędzy kolejnymi edycjami High-Endu: jedną i drugą wystawę dzieli 6 miesięcy. Adam Mokrzycki nie stroni od porównań z Monachium – i to mi się podoba. Wyznacza cel AVS, którym jest nie tylko fizyczne rozrastanie się z roku na rok, lecz faktyczny wzrost rangi polskiej imprezy na arenie międzynarodowej. Zabrzmiało bardzo politycznie – i dobrze, bo w tamtej dziedzinie dążymy do tego samego.

Fotorelacja

dCS Rossini

Odtwarzacz dCS Rossini

Raveen Bawa prezentował nowość firmy dCS – odtwarzacz Rossini. To także odtwarzacz strumieniowy i DAC. Brzmienie bardzo ściśle nawiązuje do szczytowego systemu Vivaldi. Cena – prawie trzykrotnie niższa, choć to i tak ponad 110 tys. zł. Dostępny jest także DAC. Jak przyznał Rav, większość wybiera jednak wersję z napędem produkcji StreamUnlimited.

 

aaudiofast

 

Wilson Audio Alexia z Audio Research i dCS

dCS Rossini grał w połączeniu z elektroniką Audio Research, okablowaniem i akcesoriami Synergistic Research, a był ustawiony na stoliko-szafkach Artesanii (pod końcówką mocy nowy model Air). Wilsony Audio Alexia napędzał lampowy wzmacniacz GS150 sterowany z dedykowanego preampu. Elementem systemu było okablowanie Synergistic Research z aktywnym ekranowaniem zasilanym z urządzenia przypominającego kondycjoner (Transporter Ultra). Po dogrzaniu systemu, w niedzielę system brzmiał już naprawdę zacnie.

 

Zeta Zero

ZetaZero

ZetaZero

Tomasz Rogula (ZetaZero) nie ustaje w „rewolucjonizowaniu” rynku zestawów głośnikowych. W kolumnach Orbital 360, które bardzo podobają się także paniom (budzą skojarzenia z flakonikiem perfum), wykorzystano zupełnie nowy, promieniujący dookólnie tweeter wstęgowy. Pan Tomasz twierdzi, że głośniki kierunkowe wprowadzają zaburzenie naturalnej propagacji dźwięku, gdyż każdy instrument muzyczny promieniuje we wszystkich kierunkach. Dostępne są trzy rozmiary i cztery wersje mocy Orbitali: od 300 do 2500 W RMS. Wersja Reference ma 1,58 m wysokości. Kolumny grały całkiem zjawiskowo, tworząc „scenę dźwiękową bez granic”. Ceny wcale nie są kosmiczne, jakby na to wskazywał wystrój sali – zaczynają się od 39 tys., kończą na 99 tys. zł. Kolumny są już sprzedawane w Wielkiej Brytanii.

Lumen White

Lumen White White Light Anniversary

To była niewątpliwie jedna z najbardziej udanych demonstracji wśród bardzo drogich systemów na AVS: zestawy głośnikowe Lumen White Light Anniversary w towarzystwie elektroniki Ayon Audio: monobloków Crossfire Evolution i dwuczęściowego przedwzmacniacza Spheris III z wydzielonym zasilaczem-regeneratorem zasilania (118 tys. zł) oraz stosunkowo niedrogiego źródła cyfrowego: transportu plików NW-T i przetwornika Sigma. Całość brzmiała tak, że nie chciało się wychodzić z sali. Bardzo precyzyjnie i rozdzielczo, ale z odpowiednim wypełnieniem.

 

AirForce One 

rcm vitus audio gauder berlina

TechDas AirForce One

Ta tylko na pierwszy rzut oka minimalistyczna prezentacja przygotowana przez RCM to w rzeczywistości system za grubo ponad milion złotych. Pośrodku stała jedynie końcówka mocy Vitus Audio MP-S201 (90 tys. euro) i kolumny Gauder Berlina RC 02 (413 tys. zł). Źródłem w tym wybornym systemie był ustawiony z boku referencyjny gramofon TechDas – AirForce One (cena od 345 tys. zł), którego najbardziej niezwykłą cechą jest pneumatyczny docisk płyty i zawieszenie talerza. Album trio wibrafonisty Jerzego Miliana brzmiał bardzo naturalnie, z zaskakującą definicją w górze pasma.

audiosystem

Magico S7

Audio System

Pomieszczenie Audio Systemu na Stadionie mieściło dwa systemy ustawione naprzeciwlegle. Ten, postawiony wzdłuż prawej ściany, zawierał dwie arcyciekawe konstrukcje głośnikowe prezentowane naprzemiennie: nowe referencyjne monitory Harbeth Monitor M40.2 (które mamy w planach niebawem przetestować) oraz Vividy Audio Giya G3. Można było mieć zastrzeżenia nie tyle do brzmienia, lecz wystroju wnętrza, które nie bardzo pasowało do wspaniałego otoczenia. Na drugiej ścianie prezentowano jedną z najnowszych konstrukcji Magico - S7. Nie udało się nam ich posłuchać. Szkoda.

 Astell&Kern

Astell&Kern

Jedno z wielu stoisk ze słuchawkami. Tu można było posłuchać najnowszych modeli Astell&Kern opracowanych w ścisłej współpracy z Beyerdynamikiem.

Acoustic Signature Invictus 

gramofon invictus

Gunther Frohnhoefer przedstawia gramofon Acoustic Signature Invictus

Bodaj najdroższy, a już na pewno najpotężniejszy, gramofon wystawy – Acoustic Signature Invictus – autorstwa Gunthera Frohnhoefera. Został wyceniony na 450 tys. zł (wraz ze stolikiem). Sam napęd waży 143 kg, aluminiowy stolik to kolejne 168 kg. Talerz, poruszany przez 6 silników, złożony z warstw aluminium i mosiądzu zawiera 54 tłumiki rezonansów, dzięki którym zupełnie wyeliminowano wpływ mikrodrgań indukowanych przez fale akustyczne.

 

Atohm

Atohm

Najlepsze zestawy głośnikowe francuskiego Atohma, który w tym roku debiutował na AVS. Oczywiście w towarzystwie Atolla (wzmacniacz zintegrowany IN400 i odtwarzacz CD400). To niedrogi system – każdy element kosztuje około 20 tys. zł.

 

esa

ESA Red House

Andrzej Zawada (ESA) zaprezentował najnowsze, szczytowe osiągnięcie firmy: dipolowe zestawy Red House, nazwane na część utworu skomponowanego przez Jimmy’ego Hendrixa, którego konstruktor jest fanem. Kolumny są konstrukcją z otwartą odgrodą, ale tylko dla głośników basowych, którymi są trzy 32-centymetrowe Scan Speaki. Towarzyszy im symetryczna sekcja średnio-wysokotonowa, również na bazie topowych Scan Speaków. Cena kolumn: 120 tys. zł. Muzyka była odtwarzana przez kompletny system firmy AVID z testowanym w tym numerze gramofonem Actus SP Reference na czele (wyposażonym w opcjonalny zasilacz). Brzmienie systemu niewątpliwie mogło się podobać.

Vox Olympian Kondo

Vox Olympian

Living Voice Vox Olympian

Najbardziej rozreklamowana prezentacja tegorocznego AVS, a zarazem najdroższy system wystawy: wart 7 mln zł – kombinacja zestawów głośnikowych Living Voice Vox Olympian z modułami basowymi Vox Elysian (połowa ceny całego systemu) i elektroniki Kondo. Efekt? Odwrotny do zamierzonego – tak najłagodniej można określić to brzmienie. 

 


 

 

Sonus Faber II Cremonese

Sonus Faber Il Cremonese

Jedne z najpiękniejszych kolumn całej wystawy – Il Cremonese Sonusa Fabera. Za jedyne 170 tys. zł.

Audio Machina Pure NSE

Audio Machina Pure NSE

Jedyne monitory firmy Audio Machina – nowości na polskim rynku high-end. Roger Adamek mający tę markę od niedawna w dystrybucji, nie ukrywa, że osobiście nie toleruje małych monitorów. Przyznał jednak, że trudno uwierzyć, jak grają Pure NSE (cena 43 tys. zł). Faktycznie, te maluchy o aluminiowych obudowach wydają się naginać prawa fizyki.

 

Nomos Audio Vintage

Nomos Audio Vintage

Warszawska firma Nomos, prowadzona przez Artura Ciubę i Michał Nowińskiego, pokazała, jaki potencjalnie mamy duży rynek urządzeń vintage w Polsce, i nie tylko. Zainteresowanie staruszkami rośnie. Łezka się w oku kręciła. Nomos prowadzi pełną renowację urządzeń, w tym także gramofonów, także ich sprzedaż. Na stanie mają ponoć 12 tys. egzemplarzy sprzętu …

elac

Audio Technica 

Devialet

Salony TOP Hi-Fi

Salony Top Hi-Fi miały świetnie urządzone pomieszczenia i rozległe stoisko. W jednym z pokojów grała elektronika Pass Labs (monobloki XA100.8, przedwzmacniacz XP-30, phono XP-15) z gramofonem Thorens TD-2035 uzbrojonym w ramię SME309 i wkładkę Audio-Technica ART-7 (łącznie 35600 zł) oraz kolumnami Elac VX-509 (60 tys. zł). Dawno już nie mieliśmy okazji słuchać tak drogich kolumn niemieckiej marki. Warto było.

Prezentacja Devialeta Phantoma nie ograniczała się do puszczania muzyki – można było także podziwiać, jak to cudo jest zrobione.

 

philips

Telewizory Philips

Prezentacja telewizorów Philips z serii 7600 z podświetleniem Ambilight.

 

[columns background="#fff"]
[column_item col="6"]

STX Electrino

STX Electrino

Podwarszawski STX pokazał dwie nowe kolumny z serii Electrino – dwudrożny model 150 i trójdrożny 250 (na zdjęciu). Jak przystało na STX-a, kolumny wykorzystują nowe głośniki własnej konstrukcji.

[/column_item]
[column_item col="6"]

Focal Sopra

Focal Sopra

Najnowsza propozycja francuskiego Focala to duże wydarzenie, choć mamy do czynienia nie tyle z serią, co tylko z dwoma modelami: podstawkowym No. 1 i podłogowym No. 2. W obydwu konstrukcjach zastosowano wiele zaawansowanych rozwiązań wywodzących się z Utopii, jak np. berylowy tweeter pracujący w specjalnie wytłumionej komorze stanowiącej część obudowy (IHL – Infinite Horn Loading). Monitory kosztują 36 tys. zł. Podczas zamkniętej prezentacji, do której użyto – co ciekawe – elektroniki Cyrusa, można było docenić niezwykle rzadkie połączenie całkowitej gładkości dźwięku z dużą dynamiką, brakiem kompresji i czystym basem. W tej materii podłogówka wydaje się mieć bardzo wiele do zaoferowania.

[/column_item]
[/columns]

mytek

Mytek

Firma Mytek produkująca w Polsce, a działająca w Stanach Zjednoczonych pokazała – premierowo – swojego najnowszego DAC-a o nazwie Brooklyn. Jest dużo mniejszy i dużo tańszy od Manhattana. Amerykańska cena wynosi 1999 dolarów. Jest to jeden z pierwszych przetworników na rynku z obsługą formatu MQA opracowanego przez Meridiana. Mytek zbiera już „pre-ordery” na swojej stronie internetowej. Ci, którzy zamówią ten produkt przez 1 grudnia, mają zapewnione pierwszeństwo dostaw. Urządzenie zapowiada się bardzo ciekawie.
 

Amare Musica Diamond

Amare Musica Diamond

Elektronikę firmy Amare Musica Diamond można było obejrzeć i posłuchać w towarzystwie kolumn Harpia Acoustic Live II. Zaprezentowano serię Trinity (lampowe monobloki) wraz z pierwszym w Polsce przedwzmacniaczem o nazwie DeForest, w którym zastosowano lampy EML30A. Jak zapewnia producent gwarantuje to najlepszą jakość dźwięku. Nie zabrakło również serii Diamond (przedwzmaczniacz gramofonowy Aspiriaa, DAC DSD i serwer muzyczny). Wykonanie urządzeń firmy jest dość oryginalne. Osobiście brzmienie tego zestawienia nam się podobało.

[columns background="#fff"]
[column_item col="6"]

Pylon-Opal

Pylon Audio Opal

Największą niespodziankę wśród polskich producentów przygotowała jarocińska firma Pylon Audio, która pokazała nie tylko nowe modele kolumn, ale także własne przetworniki, a nawet magneśnicę własnego projektu.

Idąc od najtańszych nowości, całkowitą premierę miały wciąż jeszcze prototypowe podłogówki z serii Opal: dwudrożne Opale 20 za 1590 zł (para) oraz dwuipółdrożne Opale 23 (1920 zł). Najciekawsze jest to, że zostaną w nich wykorzystane własnej konstrukcji 18-cm głośniki nisko-średniotonowe.

[/column_item]
[column_item col="6"]

Pylon Sapphire 23

Pylon Audio Sapphire 23

Druga nowość to najmniejsze podłogówki w istniejącej już serii Sapphire – model 23 (2490 zł za parę) - fotografia powyżej.

Pokazano także flagowe, na chwilę obecną, zestawy Diamond 25 (5490 zł za parę) na bazie 19-mm kopułki Scan Speak D2010 i dwóch „piętnastek” Seasa. Kolumny Pylon można było nie tylko oglądać, ale także posłuchać – w pokoju obok.

[/column_item]
[/columns]

Pylon Emerald

Pylon Audio Emerald

Kolejna „zupełna” nowość to kolumny Emerald, pozycjonowane (o dziwo) powyżej Diamondów. Na razie jest to jeszcze prototyp, ale wiadomo już, że będzie w nich nowy przetwornik nisko-średniotonowy, również własnego projektu i wykonania. Zwraca uwagę efektowne wykonanie dolnej części przedniej ścianki z efektem „nóg”.

fikus

lampizator

LampizatOr

Łukasz Fikus (LampizatOr) pokazał dwa nowe produkty. DSD Komputer to wyspecjalizowany pecet na bazie systemu operacyjnego Windows 2012 R2 Server obdartego do samego rdzenia (brak interfejsu) oraz 4-rdzeniowego procesora Xeon, którego obciążenie w trakcie pracy nigdy nie przekracza kilku procent – nawet podczas konwersji PCM-DSD. Zasilacz jest oczywiście liniowy. Interfejs muzyczny pochodzi z programu JRiver Media Center. Prócz tego zastosowano audiofilską kartę USB JCAT, dysk WD RED 4 TB oraz pamięć SSD 128 GB Samsunga z serii PRO. Słowem, konkurent dla Aurendera.

Druga nowość LampizatOra to wzmacniacz lampowy z wbudowanym przetwornikiem c/a. To urządzenie wyceniono na 15 tys. zł i zdaniem Łukasza Fikusa jest to wielka okazja.

 


 

jbl

JBL

Na stoisku firmy JBL na Narodowym była największa liczba hostess.

audio academy

Audio Academy Rhea

Marcin Kęcerski (Audio Academy) pokazywał tylko jeden, dość nowy model zestawów głośnikowych - Rhea. To flagowy zestaw łódzkiej firmy.

Magic Screen

Magic Screen

Magiczny ekran projektorowy w podświetleniem a’la Ambilight Philipsa. Panowie od Magic Screen bardzo zachwalali niezwykłą ponoć jakość tych ekranów.

 

retro audio

Retro Audio

Na AVS wystawiła się także druga firma specjalizująca się w sprzęcie vintage, a w szczególności w japońskich amplitunerach i magnetofonach – Retro Audio. Było na co popatrzeć i czego dotknąć. Ach, te wspaniałe pokrętła!

 

Hansen

Hansen Audio

Hanseny Dragon Legend E kosztują ponad 210 tys. zł za parę, ale nie za bardzo było to słychać. Towarzyszyły im wzmacniacze Tenor Audio i odtwarzacz Soulution.

 

Diapason Dynamis

 

Diapason CEO

Diapason Dynamis

Alessandro Schiavi z włoskiej firmy Diapason trzyma w rękach swoje ukochane „dziecko” – monitory Admantes – już w trzeciej odsłonie z okazji 25-lecia tego modelu. W pokoju obok grały flagowe Dynamisy za 180 tys. zł. Polskim dystrybutorem Diapasona jest bydgoska firma Audio Connect.

 

davis mv one

Davis MV ONE

Jedne z bardziej niekonwencjonalnych kolumn na całej wystawie: Davis MV ONE, bazujące na pojedynczym szerokopasmowym głośniku 20DE8, zapewniającym (deklarowaną) efektywność 94 dB. Pasmo przenoszenia: – uwaga – od 40 Hz do 20 kHz. Z jednego drivera!

 

... ciąg dalszy w Audio-Video 12/2015

]]>
webmaster@av.com.pl (Webmaster) Reportaże Mon, 23 Nov 2015 00:00:00 +0000
Reportaż z fabryki DCS https://www.avtest.pl/artykuly/reportaze/item/277-reportaz-z-fabryki-dcs https://www.avtest.pl/artykuly/reportaze/item/277-reportaz-z-fabryki-dcs Reportaż z fabryki DCS

Od radarów do kompozytorów - z wizytą u DCS-a

dCS już od końca lat 90. jest uznawany za ścisłą światową czołówkę w dziedzinie cyfrowych źródeł dźwięku. Zdobył rozgłos za sprawą takich produktów, jak Puccini, Paganini, Scarlatti czy – choćby ostatnio – Vivaldi. Oto nasza relacja z wizyty w fabryce.

dcs fabryka

Data Conversion Systems ma swą siedzibę w miasteczku Swavesey znajdującym się kilka kilometrów na północny zachód od Cambridge, niemal w połowie drogi do Huntingdon. Obydwa miasta zapisały się złotymi zgłoskami w historii brytyjskiego hi-fi. To tutaj mają – lub miały – swe siedziby: Arcam, Audiolab, Quad, Meridian. dCS to creme dla la creme brytyjskiego hi-fi.

Gdy przyjeżdżam na miejsce, jadąc wprost z lotniska w Luton, czeka na mnie Raveen Bawa – częsty bywalec wystaw audio, twarz dCS-a, człowiek odpowiedzialny za sprzedaż, nierozstający się ze swoim laptopem, niemal nieustannie w podróży. Będzie moim przewodnikiem. Przed nami całe popołudnie – zwiedzanie fabryki, biur R&D, krótka rozmowa z dyrektorem zarządzającym, poznanie najważniejszych ludzi.


Fabryka

Siedziba firmy to nowoczesny piętrowy budynek o prostopadłej bryle i powierzchni użytkowej około 700 m2, stanowiący część lokalnego business parku. Firma rezyduje tu od 2010 roku. Przeprowadzka nastąpiła po nagłej śmierci dyrektora zarządzającego, Davida M Stevena w lutym 2009 roku. Funkcję tę objął po nim jego syn – również David.

dcs-fabryka2

Parter zajmuje średniej wielkości hala produkcyjna połączona ze stanowiskami serwisowymi i magazynem oraz pomieszczenie odsłuchowe, w którym sprzęt towarzyszący rotuje dość często. W czasie moich odwiedzin wzmacniaczem jest stereofoniczna końcówka mocy Dan D’Agostino Momentum (na podorędziu są też monobloki VTL-a), zestawy głośnikowe to któryś z modeli Avalona (bodajże Time), okablowanie głośnikowe to Nordosty. Kompletny system Vivaldi stoi na bocznej ścianie, z dala od końcówki mocy i kolumn.

dcs-david-stevenW dziale produkcyjnym, na typowych stanowiskach, odbywa się montaż, kilkuetapowe testy i pakowanie produktów. Za montaż odpowiadają dwie osoby, za serwis – kolejne dwie. Wszystko to świetnie przeszkoleni ludzie, część z nich ma 10-letni staż lub dłuższy. Wydawać by się mogło, że 4 osoby w produkcji i na serwisie to mało. Niekoniecznie, bowiem znaczna część procedury testowej jest zautomatyzowana. W regałach umieszczono 8 programowalnych systemów pomiarowych Audiostation, z których każdy może sprawdzić dowolny produkt, wykonując po kilkaset testów w serii. Wyniki są zapisywane w postaci logów systemowych na dysku. W razie potrzeby można będzie otworzyć historię danego egzemplarza, wpisując jego numer seryjny do bazy danych. Również testy przeprowadzane ręcznie (kolejny etap) są zapisywane. Przedostatnim etapem kontroli jakości jest prosty (biurkowy) odsłuch każdego egzemplarza. Ostatnim zaś – weryfikacja wzrokowa: czy urządzenie nie ma rys, uszkodzeń czy innych defektów. W dCS-ie pracują perfekcjoniści. Ray Wing – człowiek odpowiedzialny za projekty obudów (co mnie zdziwiło; sądziłem, że urządzenia tak piękne jak Puccini, Debussy, Paganini czy Vivaldi wyszły spod rąk jakiegoś zewnętrznego biura projektowego) tłumaczy, z jaką fanatyczną skrupulatnością sprawdzane są czołówki i pozostałe elementy obudów. Rzecz jasna, dCS nie produkuje ich na miejscu. Outsourcing dotyczy także kompletnych płytek drukowanych i wszystkich komponentów elektronicznych. Ich dostawcami są firmy brytyjskie, z reguły dość położone w sąsiedztwie Cambridge.

David Steven prowadzi firmę od 2009 roku, po nieoczekiwanej utracie ojca.

dcs schody

Po schodach udajemy się do biur i działu R&D.

Górne piętro zajmują dział badawczo rozwojowy (większość powierzchni) i kilka pomieszczeń zajmowanych przez dział finansowy,  szefa, dyrektora sprzedaży i logistykę. Jest tu czysto i schludnie.

dcs scarlatti

Historyczny już Scarlatti – wielkie dzieło zaangażowania w firmę Davida M Stevena.

Cały zespół dCS-a tworzy 18-20 osób. Pięć z nich to czynni inżynierowie odpowiedzialni za software, elektronikę i mechanikę. W hali produkcyjnej panuje względny porządek (wiadomo: nie dotyczy to stołów), nie widać pośpiechu czy jakiejkolwiek nerwowości. To zresztą typowy obrazek dla specjalistycznych producentów audio. Pocieszający obrazek. Tu ceni się dokładność i precyzję. Dany model jest produkowany zwykle w czterech egzemplarzach naraz. Pozwala to zoptymalizować czas pracy i dostępność części – tak jest efektywniej. Potrzebne komponenty umieszcza się w różnokolorowych pojemnikach – każdy kolor to inny model.

dcs-ludzie

Kluczowi ludzie:

  • David Steven (Managing Director) - dyrektor zarządzający. Mózg operacyjny firmy, główny „sprawca” powstania systemu Vivaldi.
  • Raveen Bawa (Export Sales Manager) – dyrektor sprzedaży. Częsty bywalec wystaw audio na całym świecie. Był także na ostatnim Audio Show, prowadził demonstracje.  
  • Chris Hales (Director of Product Development) – dyrektor rozwoju. Pracuje dla dCS-a od 1998 roku (wcześniej na stanowisku kontrolera jakości).
  • Andy McHarg (Technical Director) – dyrektor techniczny, specjalista od domeny cyfrowej. Wcześniej (od 1993 roku inżynier programista. Wie wszystko o Ring DAC-u, upsamplingu i tym podobnych rzeczach, współautor koncepcji asynchronicznego USB oraz DoP (DSD over PCM).
  • Ray Wing (Head of Design) – szef designu. Człowiek odpowiedzialny za projekty i nadzorowanie produkcji obudów – już od czasów Verdiego (2001).

dcs-odsluchowy1

Pomieszczenie odsłuchowe - jest fajnie.


Ring DAC

dcs-plyta-glowna

Płyta kontrolna (wspólna dla wszystkich obecnych modeli), a na niej płyta analogowa mieszcząca Ring DAC-a – opatentowany przetwornik c/a (i a/c) wymyślony w 1987 roku.

Na górnym piętrze spotykam ludzi odpowiedzialnych za DNA urządzeń dCS-a. Chris Hales rzeczowo i dogłębnie opowiada o platformie cyfrowej – Control Board. To serce każdego urządzenia tej marki – wspólne dla wszystkich modeli. Obecna generacja płyty głównej zawiera dwie kości FPGA i jeden procesor DSP. W Scarlattim były dwa, ale i tak mniej wydajne niż pojedynczy w Vivaldim. Płyta zapewnia olbrzymi zapas mocy obliczeniowej w stosunku do aktualnych potrzeb. Wspomniane układy komunikują się bezpośrednio z Ring DAC-iem. Ten nie ma postaci układu scalonego. To układ dyskretny złożony ze sporej liczby (32) 5-bitowych modułów konwersji pracujących z częstotliwością 2,88 lub 3,07 MHz, złożonych z przełączników (ang. latches) i 5 rezystorów każdy. Wyjścia z każdego takiego „sub-DAC-a” są randomizowane a następnie sumowane – by uśrednić błędy i zniekształcenia, w konsekwencji czego liniowość Ring DAC-a jest zachowana w praktycznie całej, 24-bitowej skali dynamiki (144 dB). Jak tłumaczy Chris, scalone kości przetworników c/a nie są w stanie konkurować z Ring DAC-iem – ich liniowość załamuje się poniżej poziomu -100 dBFS. Brak zamkniętej struktury Ring DAC-a oznacza, że cały algorytm konwersji c/a jest uwikłany w kodzie programistycznym, który nieustannie ewoluuje.

dcs-vrds

Mechanizm VRDS CMK-3 od Esoterica – serce transportu CD/SACD Vivaldi. dCS nie zamierza zakończyć produkcji tego modelu.

Dla inżynierów dCS-a nie istnieje więc problem niekompatybilności Vivaldiego czy innego przetwornika lub upsamplera z jakimś formatem audio. Wszystko w rękach Andy’ego McHarg'a – wciąż młodego człowieka, ale już o 22-letnim stażu w dCS-ie. Początkowo był inżynierem programistą, dziś pełni funkcję dyrektora technicznego. Uchodzi za guru od „cyfry”. Na ekranie monitora pokazuje mi symulacje filtrów cyfrowych, wprowadza jakieś współczynniki. To on jest współtwórcą metody DoP (DSD over PCM), która umożliwiła przesyłanie sygnału DSD w ramach pakietów udających sygnał PCM. Rozwiązanie czysto programowe, które dCS udostępnił wszystkim producentom na zasadzie otwartej licencji (open source). Mało który producent jest tak szczodry w rozdawaniu swojej wiedzy. W tym przypadku o stworzenie uniwersalnej metody przesyłu danych DSD. W 2008 roku zespół inżynierów dCS-a zdał sobie sprawę, że komputer może być znakomitym źródłem muzyki w najwyższej jakości – wówczas wprowadzono asynchroniczny przesył danych audio po USB.

dcs test

Stanowisko kontrolne, na którym w automatyczny sposób dokonuje się kontroli jakości. Urządzenia są też poddawane wielogodzinnym testom.

Zwiedzając dział R&D (łącznie kilkadziesiąt metrów kwadratowych), a raczej rozmawiając z poszczególnymi inżynierami zdałem sobie sprawę, jak mocno techniczną, inżynieryjną firmą jest dCS. W zasadzie o tym wiedziałem, czułem to obcując nieraz z ich produktami. Teraz jednak stało się to bardzo wyraźne. Tu nie ma miejsca na improwizację, słuchanie czegoś „na ślepo”. Dane rozwiązanie wpierw musi mieć sens i być technicznie uzasadnione. Dopiero potem przychodzi ewaluacja w odsłuchu.


Trochę historii

Początki dCS-a sięgają roku 1987 roku i miejscowości Castle Park w Cambridge. Wcale nie były związane ze sprzętem hi-fi. Grupa inżynierów elektroników specjalizujących się w przetwornikach analogowo-cyfrowych i cyfrowo-analogowych, z fizykiem Mikiem Story na czele założyła firmę konsultingową Data Conversion Systems, realizującą zlecenia na elektronikę do radarów, awioniki i sprzętu telekomunikacyjnego. Klientami były takie firmy, jak Ferranti, Marconi Avionics, British Aerospace, a nawet Ministerstwo Obrony. Prawdziwą specjalnością dCS-a stały się radary, a dokładnie – pracujące w nich przetworniki analogowo-cyfrowe. Technika dCS-a, opracowana na zamówienie RAF-u, zaprocentowała w słynnych samolotach bojowych pionowego startu i lądowania – Harrierach FA2. Jak wspominał Derek Fuller – były prezes firmy – Harriery uczestniczyły w 108 misjach bojowych na terenach Jugosławii, znacznie częściej znajdując serbskie helikoptery niż amerykańskie myśliwce F15.

dcs-pold-stuff

Stare, historyczne modele dCS-a – czasem wracają do serwisu, ale firma ma też swoje egzemplarze „wzorcowe".

Przejście na grunt techniki audio było stopniowym i dość powolnym procesem. Wszystko zaczęło się od pozornie nieznaczącego zlecenia ze strony BBC, które poprosiło o modyfikację rejestratorów DAT. Wkrótce po powstaniu firmy stało się jasne, że sam konsulting i projektowanie nie wystarczą na opłacanie rachunków. Trzeba było szukać innego źródła utrzymania. Jeszcze w 1988 roku rozpoczęto prace nad projektowaniem przetwornika a/c dCS 900. Firma doskonale wiedziała, jak uzyskać duży odstęp sygnału od szumu (w radarach to krytyczny parametr) i całą swą wiedzę przelała do profesjonalnego przetwornika a/c. Był to pierwszy na świecie 24-bitowy przetwornik analogowo-cyfrowy, w dodatku wykorzystujący  autorską technikę Ring DAC, stosowaną po dziś dzień. Pamiętajmy – było to zaledwie 6 lat po debiucie płyty kompaktowej, kiedy to świadomość za małej rozdzielczości tego medium była jeszcze nikła. O „900-tce” zrobiło się głośno, gdy wypróbowali ją znani zawodowcy pokroju Boba Ludwiga z Gateway Mastering Studios czy znanego nagraniowca Tony’ego Faulknera. Zgodnie stwierdzili, że poprawa jakości dźwięku względem innych, dostępnych w tamtym czasie konwerterów była zasadnicza. Po nich przyszły kolejne studia. Przetworniki dCS-a stały się punktem odniesienia dla całej branży pro.

[columns background="none" ]
[column_item col="6"]

dcs-autotestery

Dwie z ośmiu stacji (komputerów) przeprowadzających programowane procedury testowe.

[/column_item]
[column_item col="6"]

dcs-rav-bawa

Raveen Bawa opowiada o automatycznej procedurze testowej i kontroli jakości.

[/column_item]
[/columns]

Kolejnym logicznym krokiem było opracowanie 24-bitowego przetwornika c/a. Ten pojawił się jednak dopiero w 1993 roku – miał symbol dCS950 i wyniósł małą brytyjską firmę na piedestał specjalistów najwyższego kalibru. Stał się standardem wśród najlepszych profesjonalistów. Sukces niewątpliwe był, ale  wciąż nie gwarantował młodemu specjaliście oczekiwanej stabilizacji finansowej. Mike Story, założyciel i ówczesny szef dCS-a, nie był typem wizjonera czy biznesmena. Bardziej zajmowało go projektowanie, pokonywanie wyzwań technologicznych, aniżeli zarabianie pieniędzy i rozwój firmy. Te elementy zagwarantowało dopiero wejście dCS-a na rynek domowego sprzętu audio, co w pewnym sensie wymusili  japońscy dilerzy. dCS od samego początku miało mocną pozycję w Japonii. „950-tka” wpadła w ręce tamtejszych dziennikarzy, którzy zgodnym chórem orzekli, że DAC dCS-a brzmi lepiej od wielu znacznie droższych urządzeń high-end. Produkt wyglądał (z ich punktu widzenia) katastrofalnie, ale grał. Był to pierwszy nagrodzony na tamtym rynku produkt dCS-a. Wówczas zapadła decyzja o zmianie strategii firmy – ukierunkowaniu projektowania i produkcji na domowy sprzęt high-end i zaprzestaniu działalności konsultingowej. Tak narodził się Elgar (1996). Poprzedziły go profesjonalne przetworniki a/c i c/a – nowsze wersje modeli 900 i 950 – 902 i 952. Warto wspomnieć, że projekt obudowy Elgara był dziełem Allena Boothroyda – współzałożyciela marki Meridian. Elgar zdobył światowy rozgłos. Podobnie jak poprzednicy, wykorzystywał Ring DAC-a skonstruowanego na bazie programowalnych układów scalonych (FPGA i DSP). Jeszcze w tym samym roku siedziba firmy została przeniesiona do Great Chesterford.

dcs-raport

Każdy egzemplarz otrzymuje metryczkę odpowiadającą danemu zamówieniu.

Rok 1997 to kolejne kamienie milowe w rozwoju firmy: profesjonalne przetworniki 904 i 954 (pierwsze na świecie zdolne do konwersji sygnału 192 kHz) oraz upsampler dCS 972. Urządzenie to w tamtym czasie było czymś niezrozumiałym. Ponoć sam Mike Story nie uwierzył w relację azjatyckiego dystrybutora, który pewnego dnia zadzwonił z rewelacją, że 972 włączony w tor audio pomiędzy transport CD i przetwornik poprawiał brzmienie systemu. Analogicznie jak w przypadku „950-tki” i Elgara, podjęto decyzję o godnym high-endowym opakowaniu dla „972-ki”, którą w domowej wersji przemianowano na Purcella (1999). Cenę ustalono na 4000 funtów i – jak sam pamiętam z testu, który opublikowaliśmy na łamach AV – urządzenie to wnosiło wyraźną poprawę do brzmienia 2-częściowego odtwarzacza (dedykowany napęd CD określano nazwiskiem Verdiego).  

dcs-inzynier

Ray Wing pokazuje, że obudowy dCS-ów to w całości jego dzieło.

1998 rok przyniósł dowód na to, że urządzenia dCS-a naprawdę są modyfikowalne software’owo, że układy FPGA i DSP to nie żadne przechwałki producenta, lecz faktycznie unikatowo elastyczne rozwiązanie. Dzięki zmianie oprogramowania, Elgar zaczął odtwarzać sygnał 24/192, zaś modele 904, 954 i 972 stały się kompatybilne z formatem DSD. dCS stał się się jedynym lub jednym z bardzo nielicznych producentów, którzy już pod koniec lat 90. zapewniali programową rozbudowę i modyfikację swoich modeli. W tamtym czasie było to coś niesłychanego.

W 1999 roku pojawiła się kolejna niespodzianka: master clock 992. dCS znów zrobił kolejne zewnętrzne pudełko cyfrowe, które wyniosło jakość cyfrowego dźwięku w niespotykany wcześniej sposób. W tym samym roku narodził się Delius – pierwszy w historii przetwornik c/a z wbudowanym upsamplerem. Tego samego roku dCS udostępniło licencję na Ring DAC-a firmie Arcam, która zrobiła pożytek z tej technologii włączając ją do układu scalonego wewnątrz słynnego odtwarzacza Alpha 9, a rok później – do FMJ CD23.

dcs-serwis

Stanowisko serwisowe (podczas lunchu).

Kolejny DAC – 905 (2000) był pierwszym przetwornikiem zdolnym do pracy z próbkowaniem 384 kHz. Mimo sukcesów na rynku domowym, zapewniających już rentowność przedsięwzięcia, dCS nie kończy swojego zaangażowania w tworzenie urządzeń studyjnych, czego dowodem jest dalsza współpraca z BBC (2004).

Następny rok (2005) przynosi dość gwałtowne zmiany organizacyjne. Po 18 latach ze stanowiska szefa ustępuje założyciel – Mike Story. Jak sam powiedział: „Praca w świecie urządzeń profesjonalnych dawała mi wiele zadowolenia, ale rynek domowych urządzeń hi-fi i high-end jest dla mnie trochę trudniejszy ze względu na moją mniejszą empatię”. Chodziło o to, że obydwa światy rządzą się swoimi prawami: rynek pro sam dyktuje to, co chce, i po to się zgłasza. Rynek hi-fi – odwrotnie –  wymaga ciągłego podsycania pomysłami, licznych zachęt i zabiegów marketingowych. Na stanowisku szefa zasiada David Marshall Steven – człowiek, który  znacznie lepiej rozumie realia rynku audio. Konsoliduje on to, co firma do tej pory osiągnęła, słuchając współpracowników w znacznie większym stopniu niż Mike. Jest niezwykle szanowaną postacią. Jednym z ważnych punktów strategii Stevena staje się rynek japoński. W krótkim czasie nowy szef  obiera nowy kurs w rozwoju firmy: tworzenie odważnych, absolutnie bezkompromisowych, a przy tym szalenie kosztowych rozwiązań. Przy okazji wprowadza zmiany w obsadzie stanowisk. Andy McHarg (w firmie od 1993 roku) awansuje z projektanta na stanowisko dyrektora technicznego, Chris Hales (zatrudniony od 1998 roku) zostaje dyrektorem rozwoju (Product Delelopment Manager). Jeszcze w tym samym roku światło dzienne ujrzy zintegrowany z upsamplerem odtwarzacz P8i, który również testowaliśmy na łamach AV.

dcs-test3

Gotowe egzemplarze są poddawane wygrzewaniu i wstępnemu testowi wytrzymałościowemu.

Po dwóch latach od przejęcia fotela prezesa przez Davida M Stevena, firma wkracza z nową erę – definitywnego rozstania z rynkiem pro oraz wielkiej aktywności na scenie high-end. Powstaje niesamowicie wyrafinowany i drogi na tamte czasy (33 tysiące funtów) system Scarlatti, zaraz po nim tańszy Paganini (transport, zegar i DAC) oraz odtwarzacz Puccini. Stylizacja tych dwóch ostatnich jest wielkim krokiem dla dCS-a. Urządzenia podtrzymują renomę marki, dając dobrą podstawę do funkcjonowania firmy w okresie nadchodzącego wówczas kryzysu gospodarczego.

Rok później (2008) dCS opracowuje i udostępnia innym producentom technikę asynchronicznego transferu danych audio w ramach interfejsu USB. Pojawiają się kolejne dwa urządzenia: upsamplery Scarlatti i Paganini.

dcs-wysylka

Ostatnie chwile przed wysyłką do ponad 30 krajów świata lub do jednego z sześciu dilerów w Wielkiej Brytanii.

W roku 2009 nastąpiło duże tąpnięcie w dCS-a – 21 lutego nieoczekiwanie umiera, w wieku zaledwie pięćdziesięciu kilku lat, szef David M Steven. Jego dorosły syn, również David, przebywający w Stanach Zjednoczonych, decyduje się na przyspieszony powrót do Wielkiej Brytanii (w USA pracował w firmie software’owej) i objęcie sterów firmy. Kolejne miesiące są okresem wielkiej niepewności: jak młody człowiek, w dodatku z innej branży, poradzi sobie z przedsiębiorstwem ukierunkowanym na najbardziej wymagający i specyficzny rynek high-end audio? Obawy okazują się nieuzasadnione, ponieważ junior najwyraźniej chce kontynuować dzieło ojca, nadając mu jeszcze większy rozmach. W następnym roku nastąpiła wspomniana już przeprowadzka do business parku w Swavesey – miejsca, w którym dCS zyskuje o wiele większe możliwości niż do tej pory (włączając w to stworzenie dedykowanego pomieszczenia odsłuchowego). David nadaje teamowi R&D kierunek prac na kolejne lata: ma on wykorzystać doświadczenia z budowy Scarlattiego, przenosząc je na grunt urządzeń tańszych oraz rozwijać Ring DAC-a oraz całą platformę cyfrową, oferując urządzenia totalnie bezkompromisowe. Rok 2010 przynosi pierwsze efekty nowych rządów: mały i relatywnie przystępny cenowo (7500 funtów) przetwornik Debussy z asynchronicznym wejściem USB. Kolejny wielki sukces. Przez kolejne dwa lata, zespół inżynierów koncentruje się na swoim produkcie flagowym. Tym czymś, czym zaskoczył świat w roku 2012, był system Vivaldi, który tworzą: Vivaldi DAC, Vivaldi Upsampler (wbrew temu, co sugeruje nazwa, jest to także odtwarzacz sieciowy), Vivaldi Master Clock i Vivaldi CD/SACD Transport. Kwartet urządzeń tworzący bezkompromisowy system źródła cyfrowego state-of-the art w zaporowej cenie ponad 67 tysięcy funtów  (dwukrotnie wyższej niż w przypadku Scarlattiego). Mimo to – a może po części dzięki temu – Vivaldi sprzedaje się doskonale, jest firmowym bestsellerem. Niewątpliwie, jest to zasługa znakomitych publikacji w najbardziej renomowanych periodykach oraz licznych nagród – typu „produkt roku” – w Japonii i Stanach Zjednoczonych.


Galeria

{gallery}reportaz/dcs{/gallery}


Komentarz

dcs-fabryka3

Każdy z producentów, których odwiedziłem podczas wycieczki po południu Wielkiej Brytanii jest inny, ale czymś się wyróżnia. Jedni mniej, drudzy – bardziej. dCS pozostawił po sobie dwa istotne wrażenia: to firma bardziej niż wszystkie inne (które odwiedziłem do tej pory) nastawiona na rzetelną inżynierię – głównie w wydaniu cyfrowym, choć nie tylko. Zapytany o plany, David Steven nie wyklucza bowiem powstania urządzenia integrującego przetwornik c/a i wzmacniacz. dCS zatrudnia procentowo więcej inżynierów niż każda inna firma, jaką znam. Organizacja około 20 osób pracujących po to, by tworzyć i nieustannie dopieszczać zaledwie kilka produktów – a niewytwarzająca obudów ani komponentów na miejscu – to odmienny twór niż 100-osobowe firmy oferujące po kilkadziesiąt modeli urządzeń. Inna też od takiego Spectrala, którego miałem okazje odwiedzić parę lat temu, bo działająca na zdecydowanie większą skalę. W skali wytwórców high-endowych, produkujących w zasadzie tylko jeden rodzaj urządzeń, dCS jest bezsprzecznie dużym producentem. Firmą, która wzbudza niezwykle wysoki poziom zaufania. Kupując dCS-a nie tylko wchodzimy w posiadanie wybitnie dopracowanych i znakomicie brzmiących urządzeń; nabywamy także pewność, że ta firma będzie istnieć jeszcze przez wiele lat, zapewniając ciągłe wsparcie, serwis, a także upgrade’y (również programowe) nabytego urządzenia. Jak uczą współczesne czasy, to rzecz, której nie powinno się lekceważyć. Bo nie brak urządzeń równie drogich oferowanych przez firmy znikąd, które nie wiadomo, czy przetrwają rok, dwa czy może pięć. dCS za dwa lata dobije trzydziestki i możemy być niemal pewni, że zrobi to w niezłym stylu. Który z kompozytorów nastanie po Vivaldim? Zapewne za jakiś czas się dowiemy.

]]>
webmaster@av.com.pl (Webmaster) Reportaże Mon, 03 Aug 2015 00:00:00 +0000
Audio Show 2014 https://www.avtest.pl/artykuly/reportaze/item/155-audio-show-2014 https://www.avtest.pl/artykuly/reportaze/item/155-audio-show-2014 Audio Show 2014

Tegoroczne Audio Show było wyjątkowe – bynajmniej nie dlatego, że największe w historii, choć to na pewno też. Wyjątkowo liczni byli zagraniczni goście, wyjątkowo dużo było dobrego dźwięku i wyjątkowo dużo było polskich wystawców. Spójrzmy – trochę z perspektywy czasu – co można było zobaczyć, czego posłuchać. I jakie z tego wszystkiego płyną wnioski.

Tekst: Marek Lacki (ML), Filip Kulpa (FK) | Zdjęcia: Filip Kulpa, Marek Lacki


Oficjalnie otwarcie nastąpiło, jak zwykle, w sobotni poranek, jednak już w piątek wieczorem zorganizowano zamknięte pokazy dla prasy. A właściwie jeden pokaz – reaktywowanej właśnie marki Technics. Demonstrowano obydwa systemy: mały C700 i duży R1. Ten drugi nie pozostawił po sobie najlepszego wrażenia. Lepiej – relatywnie i w gruncie rzeczy także w kategoriach absolutnych – wypadł zestaw C700, na który – pisząc te słowa – właśnie czekamy aż zostanie dostarczony do testów. Mamy go otrzymać jako pierwsza redakcja w Polsce.

{gallery}reportaz/audioshow2014/technics{/gallery}

Audio Show 2014 było wystawą bezwzględnie bardzo dobrą. Raz, że dużą, obfitującą w tony ciekawego sprzętu, dwa – dobrze przygotowaną przez samych wystawców – trzy docenianą przez zagranicznych gości, którzy chyba jednogłośnie chwalili tę imprezę.

Jak zwykle, daleki jestem (FK) od typowania najlepszych dźwięków wystawy. Przyznaję, że w tym roku – jeszcze bardziej niż rok temu – nie zdążyłem nawet zajrzeć do wszystkich pomieszczeń, a co dopiero posłuchać w skupieniu. Siedem pięter hotelu Radisson Blu Sobieski (fakt, że nie całych, ale jednak) plus Bristol i Kyriad – łącznie ponad 100 apartamentów, sal i galerii – to naprawdę spora dawka. Niemal wszędzie ktoś znajomy: co słychać, co gra, co nie gra – wiadomo, wymiana opinii, a cenne minuty uciekają. Do tego kilka razy dziennie telefon ze stoiska, że ktoś mnie szuka – i tak okazało się, że dwa dni na AS to po prostu za mało!

{gallery}reportaz/audioshow2014/as-rozne{/gallery}

Nie zamierzamy opisywać poszczególnych pomieszczeń i konfiguracji. Wspomnimy tylko o rzeczach, które zapadły nam w pamięć.

Analog kontra pliki

2014 rok zapisze się w annałach Audio Show jako rekordowy prawdopodobnie z jeszcze jednego powodu. Zapewne nikt nie prowadził stosownych statystyk, ale tym razem niech wystarczą dziennikarskie oko i intuicja. Chyba nikt nie zaprzeczy, że liczba prezentacji bazujących na „analogu” pobiła wszystkie poprzednie edycje. Dla kogoś, kto nie był na AS przez kilka lat, z pewnością mógł to być szok. Mniej więcej w co drugim, no może co trzecim, pomieszczeniu kręciła się czarna płyta. I nawet jeśli nie grała akurat w tej sekundzie, to system był gotowy do odtwarzania winyli. Co więcej, brzmienie systemów opartych na gramofonie było albo bardzo dobre albo przynajmniej wysoce strawne. Mam własną teorię na temat, dlaczego tak się dzieje, ale to może przy innej okazji – nie chciałbym być źle zrozumiany. Osobiście cieszę, że się, że winyl zatoczył tak szerokie kręgi. Bo choć nie zaliczam się do „wyznawców” tego medium, to po prostu lubię winyl, lubię słuchać czarnych płyt gdy mam okazję. I wcale nie jest dla mnie najważniejsze, żeby to brzmienie biło moje źródło cyfrowe. Raz, że to bardzo trudne, dwa – słucham i oceniam nie przez pryzmat „podoba mi się lub nie", lecz w sposób bardziej analityczny. Mniejsza z tym. Winyl wyparł w tym roku płytę kompaktową, co oczywiście nie idzie w parze z oficjalnymi statystykami sprzedaży, jednak poletko audiofilskie rządzi się swoimi prawami – jest niszą, do której żadne grube statystyki się nie odnoszą.

magnepan-atoll

Atoll i Magnepan

Płyta CD przegrywała w tym roku także z przetwornikami c/a i odtwarzaczami sieciowymi. Tablet w ręku prezentera był widokiem równie powszechnym jak czarna płyta. I dobrze. Czas kompaktu definitywnie się kończy, bo z jednej strony – jeśli już ma być magia i fizyczny kontakt z nośnikiem – to niech to będzie celebracja na całego, a nie hołubienie standardu, o którym już w chwili jego powstania było wiadomo, że może okazać się wąskim gardłem, który w audiofilskich kręgach był szeroko krytykowany, by teraz - w obliczu plików – stać się taki „dobry”. Z drugiej strony streamingu i downoladu nic nie zatrzyma, więc te skrajności niechybnie pogrążają srebrny krążek. Audio Show to ukazało, i dobrze, bo oddawaniem światowych trendów na tej naszej jedynej wystawie, różnie w przeszłości bywało.

Konkurent winylu?

280 euro za jedną szpulkę. Szpulkę taśmy analogowej – kopię taśmy matki, ma się rozumieć. Tyle żąda szwajcarska firma Lutz-Precision za jeden z kilkunastu dostępnych albumów (m.in. box Oscara Petersona) w formacie-marzeniu każdego miłośnika analogu. Sądząc na podstawie informacji, jakoby od maja do listopada br. owa firma upłynniła już 1000 takich taśm za – jak łatwo policzyć – kwotę około 280 tysięcy euro, można zaryzykować tezę, że winylowi rośnie groźny konkurent.

{gallery}reportaz/audioshow2014/lutz{/gallery}

Szwajcarska firma Lutz-Precision, która ma w ofercie taśmy-kopie matek po 280 euro umożliwiła odsłuch tych nagrań za pośrednictwem przenośnych magnetofonów szpulowych Stellavox (firma pracuje nad zbudowaniem własnego magnetofonu) oraz słuchawek Sennheiser HD800.

Wprawdzie na razie jest to nic więcej jak nisza w niszy, ale osobiście jestem za. Skoro są szaleńcy skłonni wydać na sprzęt audio pół miliona euro, to czemu mieliby nie kupować odrestaurowanych Studerów i taśm po 280 czy nawet 400 euro? To i tak nieporównywalnie mądrzejsze od kabli po 20 tysięcy euro. W końcu winyl to nieporównywalnie gorsze medium od profesjonalnej taśmy. Wszystkie parametry przemawiają za „szpulakiem”. I prawdę mówiąc, szczerze dziwi mnie, że te sprzęty zaczynają wracać do łask dopiero teraz. Moda na szpulowce dopiero przed nami – mogę się o to założyć. Tymczasem powinna rozpocząć się już jakieś 10 lat temu. Wtedy taśmy-matki były w (trochę) lepszym stanie niż teraz, high-endowe gramofony miały mniej kosmiczne ceny niż obecnie itd.

FM Acoustics

Manuel-Huber-FM-AcousticsNiezaprzeczalnym wydarzeniem Audio Show 2014 było pojawienie się (również szwajcarskiej) firmy FM Acoustics – legendy ekstremalnego high-endu. Firmy, która na wystawach pojawia się rzadko, która rzadko daje sprzęt do testów i która – najogólniej rzecz ujmując – stosuje strategię: „to klient szuka nas, a nie my jego”. Prezentacja przygotowana przez Manuela Hubera, w którym miałem okazję przeprowadzić – już po zakończeniu AS – dłuższą rozmowę, była niezwykle wciągająca. Jedna z najlepszych w dziejach Audio Show, moim prywatnym zdaniem. Prezentowano stare płyty, z lat 50. i 60., które brzmiały tak jak nikt z siedzących z dużym apartamencie w Bristolu by nie przypuszczał, że mogą brzmieć (pomieszczenie to nigdy wcześniej nie było wynajmowane na AS). Po prostu zdumiewające. To właśnie powinien robić dobry high-end: zdejmować ze słuchacza poczucie, że słucha „systemu”. Akustyka sali, ten „vintage’owy” charakter nagrań starej Decci były wyjątkowe – podobnie jak uderzająca naturalność brzmienia instrumentów smyczkowych i orkiestry w ogóle.

Fakt, ceny „efemów” są absurdalne, lecz stoi za nimi wiele lat doświadczeń i autentycznych poszukiwań Hubera. Zresztą, zawodowa historia tego człowieka jest bardzo ciekawa – wrócimy jeszcze do tego tematu w jednym z przyszłorocznych (2015) wydań Audio-Video.

{gallery}reportaz/audioshow2014/fmacoustic{/gallery}

DSD kontra PCM

PCM-kontra-DSD

Firma Eter Audio, z pomocą Gerharda Hirta (Ayon Audio) zorganizowała ciekawą demonstrację porównującą brzmienie tych samych nagrań w formatach DSD i PCM hi-res. W czasie gdy pojawiłem się na prezentacji (FK) sala w Bristolu była wypełnione po brzegi – na krzesełkach zasiadało około 30-40 osób plus do tego kilkanaście osób słuchało na stojąco. Prowadzący Gerhard Hirt nie ujawniał, w jakim formacie jest aktualne nagranie, cały czas jednak zachowując ten sam porządek: format 1-format 2. Potem było głosowanie: który format podobał się bardziej. Głosy były podzielone, większość jednak (włącznie ze mną) wybrała format numer 2. Okazał się nim być DSD. Czy ta prezentacja dowiodła jego wyższości nad PCM-em? Osobiście tak nie uważam, ale w tym konkretnym systemie, przy użyciu elektroniki Ayona – brzmienie DSD było nieco ciekawsze, bardziej realistyczne.

Brytyjskie „kanciaki"

Jedno z  najlepszych, jeśli nie najlepsze brzmienie w hotelu Sobieski można było usłyszeć w sobotę w innym pomieszczeniu Eter Audio. Najnowsze szczytowe Spendory SP100/2R2 napędzane były wzmacniaczami Leben, a sygnał dostarczał gramofon Transrotor Silver Shadow z wkładką ZYX. Dźwięk był totalnie naturalny i namacalny. Po prostu świetny. Wróciłem tam w niedzielę, ale wówczas te same kolumny grały z tańszą elektroniką i czar prysł. Godny odnotowania był włączony w system procesor akustyczny Accuphase DG-58. Prowadzący prezentację naprzemiennie włączał i wyłączał korekcję akustyczną. Efekt był relatywnie subtelny, ale jednoznacznie korzystny.

Spendor-SP100

Najnowsze szczytowe Spendory SP100/2R2.

Klimat brytyjskich kolumn vintage nie był zresztą zarezerwowany dla tego jednego pomieszczenia. Warszawski sklep Audiopunkt wszedł w dystrybucję zestawów głośnikowych Graham Audio LS 5/9 – współczesnej wersji licencjonowanego przez BBC monitora produkowanego  od roku 1983 mniej więcej do połowy lat 90. Za projekt akustyczny odpowiada Derek Hughes – syn Spencera i Dorothy Hughes (założycieli Spendora). Głośnik nisko-średniotonowy dostarcza Volt (oryginał pochodził od Rogersa), 34-mm kopułkę – Audax, który wciąż produkuje ten głośnik (acz lekko zmodyfikowany w stosunku do pierwowzoru).

Graham-Audio Audiopunkt-kolumny
Monitory Graham Audio LS 5/9 Monitory Sound Project

Amerykańskie premiery

Wilson Sasha - Piotr StachowskiAudio Show było miejscem wielu polskich premier. Jedną z nich były Wilsony Sasha 2 napędzane przez integrę Dana D’Agostino. Sygnał płynął z topowego źródła dCS – Vivaldiego. Dźwięk był niewątpliwie klasowy, bardzo przestrzenny i rozdzielczy. Atrakcją był fakt prowadzenia prezentacji przez reprezentanta firmy dCS – Raveena Bawę.

Drugi system Audiofastu, ustawiony w sali Azalia 1 hotelu Kyriad również zawierał premierę – końcówkę mocy Audio Research GS-150 w najnowszej serii Gallileo. Drugą nowością był referencyjny DAC firmy USB - Select. Kolumnami były również Wilsony, tyle że model Alexia. System prezentowali szef Audiofastu oraz zagraniczny gość – znany już bywalcom AS Frank Vermeylen od Synergistic Research i MSB.

W jednej z sal Bristolu można było się zapoznać z nowym wzmacniaczem zintegrowanym Marka Levinsona – No. 585. To prawdziwe centrum rozbudowanego systemu z wbudowanym przetwornikiem c/a i wejściem USB – tańsze od integry Momentum D’Agostino. 200-watowy wzmacniacz wyceniono na 50 tysięcy złotych.

{gallery}reportaz/audioshow2014/audiofast{/gallery}

levinson-jbl

Integra Mark Levinson No. 585 napędzała JBL-e K2 S9900

Focal-Utopia

Grande Utopie EM prezentowano chyba w zbyt małym dla nich pomieszczeniu, w którym na dodatek było bardzo tłoczno. Do napędzenia kolumn niestety nie użyto zapowiadanego Naima Statementa, lecz monobloków Soulution oraz przedwzmacniacza tej marki. Wybór niezły. Gorzej ze źródłem cyfrowym, które stanowił dzielony Cyrus. Widać, że dystrybutor nie mógł oprzeć się pokusie promowania swojej nowej marki, ale czy oby dobrze wpłynęło to na brzmienie tych imponujących kolumn?

hihiclub-mcintosh

Warszawski Hi-Fi Club tradycyjnie prowadził nastrojowe prezentacje z kolumnami Rockporta i gramofonem McIntosha w roli głównej.

Steinway-Lyngdorf

steinway

Warszawski dystrybutor - instalator urządzeń Steinway-Lyngdorf prezentował najmniejszy system tej marki za około 90 tysięcy złotych (w jego skład wchodzą dwa subwoofery). To niezwykle ciekawy sprzęt.

Boenicke Audio

Niewielkie kolumny Boenicke W8 zaprezentowano w ogromnej stumetrowej i pustej sali hotelu Golden Tulip. W takich warunkach nie miały prawa zagrać, a jednak brzmiały całkiem poprawnie. Od jednej z osób usłyszałem nawet, że to jedno z lepszych brzmień. Ja akurat nie odniosłem takiego wrażenia, gdyż przeszkadzała mi ilość odbić od ścian i podłogi, ale mimo wszystko dźwięk był dość dobry. Napędzała je elektronika CAD okablowana przez Purist Audio Design. Na sali obecni byli ludzie związani z prezentowanymi produktami. Od Boenicke był oczywiście sam Sven Boenicke, z boku siedział konstruktor z marki CAD, spotkać też można było przedstawiciela Purist Audio Design.

Boenicke-W5Boenicke-W5-front


Część II: Made in Poland

Tonsil1

Znana wszystkim marka Tonsil zaskoczyła każdego, kto odwiedził jej pokój. Uwagę przykuwały wolnostojące pękate kolumny o masie 50 kg z napisem Altus. Nie była to żadna nowa wersja kolumn Altus 300 (pozostaje w ofercie), lecz coś zupełnie nowego. Muszę przyznać, że obudowy budziły pożądanie. Wyceniono je na 5000 zł, jednak efekt spowodowany obudową był wielokrotnie lepszy niż wynikałoby z ceny. Wewnątrz zastosowano podobno zwrotnicę z wysokiej jakości komponentami marki Mundorf. Z popularnymi Altusami 300 wspólny był głośnik średniotonowy oraz średnica woofera wynosząca 30 cm. Górę pasma obsługiwała tytanowa kopułką. W odróżnieniu od zwykłych Altusów, które mają asymetrycznie montowane głośniki, ale kolumny nie tworzą par, tutaj zamontowano je tak, że tworzyły swoje lustrzane odbicia. Altusy przyćmiły zupełnie inną premierę, a mianowicie ostateczną prawdopodobnie wersję kosztujących 14 tys. zł modeli Omega, których proces tworzenia trwa już od dłuższego czasu. Jeśli tylko ruszy seryjna produkcja postaramy się pozyskać te kolumny do testu.

Akkus

Akkusy

Wejherowski producent zaprezentował znane już z zeszłego roku modele Fidelia F2 (20 tys. zł), ale tym razem w czarnym lakierze fortepianowym. Wizualnie większe wrażenie robiły jednak zupełnie nowe 2,5-drożne Monolith w pięknej naturalnej okleinie drewnianej za 5 tys. zł za parę. Posłuchałem ich przez chwilę i uznałem, że dysponują wybitną stereofonią, szczególnie jak na warunki wystawowe. Ciekawa była też barwa. Monolith to cała nowa seria kolumn tego producenta. Akkus o mały włos nie wystawił też jeszcze jednego swojego nowego dziecka, mianowicie flagowego modelu Redwine w wersji trójdrożnej z 28 cm wooferem od Accutona.

Equilibrium

Ether-CeramiqueZielonogórska firma Audiothlon wystawiła pod swoją marką Equlibrium zupełnie nowe dwudrożne kolumny Ether Ceramique (20 tys. zł). O ile do niedawna firma ta produkowała kolumny bazując na ofercie głośniowej Etona, o tyle teraz niemal cały katalog opiera się o głośnikach Accutona. Dwudrożne Ether miały woofer o średnicy zaledwie 6,25 cala, a bas swobodnie wypełniał pomieszczenie, przy okazji będąc twardym i zwartym. Było to przy okazji jedno z ciekawszych brzmień wystawy, barwne i neutralne, co jednomyślnie niemal powtarzali wychodzący stamtąd ludzie. Ether Ceramique otwiera serię kolumn „ceramicznych” Equilibrium. Wyżej są jeszcze dwa modele, w tym trójdrożna Eltheria Ceramique za 50 tys. zł. W tym samym pomieszczeniu można też było podziwiać nowe produkty prądowe pod marką Enerr, między innymi listwę Equipower, kondycjoner AC Point 0 oraz nową serię kabli Transcenda z wtykami z czystej miedzi.

Sounddeco

Spektakularnie zaprezentowało się Soundceco, pokazując swoje najnowsze flagowe kolumny Sigma 4 w dużej sali Belweder na parterze Sobieskiego. W zasadzie był to prototyp - wyglądający jak kolumny docelowo, ale jeszcze przed ostatecznym szlifem zwrotnicy.

Mimo iż (początkowo) Sigmy stały blisko ściany, bas był czysty, a stereofonia, w odróżnieniu od wielu innych prezentacji, prawdziwa. Kolumny robiły duże wrażenie dynamiką zakresu średnio-wysokotonowego. Co ciekawe, mimo zastosowaniu aż 4 wooferów w układzie symetrycznym na kanał, okazało się, że jest to konstrukcja dwudrożna. Kolumny wstępnie wyceniono na 33 tys. zł, ale z tego co wiem, niektórzy pytali czy to cena za sztukę.

Na 26 tys. zł została wyceniona mniejsza wersja z dwoma wooferami – Sigma 2.

Sounddeco1Sounddeco2

Pylon Audio

PylonAudio

Dużo skromniej wystawił się Pylon Audio, gdzie prezenterem był sam prezes Jujka. Pokazane zostały nowe zupełnie modele Sapphire 25 (2980 zł) na głośnikach Seasa i Visatona, będące mniejszą wersją Sapphire 31 – również nowych, choć tu nie pokazanych modeli. Obok stały niedrogie Pearl 25 za 1499 zł. Podczas wygłoszonej w czasie przerwy prelekcji, dowiedziałem się, że Pylon Audio zamierza, a właściwie rozpoczął już proces przygotowawczy zmierzający do rozpoczęcia produkcji własnych głośników.

Unitra

Odrodzenie tej marki wywołało u mnie mieszane uczucia. Wszak taka marka – jako stricte marka – nie istniała. Było to zjednoczenie przedsiębiorstw, w którego skład wchodziło aż 30 różnych zakładów. W pewnym sensie dzisiejsza oferta Unitry nawiązuje do tej wielofirmowości. Zaprezentowano kolumny o romantycznej nazwie ZWGS-R-301-CO, które zaprojektowała firma Pylon Audio, gramofon Fryderyk, stworzony przez firmę AD-Fonties, przedwzmacniacz Ignacy od Phonographu, a także wzmacniacz lampowy Edward, również zaprojektowany i wyprodukowany przez Phonograph. Dystrybutorem jest firma K-Konsult. Ceny, jak na markę kojarzoną z tanim sprzętem z PRL, są wysokie. Kolumny – 7900 zł, wzmacniacz – 9000 zł.

AbysSound

abyssound-systemabyssound-integra

Na tę firmę, zajmującą się wzmacniaczami high-end, zwróciłem uwagę już w zeszłym roku. W tym, prócz ogromnych końcówek mocy, które były już wcześniej w ofercie, zaprezentowano zupełnie nowy przedwzmacniacz ASP1000 za 17 900 zł. Bardziej jednak zainteresowała mnie wielka integra ASA5000, napędzająca bez wysiłku kolumny Infinity o impedancji spadającej do 1,2 Ω. Moc 2 x 180 W. Cena będzie uzależniona od dodanych opcji (np. phono za ok. 3-4 tys. czy DAC). Wersja podstawowa ma kosztować 15 tys. zł. Na stoliku leżały luzem części: potężny układ zasilania z końcówki mocy, ale też front od przedwzmacniacza. Gałki zamontowano na łożyskach tocznych. Wiele z użytych części firma produkuje samodzielnie. Płytki, które montuje wewnątrz, są złocone. Szacunek.

Lampizator

lampizatorLampizator-GM70

W hotelu Sobieski biletowane prezentacje należą do rzadkości, jednak zdecydowała się na to znana z produkcji przetworników c/a warszawska manufaktura Lampizator mająca wąskie grono swoich „forumowych” zwolenników. Zaprezentowała kompletny system za sumę ok. 150 tys. zł. Wysokoefektywne kolumny tubowe grały z 10-watowym wzmacniaczem lampowym. Źródłem plików był komputer. Z zapowiedzi prezentującego wynikało, że zagra to bardzo dynamicznie. Dla mnie perkusja była wyraźnie spowolniona, a znam ten instrument dość dobrze.

Elins Audio

elins-audio

Górnośląski producent wystawiał się na Audio Show po raz trzeci. W ofercie są trzy wzmacniacze, ale prezentowano jeden dzielony, składający się z przedwzmacniacza i dwóch monobloków. Sprzedawany wyłącznie jako całość – za 60 tys. zł. Drogo, jak na młodą firmę. W dodatku wzmacniacz nie wygląda jak za takie pieniądze. A co w środku? Zasilanie akumulatorowo-sieciowe, końcówki mocy w klasie D o mocy 500 W. bazujące na modułach IcePower. Jak twierdzi producent, bardzo niewiele firm wie, jak prawidłowo je zaaplikować.

Impuls Audio

Jedna z wielu młodych marek, próbujących wybić się na rynku. W pokoju można było zobaczyć trójdrożne kolumny Meridian za 14,5 tys, zł i kosztujące 8200, dwudrożne Cumulus.

Avatar Audio

W hotelu Golden Tulip po raz kolejny wystawiła się firma, która wcześniej była znana pod nazwą Graj-End, produkująca kolumny Graj Pudła i kable. Podczas poprzednich wystaw, moim zdaniem, prezentacje były nieudane. Tym razem, po raz pierwszy, kolumny tego producenta zagrały z prawidłowo odtworzoną przestrzenią. Nadal jednak słychać ich bardzo mocno zaznaczony charakter, wynikający ze stosowania „przedpotopowych” głośników. Nie było to brzmienie naturalne.

Pod nazwą Avatar oferowany jest kompletny system audio, wraz ze wzmacniaczami lampowymi firmy Audio Akustyka. Źródłem dźwięku był komputer i przetwornik Auralic Vega.

Zeta Zero

Najefektowniejszy wystrój sali z pewnością przyciągał uwagę. Szkoda, że dźwięk był tak dalece nienaturalnie wyostrzony. Mimo tego zgromadzonej publiczności się podobało. Mnie nie.

Mytek i Sveda Audio

Mytek to taki producent niby polski, niby amerykański. Do tej pory znany raczej z rynku pro, tym razem zaprezentował zaawansowany przetwornik Manhattan (miał swoją premierę w Monachium). Towarzyszyły mu kolumny Sveda Audio wraz z subwooferami. Brzmienie było tylko średnie, jednakże DAC Myteka wydaje się interesujący, choćby z powodu mnogości wejść, kompatybilności z formatem DSD256. Niebanalny jest też jego wygląd.

Mytek-Manhattan

]]>
webmaster@av.com.pl (Webmaster) Reportaże Sun, 21 Dec 2014 00:00:00 +0000