PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Marantz SA8005 / PM8005

Cze 27, 2014

Index

Pliki kontra płyta

Zagadnienie to wciąż budzi wśród audiofilów kontrowersje, a nawet nieskrywane emocje. Pozwolę sobie zacytować e-mail od jednego z Czytelników, który otrzymałem zaraz po ukazaniu się wydania kwietniowego:

„Właśnie przeczytałem wstęp do numeru kwietniowego i powiem tak: wszystkie te DAK-i i FLAK-i i tym podobne pierdoły to jedna wielka porażka... Prawdziwy 100-procentowy audiofil to słucha tylko winyli lub CD, bo chce mieć w rękach fizyczny nośnik. To jest niezastąpione i cała w tym przyjemność. Pomimo wad winylu i płyty CD, można naprawdę cieszyć się doskonałym dźwiękiem i nie potrzeba wydawać fortuny... Szkoda tylko, że wielu producentów robi z urządzeń audio jakieś kombajny, w które upychają niepotrzebne badziwie i potem podnoszą ceny [...]”.

Za komentarz do tej opinii niech posłuży to, co zaprezentował testowany system po przesłuchaniu płyt (ich wykaz prezentujemy w apli), a następnie odtworzeniu tej samej muzyki z plików FLAC lub AIFF. Większość materiału została zgrana z tych samych egzemplarzy krążków CD lub hybrydowych SACD. Dodatkowo posłużyłem się 24-bitowymi downloadami o próbkowaniu od 44,1 do 192 kHz.

Już miniaturowy MacBook Air wyposażony w dysk SSD, 4 GB RAM-u oraz program Audirvana Plus 1.5.12 pokazał, jak wyraźny postęp mamy w jakości brzmienia względem krążków CD. Dalsze krytyczne odsłuchy, przeprowadzone za pomocą iMaca 27”, tylko umocniły poczynione obserwacje. Najoględniej rzecz ujmując, asynchroniczne połączenie USB zdewaluowało poczucie wartości fizycznych krążków jako medium, służącego do bezpośredniego odtwarzania muzyki. W połączeniu z komputerem poprawiło się dosłownie wszystko. Zniknęło poczucie rozmycia średnicy. Dźwięk zyskał na głębi, różnicowaniu planów, plastyczności, różnicowaniu barw. Stał się głębszy, lepiej zogniskowany, mniej tekturowy, mniej płaski, bardziej dźwięczny, momentami także cieplejszy, całościowo lepiej nasycony. Wiem, wiem: wielu audiofilów czyta te „opowieści” z niedowierzaniem, lecz takie są – stety czy niestety – fakty. Wyraźnej poprawie uległ nawet bas. Kontrabas z najnowszej płyty Agi Zaryan, odtwarzany z CD, był pustawy, nieco kartonowy. Z komputera okazał się wyraźniejszy, lepiej zdefiniowany, czystszy, głębszy. Zresztą, obserwacje te powtarzały się w przypadku każdego materiału. Różnica pomiędzy odczytem USB a CD była tak duża, że aż niewiarygodna. Byłem zaskoczony. Nie ulega wątpliwości, że zastosowany czytnik to wąskie gardło samego odtwarzacza, a w konsekwencji – całego systemu. Kto będzie korzystał tylko z płyt, ten nie doceni pełni możliwości tego zestawu. Co najwyżej ich 80 procent.

sa8005-naped

W połączeniu z komputerem Marantz przeobraził się w inny zestaw. Zaznaczę dla jasności, że cały czas mowa o odtwarzaniu standardowego materiału „red book” 16/44,1. Poczucie przestrzenności dźwięku, nasycenie barw były tak dobre, że w relacji do ceny oceniam je na 9 punktów, może nawet na 9,5 (w skali 10-stopniowej), podczas gdy z płyt CD maksymalną oceną, jaką bym przyznał, byłoby 7,5.

Dopiero teraz można było docenić pozostałe walory tego kompletu. W szczególności bas. Był znakomicie rozciągnięty, nienagannie kontrolowany, dynamiczny i prężny. Nie ujawniał oczekiwanych w tej klasie urządzeń niedoskonałości w rodzaju zmiękczenia, utraty dynamiki przy głośniejszym słuchaniu. Zamiana SA8005 na recenzowany niedawno przetwornik PS Audio NuWave DAC spowodowała wyraźne zmiękczenie konturów – zarówno w omawianym zakresie, jak i w ogóle. Zmiana była ogólnie interesująca, dała bowiem możliwość oceny SA8005 jako DAC-a w kontekście bardzo dobrego przetwornika w cenie niższej o jedną czwartą. Amerykański DAC wprowadził do brzmienia systemu pożądane wypełnienie, dociążenie, co było szczególnie pożądane przy odtwarzaniu klasyki. Z drugiej strony, Marantz jako USB-DAC, przekonywał jednak bardziej rozdzielczą, lepiej doświetloną górą. W PS Audio miała ona pełniejszy fundament w postaci bardziej obfitej, mniej żylastej średnicy. Dzięki temu brzmienie było bardziej muzykalne, po prostu przyjemniejsze.

Całościowo rzecz ujmując: SA8005 jest dobrym źródłem z wyższych stanów kategorii B, podobnie jak cały system, ponieważ sam wzmacniacz w niczym nie odstaje od odtwarzacza, a raczej – pardon – firmowego DAC-a. Od SA8005 traktowanego jako „cedek” jest zwyczajnie lepszy.

Czego słuchaliśmy?

CD/SACD Pliki (format, rozdzielczość)
Dire Straits - „On Every Street” (CD) FLAC 16/44,1 (rip)
Mark Knopfler - „Sailing to Philadelphia” (CD) FLAC 24/48
Peter Gabriel - „Up” (SACD) FLAC 16/44,1 (CD rip)
Peter Gabriel - Scratch My Back (CD) FLAC 24/96
Oregon - „Beyond Words” (CD) FLAC 24/96
Eric Clapton - „Slowhand” (CD) FLAC 24/96
Antonio Forcione - „Tears of Joy” (CD) FLAC 24/44,1
Depeche Mode – „Violator” (CD) FLAC 24/48
Dunedin Consort - „Mass in B-Minor by J. Rifkin” FLAC 24/192
Diana Krall – „The Girl in The Other Room” (CD) FLAC 24/96
Daft Punk – „Random Access Memories” AIFF 24/88,2
Jean-Baptiste Lully L’Orchestre Du Roi Soleil – „Le Concert des Nations, Jordi Savall” (SACD) FLAC 16/44,1 (CD rip)
Kari Bremnes – „Norwegian Mood” (CD) FLAC 16/44,1 (rip)
Roger Waters – „Amused To Death” FLAC 16/44,1 (rip)
Aga Zaryan – „Remembering Nina&Abbey” (CD) AIFF 16/44,1 (rip)

Porównania plików z płytami miały jeszcze ciąg dalszy. Co się stanie, gdy się porówna odczyt warstwy SACD z ripem warstwy CD odtwarzanym z komputera? Teoretycznie odtwarzacz powinien obronić sens korzystania z krążków, no bo przecież warstwa SACD zawiera znacznie więcej informacji niż CD. Podskórnie czułem, że porównanie może być zaskakujące. I było, bowiem wynik okazał się z dobrym przybliżeniem taki sam jak w przypadku płyt CD. Pliki 16/44,1 zdecydowanie pokonały bezpośredni odczyt SACD! Grały bardziej dynamicznie, przejrzyście, rytmicznie, przestrzennie, właściwie pod każdym względem lepiej. Oczywiście pliki formatu DSD, odtwarzane z komputera, pogłębiłyby opisywane różnice, jednak z powodu braku odpowiedniego peceta nie dokonałem odpowiedniego porównania.

W przypadku odtwarzania plików hi-res przepaść dzieląca odczyt plikowy poprzez USB od płyt CD była już olbrzymia. Albumu „Slowhand” Erica Claptona w wersji CD zwyczajnie nie chciało mi się słuchać. Dźwięk był szary, zmatowiony, płaski w porównaniu z downloadem z hdtracks. Płyta „Beyond Words” akustycznego tria Oregon miała skompresowaną przestrzeń, wybrzmienia i – znów – wyblakłe barwy. Przykłady można by mnożyć. W każdym razie, kto raz posłucha plików hi-res za pośrednictwem tego Marantza, a następnie puści ten sam materiał z CD, nie będzie miał żadnych pytań ani wątpliwości: co jest lepsze. Zresztą, odkryje to samo, ograniczając się do ripów płyt CD i SACD.


Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Więcej w tej kategorii: Marantz CD6006 / PM6006 »

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją