Wydrukuj tę stronę

Zestaw Yamaha PianoCraft MCR-N670

Maj 17, 2016

PianoCraft w kolejnym, tym razem powiększonym, wcieleniu ponownie okazał się systemem zdecydowanie wartym zainteresowania.

Dystrybutor: Audio Klan, www.audioklan.pl 
Cena: 2999 zł
Dostępne wykończenia: czarny lub srebrny front elektroniki z bokami czarnymi na wysoki połysk. Kolumny czarne na wysoki połysk

Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: AV

audioklan

 

 


Zestaw Yamaha PianoCraft MCR-N670

TEST

PianoCraft N670 1 aaa 

To już solidny kawałek historii w świecie hi-fi. Małe zestawy Yamahy sprzedawane pod tą nazwą na przestrzeni 15 lat wyrobiły sobie renomę submarki kojarzonej z dwukanałowymi minisystemami wysokiej jakości. Jak dotąd, Yamaha oferowała dwa rodzaje PianoCraftów: z elektroniką zintegrowaną w jedną obudowę o szerokości 215 lub 180 mm lub w postaci dwóch oddzielnych urządzeń (215 mm). Według tradycyjnej klasyfikacji, były to systemy mini i mikro.

Jesienią 2015 roku japoński producent zdecydował się dwa zdecydowanie większe zestawy o szerokości 314 mm, które – dla podkreślenia ich odrębności – wyróżnił przedrostkiem „Grand”. Testowany MCR-N670 jest tańszym z nich.


Budowa i Funkcjonalność

Obydwa segmenty elektroniki mają zunifikowane gabarytowo i stylistycznie płaskie obudowy o wysokości 7 cm i pokaźnej głębokości 34 cm. Zatem plan postawienia ich na wąskiej półeczce w sypialni czy gabinecie od razu spala na panewce.

Urządzenia odznaczają się – oczekiwaną od PianoCrafta i od Yamahy – wysoką jakością wykonania. Stylistyka jest subtelną mieszanką nowoczesności i stylu retro. Płaskie pokrętła we wzmacniaczu to czytelne odwołanie do złotych lat sprzętu hi-fi; zostały zapożyczone z pełnogabarytowych modeli Yamahy. Całość wygląda naprawdę świetnie.

PianoCraft N670 2 front

Podział urządzeń jest logiczny i dość oczywisty: mamy tu odtwarzacz będący jednocześnie hubem całego systemu (ma wszystkie wejścia) oraz wzmacniacz. Funkcjonalnie obydwa segmenty są ze sobą sprzężone. Wyświetlacz odtwarzacza pokazuje informację o ustawionym poziomie głośności – mimo że faktycznie reguluje ją wzmacniacz. Ponadto tylko ten pierwszy zawiera odbiornik sygnału zdalnego sterowania (podczerwieni) i tylko jego podłącza się do sieci komputerowej (LAB lub WiFi). Komunikacja między urządzeniami odbywa się za pomocą przewodu zakończonego wtykami 3,5 mm (małe jacki). Po odłączeniu kabelka zdalna regulacja głośności oraz przełączanie źródeł przestają działać (chyba że robimy to ręcznie, z poziomu czołówki wzmacniacza).

Pierwszy z elementów dużego PianoCrafta to odtwarzacz CD z funkcjami sieciowymi i wbudowanym przetwornikiem c/a. Pod szufladą umieszczono wyświetlacz punktowy w kolorze jasnobłękitnym, który nie razi i jest wystarczająco czytelny z odległości 3 m. Na czołówce, poza oczywistymi przyciskami obsługi napędu, znajdujemy przycisk opisany jako Connect, który służy do pierwszego sparowania odtwarzacza ze smartfonem w ramach aplikacji sterującej MusicCast. Warto od razu ją zainstalować, bo dzięki niej PianoCraft staje się niezwykle przyjazny w obsłudze, a jego możliwości funkcjonalne rosną niepomiernie. Port USB typu A obsługuje pamięci masowe, umożliwiając odtwarzanie z nich muzyki w formatach MP3 oraz WMA. Funkcjonalność ta w kontekście MusicCast drastycznie traci jednak na znaczeniu, podobnie jak port USB na czołówce (pozwala na podłączenie pendrive’a).

Do CD-NT670 możemy podłączyć po jednym analogowym i cyfrowym źródle dźwięku. Przydałoby się więcej wejść cyfrowych. Moduł sieciowy, obsługujący protokół DLNA, umożliwia odtwarzanie plików bezstratnych o rozdzielczości 24/192 (FLAC, WAV, AIFF) lub 24/96 (ALAC). Szkoda, że odczyt nie odbywa się bez przerw (gapless) – dziś to już przecież standard. Na pocieszenie mamy AirPlay i Bluetooth (bez aptX).

PianoCraft N670 3 tyl

PianoCraft obsługuje kilka popularnych serwisów streamingowych, z których w Polsce jest dostępny jedynie Spotify. Radio internetowe (vTuner) działa szybko i bezproblemowo – jak zwykle u Yamahy. Oferowana na polskim rynku wersja urządzenia z jakichś powodów jest pozbawiona modułu odbiorczego DAB+.

Dużym atutem zestawu jest jego sterowanie i liczne możliwości funkcjonalne w ramach świetnie dopracowanej aplikacji MusicCast. Pisaliśmy na jej temat już nieraz, warto jednak przypomnieć główne cechy. Otóż jej interfejs jest ładny i dobrze uporządkowany, całość działa szybko – dotyczy to na przykład regulacji głośności, którą operuje się bez zwłoki. MusicCast umożliwia strumieniowanie muzyki także z urządzenia mobilnego (które staje się serwerem muzycznym) i to w jakości bezstratnej. Ciekawą opcją jest Bluetooth Output, czyli możliwość bezprzewodowego (stratnego) przesyłania fonii do urządzeń mobilnych – w odwrotnym kierunku niż zazwyczaj.

Wzmacniacz jest konstrukcją cyfrową PWM opartą na gotowych modułach japońskiej firmy SAGAMI (220 Yg). Przy użyciu bardzo „liberalnej” metody pomiarowej (6 Ω, 1 kHz, 10% THD) ich moc Yamaha określa na 65 W na kanał. Zasilacz jest impulsowy.


Niebanalne kolumny

Zestawy głośnikowe o oznaczeniu NS-BP301 to nowa konstrukcja, inspirowana kolumnami z audiofilskiej serii Soavo. Świadczą o tym zastosowane przetworniki nisko-średniotonowe o średnicy 13 cm, z membranami A-PMD (Advanced Polymer Injected Mica Diaphragm). Mamy tu więc do czynienia z tworzywem polimerowym z domieszkami miki. Kosz głośnika jest plastikowy, ale ramiona mają przemyślany kształt, mający im zapewnić odpowiednią sztywność. Ciekawostką jest doklejony do tyłu magnesu krążek z aluminium o średnicy większej niż magnes. Element ten odprowadza ciepło z magnesu. Głośnik wysokotonowy to większa, niż zwykle, 30-mm kopułka tekstylna, również wyposażona w plastikowy kołnierz i ferrytowy magnes.

PianoCraft N670 5 glosniki

Polakierowane na wysoki połysk obudowy wykonano z 16-mm płyt MDF i solidnie wzmocniono. Zamontowano aż trzy półki łączące boczne ścianki. Każda z półek jest pochylona pod innym kątem względem przedniej ścianki. Co więcej, są one sklejone z dwóch części, w proporcji 2/3 do 1/3. Większa część ma dwa nacięcia umieszczone przeciwlegle. Tworzy to coś w rodzaju swoistej sprężyny tłumiącej, która – jak można się domyślać – ma za zadanie tłumić rezonanse bocznych ścianek. Na najwyższej środkowej półce włożono w nacięcia (na górnej w dwa, na środkowej w jedno) płaty gumy. Rozwiązanie to w nomenklaturze Yamahy nosi nazwę VCCS. Oprócz półek, w rogach i na stykach ścianek dodano kątowniki. Materiału tłumiącego jest niewiele, ale widać, że dozowano go z głową. W różnych miejscach mamy filc i fizelinę.

Zwrotnicę zintegrowano z gniazdami, lecz nie zastosowano tu płytki PCB, lecz kawałek MDF-u, a elementy zlutowano metodą punkt w punkt! Taki sposób montażu występuje w drogich konstrukcjach audiofilskich, w kolumnach budżetowych jest niespotykany. Zwrotnica składa się zaledwie z 5 elementów (dwie cewki rdzeniowe, dwa kondensatory elektrolityczne i rezystor cermetowy.


Brzmienie

Yamaha nie zmienia zasadniczo swojego brzmienia w zależności od źródła. Oczywiście najgorzej wypada analogowy tuner FM (przy zastosowaniu dołączonej anteny). Najgorzej, nie znaczy jednak, że źle. W porównaniu z nim zdecydowanie lepszy dźwięk płynie z radia internetowego.

Porównanie tych samych nagrań odtworzonych bezpośrednio z płyty CD i z serwera DLNA (w postaci plików FLAC) wykazało, że srebrne krążki grają nieco lepiej. Ripy były mniej rytmiczne, z trochę osłabioną emocjonalnie średnicą, ale jaśniejsze, z większą ilością wysokich tonów. Głośne odsłuchy za każdym razem faworyzowały kompakty. Niemniej różnica była minimalna i w kontekście nieporównywalnie większej wygody słuchania z plików – tak naprawdę zaniedbywalna.

PianoCrafta słucha się nadspodziewanie dobrze – i to niezależnie od poziomu głośności. Zestrojenie całości to klucz do sukcesu w tej klasie sprzętu. Wysokich tonów jest mniej niż w droższym, neutralnym sprzęcie referencyjnym. Zastosowano znany trik – po prostu wyciszono w fizjologiczny sposób górę pasma (jej wyższy skraj) po to, aby zamaskować jej niewysoką jakość. W efekcie udało się zamaskować nieczystości, a to z kolei spowodowało, że dźwięk w ogóle nie wydaje się ostry czy nieprzyjemny. Drugim zabiegiem jest osłabienie  wyższej średnicy, co również poprawia komfort słuchania.

Negatywną konsekwencją tych zabiegów jest brak spotykanej w droższych systemach przejrzystości. Yamaha proponuje brzmienie ułożone, w pewien sposób wymodelowane. Umiarkowane różnicowanie barw i brak większego różnicowania odtwarzanego materiału to z punktu widzenia audiofila obiektywne wady, lecz dla przeciętnego użytkownika, który chce sobie po prostu posłuchać muzyki, nie zaprzątając sobie głowy niepotrzebnymi rzeczami, to zaleta. Korzyści są oczywiste: czy puścimy muzykę nagraną bardzo dobrze, przeciętnie, czy też zupełnie słabo, wszystko zostanie uśrednione i podane tak, aby było lekko, łatwo i przyjemnie. I o to w tego typu sprzęcie chodzi.

PianoCraft N670 4 wnetrze

Kolejną porcję sprytnych zabiegów zaaplikowano na drugim końcu pasma. Niewielkie, dwudrożne kolumny podstawkowe nie odtwarzają, siłą rzeczy, najniższego zakresu pasma. Dodanie energii w średnim i wyższym basie – w sposób dyskretny, wyważony – znów wydaje się kluczem do sukcesu. Efekt? – brak najniższego basu jest w ogóle nieodczuwalny, a brzmienie wydaje się obfite, solidne, całkiem masywne. Mniej najniższego basu umożliwiło także zwiększenie dynamiki. Bas jest szybki, czytelny, nie ciągnie za sobą pomrukującego „ogona”.

Yamaha brzmi więc z jednaj strony lekko, łatwo i przyjemnie w zakresie środka i wyższych tonów, a z drugiej – zupełnie poważnie, wykorzystując dobrą podbudowę na dole pasma. Stosunkowo wysoka moc i efektywność kolumn pozwoliły też na osiąganie znacznych poziomów głośności. W 37-metrowym pokoju odsłuchowym, mimo dużego odsunięcia głośników od ścian, mogłem poczuć satysfakcję nawet przy głośnym graniu. Yamaha trzymała rytm, a w miarę zwiększania głośności nie następował efekt atakowania dźwiękiem. Efekty kompresji pojawiały się późno, już po przekroczeniu granicy, za którą zwykle uznajemy, że jest za głośno.

Jakość efektów stereofonicznych jest dobra. Dźwięk dobrze odrywa się od głośników. Zdarzenia muzyczne mają miejsce jednak głównie za linią zestawów i pomiędzy nimi. Wejścia w głąb sceny oraz wychodzenia na boki występują sporadycznie. W ramach prezentowanej sceny pierwszoplanowe instrumenty i głosy lokalizowane są poprawnie.


Galeria


Naszym zdaniem

Duży dwusegmentowy PianoCraft zachowuje należną sobie pozycję. To wciąż synonim bardzo dobrego małego zestawu hi-fi, o którym śmiało mogą myśleć początkujący audiofile – jako o alternatywie dla najtańszych kombinacji pełnowymiarowych – lub nawet zaawansowani melomani, którzy poszukują dobrze brzmiącego zestawu do drugiego pokoju czy biura.

Istotą atrakcyjności modelu jest to, jak zgrabnie producentowi udało się połączyć ze sobą wszelkie kompromisy i uproszczenia, tworząc z nich zgrabną całość, w której doceniamy zalety, nie zwracając uwagi na ograniczenia. Dodajmy do tego świetny wygląd i dobrą funkcjonalność – i tak otrzymujemy produkt, którego nie sposób nie polecić.

System odsłuchowy:

Pomieszczenie: 37 m2 zaadaptowane akustycznie, kolumny ustawione na dłuższej ścianie w 1/3 głębokości pokoju. Oddzielna linia zasilająca 25A z niezależnym uziemieniem.
Listwa: Enerr One + kabel Enerr Transcenda Supreme HC (20A)
Stolik: Rogoz Audio 4SPB3 BBS
Podstawki Głośnikowe: Rogoz Audio 4QB80

PianoCraft N670 zzzPianoCraft N670 zzz 1

Oceń ten artykuł
(21 głosów)

1 komentarz