Wydrukuj tę stronę

Denon DCD-520AE/PMA-520AE

Lis 16, 2017

Na rynku nieustannie rosnących cen propozycja najtańszego systemu Denona jawi się jako okazja. Taki wygląd i wykonanie za 1600 zł? Okazuje się, że można, ale ciekawsze jest to, jak taki zestaw gra – i czy także z tej perspektywy można go polecić.

Dystrybutor: Horn Distribution, www.horn.pl 
Cena: PMA-520AE – 899 zł; DCD-520AE – 769 zł
Dostępne wykończenia: czarne lub srebrne

Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: AV

audioklan

 

 


Zestaw Denon DCD-520AE/PMA-520AE

TEST

 Denon 1 520ae aaa

 

Komplet 520 AE jest od kilku lat najtańszym pełnogabarytowym zestawem hi-fi Denona. Sam wzmacniacz był już przez nas testowany w 2015 roku, ale wówczas kosztował 1100 zł. Obecnie jest o 200 zł tańszy (co jest swego rodzaju ewenementem: sprzęt audio systematycznie drożeje; dotyczy to także niższych segmentów, choć w mniejszym stopniu), przy czym część sklepów sprzedaje go za niecałe 800 zł. Naturalnym partnerem dla niego jest DCD-520AE – prosty cedek bez dodatków.


Budowa

Podobnie jak u konkurencyjnego Pioneera, obudowy Denona wykonano bardzo starannie, z dużą dbałością o detale. Trzeba przyznać, że prezentują się one nawet lepiej niż u rywala, a biorąc pod uwagę cenę kompletu Denona, wykonanie sprzętu to mistrzostwo świata. Drugiego tak solidnego, budżetowego zestawu hi-fi ze świecą szukać. Precyzja i jakość wykonania systemu 520AE w niczym nie ustępują na przykład modelom 1520AE.

Aluminiowe fronty, profilowane w charakterystyczny sposób, są typowe dla tej marki. Od lat rozpoznawalny jest też design pokręteł i przycisków. Widać, że japońscy „wielcy" wypracowali swój styl.

PMA-520AE jest pod względem ergonomii klasyczny aż do bólu. Po prawej stronie znajduje się gałka wyboru źródeł (wybór dokonywany za pomocą przekaźników – dostępny też z pilota), zaś pośrodku większa – do regulacji głośności. Trzy małe pokrętła to regulatory barwy i balansu. Podobnie jak w Pioneerze, istnieje możliwość ominięcia tych regulacji (source direct) oraz włączenia funkcji loudness. Wyposażenie uzupełnia pełnowymiarowe, 6,3-mm gniazdo słuchawkowe.

 

Denon 2 520ae tyl

W PMA-520AE, mimo niskiej ceny, nie zrezygnowano z wejścia korekcyjnego MM. Nawet z tyłu widać wysoką jakość wykonania.

 

Z tyłu mamy komplet wejść analogowych z wejściem phono oraz pojedyncze gniazda głośnikowe, które – tak jak te w Pioneerze – nie akceptują widełek. Ciekawostką jest gniazdo 230 V do podłączenia źródła. Kable zasilające są zainstalowane na stałe.

Wnętrze w jednej trzeciej przecina radiator, do którego przyczepiono po jednej parze tranzystorów końcowych na kanał (Sankeny B1383/D2083). Radiator jest jednocześnie ekranem, który izoluje transformator EI od pozostałych układów. Diodę prostowniczą i kondensatory filtrujące (Elna, 2 x 8200 µF) umieszczono bezpośrednio przy końcówce mocy, co jest pożądane. Na płycie głównej widać ścieżki sygnałowe z drutów montowanych metodą przewlekania. Układ jest dyskretny. Regulację głośności powierzono klasycznemu potencjometrowi. Jakość montażu nie budzi najmniejszych zastrzeżeń.

Design odtwarzacza jest minimalistyczny. Liczbę przycisków funkcyjnych ograniczono do pięciu. Centralnie umieszczona szuflada jest otoczona wyświetlaczem za ciemną szybą, która ze srebrną obudową tworzy silny kontrast. Wyświetlacz jest lekko zagłębiony, charakterystycznie dla współczesnych modeli Denona, a jego krawędzie spływają niczym wklęsły menisk. Takie detale w sprzęcie za 800 zł – doprawdy ewenement. W tej sytuacji łatwo zaakceptować fakt, iż odtwarzacz ma po jednym wyjściu analogowym i cyfrowym (optyczne) – i to właściwie wszystko. Jak również to, że wykorzystuje napęd ROM.

Plastikową konstrukcję przykręcono bezpośrednio do dolnej ścianki.

Sekcja audio z przetwornikiem c/a Burr-Brown PCM5102 ma postać miniaturowej płytki – wspólnej dla modeli 520AE i 720AE (w droższym modelu stosuje się kość PCM5142). Zasilacz oparto na dwóch transformatorach EI, mostku prostowniczym, dwóch stabilizatorach i kondensatorach filtrujących po 3300 μF. 

 


Brzmienie

Zacząłem od odsłuchu wzmacniacza. W stosunku do Pioneera dało się odczuć wiele uproszczeń barwowych, a także większą surowość dźwięku. Powiedziałbym, że był on słabszy proporcjonalnie do niższej ceny. Oznacza to jednak, że PMA-520AE jest bardzo dobrze brzmiącym wzmacniaczem w swojej cenie.

Co prawda wpięty w system high-end od razu ujawnia swoją budżetową naturę (Pioneer robi to dyskretniej), jednak jestem przekonany, iż w normalnej, realnej konfiguracji wzmacniacz zostanie doceniony. W porównaniu z Pioneeerem, który dość wysoko stawia poprzeczkę w zakresie neutralności, Denon podąża w kierunku rozjaśnienia dźwięku. Góra jest podawana zdecydowanie odważniej, ale ma słabszą rozdzielczość. W tej cenie to jednak żaden zarzut, bo i tak jej jakość trzeba docenić – za 800 zł bezdyskusyjnie.

Delikatnie mocniej niż u Pioneera poczyna sobie także bas, ale nie jest to jeszcze element, który można uznać za wykraczający poza neutralność. Prędzej już przypisałbym droższemu Pioneerowi pewną powściągliwość w tym zakresie. Denon daje jakby nieco więcej basu, aczkolwiek jego kontrola jest nieco gorsza. Ale i tak należy ją pochwalić, bo w tej cenie jest świetna, podobnie jak dynamika. W połączeniu z bardzo mało skutecznymi minimonitorami Dali Spektor 1, dynamika zdawała się być zupełnie satysfakcjonująca i nawet w dużym pomieszczeniu (37 m2) wzmacniacz „nie wymiękł".

 

Denon 5 dcd720ae DAC board

Niepozorna płytka przetwornika c/a na bazie układu PCM5102.

 

Stereofonia nie jest tak dobra jak w Pioneerze. O ile tam scena dźwiękowa mieni się odcieniami, nawet przy schodzeniu z osi odsłuchu, o tyle tu wymaga jednak siedzenia na tak zwanej kresce. Jeśli spełnimy ten postulat i ustawimy kolumny odpowiednio daleko od ścian, to wówczas i tu da się wygenerować całkiem solidną scenę z nieźle poukładanymi instrumentami, aczkolwiek bardziej na pierwszym planie niż w dalszych. Reasumując: Denon PMA-520AE gra całkiem przyzwoicie i po prostu da się go słuchać bez zmęczenia. Biorąc pod uwagę to, ile kosztuje, nie mamy żadnych „ale”.

Przejdźmy zatem do opisu brzmienia zestawu. O ile w przypadku Pioneera dołączenie firmowego odtwarzacza okazało się rozczarowaniem, o tyle w Denonie było… odwrotnie. Owszem, brzmienie zestawu okazało się gorsze niż z przetwornikiem Chord 2Qute DAC, ale w ramach możliwości samego wzmacniacza oceniłem je jako niezłe. Mówiąc inaczej, odtwarzacz dobrze wykorzystuje potencjał wzmacniacza i w związku z tym jest dla niego odpowiednim partnerem, natomiast wzmacniacz nie pokazuje możliwości źródła dużo wyższej klasy, stąd też niewielka różnica na korzyść DAC-a Chorda. Kompakt Denona jest także dobrym partnerem dla wzmacniacza z innego powodu: świetnie uzupełnia go tonalnie. Nie wystąpiło bowiem zjawisko osuszenia czy wychudzenia dźwięku. Ten pozostał tonalnie na podobnym poziomie, a nawet został lekko zmiękczony, co akurat wpłynęło korzystnie na odbiór brzmienia firmowego duetu.

Zaskakujące jest to, że kosztujący ok. 800 zł odtwarzacz Denona ma zupełnie normalny – to jest zwarty, szybki i akuratny – bas, czego bardzo brakowało droższemu o połowę odtwarzaczowi Pioneera. Dzięki temu, ale także innym sprzyjającym cechom, została zachowana dynamika systemu, na poziomie porównywalnym z tą uzyskaną z droższym źródłem. Podobne odczucia dotyczą stereofonii.


Galeria


Naszym zdaniem

Konkluzja jest równie oczywista, co sprzyjająca Denonowi. To autentyczna okazja z punktu widzenia tych, którzy poszukują swojego pierwszego systemu hi-fi z prawdziwego zdarzenia. Połączenie go z miniaturkami klasy Dali Spektor 1 (999 zł) tworzy znakomity, bardzo ekonomiczny system w cenie dobrej miniwieży. A nie trzeba chyba tłumaczyć, które rozwiązanie zagra lepiej.

Denon 520AE ma wielki sens jako całość nie tylko z uwagi na cenę, ale także ze względu na to, że możliwości i brzmienie obu elementów zostały dobrze do siebie dopasowane.

 

Denon 6 520AE zzz

 

 

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)