Wydrukuj tę stronę

KEF X300 Wireless

Lut 26, 2016

Głośniki bezprzewodowe, szczególnie te małe, kojarzą się z namiastką „prawdziwego hi-fi”. Nie zawsze słusznie, czego dowodzi przykład tych oto monitorów KEF-a.

Dystrybutor: GP Acoustics, www.kef.com.pl 
Cena:
4080 zł za parę
Dostępne wykończenia:
czarny lub biały mat

Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: AV

audioklan

 

 


KEF X300 Wireless - Głośniki bezprzewodowe

TEST

kef x300 wireless 

Podobny model KEF-a gościł na naszych łamach dwa i pół roku temu. Zdobił nawet okładkę – tak znakomite okazały się pierwsze aktywne monitory tej marki (model X300A). Mniej więcej rok później firma zdecydowała się na logiczny i oczekiwany upgrade tej konstrukcji – wersję bezprzewodową zdolną do odtwarzania muzyki w wysokiej rozdzielczości (24/96). Ta odmiana nie zastępuje jednak bazowej X300A, która wciąż jest oferowana – za 800 zł mniej. Uznaliśmy, że w dobie rosnącej popularności głośników bezprzewodowych zdecydowanie warto przybliżyć nowszą konstrukcję, tym bardziej, że nie są to głośniki wykorzystujące Bluetooth, lecz dużo bardziej ambitne rozwiązania – UPnP i AirPlay.


Wireless, czyli?

Termin wireless (bezprzewodowy) słyszymy dziś bardzo często, a w gruncie rzeczy jest on nieprecyzyjny i na ogół nadużywany. W przypadku produktów zasilanych z sieci energetycznej 230 V nie ma oczywiście mocy o bezprzewodowości w dosłownym znaczeniu tego określenia. Prąd trzeba skądś dostarczyć, a konkretnie – z gniazdka. Dotyczy to każdej kolumny z osobna. Krok drugi: zależnie od tego, czy zdecydujemy się na bezprzewodowe połączenie kolumn z routerem, czy też na (stabilniejsze i szybsze) połączenie Ethernet, zaistnieje konieczność poprowadzenia trzeciego przewodu – lub nie. Tylko głośnik lewy bezpośrednio łączy się z domową siecią – to on strumieniuje sygnał muzyczny. Sygnał prawego kanału jest przekazywany bezprzewodowo z kolumny lewej do prawej. W przeciwieństwie to niektórych rozwiązań stereo, na bazie KEF-ów nie da się stworzyć systemu multiroom. To zestawy dedykowane wyłącznie do odsłuchu stereo.

Ponieważ głośniki nie mają wyświetlacza, to aby wprowadzić hasło do sieci Wi-Fi, należy najpierw zainstalować na komputerze odpowiedni program „rozruchowy” (do pobrania z www.kef.com). Do sterowania zestawami konieczna jest z kolei aplikacja KEF Digital Media Control (dostępna na iOS i Androida). Teoretycznie powinna współpracować nawet z Androidami starszymi niż 4.0. W praktyce okazało się, że z nowoczesnym smartfonem, opartym na Androidzie 5.1, 4-rdzeniowym procesorze i 1,5 GB pamięci RAM, potrafiła się zawieszać. W tej sytuacji pomógł niezawodny uniwersalny program Kinsky.

Pewnym handikapem funkcjonalnym X300A Wireless jest to, że kolumny nie mają pilota. Aplikacja to jedyny sposób sterowania. Rozumiemy jednak, że w ten sposób producent dążył do obniżenia ceny, która jest atrakcyjna. W związku z powyższym, jedyną dostępną regulacją głośności jest właśnie ta w smartfonie czy tablecie. Zanim puścimy muzykę, dobrze jest sprawdzić ustawiony poziom głośności.

Muzykę możemy strumieniować w ramach protokołu UPnP/DLNA z dysku sieciowego (NAS) lub komputera z odpowiednim oprogramowaniem. Producent zaleca, czy może raczej sugeruje uruchomienie Windows Media Playera 12, jednak nie jest to najlepsze rozwiązanie – choćby ze względu na brak wsparcia dla sporej części plików w formatach bezstratnych (w szczególności FLAC). Program J.River (Media Center 18) z włączoną opcją serwera DLNA sprawdził się zdecydowanie lepiej. Drugą opcją połączenia bezprzewodowego – również bezstratnego – jest applowski Airplay.

kef-x300a-wireless-gniazda

Desktopy

Alternatywą dla sieci jest połączenie kablowe USB z komputerem, co sprawdzi się, gdy głośniki zostaną użyte w roli monitorów biurkowych, stojąc w pobliżu komputera. KEF uwzględnił takie zastosowanie Wirelessów, które jest tym domyślnym dla modelu podstawowego. Wejście jest typu mini-USB, w zasadzie wyklucza stosowanie audiofilskich przewodów (naszym zdaniem i tak byłoby to zbędne). Analogicznie jak w X300A, przyjmuje ono 24-bitowy sygnał PCM o częstotliwości próbkowania do 96 kHz. Komputery z systemem Windows nie potrzebują dodatkowych sterowników. Lewa kolumna, do której doprowadzamy sygnał z komputera, ma dodatkowe wyjście mini-USB, z którego sygnał jest przekazywany do analogicznego wejścia w kolumnie prawej. Szkoda, że kabel dodany w komplecie ma tylko dwa metry długości. Powinien być dłuższy, skoro zalecana szerokość bazy stereo wynosi 2–3 m. Można, na szczęście, zaopatrzyć się w przedłużacz USB, którego użyłem w teście. Teoretycznie nie jest to zalecane rozwiązanie, ale w praktyce sprawdza się bez zarzutu.

Jest też wejście analogowe – mały jack o średnicy 3,5 mm. W pierwszej chwili wydaje się, że to tylko proteza, która ma sprostać okazjonalnym potrzebom podłączenia urządzeń mobilnych. Okazuje się, że nie tylko. KEF-y nie mają klasycznych wejść cyfrowych (optycznego czy koncentrycznego). Z jednej strony decyzję tę łatwo zrozumieć, jeśli założymy, że kolumny posłużą jako monitory biurkowe podłączone do komputera (z tej funkcji tak samo dobrze wywiąże się wersja standardowa) lub jako głośniki wyłącznie do słuchania muzyki podłączone do domowej sieci. A co w przypadku, gdybyśmy chcieli wykorzystać je w roli głośników telewizyjnych? Tu powstaje niedogodność: albo użyjemy przewodu cinch->3,5 mm (co ma zastosowanie tylko w wtedy, gdy korzystamy z zewnętrznego dekodera TV), albo – co jest lepszym rozwiązaniem – przetwornika c/a, który zamieni sygnał optyczny z telewizora na analogowy (reszta połączenia jak wyżej). Naszym zdaniem, producent powinien uwzględnić powyższe zastosowanie głośników i doposażyć je przynajmniej w jedno wejście optyczne, tym bardziej, że pewnie znaleźliby się i tacy użytkownicy, którzy zechcieliby podłączyć do tych kolumn odtwarzacz strumieniowy z obsługą serwisów strumieniowych. Tej opcji KEF na razie nie ma w swoim oprogramowaniu, lecz jest na to rada: smartfon z zainstalowaną aplikacją BubbleDS (która ma wbudowany Tidal).

 


Budowa

Abstrahując od wbudowanego modułu sieciowego, wersja Wireless dzieli konstrukcję z bazowym modelem X300A, którego recenzję można przeczytać klikając TUTAJ. Każdy głośnik ma swój własny dwukanałowy wzmacniacz (w klasie AB) – oddzielnie dla toru nisko-średniotonowego i wysokotonowego. Mamy zatem do czynienia z prawdziwą kolumną aktywną – tyle, że doposażoną w konwerter c/a i wspomniany moduł sieciowy.

kef-x300a-wireless-wnetrze

Mimo niewielkich rozmiarów obudów i dużego układu napędowego głośnika Uni-Q, KEF nie użył wzmacniacza i zasilacza w technice impulsowej. Na spodzie każdej z kolumn znajduje się spory toroid, który niemalże dotyka magnesu głośnika. Resztę elektroniki, pomijając dodatkowy zasilacz dla obwodów sterowania, umieszczono na sporej płytce zespolonej z aluminiowymi plecami, a do nich przymocowano wystający na zewnątrz radiator. Tuż obok swe ujście ma wylot długiego tunelu bas-refleks. Owinięto go fizeliną, która przy okazji wypełnia znaczną część wnętrza. Obudowy wykonano z płyt MDF. Solidności jej wykonania nie można nic zarzucić. W ogóle trzeba podkreślić, że jakość i zaawansowanie całego projektu budzą duże uznanie.


Brzmienie

Jedni gonią króliczka, inni szukają Świętego Graala. Ci drudzy to zwykle puryści, którzy w swoich poszukiwaniach raczej rzadko rozważają zakup systemów zintegrowanych, wychodząc z założenia – często zresztą słusznego – że to, co dzielone, jest lepsze. Owszem, w przypadku komponentów drogich i bardzo drogich ta reguła się sprawdza, ale też nie zawsze (Devialet). W przypadku początkujących audiofilów, chcących za kwotę 4000 zł kupić kompletny system do odtwarzania muzyki, rozwiązanie KEF-a trafia w punkt i to wyłącznie z uwagi na oferowaną jakość dźwięku.

Odsłuchy przeprowadziłem w dwóch różnych pomieszczeniach, w ustawieniu bliskim i dalekim od ścian.

Nawet niewygrzanych X300A słucha się naprawdę dobrze. Dźwięk jest neutralny, nieprzerysowany w żadną stronę. Odsłuch potrafi być bajecznie wciągający. To zasługa nieprawdopodobnej wręcz spójności połączonej z rewelacyjnie prowadzonym rytmem i bardzo dobrej jakości basem. Żaden z elementów brzmienia nie wydaje się ważniejszy od pozostałych. KEF-y są jak monolit. Właściwie nie da się podzielić pasma na górę, środek i dół, gdyż jest to cały czas jedna całość. Spróbujmy jednak.

Nawet w niewielkim pomieszczeniu (19 m2), które wykazuje tendencję do wzbudzania niskich tonów, bas aktywnych KEF-ów nie przejawiał skłonności do wyraźnego dudnienia. Owszem, nie był to bas w pełni czysty, ale na tle innych małych kolumn, które miałem okazję słuchać w samym pokoju, KEF-y wyraźnie wyróżniały się czystością omawianego zakresu. Na potencjalne problemy producent przewidział dwa środki zaradcze. Pierwszy to przełącznik, który pozwala zmieniać charakterystykę basu w zależności od odległości od ściany. Ma dwie pozycje: „stand” i „shelf”. Ponieważ kolumny stały na podstawkach, przełącznik znajdował się w pozycji „stand”. Mamy też dwuelementowe piankowe zatyczki do portów BR. Można zaślepić otwór całkowicie lub wyjąć środkowy wałek i skorzystać z utworzonej w ten sposób gąbkowej rurki, która zwęża prześwit otworu BR, hamując przepływ powietrza. W mniejszym pokoju, blisko ścian lepiej sprawdzała się opcja z gąbkami. W konfiguracji zupełnie otwartej było akceptowalnie, zaś przy zaślepionych portach uzyskiwało się wzorową charakterystykę. Zatem nawet w trudniejszym pomieszczeniu i blisko ściany można uzyskać bardzo dobry bas.

kef-x300a-wireless-woofer

W dużym pomieszczeniu, przy ustawieniu referencyjnym, zatyczki nie były w ogóle potrzebne. Bas wyróżniał się wyjątkowo dużą komunikatywnością, selektywnością. Przekazywał sporo szczegółów, był zróżnicowany, miał dobre kontury i szybkość. Oczywiście, jak na tę cenę. Doskonale sprawdzało się to na rocku. Muzyka miała tzw. drive, pazur. Ów pazur ujawniał się też na średnicy. Ta również była bardzo czytelna, kiedy trzeba – drapieżna albo łagodna. Nie stwierdziłem zamglenia, wygładzenia. Lubię gdy środek pasma nie jest wypolerowany i nie należy tego mylić z ostrością dźwięku. Tej nie ma w ogóle. KEF-ów mogłem słuchać zdecydowanie głośniej niż wielu innych niedużych głośników średniej klasy. Tutaj też ujawniło się ich ograniczenie – typowe dla małych kolumn, choć w tym przypadku niejako „zaprogramowane” przez elektronikę. X300A potrafiły grać dość głośno, pod tym względem wypadając lepiej niż Addony T14. Skalę różnicy oceniam na jakieś 20%. W ramach tego limitu KEF-y dysponowały znakomitą dynamiką makro i mikro.

Głośnik Uni-Q okazał się być bardzo odporny na ustawienie blisko ścian i choć do efektów uzyskiwanych w polu swobodnym brakowało sporo, to jednak zapewniał niezłe ogniskowanie wokali i instrumentów. W przypadku monitorów Audio Pro było to niemożliwe. Jedne i drugie kolumny rozwijały się przestrzennie we właściwym pokoju odsłuchowym, jednakże brytyjskie monitory wchodziły już na poziom, który całkowicie satysfakcjonował. Nie mniej pochwał KEF-y zebrały za prezentację barw – idealnie udało się wyważyć i połączyć wysoką precyzję z ładnym ich wypełnieniem i różnicowaniem. To wszystko sprawia, że dla wielu słuchaczy odsłuch muzyki płynącej z tych monitorów może być bardziej satysfakcjonujący niż w przypadku klasycznych systemów opartych na zestawach głośnikowych kategorii B z naszego rankingu. Jak to możliwe? KEF-ów słucha się doskonale, ale w skali bezwzględnej – tej obiektywnej – mają swoje limity. Wysokie tony, choć doskonałe w swojej klasie, nie mogą konkurować z kolumnami z kategorii B, gdyż tamte uzyskują lepszą rozdzielczość. Chodzi też o ogólne wrażenie namacalności dźwięku. KEF-y grają realistycznie i bezpiecznie zarazem, ale efektu fizycznego obcowania z artystą nie uświadczymy – to jeszcze nie ten poziom. Nie zmienia to jednak faktu, że KEF-y są niezwykle satysfakcjonujące w odsłuchu. Gdy ich słuchałem, w głowie kołatała mi się myśl: „fajnie byłoby mieć Blade’y”.

Wypróbowałem obydwa typy połączenia: bezprzewodowe i USB. To drugie zapewniło nieco lepszy dźwięk, jednak strumieniowanie sieciowe było na tyle satysfakcjonujące, że z pewnością większość uzna je jako podstawowy sposób wykorzystania tych kolumn. I słusznie, bo w końcu tym różnią się od zwykłej wersji.

 


Galeria


Naszym zdaniem

Oryginalny model X300A zrobił na nas wielkie wrażenie. Zapewnia rewelacyjnie spójny dźwięk o wysokiej neutralności. Nie inaczej jest z wersją bezprzewodową. Bezsprzecznie jest znacznie bardziej funkcjonalna, a dopłata jest na tyle mała, że właściwie nie ma się nad czym zastanawiać. Istotą bezprzewodowego KEF-a jest to, że za 4000 zł możemy stworzyć totalnie minimalistyczny system o jakości dźwięku, która w świecie „separates”, czyli wzmacniaczy, źródeł i głośników pasywnych, jest nieosiągalna. Czy jest ktoś, kogo taka argumentacja nie przekonuje?

kef-x300a-wireless-zzz

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)