Dystrybutor: Audio Center, www.audiocenter.pl |
Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: AV |
|
|
Chord Epic Twin
TEST
The Chord Company pojawia się w naszych testach kabli regularnie. Nic dziwnego – nie tylko nigdy nie zalicza wpadek, ale jego przewody zwykle plasują się na czołowych lokatach. Tak było trzy miesiące temu, gdy w teście modeli do 100 zł za metr zwyciężył Clearway. Testowany Epic Twin jest od niego niemal 5-krotnie droższy, chociaż biorąc pod uwagę cenę gotowego kabla – 2,5-metrowej pary – skok cenowy jest zaledwie dwukrotny. To szósty, licząc od dołu, kabel głośnikowy Chorda.
Budowa
Epic Twin ma okrągły przekrój i izolację zewnętrzną w kolorze brązowym. Skręcone ze sobą przewodniki wykonano z posrebrzanej miedzi beztlenowej, izolowanej teflonem, a następnie silikonem, ekranowane folią (to rzadkość w kablach głośnikowych) i ostatecznie zamknięte otuliną PVC. Pole powierzchni przekroju dla pojedynczej żyły wynosi 3,3 mm2. Kabel zakończono wtykami bananowymi. Pakowany jest w standardowe tekturowe pudełko.
Brzmienie
W porównaniu z Wireworldem brytyjski przewód okazał się mniej precyzyjny. Nadal jednak jest to kabel, który zasługuje na to określenie. Jego barwy są nieco bliższe neutralności, jakby bardziej uniwersalne niż w przypadku Wireworlda i AudioQuesta. To, jak go ostatecznie odbierzemy podczas odsłuchu, zależy w dużej mierze od muzyki. Przy rocku nie ma on szans ani z Wireworldem, ani z Audioquestem. Chord nie jest tak szybki i z tego względu potrafi popadać w lekką natarczywość, ujawniając jednocześnie lekkie zmiękczenie w ataku. W porównaniu z Wireworldem jest mniej przejrzysty, mniej spójny i ma gorszą przestrzeń.
Naszym zdaniem
Dobry, w miarę uniwersalny kabel. Jednak (tym razem) bez wybitnych cech, które wyróżniałyby go na tle rywali.
SYSTEM ODSŁUCHOWY:
- Pomieszczenie: 37 m2 zaadaptowane akustycznie, o średnim czasie pogłosu, kolumny ustawione w polu swobodnym na krótszej ścianie, w jednej trzeciej długości pokoju. Oddzielna linia zasilająca 25A z niezależnym uziemieniem.
- Komputer: Asus A555L (Win 10, 4GB RAM, Intel Core i3-5005U, 2,0 GHz)
- Przetwornik c/a: M2Tech Young DSD
- Kabel USB: IFI Gemini
- Program: JPLAY 6.2
- Przedwzmacniacz: Atoll PR400
- Wzmacniacz mocy: Atoll AM400
- Kable sygnałowe: Equilibrium Turbine XLR
- Kable głośnikowe referencyjne: Equilibrium Tune 55 Ultimate
- Kable zasilające: Enerr Transcenda Supreme i Ultimate
- Listwa: Enerr One + kabel Enerr Transcenda Supreme HC (20A)
- Stolik: Rogoz Audio z BBS
Podsumowanie testu - Kable głośnikowe (200-300 zł za metr)
W tym roku po raz drugi testujemy kable głośnikowe. Tym razem są to przewody z wyższego przedziału cenowego – oscylujące wokół 200–300 zł za metr lub do 2000 zł za komplet oprawiony we wtyki. To jeszcze nie high-end, ale kable odpowiednie do systemów kosztujących od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Powinny się więc znaleźć w kręgu zainteresowań zdecydowanej większości naszych Czytelników.
Wielkich zaskoczeń na plus nie było. Zwycięzcami testu są kable Wireworld Oasis 7, gdyż zapewnia on najwięcej emocji przy rocku, jest najszybszy i najbardziej rozdzielczy, oraz AudioQuest Rocket 44, któremu trudno jest wytknąć wady.
Dobrze wypadli obydwaj polscy producenci. Zielonogórski Equlibrium Pure S Ultra to kabel zrównoważony, niezły przestrzennie i dynamiczny, natomiast Albedo Blue cechuje się ciepłą barwą i wybitną w tej klasie cenowej przestrzenią, trudno go także pokonać w muzyce akustycznej. W zasadzie w podobnej lidze gra Chord Epic Twin, choć bliżej mu charakterem do Equilibrium. Japoński Oyaide okazał się być kablem brzmiącym przeciętnie, a jednocześnie znacznie droższym od rywali. Rozczarował nas też Vovox.
Pozostałe kable w teście grupowym