Kabel o prostej, lecz zarazem specyficznej konstrukcji. Z niektórymi systemami być może zgra się lepiej.
Dystrybutor: Nautilus Dystrybucja, www.nautilus.net.pl |
Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: AV |
|
|
Vovox Vocalis
TEST
Vovox to marka ze Szwajcarii. Firma założona w 2002 roku specjalizuje się w produkcji okablowania. Oferta jest podzielona na trzy poziomy: Vocalis (kable najtańsze), Textura (klasa średnia) i Textura Fortis (modele referencyjne). Kilka lat temu testowaliśmy kabel głośnikowy tej marki – Vovox Tekstura.
Podobnie jak droższy model, Vocalis ma prostą konstrukcję – to dwa oddalone od siebie na sporą odległość druty z litej miedzi OFC o czystości 99,95%. Elementem nośnym jest ciemnoszary materiał tekstylny. Taka geometria kabla implikuje znaczną indukcyjność (na każdy metr przewodu) i bardzo małą pojemność. Jest to więc kabel bardzo bezpieczny dla wzmacniaczy typu Naim czy innych, które nie tolerują dużej pojemności. Z drugiej jednak strony, w połączeniu rezystancją wyjściową wzmacniacza (szczególnie dużą) i głośnikami tworzy filtr dolnoprzepustowy.
Brzmienie
Słuchając Vocalisa, miałem w pamięci odsłuch kabla Vovox Textura, którego testowałem kilka lat temu. Pamiętam, że był to doprawdy bardzo poprawnie i dynamicznie oraz spójnie brzmiący kabel, świetny w swojej cenie (5000 zł za 2,5-metrową parę) – nadal go polecam. Vocalis mnie jednak zupełnie rozczarował. To kabel znacznie tańszy, więc oczywiście gorszy od swojego droższego brata. Sęk w tym, że gorszy także od bezpośrednich konkurentów w naszym teście.
Prawdę powiedziawszy, nie znalazłem żadnej cechy brzmienia, która na tle grupy mogłaby zostać uznana za jakąś wyraźną zaletę Vocalisa. Owszem, kable z poprzedniego testu, przeprowadzonego dwa miesiące temu, były gorsze, ale były też znacznie tańsze.
Na tle testowej grupy Vovox brzmiał w sposób dziwnie nieczysty i niespójny – było w tym brzmieniu swoiste nieuporządkowanie. Dźwięk ma jednocześnie i zmiękczony atak, i jest natarczywy, szczególnie na wokalach, co – biorąc pod uwagę jego nazwę – budzi lekką konsternację.
Obrazu dopełniają monotonne barwy i bas, który jest pozbawiony większej definicji, choć z drugiej strony, przy głośniejszym odsłuchu potrafi zachować szybkość. Uderzeniom brakowało jednak masy.
Naszym zdaniem
W tej cenie, nie warto. Dziwne, bo droższy Vovox Tekstura to bardzo dobry kabel tej samej marki. Może to kwestia niewygrzania, a może zastosowanych wtyczek? Nadmienię, że dystrybutor dostarczył do testu także drugą wersję kabla zakończonego widełkami. W domyśle miał pewnie brzmieć inaczej, taka też była sugestia. Niestety, z powodu długości (za krótki), nie mógł wziąć udziału w teście.
SYSTEM ODSŁUCHOWY:
- Pomieszczenie: 37 m2 zaadaptowane akustycznie, o średnim czasie pogłosu, kolumny ustawione w polu swobodnym na krótszej ścianie, w jednej trzeciej długości pokoju. Oddzielna linia zasilająca 25A z niezależnym uziemieniem.
- Komputer: Asus A555L (Win 10, 4GB RAM, Intel Core i3-5005U, 2,0 GHz)
- Przetwornik c/a: M2Tech Young DSD
- Kabel USB: IFI Gemini
- Program: JPLAY 6.2
- Przedwzmacniacz: Atoll PR400
- Wzmacniacz mocy: Atoll AM400
- Kable sygnałowe: Equilibrium Turbine XLR
- Kable głośnikowe referencyjne: Equilibrium Tune 55 Ultimate
- Kable zasilające: Enerr Transcenda Supreme i Ultimate
- Listwa: Enerr One + kabel Enerr Transcenda Supreme HC (20A)
- Stolik: Rogoz Audio z BBS
Podsumowanie testu - Kable głośnikowe (200-300 zł za metr)
W tym roku po raz drugi testujemy kable głośnikowe. Tym razem są to przewody z wyższego przedziału cenowego – oscylujące wokół 200–300 zł za metr lub do 2000 zł za komplet oprawiony we wtyki. To jeszcze nie high-end, ale kable odpowiednie do systemów kosztujących od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Powinny się więc znaleźć w kręgu zainteresowań zdecydowanej większości naszych Czytelników.
Wielkich zaskoczeń na plus nie było. Zwycięzcami testu są kable Wireworld Oasis 7, gdyż zapewnia on najwięcej emocji przy rocku, jest najszybszy i najbardziej rozdzielczy, oraz AudioQuest Rocket 44, któremu trudno jest wytknąć wady.
Dobrze wypadli obydwaj polscy producenci. Zielonogórski Equlibrium Pure S Ultra to kabel zrównoważony, niezły przestrzennie i dynamiczny, natomiast Albedo Blue cechuje się ciepłą barwą i wybitną w tej klasie cenowej przestrzenią, trudno go także pokonać w muzyce akustycznej. W zasadzie w podobnej lidze gra Chord Epic Twin, choć bliżej mu charakterem do Equilibrium. Japoński Oyaide okazał się być kablem brzmiącym przeciętnie, a jednocześnie znacznie droższym od rywali. Rozczarował nas też Vovox.
Pozostałe kable w teście grupowym