Jest ona następcą modelu A-200, pokazanego 5 lat temu. Producent zapewnia, a parametry potwierdzają, że jest to dużo bardziej zaawansowany i lepszy wzmacniacz.
Wnętrze tego 46-kilogramowego kolosa to dzieło sztuki elektronicznej (jeśli istnieje coś takiego). Wykorzystuje on dwie, połączone równolegle (a więc zbalansowane) końcówki mocy, a każda z nich opiera się na 10 parach mosfetów Toshiby 2SK3497/2SJ918. Konstrukcja jest w pełni zbalansowana – od wejścia po terminale głośnikowe. Wzmacniacz pozostaje stabilny nawet przy obciążeniu 1 Ω, gdy oddaje wówczas 800 W mocy (już raczej nie w klasie A). Na wejściu pracuje wzmacniacz „instrumentalny” odpowiadający za wstępne przygotowanie sygnału. Główne wzmocnienie napięciowe spoczywa na unikalnym, podwójnym układzie Double MCS+, który wykorzystuje wielokrotne, prądowe sprzężenia zwrotne, żeby uzyskać minimalny poziom szumów i zniekształceń.
Za zasilanie tak potężnego urządzenia odpowiada duży i bardzo sprawny transformator toroidalny oraz dwa gigantyczne kondensatory elektrolityczne o pojemności 100 tys. μF każdy. Bezpieczeństwa kolumn głośnikowych strzegą półprzewodnikowe przekaźniki SSR o znikomo małej rezystancji wewnętrznej. Także dzięki temu udało się zwiększyć współczynnik tłumienia do 1000. Gdyby potrzebna była jeszcze większa moc (przy dużych impedancjach), parę A-250 można zmostkować, uzyskując – aż 400 W przy 8 Ω. Wówczas jednak na komplet stereo przyszłoby zapłacić 400 tys. zł, oczywiście przed rabatem.
Do kontrolowania pracy urządzenia służy miernik poziomu mocy wyjściowej wykorzystujący cyfrowy wyświetlacz oraz linijkę świetlną złożoną z 40 diod LED, zastępujących już chyba na zawsze słynne wychyłowe wskaźniki. Nie żal ich?
Dystrybutor: Nautilus Poland, www.nautilus.net.pl | Cena: 198 000 zł (para)