PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Astell&Kern AK70

Lis 22, 2016

Index

Brzmienie

Przyznam, że nie robiłem żmudnych porównań z wieloma innymi DAP-ami, poza Pioneerem XDP-100R, który był jeszcze do dyspozycji po majowym teście. AK70 okazał się wyraźnie lepiej brzmiącym urządzeniem. Przede wszystkim nieporównywalnie mocniejszym, a przez to bardziej dynamicznym. Muszę przyznać, że byłem zdumiony tym, że tak mały, zasilany z niedużej baterii DAP jest w stanie, bez zadyszki, wysterować magnetostaty Audeze LCD-3 – i to naprawdę do mocno niezdrowych poziomów głośności. Z pozostałymi słuchawkami wykorzystanymi w teście tym bardziej nie miał żadnych trudności. AK70 jest zdumiewająco mocny! Korzystałem jedynie z wyjścia 3,5 mm. Zbalansowane, w połączeniu ze słuchawkami, do których jest odpowiedni przewód, prawdodpobnie  zapewni jeszcze lepsze efekty.

Ten niedrogi DAP nie narzuca systemowi własnego, wyraźnego charakteru brzmienia, nienagannie oddając sygnaturę każdych słuchawek z osobna. AK70 nie skoryguje ich brzmienia – no chyba, że użyjemy precyzyjnego pokładowego 10-pasmowego korektora EQ. Działa on bardzo subtelnie – zakres dostępnych regulacji to tylko +/- 5 dB (specyfikę tej korekcji stanowi fakt, że jej włączenie obniża poziom wyjściowy o około 5 dB w ustawieniu „na zero” – zapewne po to, by ustawienia na +5 dB nie powodowały cyfrowych przetesterów).

 

Astell Kern AK70 6 home

AK70 w skali 1:1. Dokładnie takiej wielkości jest w "realu".

 

Z przenośnymi AKG K60NC uzyskałem bardzo pełny, mocno dociążony dźwięk, który świetnie sprawdzał się szczególnie na bluesie i rocku. Audio Techniki ATH-A1000X ujawniły swą jasną, nieco przenikliwą naturę, nie grały jednak tak piskliwie jak ze smartfona Samsung Galaxy S6 Edge. Barwy były bardziej nasycone, zaś dźwięk o wiele bardziej spójny, zwarty i dynamiczny. Stacjonarne Audeze, będąc najtrudniejszym i najbardziej wymagającym (jakościowo) towarzyszem, zagrały zdumiewająco pełnym, nasyconym i dynamicznym dźwiękiem. Siedemdziesiątka nie była w stanie wykrzesać takiej rozdzielczości i przestrzeni, tej ekspresji i zakresu dynamicznego, jakie oferują te fantastyczne nauszniki, jednak sam fakt, że brzmienie nosiło większość znamion klasy tych planarów mówi sam za siebie. Po przenośnym urządzeniu o masie 130 gramów nie sposób oczekiwać czegokolwiek więcej! Trudne, wymagające dynamicznie utwory grały z pełnym rozmachem i naprawdę porządną rozdzielczością. Odsłuch albumu „Anastasis” Dead Can Dance zrobił na mnie duże wrażenie. Takiej swobody i głębi zwyczajnie się nie spodziewałem. Nie uważam, by oczekiwanie jeszcze wyższego poziomu jakości reprodukcji od kieszonkowego odtwarzacza było rozsądne, by lepsze brzmienie było realnie potrzebne To jest już ten poziom, przy którym bierzemy taki odtwarzacz nie tylko na ulicę czy do pracy, ale również do sypialni, by w domowej ciszy, późną wieczorową porą, posłuchać ulubionej muzyki, nie będąc uwiązanym do fotela – zachowując pełną swobodę ruchów i przemieszczania się. Tak właśnie zacząłem używać AK70, jakkolwiek dziwnie i śmiesznie wyglądało jego połączenie długaśnym kablem z LCD-3.

Odstępstwa małego Astella od idealnej liniowości są na tyle małe – w kategoriach bezwzględnych można mówić o lekkim zaokrągleniu krawędzi, nieznacznym odsunięciu sceny – że tak naprawdę niewarte głębszej analizy. Bas był świetnie kontrolowany – na tyle, że nie odczuwałem istotnej różnicy pomiędzy tym, jak grał z AK70 a prądowym słuchawkowcem USB Quesstyle’a. W ogóle uważam, że dystans, jaki dzieli AK70 od kosztujących po kilka tysięcy złotych stacjonarnych DAC-ów i wzmacniaczy słuchawkowych jest zadziwiająco mały zważywszy na dysproporcje cen, a przede wszystkim gabarytów!

Przez krótką chwilę, zanim całą partię testowanych do tego wydania słuchawek mobilnych przekazałem Markowi Lackiemu, miałem okazję posłuchać testowanego odtwarzacza w komplecie z Meze 99 Classic Gold. Zagrało to po prost pięknie. Nasycenie i koloryt barw B-moll w mszy J.S. Bacha w wykonaniu Dunedin Consort (PC 24/192) były po prostu fantastyczne. Jakość wysokich tonów zdecydowanie wyróżniała ten „set” nawet na tle znacznie droższych systemów stacjonarnych. Konkluzja może być zatem tylko jedna: mamy do czynienia prawdopodobnie z najlepszym naprawdę małym DAP-em na rynku.


Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Więcej w tej kategorii: Sony NW-WM1Z »

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją