PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Soundsmith MCP2 mkII

Sty 09, 2018

Index

Brzmienie

MCP2 mk II zagrał u mnie z moim JSikorą Basic z ramionami Schroeder CB i Aquilar z wkładkami AirTight PC3 i  Phasemation PP-1000. Cenowo to spory mezalians, ale – jak wspomniałem – amerykański producent prezentuje nawet najdroższe wkładki ze swoimi phono – dlaczego więc ja nie miałbym pójść w jego ślady? Warto podkreślić, że w tym samym systemie używam na co dzień Grandinote Celio mkIV (6 tys. euro), a bezpośrednio przed MPC2 testowałem dwa phono z absolutnego światowego topu – Tenora Phono 1 i Ypsilona VPS-100 (z firmowym step-upem). Przy tak ogromnych różnicach cenowych zamiana tak istotnego elementu, jakim jest przedwzmacniacz gramofonowy, powinna powodować znaczące pogorszenie jakości prezentacji, wręcz zniechęcające do słuchania muzyki, prawda? Może i powinna, ale nie tym razem. Nie, nie napiszę teraz, że Soundsmith zagrał jak 40 razy droższy Tenor czy 20 razy droższy Ypsilon, bo to nieprawda. Niemniej, nawet uwzględniając fakt, iż w audio przyrost jakości brzmienia nigdy nie jest proporcjonalny do wzrostu ceny, MPC2 mkII od początku bardzo pozytywnie mnie zaskakiwał.

Soundsmith MCP2 MkII regulacja obciążenia

Płynna regulacja obciążenia wejścia, czyni go jeszcze ciekawszym urządzeniem, pozwalając użytkownikowi dopasować brzmienie pod własny gust w stopniu, jakiego nie jest w stanie zapewnić większość, nawet dużo droższych konstrukcji.


W przypadku Soundsmitha trudno wskazać charakterystyczne dla tego poziomu cenowego kompromisy. To równe, spójne, zaskakująco czyste granie, jak przystało na produkt amerykański, imponująco rytmiczne i dynamiczne. Tyle że w przypadku wielu produktów z USA te dwie ostatnie cechy w mniejszym lub większym stopniu dominują przekaz, a tu były jedynie jego (ważnymi, ale tylko) elementami. Choćby na „Tutu” Miles'a bas Marcusa Millera robił świetne wrażenie i to nawet w bezpośrednim porównaniu z absolutnym gigantem w tym zakresie, Tenorem. Mocny, mięsisty, równy, szybki, dobrze różnicowany, gdy trzeba było, ustępował miejsca trąbce mistrza, która brzmiała naturalnie, w delikatny, wyrafinowany sposób, ostro, ale bez wyostrzeń, dźwięcznie; ale gdy trzeba – matowo, z oddechem, swobodnie, po prostu pięknie. Równie imponująco wypadał elektryczny bas wyznaczający puls nagrań na ostatnim, podwójnym wydaniu „Brothers in Arms” z MoFi, czy mające odpowiednie „mięcho” i drive gitary. Do tego dochodził bardzo dobry timing, niezłe dociążenie i kontrola niskich tonów – na takim poziomie te elementy prezentowane są zwykle dopiero przez zdecydowanie droższe przedwzmacniacze.

MPC2 mk II radził sobie bardzo dobrze nawet z tak złożoną, dynamiczną muzyką, jak utwory Musorgskiego na „The power of the orchestra”. Tym bardziej, że nie tylko skala makro okazała się jego mocną stroną, ale i prezentacja w zakresie zmian dynamiki i barwy na poziomie mikro nie pozostawała daleko w tyle. Z obu wkładek testowane phono otrzymywało ogromną ilość informacji – tym większą, im lepsze wydanie lądowało na talerzu JSikory. I choć cena testowanego urządzenia na to nie wskazuje, to potrafiło ono zrobić z tego odpowiedni użytek, umiejętnie różnicując nagrania i wydania. Dobra rozdzielczość i selektywność sprawiały, że każde, choć przyzwoite nagranie, oferowało pełny, naturalny, wciągający dźwięk. Jeśli musiałbym wskazać element, który przekonałby mnie do MPC2 mkII jeszcze bardziej, byłaby to kwestia przestrzenności i namacalności prezentacji. Jestem fanem lampowego grania, który siłą rzeczy na te elementy zwraca szczególną uwagę, i o ile w innych aspektach Soundsmith reprezentuje wyższą klasę niż większość konkurentów z tego zakresu cenowego, o tyle przestrzeń i namacalność ponad tę klasę się nie wybijają, co nie znaczy, że są słabością per se. Dużo dzieje się na górze pasma, która ma oddech, jest dźwięczna, ale nie ma tam żadnych śladów agresji. Średnica jest gładka, płynna, naturalna, może nieco po cieplejszej stronie mocy, ale to jedynie niewielka odchyłka od całkowitej neutralności. Co ważne, owe efektowne skraje pasma są świetnie zszyte z tonami średnimi, tworząc całość wysokiej klasy. Nawet z wkładkami dużo droższymi od siebie amerykańskie phono nie daje powodów do narzekań. Da się oczywiście lepiej, ale raczej nie za te pieniądze.

 


Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją