Wydrukuj tę stronę

Oppo PM-3 / Oppo HA-2

Kwi 22, 2016

Nikt dokładnie nie wie, jak duże jest zapotrzebowanie na audiofilskie mobilne systemy słuchawkowe. Z pewnością jednak na zamożnych, mocno rozwiniętych rynkach – znaczące. W niszę tę wpasowało się kalifornijskie Oppo, proponując nie tylko kolejne słuchawki, ale także doskonale do nich dopasowany wzmacniacz.

Dystrybutor: Cinematic, www.cinematic.pl 
Cena: Oppo HA-2 – 1795 zł; PM-3 – 2385 zł

Tekst: Dawid Grzyb (DG), Filip Kulpa (FK) | Zdjęcia: Filip Kulpa

audioklan

 

 


Słuchawki Oppo PM-3 i wzmacniacz słuchawkowy HA-2

TEST

OPPO-HA-2-aaa

Od kina domowego, aż po przenośne audio wysokiej klasy – to droga, jaką przebyła amerykańska firma Oppo Digital (nie mylić z chińskim producentem telefonów – też o nazwie Oppo). Zaczęło się z pozoru niewinnie: od odtwarzaczy wieloformatowych wysokiej klasy, które stopniem wyrafinowania toru audio i wideo zawstydzały dwu-, trzykrotnie droższe modele z Japonii. I tak właściwie pozostało do dziś. Odtwarzacze wizyjne wciąż ciągną sprzedaż, ale w nieustannie rozrastającym się portfolio tego producenta pojawiły się kolejne urządzenia, które cieszą się coraz większym zainteresowaniem audiofilów. Najpierw dołączyły do niego słuchawki planarne PM-1 (sensacja ubiegłego roku w segmencie „nauszników”), niedługo później wzmacniacz HA-1 oraz tańsze „planary” PM-2. Chwila oddechu i oto są kolejne dwa produkty: najtańsze i najmniejsze na rynku słuchawki planarne PM-3 oraz dedykowany do ich napędu – przenośny, zasilany bateryjnie wzmacniacz słuchawkowy HA-2. Przetestowaliśmy obydwa te urządzenia w komplecie.


Oppo HA-2

Opis rozpoczniemy od wzmacniacza, gdyż to on wydaje się większą nowością w testowanym duecie. To połączenie zasilanego z baterii wzmacniacza słuchawkowego i przetwornika c/a. Niebywale elegancki, wręcz lifestylowy sprzęt. Przypomina nowoczesny smartfon w eleganckim futerale – tyle, że tego nie da się zdjąć, a wyświetlacza tu w ogóle nie znajdziemy.

Pokryta w znacznej mierze naturalną skórą aluminiowa obudowa wygląda kapitalnie. Żaden z dotychczas testowanych mobilnych wzmacniaczy słuchawkowych nawet nie zbliża się pod tym względem do małego Oppo. Wydaje się wręcz, że to produkt stworzony dla biznesmenów, z myślą o umieszczeniu go w kieszeni marynarki od Armaniego, a potem na blacie eleganckiego biurka – nie zaś z zamiarem noszenia w kieszeni czy w plecaku. Masa 175 g jest odczuwalna, ale nie na tyle, by sprzęt nadmiernie ciążył. Waży niemal dokładnie tyle samo, co – nomen omen – iPhone 6 Plus (172 g).

HA-2 jest nie tylko wyjątkowo ładny i pięknie wykonany, ale też bardzo funkcjonalny. Również i pod tym względem może służyć za „wzorzec metra”. Na spodzie zamontowano dwa gniazda USB – typu A i micro-USB oraz przełącznik trybu pracy z oznaczeniami A,B,C. Tym sposobem wybieramy, czy HA-2 ma pełnić rolę karty dźwiękowej dla komputera czy smartfona/tabletu. Współpraca z urządzeniami Android nie jest jednak zagwarantowana. Warunek spełniają modele wspierające protokoły USB OTG i USB Audio Class 2.0. Jako tabletu użyliśmy iPada mini – w tym przypadku połączenie działało bez zarzutu. Jeśli chcemy słuchać plików hi-res o próbkowaniu powyżej 48 kHz, konieczne będzie zainstalowanie odpowiedniej aplikacji (np. Onkyo, Tascam, Teac), bo iTunes nie obsługuje PCM-u powyżej tej częstotliwości próbkowania (nie wspominając o DSD). Z kolei w przypadku Androida – by móc odtwarzać muzykę w ogóle – konieczne będzie zakupienie aplikacji USB Audio Player Pro za 29 zł. Wypróbowaliśmy ją na smartfonie LG G2 (Android). Odczyt działał, ale już nie tak bezproblemowo jak w przypadku iPada. Podczas łączenia urządzeń wielokrotnie pojawiał się komunikat o błędzie inicjalizacji portu USB.

OPPO-HA-2-1

HA-2 można także wykorzystać jako sam wzmacniacz słuchawkowy, co wydłuża czas pracy baterii z 7 do 13 godzin. Jeśli korzystamy z komputera Mac jako źródła sygnału, nie trzeba instalować niczego, choć wskazane jest użycie specjalistycznego odtwarzacza programowego (np. Audirvana Plus, Amarra). Użytkownicy Windowsa muszą zainstalować odpowiedni sterownik dla wejścia USB.

W fabrycznym komplecie otrzymujemy zestaw wszystkich potrzebnych kabli (w tym USB->Lightning oraz micro-USB->micro-USB) o bardzo małej długości, które umożliwiają stworzenie ze smartfonem muzycznej kanapki. Jest też szybka ładowarka VOOC (nie jesteśmy jednak skazani na nią – te od mocnych smartfonów też szybko ładują urządzenie) oraz dwie silikonowe opaski umożliwiające wygodne spięcie HA-2 ze smartfonem. Brawo!
Zastosowanie szybkiego i pojemnego akumulatora nie tylko nie drenuje baterii urządzenia mobilnego, ale też pozwala ją podładować – HA-2 może pełnić funkcję niedużego, awaryjnego powerbanku. Wśród mobilnych wzmacniaczy wysokiej klasy tylko iFi Audio iDSD Micro zapewnia tę możliwość. To jednak znacznie większe urządzenie.

Na górnej krawędzi urządzenia wkomponowano dwa 3,5-mm gniazda: wyjście słuchawkowe oraz łączone wejście/wyjście liniowe. Tuż obok jest radełkowane pokrętło regulacji głośności. Działa płynnie i stawia idealnie dobrany opór. Dodatkowo pełni rolę włącznika urządzenia (słychać charakterystyczny klik po jego przekręceniu); zielona dioda obok sygnalizuje gotowość HA-2 do pracy. Na prawym boku znalazły się suwaki podbicia poziomu wzmocnienia (ang. gain) oraz podbicia basu. Korekcja dołu pasma odbywa się w domenie analogowej. Nieco powyżej zamontowano przycisk sprawdzenia stanu naładowania ogniw oraz uaktywnienia HA-2 w roli powerbanku. Zestaw czterech diod zielonych i jednej niebieskiej służy do informowania użytkownika o obydwu tych funkcjach.

Ciekawostką w HA-2 jest hybrydowa regulacja głośności, działająca na poziomie 32-bitowego przetwornika ESS ES9018K, na którym bazuje ten USB DAC, oraz analogowego potencjometru. Urządzenia iOS automatycznie wykrywają hardware’ową regulację w HA-2, wyłączając własną. Polecenia sterowania poziomem wyjściowym są przekazywane do DAC-a. W przypadku Androidów, korzystanie z 32-bitowej regulacji w HA-2 wymaga instalacji wspomnianej aplikacji USB Audio Player PRO. Dobre odtwarzacze programowe (np. Audirvana Plus) również wykrywają regulację hardware’ową, dając możliwość wyboru opcji, z której korzystamy. Nad tym wszystkim jest jednak jeszcze sam potencjometr analogowy – producent zaleca użycie go w przypadku korzystania ze słuchawek wysokiej klasy, z pominięciem regulacji cyfrowej. Tak być powinno w każdym dobrej klasy wzmacniaczu słuchawkowym USB.


PM-3

Pomijając produkty firmy MrSpeakers, spośród słuchawek audiofilskich PM-3 są najtańszymi ortodynamikami na rynku. Wzornictwo wyraźnie nawiązuje do droższych i większych modeli Oppo. To też jedyne dotąd testowane słuchawki planarne, o których bez wahania możemy napisać, że są mobilne. Wprawdzie ich masa 320 g to nie jest jeszcze rewelacja (słuchawki na ulicę powinny być jeszcze lżejsze), ale PM-3 na tyle dobrze leżą na głowie i są na tyle nieduże, że spełniają umowne kryterium mobilności. Poza tym komfort noszenia jest naprawdę dobry.

Pałąk jest solidny, w całości aluminiowy. Część styku z wierzchołkiem głowy obszyto skórą, nie zabrakło też stosownej ilości miękkiej gąbki. Regulacja długości jest oparta na stalowych ramionach, które na spodzie mają plastikowe rynienki – to właśnie tamtędy poprowadzono przewód sygnałowy.

OPPO-PM-3-1

Mechanizm obejm muszli również jest aluminiowy i bardzo solidny. To właśnie tam naniesiono oznaczenia kanałów. Wystająca kropka ułatwia rozpoznanie lewej słuchawki także niewidomym, za co należą się słowa pochwały. Rozwiązaniem typowym u Oppo jest też możliwość obrócenia muszli aż o 180 stopni, tak, aby można było słuchawki wygodnie ułożyć na karku.

Same muszle wykonano z tworzyw, choć z zewnątrz zamontowano aluminiowe, wyszczotkowane dekielki – bardzo estetyczne. Poduszki są miękkie i dość głębokie, powleczono je tym samym rodzajem skóry co pałąk. Wewnątrz jest całkiem sporo miejsca na małżowiny – nawet te duże nie będą uciskane.

Jakość wykonania nie można określić inaczej jak znakomitą. Widać, że to produkt wyjątkowo dopracowany, wręcz luksusowy. Skórzane detale znakomicie komponują się z tymi aluminiowymi. Poszczególne elementy są świetnie dopasowane, wizualnie stanowią spójną całość. 

Trzymetrowy przewód sygnałowy (ten do użytku stacjonarnego) jest gruby i elastyczny. Wprowadza się go tylko do lewej muszli. Szkoda tylko, że jest bardzo podatny na skręcanie. Płaska taśma byłaby o wiele praktyczniejsza.


Brzmienie

Opinia I

Już po chwili słychać, że mobilny zestaw Oppo powinien pracować razem. Słuchawki grają zdecydowanie inaczej podłączone iPhone’a 5S, a zupełnie inaczej – znacznie lepiej – w firmowym komplecie. Zmiany na plus są naprawdę bardzo wyraźne.
Oppo PM-3 to słuchawki faworyzujące koloryt i muzykalność ponad szybkość i detale. Tutaj bogata barwa i dociążenie grają pierwsze skrzypce, nie słychać konturowania podzakresów czy wyciągania niuansów. Jest po prostu miękko, nieco ospale, ale też wyjątkowo muzykalnie. Średnie zakresy pasma są bardzo dobrze zaznaczone – to one stanowią centrum wydarzeń. Bogaty, choć nieprzesadzony, nieprzekombinowany bas dopełnia tego przekazu. Soprany są obecne, choć nieco wycofane. Uzupełniają brzmienie w subtelny sposób, nie doświetlają go. Po prostu są. Scena dźwiękowa PM-3 jest naprawdę szeroka, jak na słuchawki zamknięte, po bokach dużo się dzieje, nie brak jej też głębi. Selektywność to nie jest cecha koronna tych słuchawek, ale z uwagi na ich rockową charakterystykę brzmieniową to żadna nowość.

Oppo HA-2 to z kolei szkoła grania detalicznego, rozdzielczego i transparentnego, a przy tym przestrzennego. To właśnie dlatego ten wzmacniacz tak dobrze współpracuje z PM-3. Efekt jest taki, że słuchawki – nie tracąc swoich najlepszych cech, czyli chociażby bogatej średnicy i barwy – dostają zastrzyk wyrazistości i detaliczności, a ich scena rośnie w każdą stronę. Podłączając dla kontrastu PM-3 do iPhone’a 5S, niemalże natychmiast usłyszymy wycofanie średnicy, uszczuplenie stereofonii po bokach, oddalenie wokalistów i spadek rozdzielczości oraz ilości powietrza dookoła muzyków. Robi się bardziej duszno, bardziej ospale, ciężej. Pojawia się też woal przysłaniający większą część słyszalnego pasma. Największa różnica dotyczy jednak intensywności przekazu. HA-2 ma lepszą dynamikę, ale też gra bardziej bezpośrednio, namacalnie, do czego można bardzo szybko przywyknąć i to polubić.

Słuchając PM-3 w parze z iPhone’em, nie da się nie odnieść wrażenia, że słuchacz jest umiejscowiony powyżej całego spektaklu. Im dłużej się słucha pary PM-3 i HA-2, tym bardziej utwierdzamy się w przekonaniu, jak faktycznie jest ona dobra. Potrzeba czasu, żeby zrozumieć ten dźwięk. Zaręczam, że daje mnóstwo frajdy. (DG)

Opinia II

Początkowo w ogóle nie starałem się rozdzielać duetu Oppo. Urządzenia te są do siebie tak dobrze dopasowane wzorniczo i razem grają na tyle dobrze, że prawdę mówiąc nie czułem potrzeby jakiegokolwiek „mieszania”. Amerykański komplet oferuje bowiem świetnie zbalansowany, stosunkowo ciepły, dobrze zagęszczony przekaz, w którym nie ma miejsca na przesadne konturowanie, świszczącą górę mającą za zadanie wywołać efekt superdetaliczności – tak często spotykaną „przypadłość” drogich słuchawek. Przyznam, że takie zabiegi nie robią na mnie żadnego (dobrego) wrażenia.

Konstruktorzy Oppo najwyraźniej postawili sobie za cel stworzenie słuchawek, które zapewniłyby naturalny barwowo przekaz bez zakolorowań, wyraźnych podbić krańców pasma, o subiektywnie równej średnicy. Nie powiedziałbym, że soprany są wycofane. Raczej delikatne, stonowane, co – jak się okazuje – ma związek z zastosowanym wzmacniaczem. Ich jakość jest bez zarzutu. Brzmią czysto i nawet jeśli nie mają tego ostatecznego szlifu na krańcu pasma, który wielu audiofilów ceni i poszukuje, to nie można powiedzieć, że są przycięte czy byle jakie.

Bas też nie bije rekordów potęgi czy rozciągnięcia. Jest jednak akuratny ilościowo, czysty, niepodbarwiony, wolny od bułowatości, dudnienia, barwny. Z pozoru wydają się to rzeczy oczywiste w słuchawkach za ponad  2400 zł, lecz praktyka pokazuje, że – niekoniecznie. Znam co najmniej kilka modeli droższych słuchawek, przez które – właśnie przez te uchybienia – słucha się znacznie mniej komfortowo niż przez PM-3.

Jeśli ktoś ceni przekaz zrównoważony, barwny, wolny od efekciarstwa, to zdecydowanie powinien rozważyć testowany komplet albo chociaż same PM-3. Faktem jest, że Oppo ma obecnie silnego rywala – testowane niedawno „nauszniki” Sony MDR-Z7 w komplecie z dedykowanym wzmacniaczem mobilnym (niestety, dwukrotnie droższym). Z7 są nieco droższe od PM-3, ale oferują głębszy, niżej schodzący i potężniejszy bas, równie dobre barwy i lepszą przestrzenność. Ta w Oppo nie jest bowiem wybitna – scena ma, owszem, porządną głębię i plany, ale nie jest szczególnie szeroka, uwolniona od głowy słuchacza.

Po dłuższych przesłuchaniach kompletu postanowiłem pokusić się o zamianę wzmacniacza słuchawkowego, by sprawdzić, jaka jest jego rola w systemie i jak dobre są same słuchawki. Miejsce HA-2 zajął redakcyjny iFi micro iDSD – wzmacniacz większy, ale też mobilny (bo zasilany bateryjnie) i nieco droższy. Zmiana okazała się dużo większa, niż sądziłem. Obydwa wzmacniacze grają zupełnie inaczej. HA-2 koncentruje scenę w środku głowy, powiększając i przybliżając wokale (jednocześnie nieco je rozmazując), czyniąc cały przekaz bardziej intymnym i gęstym. Ma to jednak negatywne konsekwencje dla przestrzenności brzmienia jako takiej, co było wyraźnie słychać po przesiadce na iFi Audio. Dźwięk momentalnie nabierał powietrza, lekkości, zwiewności. Wyraźna różnica dotyczyła sposobu prezentacji wysokich tonów – były klarowniejsze, lepiej rozciągnięte i napowietrzone. Wynika stąd, że HA-2 jest elementem modelującym brzmienie PM-3 na swój sposób. Nie znaczy to bynajmniej, że jest źle dopasowany. Powiedziałbym raczej, że duet brzmi świetnie, ale ma pewną specyfikę, którą bardzo łatwo zaakceptować – szczególnie przy muzyce rockowej czy pop. Miłośnicy jazzu i klasyki absolutnie nie powinni rezygnować w PM-3 – tyle że powinniście wiedzieć, że na HA-2 świat Oppo się nie kończy. „Trójki” to znakomite słuchawki, które – w moim odczuciu – zasługują nawet na coś lepszego. (FK)


Galeria


Naszym zdaniem

OPPO zzz1OPPO zzzZarówno słuchawki, jak i wzmacniacz są świetnie dopracowanymi produktami. Jako recenzenci, obaj byliśmy zgodni co do tego, że firmowy komplet brzmi świetnie – mimo że nie całkiem uniwersalnie. To dźwięk przekonujący barwami, naturalnością, muzykalnością, ale również dobrą dynamiką. Nieco mniej ma do zaoferowania w zakresie precyzji i przestrzenności. Nie można zapominać, że komplet kosztuje ponad 4 tysiące złotych. 

Model Oppo HA-2 zasługuje na najwyższe noty za jakość i estetykę wykonania oraz funkcjonalność. Brzmieniowo jest to świetny mały, mobilny wzmacniacz, który dźwiękowo oferuje znacznie więcej niż smartfon i w tym sensie stanowi znakomity upgrade PM-3. Jeśli nie zależy nam jednak na ultrakompaktowych rozmiarach, trzeba wiedzieć, że są wzmacniacze, które potrafią z „trójek” wykrzesać więcej detali, więcej przestrzeni oraz dynamiki, i które lepiej sprawdzą się podczas grania muzyki poważnej czy jazzu. Bo, jak się okazuje, są to znakomite mobilne słuchawki. Dzięki zamkniętej konstrukcji, wysokiemu komfortowi użytkowania, świetnemu, luksusowemu wykończeniu i odpowiednim gabarytom są to jedne z najciekawszych „nauszników” mobilnych, jakie możemy szczerze polecić. Szczególnie fanom muzyki akustycznej, choć nie tylko – także rocka.

System odsłuchowy:

  • ŹRÓDŁO + WZMACNIACZ: Aurender FLOW, Lotoo PAW Gold, iPhone 5S
  • SŁUCHAWKI: Sennheiser HD 800, Audeze EL-8
  • KABLE: Forza AudioWorks Noir RCA

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)