PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Parasound Halo P5/A23

Cze 14, 2016

Index

Najtańszy dzielony wzmacniacz legendarnej marki Parasound powinien dać do myślenia innym producentom wzmacniaczy. Niektórym z nich radzilibyśmy wręcz zweryfikować swoją politykę cenową.

Dystrybutor: Audio System, www.audiosystem.com.pl 
Cena: przedwzmacniacz P5 – 6200 zł, końcówka mocy A23 – 6200 zł
Dostępne wykończenia: czarne, srebrne

Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: AV

audioklan

 

 


Wzmacniacz dzielony Parasound Halo P5/A23

TEST

parasound p5 a23

Parasound to firma amerykańska, specjalista od wzmacniaczy dwu- albo – przede wszystkim – wielokanałowych. Wszystkie bez wyjątku mają logo THX (Ultra 2, co świadczy o znacznych możliwościach dynamicznych, ale też niekiedy działa w drugą stronę: audiofile nie darzą szczególnym sentymentem tego typu konstrukcji, jako że sam certyfikat nie świadczy o jakości brzmienia, jego czysto subiektywnych walorach. Zaraz się przekonamy, czy tego typu uprzedzenia są słuszne, czy może wręcz przeciwnie.
W ofercie Parasounda nie ma rozróżnienia na sprzęt domowy i studyjny, a jednak wzmacniacze Parasounda pracują w najbardziej znanych wytwórniach filmowych: Lucasfilm, Sony Pictures, Pixar i innych. Wygląda więc na to, że filmowcy korzystają z tych samych urządzeń, które przeciętny śmiertelnik może nabyć w sklepie – teraz także w Polsce, gdyż dystrybucja tej marki jest u nas od niedawna (teoretycznie była też kilka lat temu, jednak nic z tego nie wynikło).

Parasound to jeden z tych wytwórców, którzy nie szczędzą funduszy na badania nad trwałością i niezawodnością produkowanych urządzeń. W domach użytkowników nadal pracują wzmacniacze wyprodukowane w początkach lat 80., kiedy marka dopiero co rozpoczęła swoją działalność (1981).

Oferta wzmacniaczy dwukanałowych Parasounda nie jest zbyt obszerna, spójna. Mamy integry, dwa przedwzmacniacze, dwie stereofoniczne końcówki mocy i parę monobloków. Najtańsza kombinacja pre/power (ta testowana – za 12 400 zł) jest nieco tańsza od integry Halo Integrated (12 960 zł), co z początku wydaje się niezrozumiałe, ale tylko do chwili, gdy uświadomimy sobie, jak bogato wyposażona jest integra i jaką ma rozbudowaną sekcję cyfrową. Droższa końcówka mocy Halo A21 (14 700 zł) może być z kolei  łączona zarówno z przedwzmacniaczem dwa razy tańszym (Halo P5 za 6200 zł), jak i dwukrotnie droższym Halo JC2BP (24 700 zł), który z kolei jest dedykowany dwukrotnie droższym od niego monoblokom Halo JC1 (55 800 zł za parę).

Przedwzmacniacz i końcówka mocy mają identyczne obudowy. Ich charakterystyczną cechą jest łukowato wygięta i pochylona do tyłu przednia ścianka. Wzornictwo jest wspólne dla wszystkich urządzeń serii Halo. Testowane komponenty mają aluminiowe fronty, ale nie na całej szerokości. Skrajne części obudowy zrobiono z tworzywa sztucznego. Jego jakość jest jednak na tyle wysoka, że bez dotykania trudno się zorientować, że to plastik. Obecność tych elementów jest związana z możliwością montażu w tych miejscach adapterów do 19-calowego racka (opcja).


Przedwzmacniacz P5: mnóstwo opcji za 6200 zł

Pod względem wyposażenia, P5 znacznie przewyższa to, co oferują konkurenci – niezależnie od ceny. Znajdziemy tu bardzo nietypowe elementy, świadczące o tym, że docelowym użytkownikiem wzmacniacza niekoniecznie musi być zatwardziały „stereofil”. Jedną z ciekawostek jest zbalansowane wyjście dla subwoofera. Prócz niego mamy jeszcze dwa asymetryczne (RCA) wyjścia dla subwooferów. Obydwa wyjścia są regulowane: mogą działać albo jako pełnopasmowe, albo z filtrem dolnoprzepustowym o płynnie regulowanej częstotliwości odcięcia. Ponadto pokrętłem na przedniej ściance da się regulować poziom wyjściowy (względem regularnych wyjść pre-out). Równolegle znajdują się tu także dwie pary gniazd wyjściowych pre: jedna na gniazdach XLR, druga na RCA. Sygnał na nich może być pełnopasmowy lub odfiltrowany z basu – obok znajduje się przełącznik umożliwiający uruchomienie płynnie działającego filtra górnoprzepustowego. Inaczej mówiąc, P5 ma pełne zarządzenia basem – funkcję typową dla jednostek A/V. Oznacza to także, że dzięki takiemu zestawowi wyjść możliwe jest skorzystanie z pełnych dobrodziejstw subwoofera aktywnego w systemie stereo – nie tylko rozszerzenia pasma, ale też zwiększenia dynamiki i zmniejszenia zniekształceń całego systemu wskutek zdjęcia ciężaru reprodukcji basu z kolumn głośnikowych, co w szczególności docenią użytkownicy monitorów. Normalnie, w celu uzyskania tego efektu konieczne jest podłączenie subwoofera przewodami głośnikowymi i podłączenie kolumn do subwoofera, co zwiększa koszt okablowania, wydłużając jednocześnie tor sygnałowy. Poza tym pasywna filtracja basu na wyjściach głośnikowych subwooferów (jeśli w ogóle takowe mają) jest rozwiązaniem gorszym od filtracji aktywnej. Drugą opcją, jaką mogą zrealizować posiadacze kompletu P5/A23, w szczególności zwolennicy rozwiązań DIY, jest podłączenie dwóch końcówek mocy i subwooferów pasywnych.

parasound p5 wnetrze

Nietypowe jest też wejście home theatre by-pass, które – prócz przyjmowania sygnału stereo – akceptuje także sygnał na gniazdach oznaczonych jako sub 1 i sub 2. Nie dziwi więc, że producent określa P5 mianem przedwzmacniacza 2.1-kanałowego.
Nie zapomniano także o posiadaczach gramofonów. Wejście phono zaopatrzono w trójpozycyjny przełącznik MM i MC. W przypadku wkładki MM możliwe jest ustawienie jednej z dwóch rezystancji obciążenia: 100 Ω lub 47 kΩ. Co więcej – przedwzmacniacz ma również wejścia cyfrowe: optyczne koaksjalne i USB typu B. Szkoda, że specyfikacja tego ostatniego przewiduje przyjmowanie sygnału o częstotliwości próbkowania do 96 kHz, gdy pozostałe przyjmują do 192 kHz. W sekcji DAC-a pracuje układ Burr-Brown PCM1798.
Wnętrze rozplanowano na kilku płytkach. Jedną z nich jest układ zasilacza oparty na klasycznym transformatorze typu EI. Tor sygnałowy nie jest zbalansowany. Wejścia XLR korzystają z dodatkowej płytki wejściowej, na której znajdują się desymetryzatory i symetryzatory sygnału. Ich rolę pełnią wzmacniacze operacyjne Burr-Brown INA134P i Texas Instruments N5532. Regulacja głośności opiera się na klasycznym potencjometrze.
 


Wzmacniacz mocy A23

Nietypowo bogate jest także wyposażenie końcówki mocy A23. Jednym z takich ponadnormatywnych elementów jest płynna regulacja czułości (wzmocnienia), niezależna dla obu kanałów.  Końcówka mocy może być załączana ręcznie lub z poziomu pilota do przedwzmacniacza, jeśli oba urządzenia połączyliśmy odpowiednimi kabelkami z 2,5-mm końcówkami. Mamy też możliwość ustawienia, w którym załączenie następuje automatycznie, gdy na wejściu pojawi się sygnał – w tym trybie da się wyregulować czułość, przy jakiej sile sygnału ma to nastąpić.

A23, jak wszystkie inne modele Parasounda, jest opracowaniem legendarnego projektanta Johna Curla. Układ o architekturze dual-mono bazuje na różnicowym stopniu wejściowym na j-fetach i stopniu sterującym zbudowanym na bazie mosfetów. Stopień końcowy to łącznie sześć komplementarnych par tranzystorów bipolarnych Sanken 2SA1386/2SCC3519 pracujących w klasie AB ze znacznym prądem spoczynkowym. Serwo stałoprądowe eliminuje konieczność stosowania kondensatorów sprzęgających na wejściu i wyjściu. Warto zwrócić uwagę na nieprzeciętnie dużą wartość współczynnika slew rate (szybkość narastania sygnału na wyjściu) –  130 V/us, a także na duży współczynnik tłumienia – powyżej 800.

parasound a23 wnetrze

Źródłem zasilania układu jest zaekranowany transformator toroidalny o mocy 785 VA, któremu towarzyszą cztery elektrolity Elna, każdy o pojemności 12 000 µF. W celu podtrzymania układu czuwania zastosowano też drugi miniaturowy transformator EI.
Wejścia sygnałowe są podwójne: XLR i RCA. Wybiera się je hebelkowym przełącznikiem na tylnej ściance. Dostępne jest także wyjście umożliwiające podłączenie drugiej końcówki w pętli (jeśli preamp nie ma zdublowanych wyjść – nie dotyczy to dedykowanego modelu P5). Wzmacniacz ma zabezpieczenie termiczne. Dioda wskazująca przekroczenie dopuszczalnej temperatury pracy znajduje się na przedniej ściance.

Terminale głośnikowe są pojedyncze, umieszczone dość ciasno, obok siebie, w rzędzie. Z tego względu podłączanie widełek wymaga ostrożności i nie jest wygodne. A23 umożliwia zmostkowanie obu kanałów i tym samym przekształcenie w monoblok. Wówczas jego moc wzrasta ze 125 do 300 W na kanał, niewskazane jest jednak wtedy korzystanie z zestawów głośnikowych o impedancji poniżej 8 Ω.

 


Brzmienie

Koligacje Parasounda z przemysłem filmowym wzbudziły moją naturalną ciekawość odnośnie możliwości  tego wzmacniacza w kinie domowym. Z tego też powodu test rozpoczął się nietypowo, bo od obejrzenia kilku znanych mi filmów zawierających dobrą ścieżkę dźwiękową. Dla niektórych audiofilów kino domowe to coś „nieczystego”, niestosownego. Mam na ten temat odmienne zdanie, chociaż nie neguję ograniczeń systemów wielokanałowych w relacji do kosztów. Kino domowe można jednak uprawiać na dwóch kanałach. Próba przeprowadzona w ten sposób okazała się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Dawno nie miałem takiej przyjemności z oglądania filmów, a podkreślę, że podczas projekcji dźwięk jest dla mnie bardzo ważnym składnikiem. Parasound okazał się mieć kinowe geny, zdawał się wręcz rozumieć intencje realizatorów dźwięku, idealnie budując napięcie i podkreślając realizm akcji. Bynajmniej nie chodzi tu jednak o kino akcji, bo akurat takich obrazów w tym teście unikałem.

Dźwięk był czysty, wręcz niezmącony, bardzo przestrzenny. Dialogi – superczytelne, bliskie, a całość przyjemnie gładka, wręcz ciepła. W odpowiednich momentach czuć było też bas, jego potęgę i kontrolę. Wzmacniacz co jakiś czas zaskakiwał bardzo dużą szybkością, gwałtownymi skokami głośności. Niesamowicie zabrzmiało np. tłuczone lustro. Nie było w tym sztucznego szelestu i brudnego hałasu, jakie słyszymy w komercyjnych kinach, lecz realny odgłos, który był zdarzeniem tak gwałtownym, że potrafił przestraszyć.

parasound p5 a23 front2

No dobrze – to tylko wrażenia ogólne. Kino domowe nie jest najlepszym materiałem do prawdziwie miarodajnej oceny, więc nie może być jedynym kryterium. Druga część testu była już czysto muzyczna. Moja ocena nie uległa jednak zmianie. Parasound to jeden z tych niewielu wzmacniaczy, które udanie łączą wiele przeciwstawnych sobie cech. Nie można o nim powiedzieć, że ma silne i słabe strony, ani wyróżnić jakiejś tylko jednej cechy przewodniej, bowiem jest kilka elementów, które od razu przykuwają uwagę. To czystość dźwięku, jego nasycona barwa, przestrzenność, spójność i dynamika.

Dźwięk jest higieniczny, ale jednocześnie będący zaprzeczeniem jakiejkolwiek kliniczności, chłodu. Ma raczej ciepłą, pełną barwę. Jest przy tym bardzo wciągający. W wielu urządzeniach ciepłe brzmienie często oznacza przybrudzenia. Tutaj tak nie jest. W Parasoundzie ciepło i dobre nasycenie nie oznacza braku życia.

Przestrzenność to kolejna i niezwykle ważna cecha tego kompletu. Amerykański wzmacniacz wyróżnia się nietypową jakością tzw. powietrza, tej swoistej lekkości i dźwięczności dźwięku – wrażenia, że wokół każdego instrumentu jest jeszcze spora aura pogłosowa, duże natężenia odbić od otoczenia. Szczerze powiedziawszy, nie pamiętam innego wzmacniacza w tej cenie, który byłby równie “uzdolniony” w tej kwestii, jeśli nie liczyć Baltlaba Endo 2. Budowa sceny dźwiękowej też jest atutem. Jest ona świetne wyprowadzona w głąb, ale zaczyna się bardzo blisko słuchacza. Wokale stoją mniej więcej na linii kolumn i są dość okazałe. Za nimi powstaje obszar, który można interpretować jako przerwę, a kolejne dźwięki dochodzą z coraz to dalszych planów, mających sporą gradację. Z kolei precyzja lokalizacji jest, w relacji do pozostałych efektów, nieco gorsza, źródła pozorne nie są superpunktowe, choć bez najmniejszego trudu wskazuje się ich pozycje.

parasound p5 a23 gniazda

Ciekawym zagadnieniem jest dynamika tego wzmacniacza. Jest wiele konstrukcji bardzo dynamicznych, które mają kiepskie barwy: albo suche, albo szare, albo suche i szare jednocześnie. Czasem zdarzają się wzmacniacze dynamiczne i barwne w sensie nasycenia, ale barwa jest dość mocno ożywiona, a kontury bywają zanadto precyzyjne. W przypadku Parasounda kontury dźwięku są… zupełnie przeciętne. Powiedziałbym, że są wręcz zaokrąglone, a jednak dynamika jest pierwszoligowa. Wynika ona z szybkości. We wstępie przytoczyłem przykład realizmu tłuczonego szkła ze ścieżki filmowej. To właśnie szybkość, transjentowość dźwięku sprawiła, że realizm takiego zdarzenia jest duży. Przekłada się to też na muzykę. Parasound jest więc bardzo szybki, a jednocześnie łagodny, delikatnie zaokrąglony w konturach. Być może dlatego Parasound słabiej radzi sobie z odtwarzaniem wyższych rejestrów fortepianu, łagodząc je i trochę woalując. To w sumie dziwne, że nie dało się tego zauważyć na innych instrumentach operujących w podobnym zakresie częstotliwości.

Niskie częstotliwości są trochę podrasowane. Jest ich więcej niż zwykle, ale w żaden sposób nie ogranicza to czytelności, pomaga zaś tworzyć dużą skalę dźwięku. Bas, podobnie jak pozostałe zakresy częstotliwości, cechuje leciutkie zaokrąglenie, ale jednocześnie jest on bardzo, bardzo szybki i jednocześnie zróżnicowany – ma fajną, zmienną barwę.


Galeria


Naszym zdaniem

parasound p5 a23 zzzDzielone wzmacniacze za około (czy niewiele ponad) 10 tys. zł zwykle nie są szczególnie przekonujące. Koszt dodatkowej obudowy i zasilacza zmniejsza konkurencyjność tego typu konstrukcji – szczególnie, że integry są dziś tak doskonałe jak nigdy wcześniej. Gdy dodamy do tego fakt, że Parasoundy muszą przebyć Altantyk, by trafić do Polski i że importer musi opłacić cło, wydaje się, że wzmacniacz taki, jak P5/A32, będzie miał trudne zadanie rywalizując z najlepszymi.

A jednak okazuje się, że mimo tych „przeciwności losu”, najtańszy dzielony Parasound to świetna, bardzo wartościowa propozycja. To wzmacniacz niezwykle szybki i łagodny zarazem, mocny, o bogatej i pełnej barwie. Właściwie w pełni uniwersalny brzmieniowo, a do tego niesamowicie funkcjonalny. Wejścia cyfrowe, gramofonowe MM/MC, regulowane wyjścia na subwoofer, pełne zarządzanie basem, regulacja czułości końcówki mocy – tego nie dostaniemy nigdzie indziej w tej cenie. A na dokładkę certyfikat THX Ultra 2 i możliwość mostkowania końcówki mocy. Solidnie wypracowana rekomendacja!

SYSTEM ODSŁUCHOWY

  • POMIESZCZENIE: 37 m2 zaadaptowane akustycznie, o średnim czasie pogłosu
  • KOLUMNY: Equilibrium Atmosphere (2012)
  • ŹRÓDŁO: Asus A555L (Win 8.1, 4GB RAM, Intel Core i3 2 GHz), J.River MC21, DAC M2Tech Young DSD
  • WZMACNIACZ: Atoll PR400 / AM400
  • INTERKONEKTY: Equilibrium Turbine XLR
  • KABEL USB: Wireworld Ultraviolet 7
  • KABLE GŁOŚNIKOWE: Equilibrium Tune 55 Ultimate
  • KABLE PRĄDOWE: Enerr Transcenda Supreme, Transcenda Supreme, Transcenda Ultimate
  • LISTWA: Enerr One + kabel Enerr Transcenda Supreme HC (20A)
  • STOLIK: Rogoz Audio 4SPB3/BBS

 

 

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją