PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Monrio MC206

Mar 27, 2017

Index

Budowa

MC206 jest funkcjonalnie nieskomplikowanym, w pełni analogowym urządzeniem. Cała obsługa sprowadza się do kręcenia gałką głośności i wybierania wejść z poziomu czołówki za pomocą miniaturowych przycisków po lewej stronie. A pilot? Ten, owszem, jest, ale podobno działa „niezbyt dobrze". Nie otrzymałem go w ogóle wraz ze wzmacniaczem, więc nie mogę tego potwierdzić ani temu zaprzeczyć. Problem dotyczy ponoć zbyt małego okna czujnika podczerwieni. Selektor wejść reagował losowo na niektóre komendy wydawane innymi sterownikami. No więc zakleiłem go taśmą… Tak, wiem – trochę trudno w to uwierzyć. Szczególnie dziś. Zwłaszcza że wzmacniacz kosztuje nie tysiąc dwieście, a dwanaście tysięcy złotych. Euforii nie wywołują także obłędnie jasne diody – jedna obok włącznika na czołówce, druga – obok aktywnego wejścia. Gasicie światło podczas odsłuchu, a tu oślepiają Was dwa bladoniebieskie punkty w przestrzeni. Nie wiem, czemu ma to służyć.

No dobrze, początki, jak widać, są trudne. Otwieramy górną pokrywę – może wewnątrz lepiej to wszystko wygląda niż na zewnątrz? Bo trzeba przyznać, że obudowa MC206 żadnego konkursu piękności raczej nie wygra. Aż dziw bierze, że to włoski projekt. Przecież Włosi są tak wyczuleni na punkcie designu, tworzą tak wysmakowane rzeczy. A tu coś takiego… Nie, żeby było brzydko, ale trzeba przyznać, że brakuje tu stylistycznego polotu. Mamy prostą, wyciętą „na ostro” (bez żadnych zaokrągleń) czołówkę z aluminium z głębokim frezem na pokrętło głośności, górną pokrywę z tego samego metalu oraz stalowe chassis w formie wanny z bokami zachodzącymi na górę. Całość nie wygląda źle, ale na tle Normy czy prawie dwukrotnie tańszego Xindaka szału nie ma, ujmując rzecz delikatnie.

Monrio MC206 3 wnetrze

Dość nietypowo dla wzmacniaczy, tor sygnałowy w Monrio biegnie w poprzek obudowy.

 

Optymistyczny wniosek na tym etapie poznawania MC206 może być tylko jeden: pieniądze poszły gdzie indziej i wszystkie te niedostatki zostaną wynagrodzone podczas odsłuchu. Nim to jednak sprawdzimy, zajrzyjmy do układu elektronicznego. Wygląda nieźle. Zmontowano go na jednym wspólnym laminacie, na którym przemieszano przedwzmacniacz, sekcję sterującą i stopień końcowy z elementami zasilacza: diodami prostującymi, kondensatorami filtrującymi (4 x Samwha 10 000 uF/63 V plus kilka mniejszych elektrolitów tej samej marki, a także Elny Silmic II). Głównym źródłem napięć jest umieszczony z prawej strony toroid o dość dużych gabarytach, mocy 350–400 VA i trzech uzwojeniach wtórnych. Wspomaga go drugi, mały transformator do obsługi trybu gotowości oraz elementów sterowania. Włączony do prądu, MC206 pobiera z sieci 35 W mocy, a radiator jest lekko ciepły.

Ścieżki sygnałowe podążają w poprzek obudowy – inaczej niż zwykle – kończąc się po lewej stronie, gdzie do długiego radiatora przymocowano stopień końcowy – aż 6 quasi-komplementarnych par wysokoprądowych tranzystorów bipolarnych Sanyo 2SD1047 wykonanych w technologii BiT-LA (Bipolar transistor for linear amplifier). Oznacza to, że wydajność stopnia końcowego ma dużą rezerwę prądową, którą w praktyce ogranicza zasilacz. Przy 4-omowym obciążeniu Monrio oddaje moc 120 W – nominalnie mniej niż Norma IPA-70B, choć odsłuchy i zdrowy rozsądek podpowiadają co innego.

Monrio MC206 7 tranzystory koncowe

Stopnie końcowe – mimo niewygórowanej mocy – tworzą aż trzy pary wysokoprądowych tranzystorów bipolarnych D1047.

 

Tor sygnałowy w całości zbudowano z elementów dyskretnych – w układzie nie znajdziemy choćby jednego scalaka, pomijając kość przetwornika obsługującego wejście USB (PCM2707). Z tego względu nie należy z tym wejściem wiązać zbyt dużych nadziei: jest bo jest – przyda się do puszczenia czegoś z YouTube’a. Gdyby to ode mnie zależało, wywaliłbym tę małą płytkę – zawsze to jedno dodatkowe źródło szumu mniej.

Wzmacniacz zawiera bardzo dobrej jakości elementy bierne: w torze sygnałowym zwracają uwagę dwa polipropylenowe kondensatory w błyszczących obudowach, metalizowane oporniki, przekaźniki na wejściach polskiej formy Relpol. Za regulację głośności odpowiada klasyczny potencjometr 10k zespolony z silnikiem.


Oceń ten artykuł
(6 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją