Wydrukuj tę stronę

Atoll IN300

Wrz 26, 2017

Nowy wzmacniacz francuskiego producenta jest stuningowaną i funkcjonalnie rozbudowaną wersją doskonale znanej dwusetki (SE). Jak poczynione zmiany przełożyły się na to, co słychać z głośników?

Dystrybutor: Audio Forte www.audioforte.com.pl
Cena: 12 990 zł
Dostępne wykończenia: czarne, srebrne

Tekst i Zdjęcia: Filip Kulpa

audioklan

 

 


Atoll IN300 - Wzmacniacz zintegrowany

TEST

 Atoll IN300 1 aaa

Wzmacniacz jest pozycjonowany pomiędzy flagową jednostką IN400 a trzy razy od niej tańszym modelem IN200se. Odpowiednio do tego faktu dostosowano cenę: „trzysetka" jest o 6000 zł droższa od IN200se i zarazem o 8000 zł tańsza od „referencji”. Wyglądem tej pierwszej znacznie bliżej do „dwusetki”, jednakże elektroniczna regulacja głośności, jeszcze większa moc, a przede wszystkim nowoczesna sekcja przetwornika c/a z wejściem USB obsługującym gęste formaty (którego IN200se nie ma w ogóle) zapowiadają spore zmiany. Jak przystało na wzmacniacz producenta z niewielkiej miejscowości Brecey w Normandii, IN300 ma dość mocy: przy 4 Ω producent obiecuje aż 260 W.


Budowa

Jak już wspomniałem, wygląd IN300 nie będzie żadnym zaskoczeniem dla miłośników marki. O ile flagowy model zaskakiwał trapezowatym kształtem przedniej ścianki, o tyle nowa integra trzyma się wypracowanej wiele lat temu konwencji stylistycznej Atolla. Mimo to łatwo go odróżnić od reszty. Na identycznej co do gabarytów, aluminiowej czołówce znajdują się dwa klasyczne pokrętła (również wykonane z aluminium), zastępujące wszystkie dziesięć przycisków z IN200. Dzięki temu nowy wzmacniacz wygląda zdecydowanie lepiej – tym bardziej, że wyświetlacz jest teraz lepszej jakości (typu organicznego), a jego okno ma bardziej konwencjonalny kształt rozciągniętego stadionu zamiast spłaszczonego owalu. Minimalizm czołówki z pozostawionym łukowatym frezem w dolnej jej części sprawia korzystne wrażenie, i choć trudno powiedzieć, żeby urządzenie było piękne, to jednak prezentuje się całkiem elegancko, a już na pewno nowocześnie. Na tle konstrukcji stricte audiofilskich Atollowi nie można zarzucić nieatrakcyjnego wyglądu czy kiepskiego wykonania. To ostatnie zdecydowanie spełnia oczekiwania. Mimo niewielkich gabarytów (wysokość 10 cm), wzmacniacz waży aż prawie 18 kg (więcej niż podaje producent). Widok gęsto zabudowanego wnętrza może być źródłem zaskoczenia, może nawet konsternacji dla tych, którzy pamiętają budowę „dwusetki”. Podobieństwa są duże, choć występują istotne różnice.

Atoll IN300 3 wnetrze

Nic dziwnego, że IN300 waży 17,7 kg – to więcej niż deklaruje producent.  Trafa mają łączną moc 880 VA. Końcówki mocy, podobne jak w IN200se, tyle że wykorzystują trzy (zamiast dwóch) pary hexfetów.    

 

Cały tor sygnałowy jest dyskretny, zbudowany z wykorzystaniem tych samych elementów aktywnych: bipolarnych tranzystorów małosygnałowych BC546/556 w stopniach wejściowych, tranzystorów sterujących TIP31C/TIP32C oraz końcówek mocy opartych na hexfetach IRFP9140N/IRFP150N. Tych jednak są nie dwie, a trzy pary, co w połączeniu ze zwiększoną rezerwą pojemności w postaci czterech dodatkowych kondensatorów zasilacza (łącznie jest to teraz 12 Nichiconów Chemi-Con 6800 μF/71 V) zaowocowało zwiększeniem mocy ze 120 do 150 W na kanał (przy 8 Ω). Nie zmieniły się wielkość i moc dwóch transformatorów toroidalnych (2 x 440 VA). Cały układ ma architekturę dual-mono i trzeba przyznać, że w skali „globalnej” układ elementów jest identyczny: końcówki mocy po bokach, zasilacz pośrodku. Na pierwszy rzut oka nie widać tego, że nowa jest płyta główna, a wraz z nią swoje położenie zmieniła sekcja wejściowa – teraz jest skupiona w pobliżu wejść XLR, których nie ma tańszy model. Do desymetryzacji sygnału (wzmacniacz nie jest, rzecz jasna, zbalansowany) służą również elementy dyskretne – wspomniane tranzystory BC546/556. Kolejną zmianą jest zastosowanie dwóch (oddzielnie dla każdego kanału) elektronicznych regulatorów głośności w postaci układów LM1792M (Texas Instruments) wykonanych w technologii CMOS. Są to 78-decybelowe tłumiki sygnału o zmiennym kroku regulacji (0,5 w górnej części skali, 1 dB w dolnej) zapewniające znikomy przesłuch międzykanałowy (100 dB) i duży odstęp od szumu (nawet 110 dB). W porównaniu z klasycznymi potencjometrami zapewniają też o wiele większą zbieżność obu kanałów. Zagadką pozostaje, dlaczego producent zdecydował się na użycie dwóch tego typu układów (każdy z nich obsługuje jeden kanał).

Modyfikacje dotyczą również dodanego modułu zasilacza impulsowego (5 VA) obsługującego sekcję sterowania i wyświetlacz OLED. Użyte w IN200 kondensatory sygnałowe MKP Mundorfa zostały zamknięte w stalowych kapsułach ekranujących – to interesujący zabieg.

Atoll IN300 2 tyl

Rozplanowanie tylnego panelu zdradza podobieństwa do IN200se, ale też istotne różnice: sekcję wejść cyfrowych, wejścia XLR oraz bardzo dobre terminale głośnikowe.

 

IN300 różni się od IN200se jeszcze jednym ważnym elementem funkcjonalnym: obecnością wejść cyfrowych, a więc wbudowaną sekcją przetwornika c/a. Aplikacja tego układu jest niezła, bowiem zastosowano układ 32-bitowego DAC-a AKM AK4490, interfejs USB na bazie mikrokontrolera XMOS 8L6C5 oraz oddzielne zegary (24,579/22,6 MHz). Niestety, ich przełączanie podyktowane zmianą częstotliwości próbkowania odtwarzanego materiału (np. z 44,1 na 48, 96 lub 192 kHz) skutkuje dość głośnym „puknięciem” w głośnikach. Tymczasem na sygnale PCM 192 kHz możliwości wejścia się nie kończą – obsługiwane są bowiem częstotliwości próbkowania do 384 kHz (PCM) oraz 2,8 MHz (DSD). Pozostałe wejścia cyfrowe (dwa optyczne i dwa współosiowe) obsługuje odbiornik wejściowy WM8805. IN300 ma ponadto odbiornik Bluetooth – można więc strumieniować muzykę bezpośrednio z urządzeń mobilnych. Do puszczenia klipu z YouTube‘a jest to opcja jak znalazł.

Nowe w stosunku do tańszej integry są nie tylko wejścia XLR, ale także znacznie solidniejsze terminale głośnikowe, wykonane na zamówienie Atolla z miedzi telurowej. Summa summarum można powiedzieć, że IN300 jest technicznie całkiem blisko spokrewniony z IN200se, zawiera jednak wiele pozornie niezbyt dużych modyfikacji, które całościowo mogą złożyć się na całkiem znaczącą poprawę jakości dźwięku.

Wśród parametrów użytkowych na uwagę zasługuje duża impedancja wejściowa (220 kΩ) – korzystna dla użytkowników odtwarzaczy z lampowym stopniem wyjściowym, jednak z drugiej strony – potencjalnie problematyczna w przypadku użycia interkonektów o dużej pojemności. Dość typowa jest natomiast impedancja wyjściowa (0,06 Ω) oznaczająca współczynnik tłumienia na poziomie 130. Sprawdziliśmy również spektrum zniekształceń harmonicznych przy typowych mocach użytkowych (2,8-7 V napięcia wyjściowego oznaczającego moc 1,2-21 W przy obciążeniu testowym 6,8 Ω). Jak na wzmacniacz tranzystorowy, IN300 generuje dość duże zniekształcenia, w dodatku  o szerokim spektrum. Współczynnik THD równy 0,04% przy najniższych częstotliwościach i mocy ok. 1 W stopniowo wzrasta do 0,12-0,20% (1-20 W) przy 1 kHz, poprzez ok. 0,4% dla 3 kHz i 1,0% dla 10 kHz (tu, przy wzrastającej mocy wartość THD nieznacznie spada do 0,81% przy 21 W). Dla małych mocy i częstotliwości dominuje druga harmoniczna, przy czym znaczący jest udział trzeciej i piątej. Trzecia zaczyna przerastać drugą dla częstotliwości powyżej 400 Hz przy małych mocach i powyżej 3 kHz przy większych.


Brzmienie

Nie miałem możliwości porównania IN300 z tańszym modelem, jednak w gruncie rzeczy nie było to konieczne. Słuchałem IN200se w trakcie redakcyjnego testu kilka miesięcy temu i właściwie to mi wystarcza. Gdyby różnice pomiędzy nowym modelem a jego „bazą” były symboliczne, z pewnością miałbym kłopot z tym, jak zwerbalizować różnice. W rzeczywistości są one na tyle znaczące, że faktycznie można mówić o innym urządzeniu, choć z drugiej strony nie jest oczywiście tak, że obu wzmacniaczy nic nie łączy. Za wspólną ich cechę można z pewnością uznać to, że brzmią stosunkowo ciepło i – że się tak wyrażę – zamaszyście, energetycznie. IN300 bardziej jednak rozwija dźwięk pod względem precyzji i przestrzenności. Od razu słychać, że nie jest to integra za siedem, lecz na pewno za ponad dziesięć tysięcy złotych.

 

Atoll IN300 4 DAC

Sekcja przetwornika c/a ma spore możliwości (PCM 384k, DSD64), co zawdzięcza aplikacji układu konwertera AKM AK4490, kości XMOS do obsługi wejścia USB. Nieco problematyczna okazuje się aplikacja dwóch zegarów (słyszalne przełączanie). 

 

W trakcie testu odsłuchowego potwierdziło się, że IN300 należy do grona bardzo mocnych i sprawnych wzmacniaczy. Nie chodzi nawet o to, że bez trudu wysterował redakcyjne ATC SCM40 do naprawdę dużych poziomów głośności, lecz o to, z jaką łatwością znosił bardzo głośne granie na Zollerach, których efektywność jest wprawdzie duża (92–93 dB). Nie czuć było żadnej kompresji, żadnego „napięcia” sygnalizującego choćby początek problemów. Nie był to wprawdzie jeszcze poziom możliwości dużych końcówek mocy, jednak pod względem dynamicznym IN300 radził sobie bardzo dobrze w relacji co gabarytów i ceny. Różnicę na plus względem redakcyjnej integry Monrio MC206 oceniłem jako dość czytelną.

Dynamika nie ogranicza się to skali makro. Francuski wzmacniacz ma w sobie niewątpliwy „pierwiastek życia”, tj. spore pokłady energii, swoistej ochoty i werwy do grania. Nie jest to w żadnym razie dźwięk wyrywny, nerwowy ani tym bardziej szorstki, ale gdy przychodziło posłuchać dobrego bluesa czy jazz-rocka, Atoll przejawiał wyraźną ochotę do współpracy. Byłem naprawdę usatysfakcjonowany poziomem muzykalności i swoistej naturalności (nie mylić z neutralnością). Kolejne utwory z playlisty zatrzymywały moją uwagę na dłużej, nie pojawił się syndrom niecierpliwego odliczania do przeskoku do następnego utworu. Działo się tak po części dlatego, że Atoll oferuje dobry timing, a szkielet prezentacji opiera się na dynamicznej i żywej średnicy, która całościowo zdaje się być lekko powyżej sopranów. Oczywiście nie mamy tutaj do czynienia z modelowaniem dźwięku na miarę tego, co potrafią robić wzmacniacze lampowe, jednak pewne odstępstwo od neutralności istnieje i o nim właśnie jest mowa.

 

Atoll IN300 5 kondensatory

Pojemność filtrująca przekracza 80 tys. µF.

 

Środek pasma jest całkiem otwarty i dość transparentny, jak na wzmacniacz za 13 tys. zł. Bardziej jednak Atoll stara się czarować ekspresją wynikającą z energetyczności, niż finezją, przejrzystością czy przestrzennością. Scena jest całkiem imponująca na szerokość, ma też stabilną i bardzo konkretną lokalizację źródeł pozornych i więcej niż dobrą głębię. Brakowało mi jedynie plastyczności pierwszego planu znanej z Monrio. Możliwe, że wynika to z faktu, że w górze pasma Atoll brzmi stosunkowo łagodnie i całkiem czysto, ale już bez tej całkowitej otwartości i napowietrzenia. Nie jest to w żadnej mierze krytyka Atolla, raczej opis charakterystyki brzmieniowej. Inna sprawa, że MC206 jest pod tym względem nadzwyczajnie dobry, poza tym dopóki nie przeprowadziłem bezpośredniego porównania, nie miałem pełnej świadomości tego, że na tym pułapie cenowym da się lepiej odtworzyć „wysoczyznę” pasma, wykorzystując do tego celu wzmacniacz półprzewodnikowy.

Przeciwny skraj pasma wykazał z pewnością większą dyscyplinę niż tę, którą zapamiętałem z odsłuchów tańszego Atolla. IN300 świetnie sobie radzi z dawkowaniem energii, nie sprawiając, że omawiany zakres jest powiększony, choć niekiedy wydaje się, że energia pompowana do głośników w okolicach 100 Hz jest trochę nadmiarowa, że niekiedy przydałoby się lekkie utemperowanie i „sklarowanie” całości. Efekt jest jednak, moim zdaniem, dość subtelny i nie zmienia postaci rzeczy, że bas „francuza” zasługuje na określenia: wartki, zdyscyplinowany, a przy tym całkiem mocny i głęboko schodzący – a więc taki, jaki lubi zdecydowana większość słuchaczy. Do reprodukcji barw w omawianym zakresie również nie można mieć istotnych zastrzeżeń – balans konturowości i wypełnienia jest dobrze uchwycony, niezgorsza jest też klarowność, czyli mikrodynamika.

 

Atoll IN300 6 regulacja glosnosci

Do regulacji głośności służy układ LM1972M.

 

Powyższa ocena odnosi się do wejść analogowych, pozostało więc jeszcze skomentować możliwości wejścia USB. Uważam, że stanowi ono cenny (acz może nie dla wszystkich) dodatek do francuskiego wzmacniacza. W żadnym razie nie pozwoli ono wykorzystać pełni potencjału sekcji analogowej – na to jest zwyczajnie za słabe – jednak główne cechy wzmacniacza zostają zachowane. Najbardziej cierpi przestrzenność i rozdzielczość – dźwięk spłaszcza się i zagęszcza, choć różnica będzie bardzo mocno uwarunkowana tym, z jakim zewnętrznym przetwornikiem c/a porównamy to wejście. Konfrontacja z Meitnerem MA-1 jest cokolwiek niedorzeczna, ale jeśli odwrócimy rozumowanie, chcąc zastąpić je (wraz z komputerem) tanim streamerem do odsłuchu z TiDAL-a czy pików z NAS-a, wówczas prawdopodobnie okaże się, że wydatek 2–3 tys. zł nie ma żadnego sensu, więc o taką kwotę jesteśmy niejako „do przodu”. No, chyba że i tak mamy dobry DAC (za przynajmniej 5000 zł) zamiast odtwarzacza CD – wówczas wbudowane wejście USB nie będzie już atutem. Za to Bluetooth wciąż może się przydać…


Galeria


Naszym zdaniem

Atoll IN300 9 zzzIN300 pokazuje, że stosunkowo niewielkie zmiany w układzie elektronicznym potrafią wynieść urządzenie niemal o klasę wyżej. W moim odczuciu, IN300 spełnia wysokie wymagania i jest jednym z najciekawszych, całościowo najbardziej kompetentnie i atrakcyjnie brzmiących wzmacniaczy w swoim segmencie. Granicznie, ale jednak kwalifikuje się do kategorii A naszej klasyfikacji. Osobiście życzyłbym sobie, by powstała tańsza odmiana tej integry pozbawiona przetwornika c/a. Jednak z drugiej strony nie mam nic przeciwko Bluetooth, a że wzmacniacz nawet bez tych dodatków jest wart swojej ceny, więc nie ma sensu dzielić włosa na czworo i po prostu należy przyznać rekomendację.

Systemy odsłuchowe

Źródła: Auralic Aries (FW. 4.1.0) (USB audio out) + Meitner MA-1 DAC (system 1), Auralic Aries mini (USB audio out) + PS Audio NuWave DSD (system 2)
Wzmacniacze odniesienia: Conrad-Johnson ET2 / Reimyo KAP-777, Monrio MC206
Zestawy głośnikowe: Zoller Temptation 2000 (system 1), ATC SCM40 (system 2)
Interkonekty: Stereovox HDSE, WireWorld Gold Eclipse 7
Kable USB: Synergistic Research Active USB, iFi Audio
Kable głośnikowe: KBL Sound Red Eye Ultimate (system 1), Albedo Air 1 (system 2)
Akcesoria: stoliki Rogoz Audio 4SPB/BBS, StandART STO, platformy antywibracyjne PAB (system 1), stolik  Rogoz Audio 4SPB (szerokość 113 cm) z blatami drewnianymi i wytłumieniem butylowym (system 2)
Zasilanie: dedykowana linia zasilająca, listwy prądowe Furutech f-TP615, GigaWatt PF-2, Enerr Powerpoint (system 2), kable zasilające KBL Sound Red Eye Ultimate, Spectrum, Zodiac (system 1), Furutech+Enerr (system 2)

 

 

 

Oceń ten artykuł
(15 głosów)