Wydrukuj tę stronę

Hegel H90

Gru 15, 2017

Najnowsza integra Hegla rozbudza oczekiwania. Poprzednik zbierał laury i był ceniony przez użytkowników. Tymczasem gołym okiem widać, że „dziewięćdziesiątce” znacznie bliżej do sporo droższej konstrukcji – Rösta – co jeszcze bardziej podgrzewa atmosferę.

Dystrybutor: Camax, www.hegelpolska.com.pl
Cena: 7290 zł

Tekst i zdjęcia: Filip Kulpa

audioklan

 

 


Hegel H90 - Wzmacniacz zintegrowany

TEST

Hegel H90 1 aaa 

Hegel Music Systems z siedzibą w Oslo to przykład producenta, który nader często wprowadza nowości i odkąd o firmie tej zrobiło się głośno, ani na moment nie zwalnia ona tempa. W tym względzie polityka firmy kojarzy mi się trochę z poczynaniami Musical Fidelity w ubiegłej dekadzie – choć na mniejszą skalę (wówczas to Antony Michaelson dosłownie zasypywał rynek nowościami tworzonymi chyba bardziej z pobudek ambicjonalnych niż rzeczywistych potrzeb klientów).

Częste wymiany modeli mogą świadczyć z jednej strony o dużej aktywności producenta w opracowywaniu coraz doskonalszych układów elektronicznych, z drugiej zaś – budzić (poniekąd uzasadnione) podejrzenia, że bardziej chodzi o marketing. A jak to wygląda w przypadku Hegla? Według mnie, mamy do czynienia głównie z tym pierwszym przypadkiem (choć nie tylko). Swój wkład do tejże oceny niewątpliwie będzie mieć bohater niniejszego testu – świeżutka integra H90. Jaki? – o tym zaraz się przekonamy.


Funkcjonalność

Nowy wzmacniacz ma identyczne wyposażenie i możliwości jak wspomniany, droższy o dwie trzecie, Röst. Tak więc do H90 podłączymy więcej źródeł sygnału cyfrowego (pięć) niż analogowego (tylko dwa). Takie rozłożenie akcentów dzisiaj nie powinno już nikogo dziwić. W stosunku do Rösta ubyła para XLR-ów, które i tak nie miałyby żadnego uzasadnienia konstrukcyjnego („wypada”, aby drogi wzmacniacz je miał). Zachowano natomiast moduł sieciowy z interfejsem LAN (bez WiFi) umożliwiający strumieniowanie muzyki z zasobów lokalnych (serwery UPnP/DLNA) lub serwisów chmurowych. W tym względzie Hegel obrał minimalistyczne rozwiązanie „na skróty” nie tworząc dedykowanego silnika sieciowego. Całość bazuje na niezależnych aplikacjach, z których tą rekomendowaną (i słusznie) jest Bubble UPnP (warto wykupić wersję płatną). Niestety, nie występuje ona w wersji na system operacyjny iOS, a dobrej alternatywy dla urządzeń Apple, niestety, jak na razie nie ma.

 

Hegel H90 3 wejscia cyfrowe

Z tyłu niby skromnie, jeśli policzyć gniazda wejść i wyjść analogowych. Wejść cyfrowych jest wiecej niż analogowych (5 do 2).

 

Dzięki Bubble UPnP zyskujemy dostęp do praktycznie dowolnego konta streamingowego (nie dotyczy YouTube), co w przypadku serwisu TiDAL, a od niedawna także Deezera oznacza możliwość słuchania muzyki w jakości CD (16/44,1 kHz/FLAC) – to w najdroższych abonamentach Hi-Fi. Funkcjonalność ta działa bez zarzutu dopóki urządzenie sterujące jest naładowane i znajduje się w zasięgu sieci Wi-Fi. Gdy warunek ten przestaje być spełniony, transmisja ustaje – w najlepszym razie po zakończeniu aktualnie odtwarzanego utworu, bowiem ten jest buforowany, ale następna pozycja w kolejce odtwarzania – już nie. Zatem telefon czy tablet muszą być cały czas w lokalnej sieci bezprzewodowej (tej samej co wzmacniacz). Wymóg ten oczywiście dotyczy także protokołu AirPlay, co ucieszy użytkowników urządzeń Apple. Mimo wszystko, ze względu na aplikację Bubble UPnP, zdecydowanie lepiej jest trzymać się Androida. Warto wspomnieć, że Bubble UPnP pozwala na strumieniowanie plików FLAC 24/192, nie jest natomiast możliwe odtwarzanie plików AIFF.

W stosunku do swojego poprzednika H90 ma o wiele lepszy wyświetlacz – jest to czytelny panel organiczny. Za to należy się spory plus. Kolejny należy się za bardzo fajnego pilota – jest mały, cienki i bardzo funkcjonalny, ma duże okrągłe przyciski, których jest znacznie mniej niż w metalowym nadajniku Rösta, w dodatku są one czytelniej oznakowane. Nie pamiętam, jaki był sterownik H80, w każdym razie ten w H90 to wzór ergonomii.


Budowa

Wzmacniacz ma 10 cm wysokości, z czego 8 cm przypada na samą obudowę – identyczną jak u poprzednika. Szerokość wynosi typowe 43 cm, głębokość – 31 cm (nie licząc terminali głośnikowych i lekko wystających gałek na czołówce). Mamy więc do czynienia z całkiem ustawnym wzmacniaczem o masie nieznacznie przekraczającej 8 kg. Obudowa jest dobrej jakości, wykonana w przeważającej mierze ze stali. Charakterystycznie wyprofilowana czołówka jest aluminiowa.

Obsługa to czysty minimalizm – lewą gałką wybieramy źródło; prawą ustawiamy głośność. Włącznik znajduje się w łatwo dostępnym miejscu – na spodzie obudowy, z lewej strony, blisko czołówki. To dobrze, bo warto często z niego korzystać – tak naprawdę codziennie. W trybie uśpienia (Hegel nazywa go „Eco”) pobór mocy H90 wynosi około 24 W, podczas gdy na biegu jałowym jest zaledwie o niecałe 3 W większy. Wyłączanie wzmacniacza pilotem powoduje bowiem pełne podtrzymanie „funkcji życiowych” wzmacniacza, odłączany jest tylko wyświetlacz i sterowanie – stąd mizerna oszczędność. Podobne rozwiązanie stosuje Atoll. Wypadałoby, aby producenci informowali o takim rozwiązaniu nieświadomych konsumentów – tym bardziej, że przycisk „Eco” na pilocie sugeruje istotną oszczędność energii elektrycznej.

 

Hegel H90 5 wnetrze

Z tej perspektywy wnętrze H90 jako żywo przypomina inny, całkiem niedawno wprowadzony wzmacniacz Hegla.

 

Przy tak dużej skali podobieństw funkcjonalnych do droższego modelu, nasuwa się pytanie, jak duże zmiany zaszły we wnętrzu. W opisie H90 jest mowa – po raz pierwszy u Hegla –  o zmodernizowanej (drugiej) układu SoundEngine. To patent Benta Holtera, będący systemem korekcji błędów stopni końcowych, wykorzystującym technikę feed forward, która w odróżnieniu od pętli sprzężenia zwrotnego dodaje do wzmacnianego sygnału zmyślnie wygenerowany sygnał korygujący (kompensujący zniekształcenia) – zamiast odejmować część wzmocnionego sygnału, co jest źródłem zniekształceń czasowych. Tak przynajmniej, podczas wizyty w siedzibie firmy kilka lat temu, tłumaczył sam autor omawianego rozwiązania. Z opisu producenta wynika również, że moc H90 została nieznacznie obniżona (z 75 do 60 W na kanał). Hegel uspokaja jednak, że mimo niższej mocy, H90 lepiej wysterowuje kolumny niż poprzednik. Ma to być zasługą dwukrotnie większego współczynnika tłumienia, który już w H80 był bardzo duży (1000). W specyfikacji producent zastrzega, że wartość ta dotyczy stopnia końcowego. Co to oznacza? Sygnał od tranzystorów mocy (umieszczonych z przodu) musi pokonać ponad 20 cm (w linii prostej) do wyjść, przy czym połowę tej drogi przemierza po laminacie PCB. Ścieżki są relatywnie grube (70 mikronów), jednak mają swoją rezystancję, podobnie jak 20-cm odcinki przewodów głośnikowych oraz same terminale. To wszystko, nie mówiąc już o kablach głośnikowych (których rezystancja jest wielokrotnie większa), prowadzi do efektywnego zmniejszenia współczynnika tłumienia. Kierowany ciekawością, sprawdziłem rzeczywistą wartość impedancji wyjściowej na terminalach głośnikowych. Jest ona rzeczywiście bardzo mała – wyniosła 6,2–7,4 milioma (zakres oznacza niepewność pomiaru) w zakresie do 50 do 400 Hz, co oznacza damping factor na poziomie 1100–1300. To bardzo dużo. Zważmy jednak, że dołączenie kabli głośnikowych, których rezystancja jest z reguły kilkakrotnie większa od impedancji wyjściowej H90, pogarsza ten wynik kilkakrotnie. Tak więc bez względu na to, jak duży jest współczynnik tłumienia samego wzmacniacza, w praktyce realna wartość na zaciskach kolumn głośnikowych to nie więcej niż 400–500.

 

Hegel H90 8 kondensatory

Cztery elektrolity Novera dają łączną pojemność filtrującą 40 tys. μF.

 

Gdy patrzymy na układ elektroniczny nowej integry, trudno w pierwszej chwili dostrzec jakiekolwiek różnice w stosunku do Rösta. Bardziej dogłębne oględziny ujawniają jednak kilka istotnych niuansów: w stopniu sterującym zastosowano inny typ tranzystorów: 2SA1220A/2SC2690A (zamiast pary 2SA1837/2SC4793). Przy radiatorach znajdziemy jeszcze dwie pary JE340G/JE350G (On Semi) – po jednej na kanał. Stopnie końcowe tworzą komplementarne pary Sankena: 2SA2121/2SC5949 (analogicznie jak u Rösta i w H160). Laminat z miedzianymi ścieżkami wygląda bardzo podobnie, jednak został obsadzony innymi typami układów scalonych (SMD) – w każdym kanale zastosowano ich po pięć sztuk. Inny, choć identyczny gabarytowo, jest toroidalny transformator zasilający chińskiej produkcji. Końcówki mocy są zasilane nieco mniejszymi napięciami +/- 34 V (zamiast +/- 38 V), pozostałe dwa uzwojenia wtórne dostarczają napięć +10 V (przedwzmacniacz, sterowanie) i +6,5 V (sekcja cyfrowa). Za filtrację tętnień odpowiadają cztery elektrolity Nover 10 tys. uF/63 V DC, prócz nich zastosowano dwa mostki prostownicze i sporą liczbę diod (świecących się przy włączonym zasilaniu). W tym względzie nie ma żadnych zmian w porównaniu z Röstem. Dotyczy to także elektronicznej regulacji głośności dokonywanej przy samych wejściach (analogowych) – do tego służy układ NJW1159. Z tamtego modelu przeniesiono również kartę sieciową i moduł wejść cyfrowych zbudowany z układów scalonych AK4127VF (asynchroniczny upsampler) oraz AK4396VF (24-bitowy przetwornik c/a). Za kontrolę wejścia USB audio 1.0 (24/96) odpowiada leciwy układ Tenora (TE7022L), który nie obsługuje częstotliwości próbkowania 88,2 kHz. Obydwa moduły sekcji cyfrowej, a więc moduł DAC-a i kartę sieciową, umieszczono bezpośrednio jeden nad drugim, bez jakiegokolwiek ekranowania.


Brzmienie

Bardzo miło wspominam ostatnio testowany wzmacniacz Hegla – Röst. H90 to bardzo podobna, nieomal bliźniacza konstrukcja, można się więc zastanawiać, czy jakość brzmienia będzie równie dobra. Zaznaczam, że bezpośredniego porównania nie przeprowadzałem, w związku z czym nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Mam jednak nieodparte wrażenie, że wielkiej różnicy nie ma. Użyłem dwóch innych urządzeń referencyjnych: podobnie wycenionego (acz nieco droższego) Rotela RA-1572 oraz sporo droższej, redakcyjnej integry Monrio MC206.

Wnioski płynące z odsłuchów H90 są niezwykle korzystne. Już na samym początku (po wygrzaniu) zwróciłem uwagę na to, jak komfortowo i przyjemnie słucha mi się muzyki za pośrednictwem tego wzmacniacza, po przesiadce z duetu Conrad-Johnson – Audionet. Zwykle w takim przypadku wzmacniacze w podobnej cenie, a nawet znacznie droższe, powodują dyskomfort. Brzmienie traci barwy, spójność, energię i przejrzystość. Tymczasem nowa integra Hegla zdawała się nie mieć żadnych kompleksów. Zadziwiająca gładkość, przejrzystość i swoboda przestrzenna – zapisałem w notatkach. Czasem jednak człowiek ma wyjątkowo dobry dzień, lepsze samopoczucie, tak więc z rezerwą podszedłem do tych wstępnych rewelacji. Jednak ku mojemu zdziwieniu, także drugiego dnia odsłuchów przyłapałem się na tym, że zupełnie nic mi w tym dźwięku nie przeszkadzało. Potem jeszcze dokonałem konfrontacji z dwoma wspomnianymi wzmacniaczami – także w drugim, domowym systemie. Wszystkie wstępne obserwacje potwierdziły się – H90 jest diabelnie dobry jak za swoją cenę! Oferuje spójność, drajw, dużą dozę gładkości i wprost zadziwiającą czystość wysokich tonów. Myślę, że tu właśnie kryje się swoisty fenomen tej konstrukcji – powód, dla którego brzmienie H90 odbiera się jako tak czyste, gładkie i szczegółowe zarazem. Nie występuje tu efekt sterylności, twardości, swoistego rozedrgania, braku płynności – elementów charakterystycznych dla niezbyt drogich konstrukcji tranzystorowych. Dźwięk jest naturalnie wysmukły i naprawdę przyjemny. Efekt ten nie został jednak uzyskany na siłę, poprzez przycięcie góry i zmatowienie barw. Hegel nie brzmi ciepło, nie można mu też przypisać chłodu czy choćby nieznacznej tendencji do konturowania dźwięków, czym w mojej ocenie (na plus) różni się od Rösta. Balans tonalny jest bliski doskonałości. Występuje tu doprawdy niewielka tendencja do utemperowania wyższych rejestrów, jednak zastrzeżenie to nie dotyczy skraju pasma, lecz niższych sopranów. Dzięki temu zupełnie wyeliminowano ofensywność przy jednoczesnym zachowaniu właściwego wypełnienia. Barwy nie ustanawiają może szczytów pod względem gęstości i nasycenia (vide: Sugden A21), ale są tak rzetelne i prawdziwe, że narzekać doprawdy nie wypada. Byłem mocno pozytywnie zaskoczony tym, jak małe były pod tym względem różnice względem wzmacniacza Monrio, od którego Hegel okazał się w dodatku bardziej dynamiczny i sprawniejszy na basie (w połączeniu z opornymi ATC SCM40). W kwestii dynamiki i motoryki niskiego basu norweska integra nie wypada wprawdzie tak spektakularnie jak znacznie mocniejszy Rotel RA-1572, jednak odrabia te straty z nawiązką pod względem jakości średnich i wysokich tonów. Te – jak już wspomniałem – są nieprzeciętnie dobre. Nawet w konfrontacji z dużo droższymi wzmacniaczami.

 

Hegel H90 7 sekcja cyfrowa

Sekcja przetwornika c/a na bazie układów AKM i Tenora oraz moduł sieciowy zostały zapożyczone z Rösta.

 

Bas jest więcej niż dobry. Relatywnie skromny zasilacz i niewysoka moc nie pozwalają uzyskać nie wiadomo jakiej szybkości i kontroli, ale i w tych dziedzinach H90 trzyma naprawdę porządny poziom. W niskim i średnim basie oferował więcej dyscypliny niż Monrio. Z Rotelem RA-1572 nie może się do końca równać, jednakże pod względem różnicowania i barw wypada lepiej. Bas nie jest z gatunku tytatnicznych, za to prawidłowych wybrzmień odmówić mu nie sposób. To porządny bas. Dobra motoryka i szybkość w pozostałych zakresach sprawiają, że pod względem timingu, rytmiki Hegel oferuje  naprawdę sporo, biorąc pod uwagę jego cenę. 

Powyższe obserwacje dotyczą wejść liniowych. Sekcji cyfrowej poświęciłem nieco mniej uwagi, gdyż – moim zdaniem – jest to fajny, ale jednak tylko dodatek. Ma identyczną konstrukcję jak u Rösta, należy zatem oczekiwać analogicznych efektów. Strumieniowanie poprzez sieć – najciekawsza i najważniejsza funkcjonalność cyfrowa  tej integry – zapewnia brzmienie o jakości wystarczającej na tak zwany początek. W stosunku do połączenia analogowego z Chordem Hugo 2 wyczuwalne było bardzo wyraźne zaokrąglenie krańców pasma, ogólny spadek przejrzystości, dynamiki i rytmiczności. Nie można zatem też liczyć na to, że dzięki modułowi strumieniowemu zaoszczędzimy kilka tysięcy złotych na odtwarzaczu CD przy przetworniku c/a. Tak dobrze nie ma, co nie zmienia postaci rzeczy, że wejścia cyfrowe z pewnością mogą się przydać – choćby do podłączenia telewizora, odtwarzacza wizyjnego.


Galeria


Naszym zdaniem

Hegel H90 9b zzzHegel zawsze robił bardzo dobre wzmacniacze, ale H90 to w moim odczuciu (relatywnie) najlepsza i najbardziej przekonująca konstrukcja, jaką do tej pory stworzył zespół Benta Holtera. Perfekcyjnie wyważone brzmienie urzeka detalicznością i swobodą, przy zachowaniu pełnej gładkości, braku ofensywności, świetnej dynamiki i dobrej kontroli na dole pasma. Mimo niedużej mocy, H90 sprawnie napędza nawet mało skuteczne kolumny pokroju ATC SCM40. To jest fakt.

H90 ma też wszystko, co potrzeba współczesnemu audiofilowi – w szczególności kartę sieciową zapewniającą możliwość strumieniowania muzyki. Nie jest to wprawdzie rozwiązanie na miarę modułu BluOS u NAD-a, jednak biorąc pod uwagę, że norweski producent dodaje je gratis, nie wypada narzekać. Wisienką na torcie są wejścia cyfrowe, wzorowy wyświetlacz i równie przyjazny pilot. Jednym słowem: znakomity wzmacniacz, wart każdej złotówki.

Pozostaje jeszcze kwestia klasyfikacji końcowej. W kontekście ocen przyznanych ostatnio testowanym wzmacniaczom nie widzę powodu, dla którego balansujący de facto na granicy kategorii B i A nowy Hegel miałby zostać „wyproszony” do niższej klasy. Awansuje zatem do A!


System odsłuchowy 1

Pomieszczenie: 30 m2 zaadaptowane akustycznie, dość silnie wytłumione
Źródło: Auralic Aries (FW 4.0) (USB audio out), Meitner MA-1
NAS: Synology DS115/WD Red 2 TB
Wzmacniacz odniesienia: Rotel RA-1572
Interkonekty: Stereovox HDSE, Albedo Metamorphosis
Kable głośnikowe: KBL Sound Red Eye Ultimate
Akcesoria: stoliki Rogoz Audio 4SPB/BBS, StandART STO, platformy antywibracyjne PAB (pod przedwzmacniaczem i przetwornikiem c/a)
Zasilanie: dedykowana linia zasilająca, listwy Furutech f-TP615, GigaWatt PF-2, kable zasilające KBL Sound Himalaya PRO, Red Eye Ultimate, Zodiac

System odsłuchowy 2

Pomieszczenie: otwarty salon ok. 30 m2 o żywej akustyce
Źródło cyfrowe: Auralic Aries mini + Chord Hugo 2
Źródło analogowe: Pro-Ject 6-Perspex / Ortofon Quintet Blue, phonostage Lehmann Audio Black Cube II SE
Wzmacniacz odniesienia: Monrio MC206
Zestawy głośnikowe: ATC SCM40
Interkonekty: Albedo Monolith, Linn (do gramofonu)
Kable głośnikowe: Equilibrium Sun Ray
Akcesoria: stolik  Rogoz Audio 4SPB (szerokość 113 cm) z blatami drewnianymi i wytłumieniem butylowym
Zasilanie: listwa Enerr Powerpoint, kable zasilające KBL Sound Red Eye Ultimate, Furutech FP-614Ag

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)