Wydrukuj tę stronę

Sonus Faber Chameleon T

Paź 26, 2015

Chameleony zastąpiły serię Toy, oferując możliwość dopasowywania kolorystyki kolumn do pomieszczenia czy – jak chce tego producent – nastroju właściciela.

Dystrybutor: Horn Distribution, www.horn.eu 
Cena (za parę): 7999 zł
Dostępne wykończenia: czarna skóra, wymienne panele boczne (czarny, biały, czerwony, pomarańczowy)

Tekst i zdjęcia: Filip Kulpa

audioklan

 

 


Kameleon… z nazwy

SF-Chameleon-aaa

Żyjemy z czasach, gdy znaczenie wyglądu, atrakcyjnej, wysmakowanej – nieraz awangardowej – stylistyki obejmuje już nie tylko podstawowe przedmioty natury użytkowej, jak ubrania, meble, samochody czy elektronikę użytkową, ale także sprzęt audio wysokiej klasy. Celowo nie użyłem przymiotnika „audiofilski”, bo konotacje tego terminu też podlegają przeobrażeniom. O ile 15 czy 20 lat temu „audiofilskość” sprzętu w znacznej mierze definiowały jego cena i wyjątkowość, to dziś nie można już być tego pewnym. I nie chodzi bynajmniej o propozycje marek lifestylowych, jak Bang & Olufsen czy Bose, lecz o marki do tej pory „korzenne”, historycznie audiofilskie. To temat na obszerny artykuł, ale chcąc skrócić wywód do minimum, cofnijmy się o te 15 czy 20 lat i porównajmy ówczesne zestawy głośnikowe za 4 tys. zł oraz te współczesne – powiedzmy za 8000 zł (biorąc poprawkę na spadek wartości pieniądza). O ile kolumny z drugiej połowy lat 90. w cenie 4 tys. zł mogliśmy dosyć jednoznacznie określić mianem audiofilskich (były nimi już o połowę tańsze kultowe Dali 104), o tyle w przypadku współczesnych kolumn za 8 czy 10 tys. zł. sprawa nie jest już taka oczywista.

Prawda jest taka, że sprzęt audio coraz częściej wybierają panie (w towarzystwie panów) lub projektanci wnętrz. W związku z tym coraz częściej ważniejsze są nie pasmo przenoszenia, neutralność czy stereofonia, lecz wygląd, kolorystyka, wykończenie. Doskonale wiedzą o tym znani specjalistyczni producenci zestawów głośnikowych, którzy nie odważą się już wypuścić na rynek „bazyliszka” ze śrubami na wierzchu, odstającą maskownicą, w okleinie, która nie pasuje do żadnego mebla czy podłogi. Dziś każdy patrzy na wygląd, nie chcemy kupować rzeczy nieatrakcyjnych. Sprzęt ma cieszyć oko. Koniec, kropka.

Producenci kolumn mają twardy orzech do zgryzienia. Kształtów w dowolny sposób zmieniać się nie da, bo to kosztuje, co automatycznie zawęża krąg odbiorców. Od lat kombinują więc z kolorami, lakierami na wysoki połysk, efektownymi okleinami. Dbają też o detale wykończeniowe, wyoblenia, zaokrąglenia itp. Niektórzy posuwają się do oferowania kilku wersji kolorystycznych każdego modelu w danej serii. Najbogatsi mogą sobie nawet zażyczyć dowolny kolor z palety RAL. Kosztuje to krocie, ale co tam! A co w przypadku, gdy wybrany kolor kolumn nam się opatrzy, gdy w salonie pojawi się nowa sofa, albo – nie daj Boże – zrobimy remont?

Sonus faber – firma, która już dekady temu tworzyła piękne zestawy głośnikowe – wpadła na prosty pomysł: wymiennych paneli bocznych. Tak powstała nowa seria Chameleon – dając do zrozumienia, że za pomocą prostej operacji (i niemałego wydatku, co trzeba zaznaczyć) możemy zmienić kolorystykę raz wybranych kolumn, nie oddając ich do stolarza, nie wymontowując głośników – raz na jakiś czas, albo częściej, gdy mamy na to ochotę. Wystarczy zamówić zestaw paneli bocznych (komplet kosztuje 1800 zł). Cała operacja, wraz z rozpakowaniem elementów, trwa nie więcej niż 3 minuty.


Budowa

Chameleony T (literka T jest tutaj skrótem od „Tower”) są jedynymi podłogówkami w gamie, która de facto zastąpiła bardzo udaną serię Toy. Kolumny są sporo większe od poprzednich „towerów” (ich pełna nazwa dobrze oddawała rzeczywistość – były to niewielkie kolumny), a stylistyka jest radykalnie inna. Inna także w stosunku do pozostałych Sonusów, choć pewne nawiązania do serii Venere czy nawet Olympica są widoczne. Mamy tu do czynienia z interesującym połączeniem lekko „kopniętego” prostopadłościanu (kolumny są odchylone do tyłu o kąt niecałych 4 stopni), wyobleń poziomych krawędzi (górnych i dolnych)  oraz – jak to u Sonusa – wysmakowanych detali, jak logo wzdłuż tylnej pionowej krawędzi, schowane w wyprofilowaniu paneli bocznych i paru innych, które, zamiast o nich opowiadać, pokazujemy na zdjęciach. Nie mogło zabraknąć skórzanego wykończenia – materiałem tym obito przód, tył, spód i górę. Sama skóra jest mięciutka, naprawdę wysokiej jakości. Po prostu ekstra. Sam ten zabieg bardzo wiele daje w postrzeganiu tych kolumn: dodaje im swoistego ciepła. Po prostu chce się je gładzić, dotykać. Pod tym względem efekt jest lepszy niż w przypadku Toy Towerów. Niemniej, tamte kolumny – według mojej skromnej oceny – były jednak bardziej wysmakowanym projektem. Zwężające się ku górze, lekko piramidalne obudowy wykończone skórą o grubej fakturze (na całej powierzchni lub częściowo) prezentowały się doskonale – miały w sobie pożądaną lekkość. Wiem to doskonale, bo na przestrzeni ostatnich trzech lat użytkowałem dwie pary Toy Towerów, w różnych wykończeniach.

Podobnie jak poprzednicy, Chameleony T są konstrukcją trójdrożną, co przy tych gabarytach obudowy i przeznaczeniu kolumn się ceni. Zamiast jednego woofera mamy dwa, tak samo duże, lecz o zupełnie innej konstrukcji. Przetwornik średniotonowy nie jest już taki mały jak poprzednio – ma średnicę 150 mm, czyli trochę mniej niż woofery (180 mm). Podział pasma przypada relatywnie nisko, bo przy 250 Hz. Membrany wszystkich tych przetworników wykonano – i tu spore zaskoczenie – z plastiku, a konkretnie z formowanego termicznie polipropylenu. Wydawać by się mogło, że materiał ten swoje czasy świetności ma już dawno za sobą, a tu proszę: taka niespodzianka. Do tej pory Sonus faber pozostawał wierny celulozie i materiałom na niej bazującym. Warto wspomnieć, że membrany nie mają gładkiej faktury. Ich powierzchnia jest usiana drobniuteńkimi koncentrycznymi rowkami – trochę grubszymi niż te na płycie winylowej.

SF-Chameleon-tweeter

Tweeter jest klasyką gatunku: to tekstylna kopułka, choć o większej niż zwykle średnicy 29 mm, bez ferrofluidu. Głośnik ten wyposażono w standardowy ferrytowy magnes bez komory wytłumiającej, tudzież innych fikuśnych rozwiązań. Naokoło kopułki zamontowano krótki kołnierz korygujący dyspersję. Jest to zarazem łącznik pomiędzy kopułką a plastikową nakładką na ten fragment przedniej ścianki, który zajmują głośniki. Zamiast nakładek maskujących na kosze (udających aluminium) zastosowano bowiem jednolity panel maskujący.

Głośniki nisko- i średniotonowy mają prostą konstrukcję mechaniczną: blaszane kosze i przyczepione do nich magnesy średniej wielkości. Nie mamy tutaj żadnego systemu chłodzenia cewki, zatem nie należy zakładać, że kolumny zniosą brutalne traktowanie podczas całonocnej imprezy. Zresztą, nie do tego celu zostały stworzone.

SF-Chameleon-zwrotnica

Obudowy okazują się bardziej skomplikowane. Boczne ścianki są cieńsze niż zwykle, ponieważ muszą zrobić miejsce na boczne panele o łącznej grubości 12 mm. Te wykonano z płyt MDF i obłożono od wewnątrz gęstą pianką. Mocuje się je za pomocą kołków wchodzących w gumowane gniazda – analogicznie jak to się robi w przypadku maskownic (obecnie coraz częściej mocowanych na magnesy – także w Chameleonach). Wewnątrz skrzynek znajduje się system wzmocnień – pionowe ożebrowanie obejmujące całą szerokość wewnętrzną, zamontowane w połowie głębokości obudowy. Boki obudów – te znajdujące się pod panelami – mają plastikowe formy w kolorze srebrnym, wyłożone identyczną szarą pianką jak ta pokrywająca panele. Chodzi oczywiście o to, by panele boczne pobudzane do drgań przez właściwe obudowy nie wydawały rezonansowych odgłosów. Głośnik średniotonowy pracuje we własnej obudowie wypełnionej wełną mineralną.

Zwrotnice są dwie. Płytka zamontowana przy podstawie zawiera filtr głośników basowych. Sekcja średnio-wysokotonowa, analogicznie jak w KEF-ach R700, powędrowała do górnej części obudowy. Zastosowane komponenty są średniej jakości. Sygnał doprowadzają podwójne złocone terminale głośnikowe. Mając na uwadze rozdzielenie filtrów basowego i reszty oraz 3-drożną konstrukcję kolumn, zasadne jest stosowanie podwójnego okablowania.

 


Brzmienie

Kameleony proponują dosyć typową dla Sonusów z ostatnich lat charakterystykę brzmieniową. Pamiętam ją choćby z high-endowych modeli Olympica. Konstruktorzy nie dążyli za wszelką cenę do uzyskania pełnej liniowości, idealnej równowagi tonalnej. Ta jest zdecydowanie „fizjologiczna” – z wyeksponowaną góra i lekko cofniętym środkiem. Zwykle w tego typu przypadkach mówimy o podbarwieniach. Tym razem jednak trudno je stwierdzić, bowiem przejście ze średnicy w wyższe rejestry jest na tyle płynne, że nie budzi dyskomfortu.

SF-Chameleon-glosniki

Oczywiście, słychać nierówny balans tonalny. W pierwszej chwili miałem nawet wrażenie, że odciśnie to wyraźne piętno na ocenie końcowej. Tak jednak nie było, bo Chameleony stworzyła firma, która w dziedzinie „rozumienia” strojenia kolumn w taki sposób, by subiektywnie grały świetnie, zalicza się do ekspertów.  Trzeba też przyznać, że nadmiar wysokich tonów w przypadku zdecydowanej większości nagrań nie razi. Szkopuł w tym, że podbity jest ten wyższy zakres sopranów, poza tym sam charakter omawianego zakresu jest na tyle miękki i bezproblemowy, że komfort odsłuchu jest zachowany. Tylko w niewielkim stopniu słychać, że kopułka jest tekstylna, a to u mnie spory komplement. Tweeter nieźle oddaje metalową naturę blach perkusji, rodzaj instrumentów dętych, dobrze oddaje aurę pogłosową, nie tłumiąc zbytnio mikrodetali (decyzja o niestosowaniu ferrofluidu była najwyraźniej przemyślana). W najgorszym razie do uszu docierają podkreślone sybilanty. I to właściwie wszystko. Ostrości jako takiej Chameleony właściwie nie serwują. Nagranie musi być naprawdę podłej jakości, by swoją szorstkość z tych kolumn wydobyć.

Ta – co by nie mówić – pozytywna cecha Towerów ma związek z ogólną łagodnością prezentacji tych kolumn, która rozkłada się niejako po równo w całym paśmie. W basie i średnicy Chameleony nie bardzo chcą „nadążać” za nagraniem, brzmiąc dość przewidywalnie, bez ostrych konturów, szybkich transjentów. Mamy tu do czynienia bezsprzecznie z tą grzeczniejszą wersją muzycznej rzeczywistości. Nie jest to jeszcze poziom nużenia słuchacza podczas odsłuchu, chociaż w co bardziej senne dni z pewnością będziemy mieli okazję przy Chameleonach się zdrzemnąć, co samo w sobie nie jest oczywiście niczym złym.

Największym atutem – i to dużym – włoskiej konstrukcji jest prezentacja barw. Dopalenie sopranów jednak popłaciło, ponieważ dzięki nim barwy są żywe, nasycone w alikwoty. Spora część instrumentów na tym zyskuje, w szczególności gitary. W mniejszym stopniu z podkręconej góry korzyść odnoszą wokale, które w przypadku dobrze znanych, charakterystycznych głosów mają słyszalnie zawyżony tembr. Mark Knoplfer w „Sailing To Philadephia” brzmiał śpiewnie jak kilkunastoletni młodzieniec.

SF-Chameleon-detal

Bas. Mam z tym trochę kłopot, jak go właściwie opisać. Jest obecny, całkiem potężny, dość nisko schodący jednak nieszczególnie twardy, raczej lekko zmiękczony. Nie chodzi tu jednak o rozmycie konturów, lecz o ogólną miękkość ataku – coś w rodzaju niewielkiej kompresji. Może i przyjemnej późnym wieczorem, lecz odbierającej rytmiczny fun ze słuchania muzyki, która opiera się na mocnym niskotonowym beacie. Zresztą, w ogóle rytmiczność Chameleonów nie jest ich mocną stroną, o czym przekonało mnie porównanie z redakcyjnymi JBL-ami Studio 280 – kolumnami, które za każdym razem mnie zadziwiają. 

Stereofonia wpisuje się w ogólny klimat nieszczególnie dużej precyzji, niekładzenia nacisku na analityczność, mikrodetale. Kameleony koncentrują się na całości muzycznej prezentacji, nie zaś jej drobnych „cegiełkach”. Pierwszy plan jest lekko zdystansowany, chociaż obecny, dość dobrze namacalny. Idąc w głąb, widzimy nieco rozmyte obrazy instrumentów, które jednak tworzą wcale niemałą, dość szeroką przestrzeń. Miło się tego słucha, niewątpliwie.


Pomiary

Impedancja i faza elektryczna
Charakterystyka częstotliwościowa SPL
SonusFaberChameleon-impedancja SonusFaberChameleon-SPLALL

Chameleony mają dość nietypowo, jak na bas-refleks, wyglądający wykres modułu impedancji. Jej wartość spada do 3,1 Ω (przy 107 Hz), co każe je zakwalifikować jako obciążenie 4-omowe. Trudno na podstawie wykresu wyznaczyć częstotliwość strojenie fb, ale z przybliżeniem można ją określić na 39 Hz. Przebieg modułu impedancji jest gładki i nie zdradza obecności rezonansów obudowy. Faza elektryczna przyjmuje w miarę bezpieczne, choć spore wartości bezwzględne, wahając się od -45° do +45°. 

Chameleony dalekie są od ogólnie pojętej liniowości. Różnica poziomów SPL w całym paśmie (dla 100 Hz i 2,4 kHz) wynosi 11 dB. Rozłożysty szczyt przy 100 Hz góruje nad resztą pasma. Dolna granica pasma, wyznaczona punktem -6 dB, przypada dla częstotliwości około 35 Hz, co nieźle zgadza się z deklaracją producenta. Średnie częstotliwości dzielą się na dwa podzakresy: świetnie wyrównane dwie oktawy 300–1200 Hz oraz ściszony górny (1,5–4 kHz) z dołkiem sięgającym -4 dB przy 2,3 kHz. Dla odmiany soprany dominują nad średnicą, ale chodzi tak naprawdę jedynie o najwyższą oktawę – zakres powyżej 9–10 kHz.

Zmierzona efektywność z wagą C wyniosła 90,6 dB/2.83V/m, co pozostaje w idealnej zgodności z deklaracjami wytwórcy. Chameleony to głośne kolumny. 
Charakterystyki w poziomie Charakterystyki w pionie
SonusFaberChameleon-poziomo SonusFaberChameleon-pionowo 
Wykresy mierzone pod różnymi kątami do osi akustycznej nie wyglądają zbyt imponująco. Poniżej osi mamy  niedokładne sumowanie charakterystyk od głośników średnio- i wysokotonowego. W płaszczyźnie poziomej widzimy typowe osłabienie dla wysokich częstotliwości, które zwiększa się wraz ze wzrostem kąta pomiaru.  
Odpowiedź jednostkowa Rezonanse
SonusFaberChameleon-jednostkowa  SonusFaberChameleon-wavelet
 
Wykres czasowy ukazuje brak koherencji czasowej, ale jest to niemal powszechne. Linia nie ukazuje anomalii czasowych, które miałyby zapowiadać obecność jakichś rezonansów. Widać podłączenie głośników w różnych polaryzacjach.  Wykres wodospadowy jest czysty od rezonansów – to prawdopodobna przyczyna braku szorstkości odnotowanego podczas odsłuchu; część średnio- i wysokotonowa opada szybko. Dla niższych częstotliwości trwa to nieco dłużej, ale to typowe zjawisko. 
Wpływ maskownicy  
SonusFaberChameleon-maskownica   
Założenie maskownicy powoduje równomierne ściszenie wysokich częstotliwości. Często po założeniu grilla pojawiają się dodatkowe nierównomierności. W Sonusach nic takiego się nie dzieje.   

Komentarz

Chameleony to kolumny o ponadprzeciętnej skuteczności i zaznaczonych skrajach pasma, wyraźnym wycofaniu górnej średnicy. Bardzo dobrze wygląda wodospad czysty, natomiast charakterystyki kierunkowe są na przeciętnym poziomie. 

 


Galeria


Naszym zdaniem

SF-Chameleon-zzzChameleony T do dobre kolumny, bez dwóch zdań. Dobrze się ich słucha, jaskrawa góra – o dziwo – nie przeszkadza, zapewniając soczystość barw, zaś obszerny, lecz nie do końca zdefiniowany bas stanowi porządną podstawę dla całości. Nie są to zestawy stworzone do emocjonującego odsłuchu rocka czy jazzu, ale jako głośniki do słuchania na co dzień, niekoniecznie z high-endowych źródeł, nadają się świetnie. A wymienne panele to naprawdę dobry pomysł!

System odsłuchowy:
Pomieszczenie: 30 m2 zaadaptowane akustycznie, dość silnie wytłumione, kolumny ustawione w dużej odległości od ścian (2,3 m od tylnej, 1,1 od bocznych)
Źródło: Auralic Aries + NAS Synology DS111
DAC: Meitner MA-1 DAC, MSB The Analog DAC (podłączony bezpośrednio do końcówki mocy)
Przedwzmacniacz: conrad-johnson ET2
Wzmacniacz mocy: Audionet AMPI V2
Interkonekty: Stereovox HDSE, Albedo Metamorphosis, Synergistic Research Active USB
Kable głośnikowe: Equilibrium Equlight & Sun Ray (bi-wiring)
Akcesoria: stoliki Rogoz Audio 4SPB/BBS, StandART STO, platformy antywibracyjne PAB
Zasilanie: dedykowana linia zasilająca, listwy zasilające Furutech f-TP615, GigaWatt PF-2

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)