PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

B&W 683 S2

Lip 16, 2014

Index

Brzmienie

Kolumny dotarły do naszej redakcji zupełnie “świeże”, dlatego pozwoliliśmy im trochę popracować (ok. 20 godzin) przed rozpoczęciem formalnych testów odsłuchowych. Nie, żeby to było krytyczne, bo od samego początku czuliśmy spory potencjał tych zestawów, lecz dotarcie się głośników i zwrotnicy pozwoliło 683 nawet zabłysnąć.

Nie będę owijał w bawełnę i napiszę to na początku: to naprawdę dobre kolumny, bez względu na to, jakie brzmienie lubimy i jakie skojarzenia wywołuje skrót od białego i czarnego. Ich równowaga tonalna to dość ciekawy przypadek – rzekłbym, że trudniejszy w ocenie niż zwykle. Otóż jasne jest, że 683 S2 są zaprzeczeniem ofensywnego, rozjaśnionego grania. Ilość energii w zakresie średniotonowym i jego obszarze granicznym z wysokimi tonami jest relatywnie mała, co – jeśli zestawimy 683 z kolumnami o żywym, niekoniecznie ofensywnym brzmieniu (vide: redakcyjne Sonusy Toy Tower) – może sprowokować do konkluzji, że B&W są wręcz przyciemnione. I nie jest to kwestia elektroniki – z każdym wzmacniaczem i źródłem będzie to słychać, mniej lub bardziej, ale będzie.

bw683s2-zwrotnica

Początkowo tak właśnie odebrałem brzmienie 683 S2, nie mając jednak wątpliwości co do tego, że to nie jest ten sam dźwięk co w starszych seriach 600. B&W od lat konsekwentnie podcina „rejon obecności” (2-4 kHz) w swoich kolumnach, aby nie raziły, żeby nie brzmiały ostro, nawet na rocku. Jednak zabieg ten był bronią obosieczną: często negatywnie rzutował na naturalność i soczystość barw. Teraz jest dużo lepiej. Wciąż słychać pewne wycofanie jakiegoś podzakresu (co potwierdzą – lub nie – pomiary), ale nie ma to zasadniczo negatywnych konsekwencji dla reprodukcji barw. Owszem, nie są one iskrzące, żywe, radosne, lecz z drugiej strony pojawia się pożądany spokój i odprężenie, dzięki którym nawet średnio nagrany rock (czyli 95% nagrań z tego gatunku) brzmi całkiem strawnie – nawet przy dużych poziomach głośności.

Subtelne wycofanie środka prawdopodobnie pomogło w uzyskaniu znakomitej sceny dźwiękowej. Dość powiedzieć, że nawet w zestawieniu z kilkakrotnie droższymi kolumnami, monitorami klasy Akkusów 71, nowe B&W nie budzą niedosytu. Scena ma imponujące rozciągnięcie wszerz i w głąb. Pierwszy plan jest lekko odsunięty do tyłu, co dodatkowo wzmaga wrażenie głębi i przestrzenności. Nagrań muzyki dawnej, jazzu akustycznego i elektrycznego słuchało się dzięki temu wybornie. W tych aspektach 683 S2 zwyczajnie zdeklasowały Toy Towery. Jednocześnie bardzo dobra jest precyzja ogniskowania źródeł. B&W grają z precyzją i rozmachem przestrzennym, typowymi dla zestawów głośnikowych w cenach znacznie powyżej 10 tys. zł. Nawet na muzyce rockowej (choćby Pink Floyd) nietrudno docenić omawianą zaletę “S-dwójek”.

Patrząc z perspektywy gabarytów tych kolumn, nie należy się dziwić, że są one zdolne do uzyskiwania znacznych poziomów głośności, grając przy tym czysto, bez słyszalnych zniekształceń. Z drugiej strony, ileż to jest jednak na rynku dużo mniejszych, w szczególności dwudrożnych, kolumn renomowanych producentów, które pod względem dynamicznym nie są w stanie sprostać wymaganiom zwolenników odtwarzania muzyki w stylu live. Również i w tym zakresie 683 S2 są ponadprzeciętne.

Głośniki basowe – dobrze kontrolowane – nie latają bezwładnie przy odtwarzaniu najniższych częstotliwości. Rozciągnięcie basu jest dobre, choć słabsze niż można by oczekiwać. Główny mod osiowy mojego pomieszczenia (29 Hz) był wzbudzany tylko nieznacznie, co świadczy o tym, że przy 30 hercach B&W produkują już bardzo niewiele dźwięku. Mimo to 683 brzmią zdecydowanie potężniej od dużo mniejszych Sonusów, których niski bas jest jednak bardziej czytelny i chyba przez to subiektywnie głębszy. W kategoriach bezwzględnych basy średni i wyższy B&W są uwypuklone, ale w sposób bardzo umiarkowany, dzięki czemu nie powstaje wrażenie przeładowania, przeciążenia dźwięku. Pod tym względem redakcyjny Naim Nait XS2 nie był optymalnym partnerem dla “S-swójek”, chociaż w innych dziedzinach parował się z tymi kolumnami nad wyraz dobrze. Na miejscu przyszłych właścicieli 683 celowałbym jednak w szczuplej brzmiące wzmacniacze z lekko uwypukloną średnicą i konturowym basem. Wiem, nie ma ich zbyt wiele, ale w gruncie rzeczy 683 S2 są na tyle dobrze zrównoważone, że nie powinny sprawić kłopotu. W pomieszczeniach silnie wspomagających bas, zapewne konieczne będzie skorzystanie z dołączonych w komplecie zatyczek piankowych do portów BR.

Wysokie tony są kolejnym obszarem, w którym konstruktorzy zdołali poprawić swoje tanie ekonomiczne podłogówki, jednak pod tym względem efekty są już mniej spektakularne. Soprany są bardzo dobrze zrównoważone, w ogóle niepodkreślone. Brzmią subtelnie, lekko, z pewną dozą metaliczności, która jednak nie przeszkadza. Nie udało się jednak przejąć z CM10 czy PM1 otwartości, spontaniczności i żywości wyższych rejestrów. I jest to w zasadzie jedyne „ale”, które mogę sformułować pod adresem tych naprawdę dopracowanych kolumn. Dobra robota B&W.


Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją