PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

KEF LS50 Wireless

Lis 22, 2017

Index

Premiera monitorów LS50, które KEF stworzył z okazji swojego 50-lecia była swego rodzaju sensacją. Czy wersja aktywna z bezprzewodową transmisją sygnału okaże się równie przełomowa?

Dystrybutor: GP Acoustics GmbH, www.kef.com
Cena (za parę): 9250 zł
Dostępne wykończenia: szare (z czerwonymi membranami), czarne (z niebieskimi membranami), białe (z miedzianymi membranami)

Tekst: Michał Sommerfeld | Zdjęcia: AV

audioklan

 

 


KEF LS50 Wireless - Bezprzewodowy zestaw głośnikowy

TEST

 KEF LS50W 1 aaa

 

Brytyjska firma jest jednym z najbardziej uznanych producentów zestawów głośnikowych na świecie. W LS50 W znajdziemy chyba wszystko, co modne i wygodne w audio. Mamy streaming oraz wejścia cyfrowe i analogowe, nie wspominając, rzecz jasna, o wzmacniaczach. Podstawowe pytanie, które przewija się na forach brzmi: czy zastosowana elektronika nie stłumi potencjału głośnika.

Za rozsądną cenę 5 tys. zł, bo taka jest różnica w cenie między obydwoma wersjami, dostajemy cztery wzmacniacze, przetwornik c/a, moduł strumieniowy i solidny procesor DSP. Ten drugi jest bardzo dużą zaletą tej konstrukcji. Umożliwia mocną ingerencję w charakterystykę zestawu. Korekcja dla pomieszczenia jest czymś normalnym w zastosowaniach profesjonalnych, w sektorze hi-fi spotyka się ze stałym oporem materii. Niesłusznie, o czym przeczytacie w dalszej części.


Budowa

Ci, którzy znają pasywne LS50, powiedzieliby: „koń jest, jak każdy widzi”. Jedynie drobny dopisek „Wireless” na froncie zdradza, że coś jest na rzeczy. Reszta wygląda identycznie. Zakrzywiony front z centralnie umieszczonym głośnikiem współosiowym jest jedną z bardziej rozpoznawalnych cech tych niedużych kolumn. 13-cm przetwornik Uni-Q też jest ten sam – jego membrana ma średnicę 110 mm. Wykonano ją ze stopu magnezowo-aluminiowego. W miejscu kopułki przeciwpyłowej znajdujemy aluminiową kopułkę wysokotonową. Ta druga jest zakryta przez falowód Tangerine. Kształtuje on dyspersję głośnika wysokotonowego. To jeden z najważniejszych patentów KEF-a. Tych w konstrukcji LS50 jest zresztą o wiele więcej. 

Obudowa, której kształt i detale (choćby) zostały podyktowane względami akustycznymi, w szczególności, zaś dążeniem do minimalizacji dyfrakcji, została pokryta perfekcyjnie położonym lakierem fortepianowym (jednym z trzech kolorów do wyboru). Kolor membrany zmienia się w zależności od wykończenia obudowy. Każda z trzech dostępnych kombinacji jest bardzo atrakcyjna z wyglądu. Niebieskie membrany w połączeniu z czarnym lakierem o wysokim połysku prezentują się fantastycznie.

 

KEF LS50W 8 UniQ z boku

Głośnik Uni-Q to też niebanalna konstrukcja. Płaskie zawieszenie Z-Flex redukuje rezonanse, a nawet dyfrakcję.

Nietrywialna konstrukcja obudów jest wyjątkowo sztywna i mocno tłumi wibracje. Stukanie w nią przypomina uderzanie w monolit. Wewnętrzne usztywnienia zrealizowano za pośrednictwem tłumiących drgań przekładek (CLD – Constrained Layer Damping). Równie ciekawy jest tunel bas-refleksu. Pośrodku swojej długości ma elastyczne ścianki z pianki, co ma na celu zapobieżenie jego rezonansom mechanicznym. Powoduje to zmniejszenie podbarwień w środkowym zakresie pasma. Nie ulega wątpliwości, że LS50 (Wireelss) to jedne z najbardziej zaawansowanych technicznie kolumn w swoim przedziale cenowym, a także daleko poza nim.

Plecy obu kolumn różnią się od siebie, choć obie zaopatrzono w aluminiowe, ładnie wyprofilowane radiatory. Lewa ma gniazdo zasilania, wejście sygnału (RJ-45) przekazywanego przez kolumnę prawą oraz regulację balansu w postaci miniaturowego potencjometru. Na górnej ściance prawej kolumny znajdziemy dotykowy panel sterowania. Jest estetyczny i działa bardzo sprawnie. To właśnie prawy głośnik kryje w sobie centrum dowodzenia. Znajdziemy tu wejścia: USB, optyczne, LAN (RJ-45) oraz parę analogowych RCA (L/R). Poniżej znajduje się czteropozycyjna regulacja położenia kolumn (Desk/Stand/Wall/Free Space) oraz przycisk reset. Wyjścia są dwa: cyfrowe do lewej kolumny oraz subwooferowe (RCA). Za pośrednictwem wejścia USB KEF-y przyjmują 24-bitowe sygnały PCM 192 kHz. Dostępna jest również łączność po Wi-Fi (2,4/5 GHz, a także Bluetooth 4.0 z aptX dla posiadaczy sprzętu przenośnego.

Prawa kolumna zawiera całą elektronikę. Miejsca na nią jest niewiele, więc inżynierowie musieli się mocno nagimnastykować, by, nie tracąc cennej objętości, stworzyć układ, który podoła zadaniu. Na płytkę wzmacniacza przeznaczono kilka centymetrów wzdłuż całych pleców kolumny. Tylna ścianka z wersji pasywnej powędrowała głębiej do środka. Układ ma postać dużej płytki SMD (zajmującej niemal cały tył obudowy) i dosłownie „na styk” wypełnia całą dostępną przestrzeń, którą zamyka aluminiowa płyta z dwoma radiatorami (góra i dół). Do nich dopiero przymocowano ozdobny radiator stanowiący plecy kolumn. Końcówki mocy są oczywiście cztery – po jednej dla każdego głośnika. Moc znamionowa wynosi 200 W dla sekcji nisko-średniotonowej i 30 W dla tweetera. Pierwszy ze wzmacniaczy pracuje w klasie D, drugi – i to jest niewątpliwa ciekawostka – w klasie AB. Tak zdaniem KEF-a, jest po prostu lepiej.

Wielu audiofilów postrzega głośniki aktywne poprzez pryzmat zmiany położenia i liczby wzmacniaczy, a także tego, że przewody głośnikowe zastępujemy interkonektami. To akurat najmniej istotne. Najistotniejszą różnicą przemawiającą na korzyść konstrukcji aktywnych jest eliminacja z natury mocno niedoskonałych filtrów pasywnych, które czynią zestawy głośnikowe niespójnymi czasowo, wprowadzając przy okazji ograniczenia w zakresie stromości zboczy. Analogowe filtry aktywne są dużo dokładniejsze, ponadto nie pogarszają tłumienia głośników (brak szeregowych cewek). Filtry cyfrowe oparte na obróbce DSP zapewniają jeszcze większe możliwości, dodatkowo ograniczając zniekształcenia fazowe, a ponadto umożliwiając skuteczną korekcję EQ (np. różne ustawienia charakterystyki niskotonowej, jak właśnie w przypadku LS50W). Są to rzeczy, których w pasywnym zestawie głośnikowym w ogóle nie da się zrobić.

 

KEF LS50W 6 otwarte

Po zdjęciu tylnej ścianki ukazuje się taki oto widok wzmacniacza i niebanalnego portu BR zintegrowanego z aluminiowymi plecami.

 

Oczywiście, za to wszystko trzeba zapłacić pewną cenę: nie tylko w rozumieniu dosłownym (tu około 5 tys. zł), lecz także w postaci:

  • ograniczenia objętości czynnej akustycznie (tej do dyspozycji woofera);
  • ryzyka pojawienia się efektów mikrofonowania w obrębie ciasno upakowanej elektroniki zamkniętej w małej, narażonej na wibracje obudowie (nawet jeśli jest zamknięta we własnej subobudowie);
  • konieczności cyfryzacji analogowych
  • sygnałów wejściowych;
  • braku możliwości kształtowania brzmienia poprzez dobór wzmacniacza czy źródła.

Ostatni punkt oznacza, że kupując aktywne, scyfryzowane zestawy głośnikowe – takie jak LS50W –  nabywamy w zasadzie cały lub prawie cały system hi-fi. Jedynie dysk NAS, napęd CD, odtwarzacz DVD, streamer lub aktywny subwoofer, tudzież gramofon, mogą być tymi elementami, które zechcemy dodać od razu lub nieco później. Jednak już na początku – nawet bez tych urządzeń – za pośrednictwem LS50W można odtwarzać muzykę. Wystarczy konto na TiDAL-u.


Funkcjonalność

Z tyłu głównego głośnika znajdziemy przyciski korygujące ustawienie kolumn (do regulacji tych mamy dostęp także z poziomu aplikacji). Jak wspomniałem, dostępne są cztery ustawienia: przy ścianie, na podstawce, na biurku i w wolnej przestrzeni. Oczywiście wpływają one głównie na reprodukcję niskich tonów.

Używałem tych kolumn zarówno przy biurku, jak i na podstawkach. Korekcje dobierane przez program za każdym razem dawały świetny rezultat. Jeżeli nie słuchamy na standach, aplikacja pozwoli nam wprowadzić korekcję w oparciu o odległość od ściany czy krawędzi blatu. Kapitalna rzecz. Pobawiłem się trochę tymi ustawieniami, jednak nie dawało to dalszego postępu. Inżynierowie KEF-a najwyraźniej wiedzą, co robią.

 

KEF LS50W 4 tyly

W prawej kolumnie mamy wszystkie wejścia, wyjście na subwoofer aktywny i regulacje (pomijając balans, który jest w kolumnie lewej).

 

Co więcej, w ramach zakładki Expert możemy ustalić podział pasma dla dołączonego subwoofera oraz wprowadzić filtrację górnoprzepustową dla kolumn. Dla użytkownika oznacza to bardzo łatwą integrację brytyjskich monitorów z aktywnym subwooferem – odciążenie ich z reprodukcji niskiego i średniego basu przynosi znaczące korzyści.

Poza ustawieniami, aplikacja (działająca po Wi-Fi) integruje w sobie różne sposoby odtwarzania muzyki. Zapewnia dostęp do TiDAL-a oraz domowego serwera z muzyką (UPnP/DLNA). Odtwarzanie działa bardzo szybko i stabilnie.


Po audiofilsku…

Przyznam, że nie miałem okazji słuchać wersji pasywnej w kontrolowanych warunkach. Do testu LS50W podszedłem więc bez uprzedzeń, choć siłą rzeczy – z dużymi oczekiwaniami. Co usłyszałem w pierwszej kolejności? Precyzyjne i swobodne brzmienie, bez wyczuwalnego charakteru własnego. Dźwięk z łatwością odrywał się od kolumn, wypełniając nawet duże pomieszczenie. Przy bliskim ustawieniu (względem miejsca odsłuchu) nie miałem żadnego problemu z odsłuchem w pokoju o powierzchni 28 m2 – kolumny dawały sobie radę. Nie było to oczywiście komfortowe ustawienie (kto chciałby trzymać monitory na środku pokoju?).

KEF LS50W 9a diagram

Schemat blokowy jednej i drugiej kolumny (z lewej strony kolumna prawa). Każdy z monitorów ma autonomiczną sekcję cyfrową w dwoma konwerterami c/a i dwiema cyfrowymi zwrotnicami DSP.
Różnica dotyczy tak naprawdę jedynie obecności interfejsów cyfrowych i karty sieciowej w prawej kolumnie.

 

Zszycie pasm przeprowadzono perfekcyjnie. Spójność jest wprost znakomita, przejścia – niesłyszalne. Pasmo jest zrównoważone, bez faworyzowania konkretnych elementów w muzyce. Średnica brzmi niezwykle naturalnie, nie zwracając na siebie uwagi. Gdyby nie ograniczenia w możliwościach makrodynamicznych, nie mógłbym mieć zastrzeżeń do tego aspektu brzmienia. Miłym zaskoczeniem jest góra pasma. Metalowa kopułka gra bez podbarwień, przynosząc szczegółowe i przyjemne wysokie tony. Odnoszę wrażenie, że precyzyjna inżynieria przynosi właściwe rezultaty. Brak podbarwień nie musi oznaczać suchości – te kolumny są tego dowodem. Prezentacja zaczyna się tuż przed kolumnami, a kończy daleko za nimi. Obrazowanie jest wybitne w tej cenie, zarówno dla konstrukcji aktywnych, jak i pasywnych. Oto precyzja i holografia, ale nie w oderwaniu od rzeczywistości.

Co się tyczy niskich tonów, mam trochę mieszane uczucia. Z jednej strony to, co wyciśnięto z tak małego głośnika, jest niebywałym osiągnięciem. Pomimo podbicia niskich tonów, monitory zachowują precyzję w tym zakresie. Nawet podczas trudnej i bardzo technicznej perkusji, takiej jak w albumie The Blackening, całkiem dobra jest separacja poszczególnych uderzeń. Oczywiście w skali bezwzględnej nie można nazywać tego referencją. LS50W nie zastąpią dużych podłogówek, choć czasami by chciały. Jak podpowiaiedział mi naczelny, wersja pasywna również wykazuje podobne inklinacje – midbasu jest za dużo.

I tak dochodzę do jednego z ważniejszych punktów tej recenzji. Można kupić te monitory i cieszyć się wyjątkowo dopracowanym produktem, o bardzo dobrym dźwięku. Jeżeli jednak chcecie wycisnąć z LS50W maksimum ich możliwości, dokupcie odpowiedniej klasy subwoofer aktywny. Na próbę odciąłem niskie tony w aplikacji sterującej. Średnica i góra dostały skrzydeł – zapewne dlatego, że niskotonowy przestał próbować grać dołem za wszelką cenę. Z dobrym subwooferem możemy uzyskać hi-endowe granie. Spokojnie mógłbym żyć z takim zestawem.

 


Multimedialnie

Aktywne kolumny wyposażone w wejścia cyfrowe aż się proszą o wykorzystanie multimedialne. Zwraca uwagę wejście cyfrowe oparte na transmisji światłowodowej. O ile powszechnie jest to uznawane za gorsze od współosiowego, to ma ono zasadniczą zaletę, z reguły bagatelizowaną. Brak elektrycznego połączenia ze źródłem sygnału pozwala podłączyć te głośniki do dekodera telewizyjnego (lub samego TV) bez obawy o wnikanie zakłóceń generowanych przez takie urządzenie. Ja jednak wykorzystałem wejście optyczne nieco inaczej: podłączyłem do niego konsolę Xbox One S.

Jestem graczem od dzieciństwa, dlatego umiem docenić istotę dobrego audio w tej dziedzinie.

 

KEF LS50W 7 radiator

Zadbano nawet o takie detale jak aluminiowy, pięknie wytłoczony radiator. Choć tak naprawdę jest to atrapa – właściwe radiatory znajdują się pod spodem.

 

Dobra jakość odsłuchu daje przewagę na wirtualnym polu bitwy. Śledzenie kroków wrogiego gracza czy komunikatów często ginących w tle może przesądzić o wyniku naszych poczynań. Zdecydowałem się zagrać w Star Wars Battlefront. To przepiękna gra, o bardzo dobrym silniku dźwiękowym. Jednym z najlepszych na rynku, dodam dla ścisłości. Monitory ustawiłem na biurku, odpowiednio regulując ustawienia w aplikacji sterującej. Od pierwszych chwil poczułem, że było warto. Łatwo można było zapomnieć o tym, że to tylko gra. Sięgnąłem po największe wyzwanie – rozgrywkę wieloosobową. Nawet podczas najbardziej zaciętych bitew dźwięk nie łapał zadyszki. Wyłowienie z natłoku dźwięków kroków zbliżających się przeciwników dawało mi sporą przewagę. Gdybym grał w słuchawkach dobrej jakości, byłoby to niemożliwe. Czułem się jak w kinie na kolejnej części „Gwiezdnych Wojen”. Twórcom gry udało się perfekcyjnie uchwycić dźwięki tak charakterystyczne jak silniki myśliwców Imperium czy ryk Chewbacci. Małe aktywne KEF-y pozwoliły docenić ciężką pracę realizatorów dźwięku. Tym, co moim zdaniem, wyróżnia te kolumny na tle konkurencji, jest głośnik współosiowy. Ogniskowanie źródeł dźwięku jest doskonałe. Docenimy je nie tylko w grach, ale też w filmach. Te maluchy nie boją się nawet dużych spiętrzeń dźwięków. Dzięki małej odległości od głośnika oraz podbiciu dołu pasma od biurka, brak subwoofera nie dawał się zbyt mocno we znaki.


Galeria


Naszym zdaniem

Doprawdy trudno rozstać się z tymi kolumnami. Zarówno pod względem muzycznym, jak i multimedialnym są na bardzo wysokim poziomie. Oferują naturalną prezentację o doskonałej przestrzeni, bez podbarwień. Czy górują nad wersją pasywną? Trudno jednoznacznie to rozstrzygnąć. Pod jednym względem na pewno mają przewagę: możliwość odfiltrowania basu i wyjście na subwoofer aktywny to wielki atut. Duża liczba wejść pozwala dopasować te kolumny do wielu zastosowań. Wejścia USB i optyczne dają najlepsze brzmienie, Bluetooth – najgorsze, ze sporym pogrubieniem basu. Miałem okazję testować wiele aktywnych konstrukcji i stwierdzam, że LS50W należą do najlepszych z nich wszystkich. Zatem może jednak warto zamienić duże stereo na coś nowocześniejszego?

 

KEF LS50W 9b zzz

 

 

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją