Wydrukuj tę stronę

Canton GLE 496.2 BT

Cze 22, 2018

Aktywne kolumny, zaprojektowane jako alternatywa dla soundbara i systemu stereo? Canton pokazał, że takie rozwiązanie ma niewątpliwy sens – pod pewnymi warunkami.

Dystrybutor: Horn Distribution www.horn.pl 
Cena (zakomplet) : 4999 zł
Wykończenia standardowe: czarny, biały

Tekst: Marek Lacki   |    Zdjęcia: Canton, AV

audioklan

 

 


Canton GLE 496.2 BT - Kolumny aktywne

TEST

Canton GLE 496 1 aaa

Canton to duży, istniejący od 1972 roku, niemiecki producent kolumn głośnikowych, którego oferta jest tak szeroka, że pominiemy jej przedstawianie. Wspomnimy jedynie, że górny pułap w cenniku polskiego dystrybutora wyznaczają kolumny Karat Jubilee 3 kosztujące 30 tys. zł za parę. W ofercie firmy jest jednak jeszcze cała gama Reference K, oficjalnie nieoferowana w naszym kraju.

Od pewnego czasu firma rozwija ofertę głośników pasywnych. Początkowo były to wyłącznie małe zestawy kompaktowe (biurkowe), niedawno jednak dołączyły do nich dwa duże zestawy wolnostojące, zbudowane według odważnej koncepcji, która według naszego rozeznania nie ma ścisłego odpowiednika u konkurencji. Chodzi mianowicie o kolumny C500 Aktiv i nieco od nich droższe GLE496.2 BT. To najdroższy reprezentant znanej i niedawno odświeżonej serii GLE (stąd indeks .2). Kolumny zbudowano na bazie pasywnej wersji GLE 496.2, która sama w sobie jest bardzo ciekawą propozycją – rosłą, 3-drożną konstrukcją w cenie 2199 zł za parę. Nie ma takich zbyt wiele na rynku.

 

Funkcjonalność

Wersja z dopiskiem BT, którą testujemy, to szczególny przykład koncepcji kolumny aktywnej „wszystkomającej” – tak można by ją żartobliwie określić. Wyposażono ją bowiem w wyjątkowo rozbudowany zestaw wejść, łącznie z HDMI oraz Bluetooth. Zamysł producenta nietrudno rozszyfrować: mają to być kolumny o funkcjonalności podobnej do typowego soundbara i jakości brzmienia porządnego systemu hi-fi. Wszystko w cenie, za którą można wprawdzie kupić kolumny i niezły amplituner A/V, jednak bez zajmowania miejsca na półce przez dodatkowy „klocek”. Minus tej koncepcji? Przede wszystkim to, że takiego systemu nie da się rozbudować do wersji wielokanałowej – to znaczy producent nie przewidział takiej opcji. Jest i drugi haczyk. O ile w przypadku klasycznej instalacji jednostka centralna (amplituner A/V) zwykle znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie telewizora, dekodera TV i innych źródeł, zatem kable połączeniowe są krótkie i można je stosunkowo łatwo ukryć za stolikiem lub z tyłu szafki, o tyle przeniesienie całego centrum sterowania (wejść i wyjść) do jednej z kolumn, która zwykle przecież stoi w pewnej odległości od telewizora, powoduje konieczność doprowadzenia do niej całego pęku kabli, co gospodyniom domowym (i chyba nie tylko) za bardzo się nie spodoba. Gdy kolumny podłączymy do systemu stereo albo – jeszcze lepiej – ograniczymy się do transmisji Bluetooth, problem ten nie występuje. Dobrze, że wyjście HDMI ma funkcjonalność ARC, dzięki temu telewizor wysyła fonię do kolumn z wbudowanych źródeł – telewizji naziemnej, kablowej czy coraz popularniejszego streamingu. Jednakże sygnał z odtwarzacza Blu-ray, konsoli czy set-top-boksa trzeba doprowadzić bezpośrednio do kolumny, ewentualnie skorzystać z „pośrednika”, czyli switcha HDMI (dodatkowy koszt i dodatkowy pilot). Jak widać, przyjęta koncepcja użytkowa ma też swoje minusy.

Kolumny na pierwszy rzut oka nie różnią się od innych „zwykłych” zestawów pasywnych. Jedynie uważny obserwator dostrzeże, że lewa kolumna ma w dolnej części przedniej ścianki czarne okienko, które wyświetla potrzebne informacje, na przykład poziom głośności. Rzut oka na tylną ściankę wyjaśnia wszystko. Jest tam bowiem mnóstwo gniazd przyłączeniowych, w tym cztery gniazda HDMI (kompatybilne z 4K) – trzy wejścia i jedno wyjście. Jest też pojedyncze wejście analogowe oraz odbiornik Bluetooth. Naklejka informująca o wbudowanych dekoderach DTS i DD rozwiewa wątpliwości co do charakteru produktu. Mamy tu do czynienia z połączeniem dwukanałowego wzmacniacza A/V z kolumnami. Są to więc kolumny aktywne stereo, mogące pracować w trybie surround, dając całkiem przekonujące efekty przestrzenne.

Aluminiowa płyta, przykręcona jest do tylnej ścianki, zintegrowana od wewnątrz z płytką drukowaną, na której umieszczono całą elektronikę, a więc przetwornik c/a, dekodery, odbiornik Bluetooth, układ DSP oraz aktywną zwrotnicę, która rozdziela sygnał do wzmacniaczy pracujących w klasie D. Całość jest zasilana z zasilacza impulsowego.

Obie kolumny łączy się dedykowanym 4-żyłowym kablem głośnikowym (o długości 5 m), zakończonym wtykami Speakon. Prawa kolumna jest układem czysto pasywnym, pozbawionym zwrotnicy. Otrzymuje wzmocniony i odfiltrowany sygnał z 3 końcówek mocy. Tu mała dygresja: dlaczego łącze Speakon nie jest standardem w kolumnach pasywnych? Szkoda, bo to bardzo wygodne i pewne złącze, używane z powodzeniem w technice nagłośnieniowej.

W fabrycznym wyposażeniu znajdują się czarne maskownice i pilot zdalnego sterowania, pozwalający na wybór źródła, regulację głośności oraz poziomu wysokich i niskich tonów. Sterownik mile zaskakuje wysoką jakością wykonania (korpus wykonano z aluminium). Canton GLE 496.2 BT

 

Budowa

Jak już wspomniałem, kolumny są układem 3-drożnym. Wysokotonową kopułkę aluminiową o średnicy 25 mm zamontowano poniżej głośnika średniotonowego, z kolei pod nim znalazły się dwa woofery o średnicy nieco mniejszej niż deklarowane 200 mm. Zwróćmy uwagę, że szerokość obudów wynosi 210 mm. Zarówno głośnik średniotonowy, jak i basowce mają aluminiowe membrany z wklęsłą nakładką przeciwpyłową. Kosze wykonano z czarnego poliwęglanu. Woofery mają spore układy magnetyczne i otwory dekompresyjne.

 

Canton GLE 496 7 tyl

Tak bogato wyposażonych w złącza kolumn aktywnych jeszcze nie testowaliśmy.

 

Zadbano o detale, które mogą wpływać na jakość dźwięku, a konkretnie chodzi o efekt mikrofonowania wywołany drganiami wewnątrz obudowy. Okablowanie wewnętrzne spleciono w rodzaj warkocza oraz oblepiono gąbką. Elementy elektroniczne, np. kondensatory i inne, które mogą zostać pobudzone do drgań, powleczono i poklejono białą masą antywibracyjną. Nie wygląda to może szczególnie estetycznie, ale liczy się cel. Wnętrze wytłumiono fizeliną – w dolnej części tylko na bocznych ściankach, ale wyżej już w całej objętości. Obudowy są wentylowane szczelinowym otworem BR umieszczonym przy samej podstawie i spoczywają na nieregulowanych, metalowych nóżkach, które podklejono bardzo miękką pianką.

 

Canton GLE 496 9a kabel

Do połączenia obu kolumn służy 5-metrowy kabel w standardzie Speakon 4x1,5 mm2.

 

Skrzynki zostały wykonane z płyt mdf o przeciętnej grubości (18 mm), ale z wewnętrznymi wręgami spinającymi boczne ścianki. Obudowy pokrywa sztuczna okleina w kolorze czarnym lub imitującym drewno (Makassar), ewentualnie biały lakier matowy (jak w parze dostarczonej do testu), przy czym front może być wyłącznie czarny lub biały.

 

Brzmienie

Wejścia HDMI oraz komplet podstawowych dekoderów dźwięku przestrzennego w naturalny sposób zachęcają do prób z dźwiękiem surround. Ten zwykle kojarzy się z amplitunerami wielokanałowymi i wielością głośników w pomieszczeniu, ostatnio także z coraz popularniejszymi soundbarami. Skojarzenie jest słuszne, ale niekoniecznie musi tak być. Canton poszedł nieco inną drogą i zaimplementował dekodery w systemie dwukanałowym. Jaki to ma sens? Okazuje się, że bardzo duży. Wiele osób (w tym nie ukrywam – ja sam) podłącza odtwarzacz Blu-ray lub telewizor kablem S/PDIF do przetwornika c/a lub wzmacniaczam, by uzyskać dobry dźwięk dwukanałowy z namiastką efektów przestrzennych. Niestety, proces tzw. downmiksu strumienia wielokanałowego DTS czy nawet Dolby Digital przeprowadzany w urządzeniach klasy popularnej czy nawet w odtwarzaczach wizyjnych jest mocno niedoskonały. Wiedzą o tym posiadacze jednostek A/V, którzy w trybie stereo uzyskują lepsze efekty niż ci, którzy korzystają z opisanej metody – mimo że ich wzmacniacze są o wiele lepszej jakości. Testowany zestaw Cantona, wyposażony w oba rodzaje wejść, dobitnie ukazał, co tracimy: po pierwsze, efekt surround; a po drugie, dynamikę – i właśnie ten aspekt robi największe wrażenie. Stereofoniczny dźwięk z wyjścia S/PDIF jest stosunkowo mocno skompresowany w porównaniu z tym, które można uzyskać z HDMI, dekodując fonie na poziomie wzmacniacza. Różnica jest ogromna. Aby jednak dało się to odczuć, odpowiedni potencjał musi mieć zarówno wzmacniacz, jak i zestawy głośnikowe. Cantony spełniają ten warunek.

Producent podaje w danych technicznych pasmo przenoszenia zaczynające się od 22 Hz. Na pierwszy rzut oka wydaje się to mało wiarygodne, jednak odsłuch ścieżek dźwiękowych wydaje się potwierdzać te dane. GLE 496.2 BT istotnie potrafią bardzo nisko zejść. Odbywa się to jednak w taki sposób, że trudno się od razu zorientować, co się dokładnie dzieje. Kluczem do zrozumienia jest tutaj szybkość niskiego basu. Bas Cantonów jest tak szybki, że odczuwa się go niemal fizycznie, zanim się go usłyszy. To oczywiście złudzenie, ale wynikające z pewnych przyzwyczajeń. Zwykle jest odwrotnie, czyli najpierw słyszymy, a potem czujemy. W przypadku basu bardzo szybkiego, a więc takiego, gdzie następuje natychmiastowy przyrost głośności impulsu i jego także natychmiastowe wygaszenie, korelacja pomiędzy słuchem a odczuwaniem dźwięku innymi zmysłami jest doskonała. I tak właśnie jest w Cantonach.

Zaskakujące jest to, że te kolumny nie wykazują żadnego podbicia średniego basu, które tak często słychać z niezbyt dobrych subwooferów. Jest za to potęga wynikająca ze znakomitego rozciągnięcia niskich częstotliwości oraz doskonałej kontroli. Do tego wszystkiego dochodzi rozpiętość dynamiczna. Różnicowanie głośności w filmach jest na tyle duże, że osoby nieprzyzwyczajone do dynamiki ścieżek dźwiękowych z Blu-raya mogą się na serio wystraszyć wybuchu na ekranie.

 

Canton GLE 496 8 dol kolumny

Wyświetlacz na dole lewej kolumny pokazuje nazwę aktywnego wejścia oraz poziom głośności.

 

Zakres średnio- i wysokotonowy cechuje dobra równowaga w stosunku do basu i wobec siebie. Można ewentualnie wskazać na minimalne rozjaśnienie w górze, ale mieści się ono w ramach szeroko pojętej równowagi. Średnie tony cechuje wyrazisty charakter, dzięki czemu z łatwością można śledzić dialogi w obcym języku. Osiągnięto tu bardzo dobry balans między wyrazistością a przyjaznym charakterem. Jedynie podczas nocnych, a więc dość cichych, odsłuchów występuje pewien deficyt ciepła. Wydaje się wówczas, że brzmienie nie jest wystarczająco wypełnione, że znajduje się na granicy osuszenia. Przywrócenie „normalnej” głośności eliminuje ten efekt, a nawet można się pokusić o stwierdzenie, że dźwięk jest ciepły, na pewno zaś gładki.

Z uwagi na asymetrię systemu (wzmacniacze w jednej kolumnie, długi kabel biegnący do drugiej) miałem pewne obawy co to symetrii reprodukcji przestrzeni. Wiele lat temu przeprowadzałem test problemowy, polegający na sprawdzeniu, czy kable głośnikowe nierównej długości mają negatywny wpływ na brzmienie. Wyszło na to, że tak. Jednak w tym przypadku żadnych negatywnych skutków w dziedzinie stereofonii, ogniskowania nie stwierdziłem. Co więcej, uważam, że jakość stereofonii jest bardzo dobra. W trybie stereo nie ma co prawda szczególnej szerokości sceny, bo to mieści się zasadniczo w tzw. bazie, czyli w obszarze pomiędzy głośnikami, ale precyzja lokalizacji na pierwszym planie, a zwłaszcza jakość ogniskowania zdarzeń pośrodku sceny, była znakomita, źródła pozorne obierałem jako punktowe.

W trybie surround dźwięk otwiera się znacznie, scena ulega co najmniej dwukrotnemu poszerzeniu, swobodnie wychodząc poza bazę i sięgając na boki słuchacza. Powstaje efekt bycia w środku wydarzeń, czyli coś, co znamy z wielokanałowego kina domowego. W przypadku odtwarzania filmów był to absolutnie jedyny wybór – tak było zdecydowanie lepiej. Dodatkowo w tym trybie dźwięk jest swobodniejszy, bardziej uwolniony i bardziej analogowy niż przy połączeniu S/PDIF z fonią miksowaną do formatu PCM stereo.

Czy aktywne kolumny Cantona mają jakieś wady? Jedyną, jaką stwierdziłem, jest ograniczone wypełnienie przy cichym odsłuchu. Poza tym naprawdę trudno się przyczepić, biorąc pod uwagę rodzaj produktu i jego potencjalne zastosowanie.

 

Galeria

 

Naszym zdaniem 

Koncepcja, wedle której stworzono te aktywne kolumny, jest dość odważna: zakłada stworzenie nawet rozbudowanego systemu stereo bez wzmacniacza czy jakiejkolwiek jednostki centralnej w oparciu o parę dużych multimedialnych kolumn. Rozwiązanie to ma swoje niekoniecznie korzystne konsekwencje dla sposobu okablowania systemu (choć to zależy od liczby źródeł), daje jednak bardzo czytelne korzyści dla jakości uzyskiwanego dźwięku, gdy porównać je z tradycyjnym systemem. Nie miałem wprawdzie możliwości porównania „wersja aktywna kontra pasywna plus amplituner A/V średniej klasy”, jednak jestem gotów się założyć, że takiej dynamiki, jakości i szybkości basu nie uzyskamy z klasycznego setupu. Uważam też, że z punktu widzenia kogoś, kto na co dzień korzysta z telewizora i jednego źródła muzyki (może być nim komputer i biurkowy DAC albo streamer klasy Yamahy WXAD-10) oraz z Bluetooth, a nade wszystko nie jest zainteresowany pięcioma czy sześcioma głośnikami, Cantony GLE496.2 BT to świetne rozwiązanie, absolutnie godne polecenia.

System odsłuchowy:

Pokój odsłuchowy: 20 m2, zaadaptowany, o neutralnej charakterystyce pogłosu, kolumny ustawione na krótszej ścianie w 1/5 głębokości, miejsce odsłuchu w 1/3
Odtwarzacz Blu-ray: Sony BDP-S790
Listwa zasilająca: Enerr One

 

Canton GLE 496 9b zzz

Oceń ten artykuł
(5 głosów)