Wydrukuj tę stronę

Gramofon TEAC T-N550

Gru 13, 2016

Japoński producent, niegdyś słynący ze znakomitych decków kasetowych, powraca do „analogowej gry”, proponując kolejny – po nagrodzonym przez nas modelu T-N300 – gramofon T-N550. To sporo droższa, ale i znacznie lepsza konstrukcja.

Dystrybutor: Audio Klan, www.audioklan.com.pl  
Cena: 3799 zł
Dostępne wykończenia: syntetyczny marmur

Tekst i Zdjęcia: Filip Kulpa

audioklan

 

 

Gramofon TEAC T-N550

TEST

TEAC T N550 1 aaa

Już model T-N300 (test tutaj) wyróżniony przez nas tytułem „Gramofonu Roku 2016” pokazał, że specjalistycznym wytwórcom pokroju Pro-Jecta czy Regi wyrastają groźni rywale. Winyl wraca do łask, nic więc dziwnego, że także znaczący wytwórcy sprzętu hi-fi chcą co nieco „uszczknąć” z rosnącego tortu w segmencie hi-fi. Idąc tym tropem rozumowania, japoński TEAC wprowadził do oferty swój czwarty z kolei gramofon T-N550. To aktualnie najbardziej wyrafinowana konstrukcja tego producenta.


Budowa

Tak jak T-N300 przykuwał uwagę piękną plintą wykończoną na wysoki połysk, tak samo droższy model wyróżnia się w swoim segmencie. Solidność wykonania, jaką reprezentuje T-N550 jest bardziej typowa dla gramofonów za 5-7 tysięcy złotych niż takich za mniej niż 4. Pierwsze, co zachwyca, to (syntetyczny) marmur, z którego wykonano górną część plinty. Jest ładnie wypolerowany, gładki i do złudzenia przypomina prawdziwy kamień. Ten ciężki element, odpowiadający za nadspodziewanie dużą masę gramofonu (7,9 kg bez pokrywy) połączono od spodu z płytą MDF, tworząc twór kanapkowy o dużo lepszej charakterystyce rezonansowej niż każdy z tych elementów wykazuje w izolacji. Warstwowe plinty nie są niczym nowym, jednak na rozważanym pułapie cenowym do 4000 zł stanowią rzadkość, jeśli nie ewenement.

Zwraca także uwagę bardzo precyzyjne osadzenie trzpienia osi obrotu talerza, to samo dotyczy silnika, którego oś przekazuje moment obrotowy na szeroki gumowy pasek zakładany bezpośrednio na talerz. To z kolei oznacza, że prędkość obrotowa jest sterowana elektronicznie (nie trzeba przekładać paska, jak u rywala) – wybiera się ją nadzwyczaj miękko działającym i przyjemnym w dotyku (aluminiowym!) pokrętłem po prawej stronie talerza, do którego dostęp jest wyraźnie łatwiejszy niż do przycisku włącznika umieszczonego na spodzie plinty Pro-Jecta. To jeden z tych detali, za które można się „zakochać” w tym niedrogim gramofonie. Producent zwraca także uwagę na pokrycie antystatyczną warstwą karbonu łożyskowania osi wirnika.

 

TEAC T N550 8 wkladka AT

Wkładka Audio Technica AT100E to wysoko ceniony przetwornik wart ok. 300 zł.

 

W celu stabilizacji obrotów talerza i precyzyjnego utrzymywania zadanej wartości (33 1/3 lub 45 rpm), zastosowano sensor optyczny zamocowany na spodzie wirnika, który współpracuje z serwomechanizmem i mikrokontrolerem. TEAC nazywa to rozwiązanie PRS3 (Platter Rotation Speed Servo System) i wygląda na to, że system spełnia swoje zadanie, bowiem zmierzony w teście błąd prędkości obrotowej jest pomijalny (niesłyszalny): wyniósł +0,15% (dla porównania: T-N300, który nie ma tego systemu wykazał znaczącą  odchyłkę +2,4%). Izolację napędu od chassis (bardzo trudną w przypadku zintegrowanej i – co gorsza – tak zwartej konstrukcji) zapewnia gumowa poduszka pomiędzy podwieszonym od góry silnikiem a mocowaniem do plinty.

Kolejnym wyróżnikiem gramofonu jest akrylowy talerz o grubości 16 mm i masie 1,37 kg chroniony na czas transportu dwiema warstwami samoprzylepnej folii. Wprawdzie akrylowe talerze na tym pułapie cenowym są spotykane, to jednak nie o stopniu wypolerowania i przezroczystości typowych dla szkła. Trzeba przyznać, że wygląda to znakomicie – szczególnie, że faktura sztucznego marmuru jest niejednorodna i świetnie ją widać, gdy patrzymy przez talerz. Co więcej, jakość wycentrowania tego elementu jest więcej niż dobra. W komplecie otrzymujemy filcową matę, którą można wymienić na opcjonalną z japońskiego papieru WASHI.

Do plinty przymocowano cztery aluminiowe (regulowane na wysokość za pomocą wymiennych podkładek) stopki zanurzone w elastomerze tłumiącym drgania, które wzbudzają respekt swoim wyglądem i wykonaniem.

Gramofon został wyposażony w skonstruowane z specjalnie z myślą o nim aluminiowe ramię w kształcie litery S o długości efektywnej 223 mm umożliwiające regulację wysokości (potrzebną w przypadku wymiany wkładki na inny model o niejednakowej wysokości), w którym zintegrowano antyskating. Regulacja ta jest płynna, a przez to wygodniejsza i znacznie dokładniejsza od tej realizowanej za pomocą podwieszanego ciężarka. Wewnętrzne okablowanie poprowadzono przewodami z miedzi PCCC (Pure Copper Continuous Crystal) mającej zastąpić słynną miedź PC-OCC produkowaną w Japonii przez firmę FCM podlegającą Furukawie. Tego samego typu przewodnik znajduje się wewnątrz montowanej fabrycznie wkładki Audio Technica AT100E (wartej około 300 zł) będącej konstrukcją VM Dual Magnet (odpowiednik MM). Wkładka ta odznacza się typowymi parametrami.

 

TEAC T N550 5 przelacznik obr

Metalowe ramie w kształcie litery S to konstrukcja opracowana specjalnie z mysla o tym modelu – jest inne niz w T-N300.
Wygodny, aluminiowy włacznik i przełacznik obrotów od razu pozytywnie nastraja to tego decka.

 

Gramofon tej klasy musi mieć pokrywę i oczywiście otrzymujemy ją w komplecie. Jej demontaż (na czas odsłuchu) jest wyjątkowo łatwy. Sprężystość i sposób mocowań dobrano idealnie.

Złożenie i kalibracja gramofonu okazują się dziecinnie proste – nawet dla osób stawiających swe pierwsze kroki w świecie winyli. Operacja sprowadza się do kilku czynności: zamontowania główki ramienia wraz z założoną już fabrycznie wkładką), założenia talerza, paska i ustawienia siły nacisku igły, do czego zasadniczo wystarcza skala na przeciwwadze oraz do wypoziomowania całości (w przypadku braku poziomu jest to nieco bardziej skomplikowane, bo trzeba zastosować podkładki pod stopki). Osobiście użyłem wagi cyfrowej Pro-Jecta Measure-It, ustawiając zalecany przez producentów gramofonu i wkładki nacisk 1,4 G.


Brzmienie

Tańszy TEAC T-N300 to gramofon, który wciąż mile wspominam, jako że w niskiej cenie oferuje sporo poprawnego, nad wyraz przyjemnego brzmienia. T-N550 jest ponad dwukrotnie droższy i trzeba przyznać, że te 2000 zł różnicy w cenie słychać bardzo wyraźnie. Jeśli miałbym szukać sposobu na poprawę brzmienia JAKIEGOKOLWIEK źródła dźwięku (cyfrowego czy analogowego), mając do wydania taką właśnie kwotę, to nie mam pojęcia, co lepszego, bardziej przekonującego, mógłbym zaproponować, wychodząc ze zbliżonego (do T-N300) przedziału cenowego. Mam poczucie, że nie znalazłbym lepszego upgrade’u.

O ile trzysetka jest urządzeniem brzmiącym spójnie, gładko i przestrzennie, jak na swój przedział cenowy, o tyle droższy model plasuje się o całą klasę wyżej, oferując dużo masywniejszy, lepiej kontrolowany i uporządkowany przekaz muzyczny. Słuchając go w połączeniu z kosztującym 1600 zł stopniem korekcyjnym Grahama Slee czułem nieskrywaną satysfakcję. W tym przypadku nie ma już mowy o stępionej górze, symbolicznej rozdzielczości czy słabo zdefiniowanym basie. To dźwięk pełny, trójwymiarowy, ewidentnie analogowy, lecz o znacznie zredukowanym nasileniu tych wszystkich uproszczeń tonalnych, przestrzennych i dynamicznych. Bobby McFerrin i towarzyszący mu wokaliści z płyty „Simple Pleasures” nieomal stali przede mną w pomieszczeniu, dając dość silne złudzenie „live performance”. Oczywiście w dalszym ciągu słyszalne są pewne niedoskonałości, ubytki w precyzji tu i ówdzie czy drobne podkolorowania, jednak efekt był całościowo bardzo satysfakcjonujący – sporo lepszy niż przypadku podobnie wycenionego Pro-Jecta 1-Xpression Classic Carbon.

 

TEAC T N550 3 od galy

Plinta jest sandwiczem złożonym płyty MDF (spód) i syntetycznego marmuru. Doskonale ją widać poprzez przezroczysty talerz z akrylu.

 

Wypada podkreślić „równość” i akuratność brzmienia niemal w całym paśmie. Środek pasma – to, czym tak bardzo magnetyzują nasz zmysł słuchu gramofony – był wyraźny, pokazany z oddechem i swobodą, lecz nie dominował nad skrajami pasma. Jak na gramofon analogowy, T-N550 jest całkiem neutralny tonalnie.

Przestrzennie, całkiem detalicznie i rozdzielczo zabrzmiał jeden z moich ulubionych albumów Stinga – „The Soul Cages”. Wprawdzie w skali bezwzględnej czuć było ograniczenia w szerokości sceny i efektach przestrzennych, których na tej płycie (bardziej w przypadku CD) nie brakuje, lecz i tak, wrażenie swobody, a przede wszystkim rozciągnięcie i definicja niskiego basu były nadspodziewanie dobre. To już jest ten poziom reprodukcji, który w moim odczuciu usatysfakcjonuje, a przynajmniej zainspiruje tych audiofilów, którzy do tej pory wahają się, czy kupić gramofon, a dysponują systemami z okolic 20 tys. złotych.

TEAC oferuje naprawdę porządną dynamikę, która nie „przysiada” na końcach pasma. Przykładem na to była ścieżka dźwiękowa z „Incepcji” autorstwa Hansa Zimmera. To bardzo trudny materiał do w pełni swobodnego i nieskrępowanego odtworzenia, jednak znów: japoński gramofon dał sobie radę lepiej niż sądziłem. Przekonujące było oddanie lawiny elektronicznych brzmień. Ta energetyczna i niepokojąca muzyka należycie budowała napięcie, nie ujawniając ewidentnych ograniczeń makrodynamicznych. To znaczy były one jak najbardziej uchwytne, lecz w stopniu wyraźnie słabszym niż u konkurenta.


Galeria


Naszym zdaniem

Nie ukrywam, że jestem pod dużym wrażeniem tej konstrukcji. Znów wychodzi na to, że jak się Japończykom „zechce”, gdy postanowią naprawdę powalczyć o klienta, biorąc sobie za cel ostrą rywalizację z mniejszymi od siebie firmami specjalistycznymi, to wychodzi z tego mnóstwo dobrego dźwięku i jeszcze więcej perfekcyjnego wykonania. Tak, to nie przesada: za 3800 zł nie znam lepiej wykonanego, bardziej solidnego gramofonu. Nawet malkontenci – pardon: specjaliści – którzy „wychowali się” na konstrukcjach z lat 70. i 80., po wzięciu do ręki najnowszego modelu TEAC-a, nie powinni grymasić. Tak porządny jest to gramofon. Myślę sobie, że ta japońska firma bardzo ułatwi decyzję o wejściu w świat czarnej płyty wielu niedecydowanym audiofanom. Jak również decyzję o powrocie do zbioru winyli wszystkim tym, którzy do tej pory tego nie uczynili – jeśli w ogóle są tacy. Trzymacie przed sobą doskonały ku temu pretekst sprzętowy. Szczerze polecam pofatygować się do sklepu, by ocenić na własne oczy i uszy, czy tak jest naprawdę.

System odsłuchowy:

PHONOSTAGE: Graham Slee Gram Amp 2 SE, Pro-Ject Phono Box RS
WZMACNIACZ: Conrad-Johnson ET-2 / Audionet AMP1 V2
KOLUMNY: Zoller Temptation 2000
INTERKONEKTY: Equilibrium Turbine RCA
KABLE GŁOŚNIKOWE: Equilibrium Equilight / Sun Ray (bi-wire)
ZASILANIE: dedykowany obwód 20 A, listwy Furutech f-TP615E, Enerr, kable KBL Sound Zodiac & Spectrum
KABLE GŁOŚNIKOWE: Equilibrium Equilight / Sun Ray (bi-wire)

TEAC T N550 9 zzz

 

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)