PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Norma Audio Revo SC-2/Revo PA-150

Lip 15, 2016

Index

Włosi potrafią projektować ładne rzeczy, więc i tym razem nie mogli postąpić inaczej. Fenomen tej konstrukcji polega jednak na tym, że dźwięk przebija wygląd.

Dystrybutor: Audio Atelier, www.audioatelier.pl 
Cena: SC-2LN – 23 990 zł, PA 150 – 22 990 zł
Opcje: DAC-1 REVO – 8690 zł; PH-3 REVO MM/MC – 1690 zł, MCH-6 REVO – 6490 zł; aluminiowy pilot RC-43ALU – 1690 zł
Dostępne wykończenia: srebrne, czarne (za dopłatą 1200 zł)

Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: AV

audioklan

 

 


Wzmacniacz dzielony Norma Audio Revo SC-2/Revo PA-150

TEST

Norma 2 SC 20 PA 150 aaa

Norma Audio to marka słabo znana w Polsce, pojawiła się u nas niedawno. Na przełomie roku mieliśmy już okazję zapoznać się ze wzmacniaczem zintegrowanym tej marki, który okazał się urządzeniem zupełnie nieprzeciętnym. Siedziba firmy prowadzonej przez Alessandro Lugli mieści się w Cremonie – stolicy słynnych włoskich lutników, znanej wszystkim audiofilom z innej włoskiej marki audio – Sonus Faber.

W obecnej formie Norma Audio Electronics istnieje od 1997 roku, jednak jej historia jest o 10 lat dłuższa. W ofercie znajduje się elektronika: jeden odtwarzacz, przetwornik c/a, wzmacniacz zintegrowany oraz przedwzmacniacz, który można połączyć ze stereofoniczną końcówką mocy lub monoblokami. W teście znalazł się wariant z końcówką stereofoniczną. Na marginesie oferty znajdują się także modułowe stoliki pod sprzęt.


Funkcjonalność i wygląd

Aluminiowe obudowy są bardzo ładne, wystylizowane minimalistycznie, znakomicie wykonane. Ich boczne ścianki zwężają się ku tyłowi. Widać tu wielką dbałość o detale. Jak na wzmacniacz dzielony za mniej niż 50 tys. zł, propozycja Normy jest subtelna – wzmacniacz jest znacznie mniejszy niż wiele innych konstrukcji w zbliżonej cenie.

Końcówka mocy Revo PA 150 ma na czołówce tylko wyłącznik (przełącza pomiędzy trybem czuwania i pracy) i diodę sygnalizacyjną w kolorze niebieskim (swoją intensywnością świecenia informuje, czy wzmacniacz pracuje, czy jest uśpiony). Właściwy wyłącznik znalazł się na tylnej ściance, gdzie są dwa rodzaje wejść analogowych: XLR i RCA. Wyboru dokonuje się umieszczonym obok hebelkiem. Gniazdo prądowe umieszczono dokładnie pośrodku, co sugeruje idealną symetrię całego wzmacniacza. Gniazda głośnikowe są pojedyncze.

Norma 4 SC 2 PA 150 tyl

Przedwzmacniacz SC-2 ma dwie pary wejść XLR oraz trzy wejścia liniowe RCA. Prócz tego jest też para gniazd phono do podłączenia gramofonu. Wyjście przedwzmacniacza jest zdublowane (RCA/XLR). Na przedniej ściance nie ma pokręteł, jest za to pięć niewielkich guzików. Środkowy ma podwójną funkcję: wciśnięty raz uruchamia menu wyświetlane na ekranie umieszczonym na środku, świecącym na niebiesko (jest przez to mało czytelny). Wciśnięcie i przytrzymanie przycisku powoduje przejście do trybu czuwania. Dwa prawe guziki służą do regulacji głośności. Jej wartość prezentowana jest w skali decybelowej – jednej z dwóch. Wynika to z tego, że dostępne są dwa tryby pracy przedwzmacniacza. W aktywnym skala kończy się na +17,5 dB, a zaczyna przy -110 dB. W trybie pasywnym, skala kończy się na 0 dB, a zaczyna przy -127,5 dB. Podczas przełączania pomiędzy trybami następuje automatyczne wyrównanie poziomu i poziom przeskakuje o 17,5 dB w jedną lub drugą stronę, dzięki czemu głośność jest ustalona nadal na tym samym poziomie co przed zmianą. Inaczej mogłoby być nieprzyjemnie, a nawet niebezpiecznie (przy przejściu z trybu pasywnego do aktywnego).

Z poziomu menu, dostępnego także z pilota, można zarządzać wieloma innymi ustawieniami, w tym także konfigurować wbudowany opcjonalny DAC, zmieniając np. wykorzystywany zegar na ten podawany z sygnałem lub oscylator wewnętrzny. Generalnie sposób poruszania się po menu jest bardzo mało intuicyjny.

Mało czytelny jest też pilot, który w dodatku wyraźnie odstaje pod względem jakości wykonania od wzmacniacza. Elegancki pilot aluminiowy dostępny jest opcjonalnie – niestety, sporo kosztuje (1690 zł).


Przedwzmacniacz Revo SC-2

Testowana niedawno integra uhonorowana przez nas tytułem „Najlepszego wzmacniacza zintegrowanego high-end 2016 roku” przygotowała nas na wspaniały widok wnętrz obydwu urządzeń. Zacznijmy od przedwzmacniacza. Mamy do czynienia z bardzo uporządkowaną i schludną konstrukcją składającą się z kilku płytek-bloków funkcjonalnych, która umożliwia łatwe dodawanie opcjonalnych modułów. Trzon stanowi sekcja analogowa znajdująca się wraz z zasilaczem po lewej stronie. Zajmuje ona dwie umieszczone piętrowo płytki drukowane – na górze jest kanał prawy. Ta część układu jest owiana nutką tajemnicy – Alessandro Lugli nie podaje na jego temat praktycznie żadnych informacji, a powiedzieć cokolwiek na podstawie oględzin jest trudno, bo układ maskują trzy puszki ekranujące.

Wiadomo trzy rzeczy. Po pierwsze, na bardzo szerokie pasmo przenoszenia (2 MHz), po drugie – jak już wspomniałem – może pracować w dwóch trybach: jako układ aktywny o wzmocnieniu napięciowym 17,5 dB lub jako pasywka, czyli bez wzmocnienia (0 dB). Producent nie sugeruje, który z trybów jest lepszy, bo w zasadzie… nie można tego z góry określić. Pasywka, jak wiadomo, ma liczne ograniczenia i problemy, ale też jedną zaletę – krótszy tor sygnałowy i brak degradujących dźwięk elementów aktywnych. Wymaga jednak stosowania możliwie krótkich kabli połączeniowych i źródeł liniowych o dużym poziomie sygnału wejściowego (znakomita większość przedwzmacniaczy phono odpada). Z wierzchu widać jedynie wzmacniacze operacyjne INA134PA w roli desymetryzatorów sygnału z wejść XLR (SC-2 nie jest zbalansowany) oraz dwie płytki (mono) opcjonalnego modułu phono z pasywną korekcją RIAA, wykorzystujące po dwa scalaki OPA604AP. Zmiany ustawień wejścia phono dokonuje się mikroprzełącznikami umieszczonymi na tej płytce. Nie jest to zbyt wygodne rozwiązanie, ale technicznie najlepsze z możliwych. Reszta układu, tj. właściwy tor liniowy jest w całości dyskretny.

Norma 9a SC 2 wnetrze

W SC-2 zastosowano sterowaną cyfrowo, lecz analogową co do zasady działania, regulację głośności (P.D.D.A. – Programmable Digital Analogue Attenuation). Zapewnia ona bardzo duży zakres regulacji (127 dB) przy olbrzymiej precyzji zrównoważenia kanałów – Norma określa ją na 0,01 dB. 

Zasilacz składa się z dwóch transformatorów toroidalnych ukrytych na spodzie chassis. Zastosowano dużą liczbę rozproszonych kondensatorów filtrujących o łącznej pojemności 51 tys. uF. W trzech miejscach układu (nie licząc opcjonalnych płytek) widać ponadto stopnie stabilizacji napięć. Całość prezentuje się naprawdę znakomicie, przewyższając zdecydowaną większość przedwzmacniaczy w cenie 25 tys. zł. Trzeba przyznać, że urządzenie jest naprawdę uczciwie wycenione.

Drugą z opcji w preampie jest moduł przetwornika c/a 24/192, w którą testowany egzemplarz był wyposażony. Nie jest to jednak  jedna malutka płytka, jak to zwykle bywa w tego typu przypadkach, lecz dość rozbudowany układ zajmujący dwie, a właściwie trzy scalone ze sobą płytki SMD. Dolna zawiera obsługę czterech wejść cyfrowych (USB audio, koaksjalne, AES/EBU, optyczne) i jednego wyjścia cyfrowego (koaksjalnego). Znajdziemy tu układ odbiornka wejściowego SRC43921, rzadko już widywany układ filtru cyfrowego DF1706 (skąd takie rozwiązanie – to wyjaśni się za chwilę). W pobliżu wejść cyfrowych (trochę nietypowo, bo w dużym oddaleniu od kości przetworników c/a) znajdują się dwa zegary (22,579/24,576 MHz). Obsługę wejścia USB realizuje miniaturowy układ na bazie układów Xilinx (XC2C64A) i programowalnego procesora Atmel. Przetworniki c/a – dwa rzadko już dziś stosowane układy wielobitowych DAC-ów PCM1704K (kiedyś stosowanych w najlepszych procesorach c/a) – znajdują się na dedykowanej płytce i mają własne stabilizatory napięciowe i kondensatory. Całość wygląda naprawdę „profi”, rozbudzając apetyt na to, że opcja DAC-a jest tu nie tylko w celu poprawienia specyfikacji preampu. Zważmy jednak, że przetwornik nie jest kompatybilny z sygnałem DSD.

Na tylnej ściance przewidziano miejsce na jeszcze jeden moduł – wejść wielokanałowych, co szczególnie docenią miłośnicy kina domowego i instalacji AV.


Wzmacniacz mocy PA 150

Równie ciekawie jak przedwzmacniacz prezentuje się końcówka mocy. Układ elektroniczny zamknięto w identycznej gabarytowo, wysokiej na zaledwie 11 cm, świetnie wykonanej, w całości aluminiowej obudowie. Widać jak na dłoni, że wyszedł spod ręki uzdolnionego projektanta-elektronika doskonale znającego się na rzeczy. Tak, to jest poziom wykonania Burmesterów, MBL-i, Marków Levinsonów i innych: urządzeń w cenach idących w grube dziesiątki (jak nie setki) tysięcy złotych.

Topologia trójstopniowej końcówki mocy nawiązuje do przedwzmacniacza: układ jest bardzo szybki, niezbalansowany, ma krótki tor sygnałowy dual-mono wykonany tradycyjną metodą przewlekania. Również i tu widać szalenie dużą troskę o ekranowanie – nic dziwnego, skoro tor potrafi wzmacniać fale radiowe (pasmo 2 MHz). Tory małosygnałowe lewego i prawego kanału dzielą wspólną płytkę umieszczoną w górnej części obudowy. Każdy z nich jest schowany w puszce ekranującej, wewnątrz której znajdziemy tranzystory ze startymi oznaczeniami. Jedyne układy scalone to para INA134PA przy wejściach XLR, skąd płynie prosty wniosek: że do połączenia obydwu urządzeń lepiej korzystać z kabli RCA (co zresztą potwierdził dystrybutor). Stopnie prądowe wykorzystują łącznie szesnaście tranzystorów końcowych. W każdym kanale pracują cztery pary mosfetów IRFP240/IRFP9240, które w tej aplikacji – zupełnie nie „przemęczając się” zapewniają moc 150 W na kanał przy 8 Ω, która prawie podwaja się przy obciążeniu o połowę mniejszym. Układ jest zabezpieczony przed zwarciem i składową stałą na wyjściu.

Norma 5 PA 150 wnetrze 1

Liniowy zasilacz, dostarczający niezależne napięcia dla każdej z sekcji, zajmuje całe dolne piętro, będąc odgrodzonym od reszty układu aluminiowym ekranem w przedniej części urządzenia (za czołówką). Bezpośrednio pod nim, w narożnikach, znajdują się dwa średniej wielkości transformatory toroidalne firmy Nor-se o mocy 400-VA każdy oraz zestaw dwudziestu czterech kondensatorów Itelcond o łącznej pojemności filtrującej 70 tys. uF.  


Brzmienie

To było niezwykłe doświadczenie. Nie owijając w bawełnę, wyjawię od razu, że Norma SC-2/PA-150 to najlepszy wzmacniacz, z jakim miałem do czynienia w mojej dotychczasowej karierze recenzenta, czyli przez ostatnie osiem lat. Nie chodzi tu o porównanie ze wzmacniaczami ultradrogimi, z którymi miałem okazję obcować poza oficjalnymi testami, podczas odsłuchów zorganizowanych przy innych okazjach. Aby móc rzetelnie ocenić Normę, musiałem ją przesłuchać w kontrolowanych warunkach, czyli w swoim pokoju odsłuchowym, odnosząc się do testowanych w tym samym miejscu innych wzmacniaczy. Punkty odniesienia były dwa. Pierwszy to kosztujący 38 tys. zł dzielony Atoll PR400/AM400, którego używam na co dzień; drugi to testowany niedawno Naim składający się z przedwzmacniacza NAC282 zasilanego zasilaczem HiCap DR, w połączeniu z końcówką mocy NAP250 DR. Komplet za 56 tys. zł. Prawie tyle samo kosztuje Norma z opcją przetwornika c/a. Bez niej jest o 9000 zł tańsza.

Tym, co zaskoczyło mnie w pierwszej kolejności, była dynamika. W potocznym rozumieniu pojęcie to  utożsamia się z szybkością, gwałtownością dźwięku. Norma może pod tym względem swobodnie równać się  z Naimem, który w omawianej dziedzinie jest – w mojej ocenie – urządzeniem referencyjnym. Pisząc o dynamice, mam jednak na myśli tę prawdziwą – zdefiniowaną jako rozpiętość pomiędzy dźwiękiem najcichszym a najgłośniejszym. Pod tym względem Norma deklasuje zarówno Naima, jak i kombinację Atolla. Co rusz miałem wrażenie, że jest albo za cicho, albo za głośno. Norma pokazywała rzeczywistą rozpiętość dynamiczną utworów, robiąc to w sposób, do jakiego nie byłem dotychczas przyzwyczajony. Druga sprawa to różnica w głośności pomiędzy poszczególnymi nagraniami z różnych płyt. Tu skoki były jeszcze większe. Niemal każdy wzmacniacz ujednolica to zjawisko. Dopiero bardzo drogie konstrukcje radzą sobie z tym równie dobrze co testowany komplet.

Włoski duet brzmi neutralnie. Balans tonalny nie popada ani w ocieplenie, ani w schłodzenie. Barwy są jeszcze lepsze niż dynamika. W porównaniu z dość jasno i twardo brzmiącym Naimem, Norma gra w sposób zdecydowanie bardziej „ludzki”, organiczny, przy zachowaniu podobnego poziomu rozdzielczości w obrębie średnich i niskich tonów. W porównaniu z Atollem, do którego jest podobna temperaturowo (lub może nieco chłodniejsza), daje barwy zdecydowanie bardziej nasycone. W porównaniu z obydwoma wzmacniaczami, jest też zdecydowanie bardziej przezroczysta. To wzmacniacz, który naprawdę dużo „widzi”. Brzmi tak czysto i rozdzielczo, że mocno wynagradza bardzo dobrej jakości nagrania, zaś z tych słabszych wyciąga spore ilości brudów. Różnicowanie jakości nagrań jest bez porównania lepsze niż w obu wzmacniaczach odniesienia. Największy dystans zaobserwowałem w obrębie sopranów. W danych technicznych można przeczytać, że wzmacniacz ma pasmo przenoszenia sięgające 2 MHz. Paradoksalnie, to chyba słychać! To trochę jak z samochodem. Ten który ma moc 500 KM, porusza się sprawniej w trakcie zupełnie normalnej jazdy od auta 100-konnego, mimo że do jazdy miejskiej powinien wystarczyć ułamek tej mocy.
Jakość wysokich tonów jest zupełnie bezkonkurencyjna w rozważanym zakresie cenowym – bliska niektórym wzmacniaczom po 100 tys. zł i więcej. Wpływa to na jakość odtwarzanych barw. Nasycenie średnicy i rozdzielczość w całym pasmie dają niezwykłe wręcz efekty. Odnośnie samego nasycenia barw, to taki poziom udało mi się słyszeć, gdy posiadałem końcówkę mocy Audionet AMP V2 i połączyłem ją z bezkompromisowym dzielonym przedwzmacniaczem lampowym Absolutor. Źródłem był wówczas odtwarzacz Audionet ART G3 wspomagany dodatkowo zasilaczem EPS2. Norma oferuje podobny poziom nasycenia barw i rozdzielczości w średnicy, ale jeszcze lepszą górę pasma, natomiast dosłownie miażdży tamto zestawienie jakością basu.

Skoro już o basie mowa: jest genialny! Zachwyca przede wszystkim barwa, ale też niesamowita rozdzielczość, szybkość, rozciągnięcie i siła. Norma potrafi doprawdy mocno przyłożyć. Dodatkowym bonusem jest niespotykana gdzie indziej, znakomita stereofonia na basie. To nie pomyłka ani przejęzyczenie. Włoski komplet pre-power potrafi symulować bas dochodzący znikąd (takie zwykle są nagrania pop/rock) albo z określonego miejsca, np. ze środka sceny, dwa metry za kolumnami. O stereofonii pisać w tej sytuacji nie ma chyba sensu – jest świetna, wręcz holograficzna.

***

Aby test był kompletny, sprawdziłem wbudowany opcjonalny DAC. W porównaniu z osiągami samego wzmacniacza – jakby to powiedzieć – „nie nadąża”. To nie jest słaby DAC, absolutnie nie, jednak uwzględniając potencjał wzmacniacza, można go sobie śmiało darować. Za mniej niz 8700 zł można kupić coś lepszego. Mój M2Tech Young DSD oferował dużo lepsze brzmienie – i tej konfiguracji dotyczy powyższy opis.


Galeria


Naszym zdaniem

Norma 9e SC 20 PA 150 zzzDzielona Norma jest niesamowitym narzędziem od oceny jakości nagrań, kabli czy źródeł. Wzmacniaczem, który lepiej niż każdy inny – jaki znam w zbliżonej cenie – potrafi w pełni docenić jakość wybornych komponentów i zestawów głośnikowych. To także wzmacniacz, który potrafi złożyć hołd odtwarzanej muzyce, doceniając jej piękno w każdym możliwym aspekcie. Jest diabelnie szybki, otwarty i czysty przy rocku, odtwarzając go wywołuje u słuchacza gęsią skórkę. Chwilę później gitara akustyczna i wokal brzmią niemal jak na żywo. Nie znalazłem żadnych słabych stron tego urządzenia. Za to odkryłem jeszcze jedną, prócz znakomitego wyglądu i wykonania, cechę, za którą Normę jeszcze bardziej lubię i doceniam: zużywa tylko nieznacznie więcej prądu niż Naim i Atoll, nie grzejąc się bezsensownie, gdy nie gra.

Redaktor naczelny, który słuchał tego wzmacniacza prywatnie, poza formalnym testem, był przede wszystkim pod wrażeniem nasycenia barw, bogactwa harmonicznych połączonych ze znakomitą przejrzystością i fenomenalnym oddaniem przestrzeni, w szczególności głębi sceny. Również jest zdania, że cena 47 tys. zł za testowany komplet to niemalże okazja, jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi.

Reasumując: włoskiej firmie udało się stworzyć wybitnie muzykalny wzmacniacz półprzewodnikowy, który nasyceniem i ekspresją zastępuje znamienite lampowce, będąc od nich nieporównywalnie szybszy, bardziej dynamiczny i precyzyjny. To urządzenie, którego absolutnie nie wolno pominąć w poszukiwaniach wzmacniacza nie tylko do 50, ale równie dobrze do 60, 70, a może i 100 tys. zł!

SYSTEM ODSŁUCHOWY

POMIESZCZENIE: 37 m2 o zmiennej wysokości, zaadaptowane akustycznie, o średnim czasie pogłosu, kolumny ustawione na krótszej ścianie w 1/3 głębokości pokoju. Oddzielna linia zasilająca 25A z niezależnym uziemieniem o dużej wydajności.
KOLUMNY:
Equilibrium Atmosphere (2012)
KOMPUTER:
Asus A555L (Win 10, 4GB RAM, Intel Core i3-5005U, 2GHz); J.River MC21
DTWARZACZ BLU-RAY:
Sony BDP-S790 (tylko wyjście cyfrowe)
PRZEDWZMACNIACZ:
Atoll PR400
KOŃCÓWKA MOCY:
Atoll AM400
INTERKONEKTY:
Equilibrium XLR
KABEL USB:
iFi Audio Gemini
KABLE GŁOŚNIKOWE:
Equilibrium Tune 55 Ultimate
KABLE ZASILAJĄCE:
Enerr Transcenda Supreme (do pre),  Transcenda Ultimate (do końcówki mocy)
LISTWA:
Enerr One (2 x) + kabel Enerr Transcenda Supreme HC (20A) (2x)
STOLIK:
Rogoz Audio 4SPB3/BBS

 

 

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją