PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Moon Neo ACE

Lut 27, 2017

Index

Brzmienie (DAC+wzmacniacz)

By właściwie ocenić ACE, trzeba ten produkt osadzić w odpowiednim kontekście. Urządzeń podobnych do niego, czyli wzmacniaczy all-in-one, w cenie do ok. 20 tys. zł, nie ma zbyt wiele, choć trzeba wspomnieć o propozycjach firm AVM (testowany na naszych łamach Inspiration CS 2.2 za 17 tys. zł) czy Naim (Uniti 2b za 18 tys. zł). Droższe są konstrukcje T+A (R1000E za 22 900 zł) i Devialet (model 120 za 22 990 zł). Niestety, nie miałem okazji ich testować. Słuchałem natomiast wzmacniacza Hegel H360, który jest pełnokrwistą integrą z wbudowanym przetwornikiem c/a oraz funkcją streamera (nieco okrojoną). Funkcjonalność tego modelu jest zdecydowanie mniejsza, jednak mimo to Moon – w moim odczuciu – nie odstaje jakościowo od tego wzmacniacza. Co więcej, to kanadyjski samograj ma niewielką przewagę w zakresie rozdzielczości wysokich tonów – przynajmniej tak mi się wydaje, choć zastrzegam, że upłynęło zbyt wiele czasu, aby można było stwierdzić to kategorycznie.

Za główny punkt odniesienia posłużyły zwykłe audiofilskie zestawienia – odtwarzacz plus wzmacniacz. Akurat nadarzyła się ku temu niezła okazja, bo byłem świeżo po testach sześciu wzmacniaczy z przedziału cenowego 5–7 tys. zł, które grały z przetwornikiem M2Tech Young DSD, tworząc zestawienia w cenie 10–12,5 tys. zł, czyli nominalnie sporo tańsze, ale też o nieporównywalnie gorszej funkcjonalności. Jednak nawet gdyby o niej na chwilę zapomnieć, skupiając się wyłącznie na efektach brzmieniowych, trzeba stwierdzić, że różnica w jakości dźwięku była dużo większa (na korzyść Moona), niż wynikałoby to z 40-procentowej zwyżki ceny. Tymczasem przecież z reguły jest na odwrót.

Drugim odniesieniem był kosztujący 47 tys. zł dzielony wzmacniacz Norma Audio grający z tym samym przetwornikiem M2Tech Young DSD. Zgodnie z przewidywaniami, zestaw ten zagrał bezdyskusyjnie znacznie lepiej. Rozdzielczość, zróżnicowanie, barwy, przestrzeń, były jakby z innej „parafii”. Mimo to uważam, że to inwestycja w Moona jest bardziej opłacalna. Brzmi gorzej, ale z pewnością nie trzy razy gorzej.

Moon neo ACE 3 wnetrze

Nikt nie zaprzeczy, że elektronika wygląda high-endowo. Nawet jeśli końcówki mocy zbudowano na scalakach. Jak Moonowi udało sie wycisnąć z nich tak dobre brzmienie? Nie mamy pojecia!

 

Brzmienie jest ogólnie nieco wyszczuplone. Góra, choć odważna, w zasadzie nie jest rozjaśniona, całość jest  bardzo precyzyjna. Szczególnie imponuje dół pasma. Nie jest idealny, bo właśnie on, czyli bas, odpowiada za ogólną szczupłość brzemienia. Gdyby było go krztynę więcej, na pewno by nie zaszkodziło. W 37-metrowym pokoju przy maksymalnie swobodnym ustawieniu, to jest z dala od ścian, basu było trochę za mało, zwłaszcza w połączeniu ze stosunkowo niewielkimi i zaprojektowanymi „liniowo” trójdrożnymi kolumnami z pojedynczym 7-calowym wooferem. To jednak nie przeszkodziło w tym, by wyłowić wybitną motorykę omawianego zakresu. Bas jest nieprawdopodobnie szybki i czytelny. Właśnie rozdzielczość basu jest jego cechą przewodnią. Jest to zaskakujące w kontekście tego, że mamy do czynienia ze wzmacniaczem zbudowanym na scalakach pracujących w klasie D! Niskie tony obfitują w detale, „każą” na sobie skupiać uwagę – mimo swojej szczupłości, a więc braku jakiejkolwiek dominacji.

Bardzo dobre jest także zszycie dołu góry i środka. To się nazywa spójność. Wszystkie zakresy są do siebie podobne – i charakterem, i precyzją, i szybkością. W efekcie doskonale ze sobą współpracują. Nagły, szerokopasmowy atak dźwięku jest dzięki temu czysty. Nie ma wyostrzeń, które powstają często wtedy, gdy wysokie tony wyprzedzają niskie.

Świetna jest także przestrzeń. Nagrania orkiestrowe w bardzo dużych składach i wielkich salach koncertowych samograj Moona odtworzył we właściwych proporcjach. Są warstwy, jest doskonała czytelność najdalszych planów. Precyzję lokalizacji oceniam jako znakomitą, niezależnie od odległości źródeł pozornych oraz ich położenia – na środku sceny czy po jej bokach. Jest to bardzo precyzyjne, ale i plastyczne granie. Jakość przestrzeni, przejrzystość, możliwość wglądu w nagrania były nieporównywalnie lepsze niż w przypadku wzmacniaczy za 5–7 tys. zł. Wielkie zaskoczenie!


Oceń ten artykuł
(6 głosów)
Więcej w tej kategorii: Naim Uniti Atom »

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją