Wydrukuj tę stronę

Audio Show 2014

Gru 21, 2014

Tegoroczne Audio Show było wyjątkowe – bynajmniej nie dlatego, że największe w historii, choć to na pewno też. Wyjątkowo liczni byli zagraniczni goście, wyjątkowo dużo było dobrego dźwięku i wyjątkowo dużo było polskich wystawców. Spójrzmy – trochę z perspektywy czasu – co można było zobaczyć, czego posłuchać. I jakie z tego wszystkiego płyną wnioski.

Tekst: Marek Lacki (ML), Filip Kulpa (FK) | Zdjęcia: Filip Kulpa, Marek Lacki


Oficjalnie otwarcie nastąpiło, jak zwykle, w sobotni poranek, jednak już w piątek wieczorem zorganizowano zamknięte pokazy dla prasy. A właściwie jeden pokaz – reaktywowanej właśnie marki Technics. Demonstrowano obydwa systemy: mały C700 i duży R1. Ten drugi nie pozostawił po sobie najlepszego wrażenia. Lepiej – relatywnie i w gruncie rzeczy także w kategoriach absolutnych – wypadł zestaw C700, na który – pisząc te słowa – właśnie czekamy aż zostanie dostarczony do testów. Mamy go otrzymać jako pierwsza redakcja w Polsce.

Audio Show 2014 było wystawą bezwzględnie bardzo dobrą. Raz, że dużą, obfitującą w tony ciekawego sprzętu, dwa – dobrze przygotowaną przez samych wystawców – trzy docenianą przez zagranicznych gości, którzy chyba jednogłośnie chwalili tę imprezę.

Jak zwykle, daleki jestem (FK) od typowania najlepszych dźwięków wystawy. Przyznaję, że w tym roku – jeszcze bardziej niż rok temu – nie zdążyłem nawet zajrzeć do wszystkich pomieszczeń, a co dopiero posłuchać w skupieniu. Siedem pięter hotelu Radisson Blu Sobieski (fakt, że nie całych, ale jednak) plus Bristol i Kyriad – łącznie ponad 100 apartamentów, sal i galerii – to naprawdę spora dawka. Niemal wszędzie ktoś znajomy: co słychać, co gra, co nie gra – wiadomo, wymiana opinii, a cenne minuty uciekają. Do tego kilka razy dziennie telefon ze stoiska, że ktoś mnie szuka – i tak okazało się, że dwa dni na AS to po prostu za mało!

Nie zamierzamy opisywać poszczególnych pomieszczeń i konfiguracji. Wspomnimy tylko o rzeczach, które zapadły nam w pamięć.

Analog kontra pliki

2014 rok zapisze się w annałach Audio Show jako rekordowy prawdopodobnie z jeszcze jednego powodu. Zapewne nikt nie prowadził stosownych statystyk, ale tym razem niech wystarczą dziennikarskie oko i intuicja. Chyba nikt nie zaprzeczy, że liczba prezentacji bazujących na „analogu” pobiła wszystkie poprzednie edycje. Dla kogoś, kto nie był na AS przez kilka lat, z pewnością mógł to być szok. Mniej więcej w co drugim, no może co trzecim, pomieszczeniu kręciła się czarna płyta. I nawet jeśli nie grała akurat w tej sekundzie, to system był gotowy do odtwarzania winyli. Co więcej, brzmienie systemów opartych na gramofonie było albo bardzo dobre albo przynajmniej wysoce strawne. Mam własną teorię na temat, dlaczego tak się dzieje, ale to może przy innej okazji – nie chciałbym być źle zrozumiany. Osobiście cieszę, że się, że winyl zatoczył tak szerokie kręgi. Bo choć nie zaliczam się do „wyznawców” tego medium, to po prostu lubię winyl, lubię słuchać czarnych płyt gdy mam okazję. I wcale nie jest dla mnie najważniejsze, żeby to brzmienie biło moje źródło cyfrowe. Raz, że to bardzo trudne, dwa – słucham i oceniam nie przez pryzmat „podoba mi się lub nie", lecz w sposób bardziej analityczny. Mniejsza z tym. Winyl wyparł w tym roku płytę kompaktową, co oczywiście nie idzie w parze z oficjalnymi statystykami sprzedaży, jednak poletko audiofilskie rządzi się swoimi prawami – jest niszą, do której żadne grube statystyki się nie odnoszą.

magnepan-atoll

Atoll i Magnepan

Płyta CD przegrywała w tym roku także z przetwornikami c/a i odtwarzaczami sieciowymi. Tablet w ręku prezentera był widokiem równie powszechnym jak czarna płyta. I dobrze. Czas kompaktu definitywnie się kończy, bo z jednej strony – jeśli już ma być magia i fizyczny kontakt z nośnikiem – to niech to będzie celebracja na całego, a nie hołubienie standardu, o którym już w chwili jego powstania było wiadomo, że może okazać się wąskim gardłem, który w audiofilskich kręgach był szeroko krytykowany, by teraz - w obliczu plików – stać się taki „dobry”. Z drugiej strony streamingu i downoladu nic nie zatrzyma, więc te skrajności niechybnie pogrążają srebrny krążek. Audio Show to ukazało, i dobrze, bo oddawaniem światowych trendów na tej naszej jedynej wystawie, różnie w przeszłości bywało.

Konkurent winylu?

280 euro za jedną szpulkę. Szpulkę taśmy analogowej – kopię taśmy matki, ma się rozumieć. Tyle żąda szwajcarska firma Lutz-Precision za jeden z kilkunastu dostępnych albumów (m.in. box Oscara Petersona) w formacie-marzeniu każdego miłośnika analogu. Sądząc na podstawie informacji, jakoby od maja do listopada br. owa firma upłynniła już 1000 takich taśm za – jak łatwo policzyć – kwotę około 280 tysięcy euro, można zaryzykować tezę, że winylowi rośnie groźny konkurent.

Szwajcarska firma Lutz-Precision, która ma w ofercie taśmy-kopie matek po 280 euro umożliwiła odsłuch tych nagrań za pośrednictwem przenośnych magnetofonów szpulowych Stellavox (firma pracuje nad zbudowaniem własnego magnetofonu) oraz słuchawek Sennheiser HD800.

Wprawdzie na razie jest to nic więcej jak nisza w niszy, ale osobiście jestem za. Skoro są szaleńcy skłonni wydać na sprzęt audio pół miliona euro, to czemu mieliby nie kupować odrestaurowanych Studerów i taśm po 280 czy nawet 400 euro? To i tak nieporównywalnie mądrzejsze od kabli po 20 tysięcy euro. W końcu winyl to nieporównywalnie gorsze medium od profesjonalnej taśmy. Wszystkie parametry przemawiają za „szpulakiem”. I prawdę mówiąc, szczerze dziwi mnie, że te sprzęty zaczynają wracać do łask dopiero teraz. Moda na szpulowce dopiero przed nami – mogę się o to założyć. Tymczasem powinna rozpocząć się już jakieś 10 lat temu. Wtedy taśmy-matki były w (trochę) lepszym stanie niż teraz, high-endowe gramofony miały mniej kosmiczne ceny niż obecnie itd.

FM Acoustics

Manuel-Huber-FM-AcousticsNiezaprzeczalnym wydarzeniem Audio Show 2014 było pojawienie się (również szwajcarskiej) firmy FM Acoustics – legendy ekstremalnego high-endu. Firmy, która na wystawach pojawia się rzadko, która rzadko daje sprzęt do testów i która – najogólniej rzecz ujmując – stosuje strategię: „to klient szuka nas, a nie my jego”. Prezentacja przygotowana przez Manuela Hubera, w którym miałem okazję przeprowadzić – już po zakończeniu AS – dłuższą rozmowę, była niezwykle wciągająca. Jedna z najlepszych w dziejach Audio Show, moim prywatnym zdaniem. Prezentowano stare płyty, z lat 50. i 60., które brzmiały tak jak nikt z siedzących z dużym apartamencie w Bristolu by nie przypuszczał, że mogą brzmieć (pomieszczenie to nigdy wcześniej nie było wynajmowane na AS). Po prostu zdumiewające. To właśnie powinien robić dobry high-end: zdejmować ze słuchacza poczucie, że słucha „systemu”. Akustyka sali, ten „vintage’owy” charakter nagrań starej Decci były wyjątkowe – podobnie jak uderzająca naturalność brzmienia instrumentów smyczkowych i orkiestry w ogóle.

Fakt, ceny „efemów” są absurdalne, lecz stoi za nimi wiele lat doświadczeń i autentycznych poszukiwań Hubera. Zresztą, zawodowa historia tego człowieka jest bardzo ciekawa – wrócimy jeszcze do tego tematu w jednym z przyszłorocznych (2015) wydań Audio-Video.

DSD kontra PCM

PCM-kontra-DSD

Firma Eter Audio, z pomocą Gerharda Hirta (Ayon Audio) zorganizowała ciekawą demonstrację porównującą brzmienie tych samych nagrań w formatach DSD i PCM hi-res. W czasie gdy pojawiłem się na prezentacji (FK) sala w Bristolu była wypełnione po brzegi – na krzesełkach zasiadało około 30-40 osób plus do tego kilkanaście osób słuchało na stojąco. Prowadzący Gerhard Hirt nie ujawniał, w jakim formacie jest aktualne nagranie, cały czas jednak zachowując ten sam porządek: format 1-format 2. Potem było głosowanie: który format podobał się bardziej. Głosy były podzielone, większość jednak (włącznie ze mną) wybrała format numer 2. Okazał się nim być DSD. Czy ta prezentacja dowiodła jego wyższości nad PCM-em? Osobiście tak nie uważam, ale w tym konkretnym systemie, przy użyciu elektroniki Ayona – brzmienie DSD było nieco ciekawsze, bardziej realistyczne.

Brytyjskie „kanciaki"

Jedno z  najlepszych, jeśli nie najlepsze brzmienie w hotelu Sobieski można było usłyszeć w sobotę w innym pomieszczeniu Eter Audio. Najnowsze szczytowe Spendory SP100/2R2 napędzane były wzmacniaczami Leben, a sygnał dostarczał gramofon Transrotor Silver Shadow z wkładką ZYX. Dźwięk był totalnie naturalny i namacalny. Po prostu świetny. Wróciłem tam w niedzielę, ale wówczas te same kolumny grały z tańszą elektroniką i czar prysł. Godny odnotowania był włączony w system procesor akustyczny Accuphase DG-58. Prowadzący prezentację naprzemiennie włączał i wyłączał korekcję akustyczną. Efekt był relatywnie subtelny, ale jednoznacznie korzystny.

Spendor-SP100

Najnowsze szczytowe Spendory SP100/2R2.

Klimat brytyjskich kolumn vintage nie był zresztą zarezerwowany dla tego jednego pomieszczenia. Warszawski sklep Audiopunkt wszedł w dystrybucję zestawów głośnikowych Graham Audio LS 5/9 – współczesnej wersji licencjonowanego przez BBC monitora produkowanego  od roku 1983 mniej więcej do połowy lat 90. Za projekt akustyczny odpowiada Derek Hughes – syn Spencera i Dorothy Hughes (założycieli Spendora). Głośnik nisko-średniotonowy dostarcza Volt (oryginał pochodził od Rogersa), 34-mm kopułkę – Audax, który wciąż produkuje ten głośnik (acz lekko zmodyfikowany w stosunku do pierwowzoru).

Graham-Audio Audiopunkt-kolumny
Monitory Graham Audio LS 5/9 Monitory Sound Project

Amerykańskie premiery

Wilson Sasha - Piotr StachowskiAudio Show było miejscem wielu polskich premier. Jedną z nich były Wilsony Sasha 2 napędzane przez integrę Dana D’Agostino. Sygnał płynął z topowego źródła dCS – Vivaldiego. Dźwięk był niewątpliwie klasowy, bardzo przestrzenny i rozdzielczy. Atrakcją był fakt prowadzenia prezentacji przez reprezentanta firmy dCS – Raveena Bawę.

Drugi system Audiofastu, ustawiony w sali Azalia 1 hotelu Kyriad również zawierał premierę – końcówkę mocy Audio Research GS-150 w najnowszej serii Gallileo. Drugą nowością był referencyjny DAC firmy USB - Select. Kolumnami były również Wilsony, tyle że model Alexia. System prezentowali szef Audiofastu oraz zagraniczny gość – znany już bywalcom AS Frank Vermeylen od Synergistic Research i MSB.

W jednej z sal Bristolu można było się zapoznać z nowym wzmacniaczem zintegrowanym Marka Levinsona – No. 585. To prawdziwe centrum rozbudowanego systemu z wbudowanym przetwornikiem c/a i wejściem USB – tańsze od integry Momentum D’Agostino. 200-watowy wzmacniacz wyceniono na 50 tysięcy złotych.

levinson-jbl

Integra Mark Levinson No. 585 napędzała JBL-e K2 S9900

Focal-Utopia

Grande Utopie EM prezentowano chyba w zbyt małym dla nich pomieszczeniu, w którym na dodatek było bardzo tłoczno. Do napędzenia kolumn niestety nie użyto zapowiadanego Naima Statementa, lecz monobloków Soulution oraz przedwzmacniacza tej marki. Wybór niezły. Gorzej ze źródłem cyfrowym, które stanowił dzielony Cyrus. Widać, że dystrybutor nie mógł oprzeć się pokusie promowania swojej nowej marki, ale czy oby dobrze wpłynęło to na brzmienie tych imponujących kolumn?

hihiclub-mcintosh

Warszawski Hi-Fi Club tradycyjnie prowadził nastrojowe prezentacje z kolumnami Rockporta i gramofonem McIntosha w roli głównej.

Steinway-Lyngdorf

steinway

Warszawski dystrybutor - instalator urządzeń Steinway-Lyngdorf prezentował najmniejszy system tej marki za około 90 tysięcy złotych (w jego skład wchodzą dwa subwoofery). To niezwykle ciekawy sprzęt.

Boenicke Audio

Niewielkie kolumny Boenicke W8 zaprezentowano w ogromnej stumetrowej i pustej sali hotelu Golden Tulip. W takich warunkach nie miały prawa zagrać, a jednak brzmiały całkiem poprawnie. Od jednej z osób usłyszałem nawet, że to jedno z lepszych brzmień. Ja akurat nie odniosłem takiego wrażenia, gdyż przeszkadzała mi ilość odbić od ścian i podłogi, ale mimo wszystko dźwięk był dość dobry. Napędzała je elektronika CAD okablowana przez Purist Audio Design. Na sali obecni byli ludzie związani z prezentowanymi produktami. Od Boenicke był oczywiście sam Sven Boenicke, z boku siedział konstruktor z marki CAD, spotkać też można było przedstawiciela Purist Audio Design.

Boenicke-W5Boenicke-W5-front


Część II: Made in Poland

Tonsil1

Znana wszystkim marka Tonsil zaskoczyła każdego, kto odwiedził jej pokój. Uwagę przykuwały wolnostojące pękate kolumny o masie 50 kg z napisem Altus. Nie była to żadna nowa wersja kolumn Altus 300 (pozostaje w ofercie), lecz coś zupełnie nowego. Muszę przyznać, że obudowy budziły pożądanie. Wyceniono je na 5000 zł, jednak efekt spowodowany obudową był wielokrotnie lepszy niż wynikałoby z ceny. Wewnątrz zastosowano podobno zwrotnicę z wysokiej jakości komponentami marki Mundorf. Z popularnymi Altusami 300 wspólny był głośnik średniotonowy oraz średnica woofera wynosząca 30 cm. Górę pasma obsługiwała tytanowa kopułką. W odróżnieniu od zwykłych Altusów, które mają asymetrycznie montowane głośniki, ale kolumny nie tworzą par, tutaj zamontowano je tak, że tworzyły swoje lustrzane odbicia. Altusy przyćmiły zupełnie inną premierę, a mianowicie ostateczną prawdopodobnie wersję kosztujących 14 tys. zł modeli Omega, których proces tworzenia trwa już od dłuższego czasu. Jeśli tylko ruszy seryjna produkcja postaramy się pozyskać te kolumny do testu.

Akkus

Akkusy

Wejherowski producent zaprezentował znane już z zeszłego roku modele Fidelia F2 (20 tys. zł), ale tym razem w czarnym lakierze fortepianowym. Wizualnie większe wrażenie robiły jednak zupełnie nowe 2,5-drożne Monolith w pięknej naturalnej okleinie drewnianej za 5 tys. zł za parę. Posłuchałem ich przez chwilę i uznałem, że dysponują wybitną stereofonią, szczególnie jak na warunki wystawowe. Ciekawa była też barwa. Monolith to cała nowa seria kolumn tego producenta. Akkus o mały włos nie wystawił też jeszcze jednego swojego nowego dziecka, mianowicie flagowego modelu Redwine w wersji trójdrożnej z 28 cm wooferem od Accutona.

Equilibrium

Ether-CeramiqueZielonogórska firma Audiothlon wystawiła pod swoją marką Equlibrium zupełnie nowe dwudrożne kolumny Ether Ceramique (20 tys. zł). O ile do niedawna firma ta produkowała kolumny bazując na ofercie głośniowej Etona, o tyle teraz niemal cały katalog opiera się o głośnikach Accutona. Dwudrożne Ether miały woofer o średnicy zaledwie 6,25 cala, a bas swobodnie wypełniał pomieszczenie, przy okazji będąc twardym i zwartym. Było to przy okazji jedno z ciekawszych brzmień wystawy, barwne i neutralne, co jednomyślnie niemal powtarzali wychodzący stamtąd ludzie. Ether Ceramique otwiera serię kolumn „ceramicznych” Equilibrium. Wyżej są jeszcze dwa modele, w tym trójdrożna Eltheria Ceramique za 50 tys. zł. W tym samym pomieszczeniu można też było podziwiać nowe produkty prądowe pod marką Enerr, między innymi listwę Equipower, kondycjoner AC Point 0 oraz nową serię kabli Transcenda z wtykami z czystej miedzi.

Sounddeco

Spektakularnie zaprezentowało się Soundceco, pokazując swoje najnowsze flagowe kolumny Sigma 4 w dużej sali Belweder na parterze Sobieskiego. W zasadzie był to prototyp - wyglądający jak kolumny docelowo, ale jeszcze przed ostatecznym szlifem zwrotnicy.

Mimo iż (początkowo) Sigmy stały blisko ściany, bas był czysty, a stereofonia, w odróżnieniu od wielu innych prezentacji, prawdziwa. Kolumny robiły duże wrażenie dynamiką zakresu średnio-wysokotonowego. Co ciekawe, mimo zastosowaniu aż 4 wooferów w układzie symetrycznym na kanał, okazało się, że jest to konstrukcja dwudrożna. Kolumny wstępnie wyceniono na 33 tys. zł, ale z tego co wiem, niektórzy pytali czy to cena za sztukę.

Na 26 tys. zł została wyceniona mniejsza wersja z dwoma wooferami – Sigma 2.

Sounddeco1Sounddeco2

Pylon Audio

PylonAudio

Dużo skromniej wystawił się Pylon Audio, gdzie prezenterem był sam prezes Jujka. Pokazane zostały nowe zupełnie modele Sapphire 25 (2980 zł) na głośnikach Seasa i Visatona, będące mniejszą wersją Sapphire 31 – również nowych, choć tu nie pokazanych modeli. Obok stały niedrogie Pearl 25 za 1499 zł. Podczas wygłoszonej w czasie przerwy prelekcji, dowiedziałem się, że Pylon Audio zamierza, a właściwie rozpoczął już proces przygotowawczy zmierzający do rozpoczęcia produkcji własnych głośników.

Unitra

Odrodzenie tej marki wywołało u mnie mieszane uczucia. Wszak taka marka – jako stricte marka – nie istniała. Było to zjednoczenie przedsiębiorstw, w którego skład wchodziło aż 30 różnych zakładów. W pewnym sensie dzisiejsza oferta Unitry nawiązuje do tej wielofirmowości. Zaprezentowano kolumny o romantycznej nazwie ZWGS-R-301-CO, które zaprojektowała firma Pylon Audio, gramofon Fryderyk, stworzony przez firmę AD-Fonties, przedwzmacniacz Ignacy od Phonographu, a także wzmacniacz lampowy Edward, również zaprojektowany i wyprodukowany przez Phonograph. Dystrybutorem jest firma K-Konsult. Ceny, jak na markę kojarzoną z tanim sprzętem z PRL, są wysokie. Kolumny – 7900 zł, wzmacniacz – 9000 zł.

AbysSound

abyssound-systemabyssound-integra

Na tę firmę, zajmującą się wzmacniaczami high-end, zwróciłem uwagę już w zeszłym roku. W tym, prócz ogromnych końcówek mocy, które były już wcześniej w ofercie, zaprezentowano zupełnie nowy przedwzmacniacz ASP1000 za 17 900 zł. Bardziej jednak zainteresowała mnie wielka integra ASA5000, napędzająca bez wysiłku kolumny Infinity o impedancji spadającej do 1,2 Ω. Moc 2 x 180 W. Cena będzie uzależniona od dodanych opcji (np. phono za ok. 3-4 tys. czy DAC). Wersja podstawowa ma kosztować 15 tys. zł. Na stoliku leżały luzem części: potężny układ zasilania z końcówki mocy, ale też front od przedwzmacniacza. Gałki zamontowano na łożyskach tocznych. Wiele z użytych części firma produkuje samodzielnie. Płytki, które montuje wewnątrz, są złocone. Szacunek.

Lampizator

lampizatorLampizator-GM70

W hotelu Sobieski biletowane prezentacje należą do rzadkości, jednak zdecydowała się na to znana z produkcji przetworników c/a warszawska manufaktura Lampizator mająca wąskie grono swoich „forumowych” zwolenników. Zaprezentowała kompletny system za sumę ok. 150 tys. zł. Wysokoefektywne kolumny tubowe grały z 10-watowym wzmacniaczem lampowym. Źródłem plików był komputer. Z zapowiedzi prezentującego wynikało, że zagra to bardzo dynamicznie. Dla mnie perkusja była wyraźnie spowolniona, a znam ten instrument dość dobrze.

Elins Audio

elins-audio

Górnośląski producent wystawiał się na Audio Show po raz trzeci. W ofercie są trzy wzmacniacze, ale prezentowano jeden dzielony, składający się z przedwzmacniacza i dwóch monobloków. Sprzedawany wyłącznie jako całość – za 60 tys. zł. Drogo, jak na młodą firmę. W dodatku wzmacniacz nie wygląda jak za takie pieniądze. A co w środku? Zasilanie akumulatorowo-sieciowe, końcówki mocy w klasie D o mocy 500 W. bazujące na modułach IcePower. Jak twierdzi producent, bardzo niewiele firm wie, jak prawidłowo je zaaplikować.

Impuls Audio

Jedna z wielu młodych marek, próbujących wybić się na rynku. W pokoju można było zobaczyć trójdrożne kolumny Meridian za 14,5 tys, zł i kosztujące 8200, dwudrożne Cumulus.

Avatar Audio

W hotelu Golden Tulip po raz kolejny wystawiła się firma, która wcześniej była znana pod nazwą Graj-End, produkująca kolumny Graj Pudła i kable. Podczas poprzednich wystaw, moim zdaniem, prezentacje były nieudane. Tym razem, po raz pierwszy, kolumny tego producenta zagrały z prawidłowo odtworzoną przestrzenią. Nadal jednak słychać ich bardzo mocno zaznaczony charakter, wynikający ze stosowania „przedpotopowych” głośników. Nie było to brzmienie naturalne.

Pod nazwą Avatar oferowany jest kompletny system audio, wraz ze wzmacniaczami lampowymi firmy Audio Akustyka. Źródłem dźwięku był komputer i przetwornik Auralic Vega.

Zeta Zero

Najefektowniejszy wystrój sali z pewnością przyciągał uwagę. Szkoda, że dźwięk był tak dalece nienaturalnie wyostrzony. Mimo tego zgromadzonej publiczności się podobało. Mnie nie.

Mytek i Sveda Audio

Mytek to taki producent niby polski, niby amerykański. Do tej pory znany raczej z rynku pro, tym razem zaprezentował zaawansowany przetwornik Manhattan (miał swoją premierę w Monachium). Towarzyszyły mu kolumny Sveda Audio wraz z subwooferami. Brzmienie było tylko średnie, jednakże DAC Myteka wydaje się interesujący, choćby z powodu mnogości wejść, kompatybilności z formatem DSD256. Niebanalny jest też jego wygląd.

Mytek-Manhattan

Oceń ten artykuł
(3 głosów)