PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Ayon Audio

Paź 25, 2018

High-end tworzony z głową

Gerhard Hirt – to nazwisko doskonale kojarzy zdecydowana większość audiofilów. Mało kto zna jednak kulisy powstawania urządzeń tej marki. A te – jak się okazuje – są bardzo nietypowe. Jako jedyna redakcja z Polski, mieliśmy okazję odwiedzić siedzibę Ayona, jak również dwa inne miejsca bezpośrednio związane w powstawaniem urządzeń tej marki.

Sala odsłuchowa w fabryce Ayon

Nikt chyba nie zaprzeczy – włączając w to sceptyków i „przeciwników” – że Ayon Audio odniósł w ostatnich latach niekwestionowany sukces handlowy i wizerunkowy. Z pewnością jest to jeden z powodów, dla których spotyka się nieprawdziwe informacje na temat austriackiej firmy. W drugiej połowie lutego nadarzyła się okazja, by odwiedzić Gerharda Hirta w jego własnym „królestwie” i przy okazji poznać kulisy powstawania produktów Ayona i zestawów głośnikowych Lumen White. Zadanie nie należało jednak do łatwych. Gerhard jest wyjątkowo zajętym człowiekiem, jednak pod wpływem dystrybutora wygospodarował niemalże dwa dni, by poświęcić mi czas, pokazując co, gdzie i jak.

Początkowy plan Gerharda zakładał odwiedzenie aż czterech miejsc, jednak z uwagi na lokalnie niesprzyjające warunki pogodowe (w drugiej połowie lutego w Grazu i okolicach miały miejsce intensywne opady śniegu) musieliśmy zrezygnować z jednego punku „wycieczki” na południu Austrii. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Wiednia, w którym akurat wizytowałem za sprawą wcześniejszej podróży służbowej, a w którym to mieście dzień wcześniej udało mi się zwiedzić bardzo ciekawy Dom Mozarta. Wraz z dystrybutorem udaliśmy się na spotkanie z Gerhardem Hirtem, szefem Ayona, który poprowadził nas do pewnego, bardzo ciekawego miejsca w południowo zachodniej części stolicy Austrii, do którego – jak twierdzi – dziennikarze generalnie nie mają wstępu. Chodzi mianowicie o firmę StreamUnlimited, z którą nasz „przewodnik” od lat bardzo ściśle współpracuje w zakresie opracowywania sekcji cyfrowych, w szczególności zaś sieciowych oraz oprogramowania odtwarzaczy strumieniowych.

Po dwugodzinnej wizycie na terenie byłego campusu Philipsa, udajemy się w 180-kilometrową podróż na południe Austrii, do siedziby, firmy Living Sound Vetriebs GmbH będącej właścicielem marek Ayon Audio i Lumen White.

Gratkorn, Austria

Miejsce docelowe pierwszego dnia naszej podróży mieści się na przedmieściach – niemalże na granicy administracyjnej Grazu – rodzinnego miasta Arnolda Schwarzeneggera. To akurat zapamiętałem z lat swojej młodości, gdy fascynowała mnie postać najsłynniejszego na świecie (jak się później okazało) kulturysty, potem aktora, a następnie gubernatora Kalifornii. W ramach anegdoty, z ust Gerharda dowiaduję się, że dom, do którego jedziemy, będący własnością Gerharda i jego żony, o mały włos nie został wcześniej kupiony właśnie przez Schwarzeneggera, który kilkanaście lat temu szukał oazy spokoju dla swojej mamy. Ostatecznie się jednak z zamiaru wycofał, ponieważ… w tamtym miejscu (zbocze góry) nie można lądować helikopterem. Zanim dojeżdżamy na miejsce, dowiaduję się kilku ciekawych rzeczy o bohaterze naszego spotkania, człowieku niezwykle zapracowanym, ale też bardzo oddanym temu, co i jak robi. Hirt to prawdziwy pasjonat, typ człowieka, który gdy już coś tworzy, stara się robić to jak najlepiej, jak najskuteczniej. Sprawia wrażenie osoby, która cały czas się spieszy, który cały czas za czymś goni. Jest pogodny, otwarty do ludzi, bardzo rozmowny, ale też zdecydowany i bardzo ceniący swój czas, czego nie ukrywa. Szanuje pieniądze, już po godzinie odnoszę wrażenie, że potrafi je dobrze liczyć. Mówiąc wprost, jest oszczędny. Gdy wsiadamy do jego auta (dostawczy Volkswagen z mocnym silnikiem diesla) zwracam uwagę na zainstalowany moduł tuningowy. Zapytany o niego, Gerhard zdradza fragment swojej przeszłości zawodowej: okazuje się, że przez wiele lat pracował w niemieckiej fabryce Bayerische Motoren Werke (BMW), gdzie około 30 lat temu zajmował się opracowaniem natrysku metanolu na intercooler (fani motoryzacji zapewne wiedzą o czym mowa i jak to się ma do obecnie produkowanych modeli M GmbH). „Zarabiałem naprawdę dobre pieniądze, miałem stabilną sytuację finansową, ale chciałem robić coś na własną rękę, zaś audio mnie pasjonowało, więc postanowiłem zacząć produkować sprzęt high-end. Moja sytuacja finansowa uległa raptownej zmianie [tu Gerhard pokazuje wymowny gest ręką – przyp. FK], oj nie było łatwo. Ale jedno muszę przyznać: pracując w BMW nauczyłem się, co znaczy organizacja” – przyznaje. Jeszcze w trakcie tego popołudnia, wieczora, a także następnego dnia będę miał okazję dobrze zrozumieć, co dokładnie miał na myśli.

ayon salon odsluchowy

Widok ogólny pomieszczenia odsłuchowego, w którym Gerhard Hirt przeprowadza główną część testów.


Kluczową sprawą w każdym biznesie są, jak wiadomo, kontakty. W branży audio Hirt ma ich całe mnóstwo. Living Sound Vetriebs GmbH przez wiele lat była czołowym austriackim dystrybutorem sprzętu high-end. Przez jego ręce przewinęły się nieomal wszystkie kluczowe marki z tego segmentu. To zapewniło mu 
cenne i bliskie kontakty z wieloma ludźmi, z przeróżnych specjalizacji i dziedzin. Długo mógłby o tym wszystkim opowiadać. Przykłady poda niebawem, gdy już dojedziemy na miejsce. Jeszcze w trakcie podróży do Gratkorn wyjaśnia mi, dlaczego we Wiedniu jest znacznie gorszy rynek na sprzęt audio niż w Grazu – mimo, że miasto jest przecież znacznie większe i liczebniejsze. Kalka z naszego podwórka – tyle że chyba w jeszcze gorszym (jak wynika z jego relacji) wydaniu: licytowanie się na rabaty, szkalowanie marek, złe podejście do klientów. Szkoda o tym pisać. Ale też nie chce się wierzyć: na tak dojrzałym, zdawałoby się, rynku – takie rzeczy?

ayon s-35 wnętrze

Wnętrze S-35 skrywa upsampler PCM>DSD (StreamUnlimited) oraz unikatową sekcję analogową z niestosowanymi wcześniej miniaturowymi lampami.

Fabryka, jakich nie ma…

Droga do siedziby firmy wiedzie krótką stromą drogą pod górę, której podnóże zaczyna się przy autostradzie A9. W tym czasie zalega na owej drodze mnóstwo śniegu. Trzeba w tym miejscu dodać, że Graz ma specyficzny mikroklimat. W zimie cieplejsze i wilgotne powietrze napływające z południa zatrzymuje się na górach, a następnie ulega schłodzeniu, wskutek czego dochodzi do częstych opadów. 20 km stąd może nie być grama śniegu, a u nas zima – wyjaśnia nasz bohater. Akurat z podobną sytuacją mamy dzisiaj do czynienia. Z kolei w lecie potrafi być bardzo upalnie (wiele lat temu sam tego doświadczyłem). Ponieważ jest ślisko, jedno auto zostawiamy na dolnym parkingu, jedziemy pod górę busem Gerharda, który wprawdzie ma opony zimowe, ale napęd tylko na jedną oś i daje radę pokonać tylko 2/3 drogi. Trakcji jest zbyt mało, by kontynuować wspinaczkę. Gerhard woła o pomoc i za kilka minut zjawia się pracownik w czteronapędowej Kii, którą już bez żadnych sensacji dojeżdżamy do celu. Tym celem jest duży dom mieszkalny o powierzchni około 1000 m2, którego znaczna część została przeznaczona na prowadzenie…fabryki. Gerhard mieszka tu z żoną – tu mieszkają i tu pracują. A wraz z nimi zwykle czwórka pracowników. Osoby te zajmują się montażem droższych modeli wzmacniaczy (Scorpio na przykład, jest produkowany gdzie indziej) i odtwarzaczy oraz serwisem. Przyznaję, że pierwszy raz widzę coś podobnego: siedziba nie tak wcale małej firmy produkcyjnej znajdująca się w domu właściciela. Fakt, że dużym, ale jednak domu. Najbardziej zadziwia widok stojących w hallu, pomiędzy dużą kuchnią a pokojem odsłuchowym wielkich kolumn Lumen White oraz pustych drewnianych obudów (przy okazji mogę docenić kunszt ich wykonania), zaś kilka kroków obok przestrzeń z kilkunastoma, jeśli nie kilkudziesięcioma urządzeniami, z których część stoi na swoich kartonach, a część na stolikach. Te gotowe, świeżo wyprodukowane egzemplarze są poddawane procedurze wygrzewania – trwa ona minimum 24 godziny. Już w tym momencie widać, że praca nie opuszcza Gerharda nawet na chwilę. Nawet gdyby chciał, nie bardzo ma gdzie od niej uciec…

Ayon PSE Triode stereo power amp prototyp

PSE Triode Stereo Power Amp – to też, zdaje się, coś nowego. Próby z transformatorami wyjściowymi w toku.


Zaczynamy od pomieszczenia odsłuchowego, gdzie stoją trzy pary prototypowych modeli Lumen White, prototyp wzmacniacza, otwarty od góry, również prototypowy odtwarzacz strumieniowy S-35 (do chwili składu DTP niniejszego artykułu nie ma go w ofercie) i wiele innych modeli – z tego co rozpoznaję, już seryjnych. Pokój Gerharda ma fajnie zrobioną akustykę, nie jest jednak w tym względzie ekstremalny. To pomieszczenie o cechach sporego (mniej więcej 45-metrowego) salonu z zaadaptowanym sufitem i częściowo także ścianami bocznymi. Niemal od razu, bez zbędnej zwłoki, Gerhard puszcza muzykę. To będzie próbka możliwości nowego streamera S-35. Potem tłumaczy, dlaczego jest, to znaczy będzie, wyjątkowy. Ja pozwolę sobie odwrócić kolejność zdarzeń. S-35 wykorzystuje zaprojektowany przez Stream Unlimited konwerter PCM-DSD (podobne opracowanie znamy już z S-10, tu jednak jest to inny układ) oraz specjalnie skonstruowany aktywny filtr dolnoprzepustowy (zamiast DAC-a, którego tutaj w ogóle nie ma) i miniaturowe lampy o bardzo szerokim paśmie. Gerhard przyznaje, że zaprojektowanie upsamplera było wielkim bólem głowy dla byłych inżynierów Phliipsa (to oni założyli Stream Unlimited). Najpierw słuchamy odtwarzacza S-10 Signature (recenzowanego na naszych łamach), po nim zaczyna grać S-35. Różnica jest nader czytelna. Rewelacja! Znacznie większa namacalność brzmienia, większa, swobodniejsza scena, bardziej rozdzielczy bas. Po prostu nie ma porównania. Na oczywiste w tej sytuacji pytanie, kiedy S-35 pojawi się w sprzedaży, Gerhard nie potrafi dokładnie odpowiedzieć. Coś jeszcze dopracowuje… Monachium raczej wykluczone. Na stoliku ze sprzętem widać kolejny prototyp lampowca z transformatorami podłączonymi poza obudową, nieskończone są też nowe zestawy głośnikowe Lumen White – z tyłu widać „pająki” zwrotnicy. Gerhard jest typem poszukiwacza, chyba trochę takim niespokojnym duchem, który pragnąłby wszystko dopiąć na ostani guzik. Tu, w pokoju testowym widać, nad iloma rzeczami pracuje, ile ma projektów w zanadrzu. Odsłuchów nie robi sam, partycypują w tym także inni, ale on z pewnością ma decydujący głos.

ayon lumen white

Odsłuch zestawów głośnikowych Lumen White. Obok kolumn prototyp odtwarzacza strumieniowego S-35, którego moglismy posłuchac w bezposrednim starciu ze znanym modelem S-10 w wersji Signature. Róznica była, oj była...

 

Wracając jeszcze do przyszłych projektów: w części produkcyjnej, na stole stoją dwie sztuki Conquistadora – potężnego monobloku, o którym wiedzą już dystrybutorzy, ale podobno nikt go jeszcze na żywo nie widział. Jestem pierwszy. Gerhard zdradza, że ma powstawać tylko 5 kompletów rocznie, ale nie chce na jego temat nic więcej powiedzieć – to tajemnica. Rozumiem i szanuję.

ayon conquistador

Conquistador – tłumaczenie chyba zbyteczne – to na razie prototyp, ale już bardzo zaawansowany. Byliśmy ponoć pierwsi, którzy go widzieliśmy. Szczegóły konstrukcyjne są na razie tajemnicą.

Produkcja rozproszona (po Europie)

W części produkcyjno-serwisowej, do której wchodzi się tylnym wejściem domu, znajdują się cztery stanowiska montażowo-serwisowe. W czasie gdy tam jesteśmy, pracują cztery osoby. Zbudowanie jednego średniej wielkości wzmacniacza zajmuje jeden dzień (jednej osobie). Siłą rzeczy, tej wielkości zakład produkcyjny nie sprostałby zapotrzebowaniu klientów. Rozwiązaniem jest silne rozproszenie produkcji: zlecanie jej na zewnątrz. I nie mam tu na myśli podwykonawców elementów, bo to oczywiste i to robi każdy. Chodzi o montaż całych urządzeń. Gerhard przytacza wymowny przykład. Poznał dwóch Bułgarów, byłych pracowników dużego serwisu elektronicznego w Bułgarii, który został zamknięty. Jednym z nich jest Alexander, którego miałem okazję zobaczyć na miejscu w firmie, drugi musiał wyjechać z Austrii ze względów rodzinnych i tam organizuje produkcję (właściwie to już to częściowo zrobił). Zarobki w Bułgarii są bardzo niskie, za montaż wzmacniacza (chodzi w tym przypadku o model Scorpio) wykwalifikowani ludzie dostają od Ayona nieco wyższe wynagrodzenie niż w swoim kraju, zatem nie mogą narzekać. Gerhard wspomina, że olbrzymim problemem w Bułgarii są kradzieże i rabunki. Przeniesienie części produkcji do jakiejś hali nie wchodzi w grę ze względu na wiążące się z tym bardzo duże ryzyko. Drugi z Bułgarów ma ponoć dom pod ochroną, więc problem jest zminimalizowany. Podczas kolacji dowiaduję się o istnieniu wielu różnych miejsc, w których powstają urządzenia Ayona lub komponenty, na przykład obudowy do kolumn Lumen White (te są budowane gdzieś w Austrii, w jakiejś bardzo zaawansowanym zakładzie). Transformatory do wzmacniaczy wytwarza także austriacka firma – ELIN Motoren. Nie ma ona absolutnie nic wspólnego z rynkiem audio – zajmuje się produkcją elektrycznych generatorów przemysłowych. Dlaczego w ogóle robią coś dla Ayona? Ponieważ Gerhard zna jednego z właścicieli (lub wysoko postawioną osobę) z czasów szkoły. Ot, taka koleżeńska pomoc. Tego typu bardzo korzystnych „układów” Hirt ma co nie miara. Wspomina, rzecz jasna, tylko o wybranych – i pewnie o tych, o których może lub wypada mu mówić. Doskonale wie nawet takie szczegóły, w jakim kraju zamówić dobre kartony. Te, których używa, pochodzą z Węgier. Są trzykrotnie tańsze niż rodzima produkcja, a wcale nie gorsze. Pokazuje mi: zobacz – to jest najtwardszy dostępny karton. Faktycznie, gruby. Wierzę na słowo. W domu-firmie jest wielka piwnica i olbrzymie składy komponentów: lamp, transformatorów. Spora część wygląda na archiwum, rzeczy już niewykorzystywane w produkcji. Czuję coraz większy respekt do Gerharda. Jak on nad tym wszystkim jest w stanie zapanować? Najwyraźniej nasz bohater daje sobie z tym radę. Osobiście nigdy wcześniej nie spotkałem się z taką organizacją produkcji. Ale czemu nie ułatwić sobie życia i przenieść wszystkiego w jedno-dwa, no może trzy miejsca? Odpowiedź jest prosta: koszty. Gerhard doskonale wie, że trzeba je trzymać pod żelazną kontrolą. Rozmawiamy nieco dłużej na ten temat, doskonale wiem, co ma na myśli, w końcu ja też borykam się z tym problemem. Największym wrogiem każdej działalności, szczególnie takiej, w której sprzedaż jest związana z sezonowością i koniunkturą, są koszty stałe. Gerhard właściwie nie ma kosztów stałych jako takich. Wyznaje, że nie spłaca ani jednego kredytu – suma jego rat wynosi zero. Obydwa domy (jest jeszcze drugi, położony niedaleko, pełniący funkcję magazynu) zostały sfinansowane z własnych środków, dotyczy to także aut. Ile firm dzisiaj tak działa? Nie ukrywam, że tym podejściem szef Ayona zdobył moje uznanie. Należy też podkreślić – co widać w pokoju odsłuchowym, a jeszcze bardziej po ofercie – że Hirt w ogóle nie spoczywa na laurach. Jest bardzo dumny ze słynnej okładki magazynu The Absolute Sound zatytułowanej „Bugatti of Audio”. Ale nie odcina kuponów. Oczywiście kocha lampy i bez nich nie wyobraża sobie żadnego urządzenia. Cały czas jednak poszukuje, kombinuje, działa. Takie podejście gwarantuje mu długą i dobrą przyszłość na rynku audio. Jeśli jego zabraknie w high-endzie, to znaczy, że zrezygnował, albo high-endu już nie ma.

ayon testowanie cd

Testowanie gotowego odtwarzacza strumieniowego z wykorzystaniem cyfrowego oscyloskopu (niewidocznego na zdjęciu).

 

Galeria

 

PRODUKCJA LAMP

Jest jeszcze coś, co świadczy o niewątpliwym talencie Gerharda do biznesu: wyczucie chwili, odpowiedniego momentu oraz wykorzystanie nadarzających się możliwości. W Pradze, a więc nie tak znowu daleko od jego siedziby (ok. 460 km krótszą trasą) była swego czasu fabryka lamp elektronowych należąca do Tesli. Naturalnie, wiele lat temu zakład ten został zamknięty. Ale ludzie pozostali, żyją i…nadal pracują. Oczywiście dla Gerharda wraz z jego wspólnikiem, z którym postanowili w stosownym momencie zainwestować (przypuszczalnie niezbyt dużą kwotę), przejmując wszystkie maszyny (większość z nich pamięta lata 50) i dając kilku osobom zatrudnienie. A są to osoby, które o produkcji lamp wiedzą wszystko. W Europie dzisiaj już właściwie nikt nie wytwarza lamp, nie na znaczącą skalę. Ayon nie tylko jest (w dużej mierze) samowystarczalny, co pozwala mu być bardziej konkurencyjnym, ale też ma pewną przewagę, bo pewne typy lamp robi wyłącznie dla siebie (jak choćby AA62B czy AA82B). Część produkcji jest „brandowana” jako Emission Labs, co przynosi dodatkowe zyski.


To jest właśnie trzeci punkt mojej wycieczki. Na miejsce dojeżdżamy dość późno, około godziny 15.00, mniej więcej na godzinę przez weekendem. W trzypiętrowym budynku o nazwie Aeral Elektra, w pokoju 404 podpisanym jako „Vaccum Technologies” mieści się kilkupokojowy zakład produkcyjny, będący swego rodzaju skansenem niegdyś zapomnianej, a dziś tak potrzebnej technologii. Stare maszyny produkcji czechosłowackiej oraz kilka polskich (Horyzont) służących do sterylnego przechowywania nieskończonych lamp w warunkach częściowej próżni robią wrażenie i łezka się w oku kręci. Sami zresztą zerknijcie…

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją