Łączność bezprzewodowa to niemal podstawa współczesnej cywilizacji, ale do świata audio wkracza nieśmiało. Gdy jednak zajmuje się nią tak uznana firma, jak Dynaudio, należy oczekiwać dźwięku wysokiej klasy.
Dystrybutor: Eter Audio, www.dynaudio.pl Cena: 11 990 zł za parę Dostępne wykończenia: czarne piano (gloss i mat), białe piano (gloss i mat) |
Tekst: Marek Dyba | Zdjęcia: Dynaudio |
|
|
Krok w stronę przyszłości
Audiofile odnoszą się wyjątkowo nieufnie do kwestii bezprzewodowego przesyłania ich drogocennej muzyki. O ile jeszcze bezprzewodowe przesyłanie samych danych potrafimy zaakceptować (vide: choćby świetne produkty Devialeta), to dalej muszą już jednak wędrować koniecznie po kablach. Takie podejście wynika po części z nieufności względem nowych rozwiązań, a także z przywiązania do audiofilskich kabli. Ja z plątaniny kabli chętnie bym zrezygnował i dlatego bardzo przychylnym okiem patrzę i na działania wspomnianego Devialeta, i Avantgarde Acoustic (z ich nowym modelem Zero), i na Dynaudio. Ta pierwsza marka zbudowała swoją pozycję na bezprzewodowym graniu muzyki – urządzeniem wysokiej klasy typu all-in-one (co zminimalizowało konieczność używania kabli właściwie do samych sieciówek i głośnikowych). Natomiast dwie kolejne – to znaczący, doświadczeni gracze na rynku (przede wszystkim kolumn) i skoro wchodzą oni w bezprzewodowy przesył sygnału muzycznego, to muszą być pewni, że da się to zrobić dobrze.
System odsłuchowy:
- Pomieszczenie: 24 m2, z częściową adaptacją akustyczną – ustroje Rogoz Audio
- Źródła cyfrowe: Oppo BDP 83SE z lampową modyfikacją Modwrighta i osobnym, lampowym zasilaniem; dedykowany, pasywny PC z WIN8 64 bity, Jriver 18 i JPlay 5.1 + konwerter USB Berkeley Audio Alpha USB, Teddy DAC, Hegel HD11.
Budowa
Na pierwszy rzut oka Xeo przypominają podłogowe modele z nowej serii Excite. To stosunkowo niewielkie dwuipółdrożne zestawy wykonane tradycyjną dla Dynaudio techniką głośnikową: mają miękką, pokrywaną w specjalnym procesie materiałem tłumiącym 27-mm kopułkę oraz dwa charakterystyczne 145-mm woofery z membranami wykonanymi w całości (wraz z nakładkami przeciwpyłowymi) z polimeru MSP (Magnesium Silicate Polymer). Przetworniki mają oczywiście solidne, odlewane aluminiowe kosze, spore układy magnetyczne i duże, wentylowane cewki.
Gdy patrzymy na kolumny od frontu, widzimy, że główna zewnętrzna różnica w stosunku do Excite polega na braku dodatkowych stóp poprawiających stabilność kolumny i wychodzących poza jej obrys. Gdy kolumny są włączone, świeci się czerwona (gdy nie dostają one sygnału) lub niebieska (gdy grają) dioda. Obudowę z MDF-u wykończono w sposób perfekcyjny, typowy dla Dynaudio. Użyto błyszczącego lub satynowego lakieru piano – białego lub czarnego. Kolumny wyposażono w mocowane na kołki maskownice oraz regulowane kolce.
Prawdziwą różnicę w stosunku do innych kolumn tej marki widać na tylnej ściance. Jest tu co prawda tradycyjny, spory wylot rury bas-refleksu, ale na płytce poniżej, zamiast gniazd głośnikowych, widać gniazdo prądowe z włącznikiem oraz dwa przełączniki hebelkowe pozwalające na wybranie jednej z trzech stref pracy (jeden transmiter może obsłużyć do 3 par kolumn w instalacji mulitroom) oraz funkcję danej kolumny, która może pracować jako pojedyncza – prawa lub lewa. Pod tą płytką, zamiast zwrotnicy, umieszczono układ wzmocnienia pracujący w klasie D oraz dekoder sygnału cyfrowego. Do kompletu dostajemy niewielkie pudełeczko: transmiter obsługiwany wyłącznie z pilota, wyposażony w 4 wejścia – dwa cyfrowe (USB i optyczne) oraz dwa analogowe (liniowe RCA oraz małego jacka). Sygnał analogowy jest konwertowany do postaci cyfrowej (cyfrowego oczywiście konwertować nie trzeba) i wysyłany bezprzewodowo do kolumn drogą radiową, w paśmie 2,4 GHz. Nie ma konieczności konfigurowania czegokolwiek czy instalowania oprogramowania, tudzież sterowników na komputerze. Podłączamy transmiter do prądu, do wejścia/wejść źródło/źródła, kolumny podłączamy także do prądu – i zestaw jest gotowy do grania. Transmiter akceptuje sygnał o rozdzielczości do 24 bitów oraz próbkowaniu do 48 kHz i wysyła go, jak twierdzi producent, bez kompresji w jakości PCM 16/48. Nadawany sygnał jest w stanie dotrzeć do kolumn umieszczonych w odległości do 50 m w pomieszczeniu i do 100 m w otwartej przestrzeni. W mocno „zaśmieconym” środowisku (mieszkam w centrum Warszawy) nie było żadnych problemów z zakłóceniami sygnału.
Brzmienie
Przyznaję, że przetestowałem właściwie tylko dwie opcje, które zapewne będą najczęściej wykorzystywane – podłączenie jako źródła komputera po USB oraz odtwarzacza CD kablem RCA. Ograniczenie zestawu Dynaudio do maksymalnej rozdzielczości sygnału 16/48 jest właściwie jedyną rzeczą, do której można się „przyczepić". Powody takiego wyboru producenta są zapewne dwojakie. Po pierwsze, taka rozdzielczość jest natywna nawet dla Windowsów, dzięki czemu mamy urządzenie plug & play i to zapewne było głównym założeniem Dynaudio. Podejrzewam też, że chodziło również o zapewnienie bezproblemowej bezprzewodowej transmisji danych. Po odsłuchu mogę potwierdzić, iż nie zauważyłem nawet najmniejszych problemów.
A jak ten układ wypada od strony dźwiękowej? Brzmieniowo jest dobrze, że tak powiem – „dynaudiowato". Jest przede wszystkim kolorowa, nasycona, gładka średnica i to wokół niej wszystko się kręci. W wyższych modelach, tych z Esotarem, ten genialny tweeter robi z góry pasma dzieło sztuki, ale w tych tańszych zwykle średnica jest najważniejszą (ale bynajmniej nie wypchniętą do przodu) częścią pasma, a resztą ją uzupełnia. Góra, a i owszem, jest otwarta, jest tu wiele detali nie ma ostrości czy ziarnistości, ale do wyrafinowania, niezwykłej gładkości i skrzącej się dźwięczności modeli z Esotarem jednak trochę brakuje (powinienem dodać: zresztą, jak większości kolumn w ogóle). Pamiętajmy jednak, że nie słuchamy systemu z kolumnami za 11 tys. złotych, lecz całego systemu w tej cenie – a to kolosalna różnica.
Pięknie wypadają instrumenty akustyczne i wokale – ciepło, naturalnie, płynnie i namacalnie, a wszystko jest ładnie poukładane w ramach sporej sceny. Niewiele kolumn, a już zwłaszcza z tego pułapu cenowego, tak przekonująco zagra np. dęciaki, choć i instrumenty strunowe wypadają bardzo dobrze. Dół pasma także jest taki, jakiego po kolumnach tej marki się spodziewałem – mimo niewielkich gabarytów tego modelu, jest mocny, schodzi całkiem nisko, chwilami daje się nawet odczuć, a nie tylko usłyszeć. Tyle, że mimo iż Xeo5 miały wokół siebie sporo miejsca, było słychać, że to bas z bas-refleksu z tym "umpf..." ciągnącym się nieco za co niższymi dźwiękami. Jeśli gramy kawałek, w którym mamy punktowy, zwarty bas, tego efektu właściwie nie ma, ale jeśli już samo nagranie zawiera bas nie najwyższej jakości, to – w moim przekonaniu – psuło to całościowy efekt. W niezbyt drogich kolumnach jakieś kompromisy są konieczne – zwykle podbija się średni czy nawet wyższy bas, który maskuje niedoskonałości tego, co poniżej. Tu postarano się o niskie, mocne zejście, ale jest ono, jak na mój gust, nieco poluzowane. Niewykluczone, że to zabieg celowy – dla wielu osób (niekoniecznie audiofilów) ważniejsza jest potęga basu niż jego konturowość.
Galeria
-
Dynaudio Xeo5 Dynaudio Xeo5
-
Tylna ścianka Tylna ścianka
-
Pilot Pilot
-
Ocena i dane Ocena i dane
-
Dynaudio Xeo5 Dynaudio Xeo5
https://www.avtest.pl/audio-video-show/audio-video-show-2018/item/13-dynaudio-xeo-5?showall=1#sigProGalleria7e2e1866f5
Naszym zdaniem
Xeo5 to idealne rozwiązanie dla kogoś, kto oczekuje dobrej jakości dźwięku i odpowiedniej prezencji sprzętu audio przy niewielkich gabarytach i maksymalnej prostocie użytkowania. Ograniczenie kabli do sieciówek (zwykłych, bo nawet nie da się tu wpiąć audiofilskich!), umieszczenie wzmacniaczy i dekodera sygnału cyfrowego w kolumnach oraz całej reszty w malutkim pudełku, które pełni funkcję przedwzmacniacza i poniekąd kabli głośnikowych, upraszcza do maksimum temat odtwarzania audio. Dorzućmy do tego możliwość podpięcia aż 4 źródeł, w tym dwóch cyfrowych (z komputerem po USB na czele), bezproblemowe działanie, możliwość postawienia nawet i trzech par kolumn w różnych pomieszczeniach i mamy nowoczesny system, który zadowoli wiele osób. Wśród nich będą także audiofile, którzy nie są gotowi wydawać dziesiątek/setek tysięcy na system, bo jakość brzmienia jest naprawdę niezła również z ich punktu widzenia. A „normalni” ludzie, którzy przekonają się do tego rozwiązania od strony funkcjonalnej, poznają i docenią przy okazji dobry dźwięk.