PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

PIONEER U-05 - Przetwornik c/a

Gru 02, 2015

Index

Przetwornik i wzmacniacz słuchawkowy w jednym – aż do teraz Pioneer nie miał jednak takiego produktu w ofercie. Do tematu podszedł ambicjonalnie, tworząc za niewygórowaną kwotę zbalansowany DAC z trzema wyjściami słuchawkowymi.

Dystrybutor: DSV, www.pioneer.pl 
Cena: 3499 zł 
Dostępne wykończenia: czarne, srebrne

Tekst: Filip Kulpa (FK), Dawid Grzyb (DG) | Zdjęcia: AV

audioklan

 

 


Przetwornik c/a i wzmacniacz słuchawkowy

TEST

Pioneer-U-05-aaa

W ostatnich latach Pioneer wyraźnie się ożywił, jeśli chodzi o działkę stereo. Najpierw wprowadził wzmacniacze i odtwarzacze serii 30, 50 i 70 (wśród nich na szczególną uwagę zasługuje wzmacniacz A-30, który dźwiękowo nie ma sobie równych w przedziale do 1200 zł), następnie odtwarzacze strumieniowe N-30 i N-50 (ten z funkcją DAC-a). Na ostatnich targach IFA, obok recenzowanego miesiąc temu, znakomitego odtwarzacza N-70A pojawił się – całkiem nieoczekiwanie – ten oto produkt: wzmacniacz słuchawkowy z funkcją przetwornika c/a. Jak często bywa w przypadku tego typu produktów, nie bardzo wiadomo, czym U-05 jest w pierwszej kolejności: przetwornikiem c/a czy jednak wzmacniaczem słuchawkowym. Spróbujemy na to pytanie odpowiedzieć w niniejszej recenzji.


Budowa

O tym, że tokijski producent wytwarza świetnie urządzenia (stereo), wiemy nie od dziś. Zresztą, nie tylko Pioneer. Dotyczy to również Yamahy, Denona czy Sony (serii ES). W przypadku U-05 jakość wykonania, w zestawieniu z ceną, budzi szczery podziw. Niewielka obudowa (szerokość 296 mm) jest niemal w całości aluminiowa. Wyjątek stanowi jedynie gruba, prawdopodobnie stalowa, blacha na spodzie chassis, wpływająca na spory ciężar urządzenia – waży ponad 6 kilogramów.

Górną pokrywę i boczki starannie wypolerowano, front jest szczotkowany grubiej, co jest typowe. O tym, że U-05 nie jest kolejnym zwyczajnym dakiem, świadczą trzy ustawione w rzędzie wyjścia XLR. Pierwsze jest stereofoniczne, kolejne dwa – monofoniczne (lewe i prawe). Przyszły użytkownik U-05 i słuchawek z możliwością symetrycznego napędu wybierze ten zestaw wyjść XLR, który odpowiada wykorzystywanemu okablowaniu nauszników. Z technicznego punktu widzenia obydwa połączenia są równie dobre. Alternatywą przeznaczoną dla użytkowników słuchawek, których nie można sterować symetrycznie, jest tradycyjna „dziura” na ćwierćcalowego jacka (6,35 mm). Łącznie do U-05 można podpiąć aż trzy słuchawki. Niestety, nie da się z nich korzystać równocześnie. Możliwość tę wyklucza przełącznik wyjść znajdujący się po lewej stronie czołówki, pod selektorem wejść. Aktywny w danej chwili może być tylko jeden zestaw wyjść słuchawkowych (XLR stereo, XLR L/R lub 6,3 mm), ewentualnie wyjścia liniowe. Te są dwa: RCA i XLR – obydwa regulowane. Do tego celu służy duże obrotowe pokrętło zawiadujące tradycyjnym potencjometrem wysokiej jakości – czarnym Alpsem 100K. Można go jednak odłączyć z toru liniowego, zmieniając ustawienie przełącznika na tylnej ściance z „Variable” na „Fix”. W tym ustawieniu U-05 działa jak wzmacniacz słuchawkowy z nieregulowanym poziomem wyjść liniowych. To podwójnie dobre rozwiązanie: z jednej strony skraca ścieżkę sygnałową, a z drugiej eliminuje problem zdublowanej regulacji głośności, jeśli korzystamy ze wzmacniacza zintegrowanego. Użytkownikom końcówek mocy lub wzmacniaczy zintegrowanych z bajpasem sekcji preampu dedykowano inne, bardzo sprytne rozwiązanie. Poniżej głównego regulatora głośności znajduje się drugie, znacznie mniejsze pokrętło Fine Adjust. Jest ono aktywne tylko wtedy, gdy korzystamy ze słuchawek, a służy ono do dopasowania poziomu głośności w taki sposób, by po przełączeniu się na głośniki nie następowała nagła, niekomfortowa zmiana natężenia dźwięku. Inaczej mówiąc, pokrętło umożliwia zarówno zwiększenie, jak i zmniejszenie poziomu wyjściowego dla słuchawek, bez wpływu na głośność uzyskiwaną z głośników. Podobnemu celowi służy przełącznik wzmocnienia dla słuchawek (phones gain). Reasumując: U-05 gwarantuje pełną elastyczność w dopasowywaniu wyjść słuchawkowych i liniowych do danego wzmacniacza, kolumn i słuchawek. Koncepcyjnie zbliżony produkt, jakim jest Oppo HE-1, nie może się pochwalić równie prostym i oczywistym dla użytkownika rozwiązaniem omawianego zagadnienia.

Pioneer-U-05-wnetrze1

Walory użytkowe Pioneera podkreśla pilot zdalnego sterowania –  jest wyjątkowo poręczny, ładny i ergonomiczny. Miło popatrzeć, jak urządzenie z pozoru tak niszowe (w kontekście całej oferty producenta) ma indywidualny nadajnik zaprojektowany z myślą wyłącznie o tym modelu. Sterownik umożliwia zdalne włączanie i wyłączanie urządzenia, regulację poziomu, wyciszenie wyjść, wybór wejścia oraz opcji wpływających na brzmienie: układu interpolującego Hi-Bit 32, synchronicznego upsamplera (ustawienie Low zwiększa częstotliwość próbkowania sygnałów do 176,4 lub 192 kHz – chyba że są to sygnały o tych właśnie częstotliwościach – wówczas mamy upsampling do 352,8/384 kHz; ustawienie High upsampluje sygnały PCM 44,1–192 kHz do częstotliwości 352,8/384 kHz) oraz Digi Filter (wybór algorytmów filtracji cyfrowej: Short, Sharp, Slow). Upsampling i układ Hi-Bit (łącznie 4 kombinacje ustawień) można błyskawicznie odłączyć wybierając opcję Direct. Pilot umożliwia także przyciemnienie wyświetlacza, włącznie z jego całkowitym wygaszeniem. Jest jeszcze jedno ustawienie: Lock Range. To 4-stopniowa regulacja szerokości pętli fazowej (PLL) – układu w odbiorniku wejściowym, służącym do ekstrakcji sygnału audio i sygnałów zegara ze strumienia S/PDIF. Zwężenie pasma pętli powoduje słyszalną poprawę klarowności, precyzji i namacalności  brzmienia (im precyzyjniejsza pętla, tym mniejszy jitter), jednak z drugiej strony rodzi ryzyko „wypadnięcia” poza częstotliwość sygnału źródłowego, jeśli ten ma wyraźną odchyłkę częstotliwości taktowania od wzorca. Konsekwencją tego stanu rzeczy będą zakłócenia lub chwilowe zaniki fonii.

U-05 ma sześć wejść cyfrowych. Optyczne i współosiowe są zdublowane. Pewnym zaskoczeniem jest obecność gniazd AES/EBU, które wraz z analogowymi XLR-ami tworzą obraz produktu naprawdę zaawansowanego, dedykowanego wymagającym audiofilom.

By dostać się do wnętrza, trzeba się nieźle nagłowić. Przyznam, że po 40 minutach rozwiązywania łamigłówki byłem bliski kapitulacji. Wprawdzie nie jest to żadne zmartwienie dla przyszłego użytkownika, jednak fakt nadmiernej komplikacji obudowy (konieczne odkręcenie chyba z 30 wkrętów oraz rozpięcie kilku taśm łączących przedni panel z resztą obudowy) jest niezrozumiały. Lewą stronę, oddzieloną od reszty stalową grodzią, zajmuje liniowy zasilacz ze sporym transformatorem zamkniętym w prostokątnej obudowie. Towarzyszy mu znacznie mniejszy transformator do obsługi stanu czuwania. Nie jest to jednak cały układ zasilania, ponieważ pozostałe jego elementy w postaci mostka prostującego, scalonych stabilizatorów (2 szt. JRC 7809A) i kondensatorów filtrujących (wśród nich dwa główne po 4700 µF/35V) znajdziemy jeszcze na płycie głównej zajmującej pozostałe 2/3 wnętrza.

Sekcja cyfrowa, rozmieszczona na trzech płytkach SMD, zdradza liczne podobieństwa do testowanego miesiąc temu odtwarzacza N-70A. Znajdziemy tu ten sam procesor DSP D808K013, te same dwa przetworniki c/a ES9016S (po jednym na kanał). Tor sygnałowy do wyjść liniowych jest zbalansowany – stąd uzasadniona obecność wyjść XLR. Ze względu na odwrócone  – do góry nogami – płytki obsługujące wejścia, nie udało się dojrzeć zastosowanych tam układów. Przypuszczalnie i tu panuje pełna analogia do N-70A. Wejście USB audio z pewnością jest obsługiwane przez układ C Media CM6632A i wymaga instalacji sterowników. Dotyczy to także komputerów Mac. Według instrukcji, możliwe jest odtwarzanie sygnałów DSD 5,6 MHz. Niestety, w połączeniu z komputerami Mac z systemem operacyjnym Yosemite okazało się to niemożliwe. Nie dało się także odtwarzać plików DSD za pośrednictwem Auralica Ariesa – mimo że właściwe sterowniki były wgrane fabrycznie.

W torze analogowym pracują układy scalone (JRC N5532D), a także tranzystory. Nie dostrzegłem natomiast wzmacniaczy operacyjnych OPA2134UA zastosowanych w N-70A.

Układ wzmacniacza słuchawkowego zbudowano na oddzielnej płytce. Jest zbalansowany, zbudowany z elementów dyskretnych. Właściwe wzmocnienie zapewniają cztery pary tranzystorów bipolarnych Toshiby: 2SA1241/2SC3076.

Reasumując: stopień złożoności i wyrafinowania układu w pełni odpowiada oczekiwaniom stawianym słuchawkowemu DAC-owi USB za 3500 zł, a nawet wyraźnie je przewyższa.


Brzmienie

Podczas testu korzystałem z transportu strumieniowego Auralic Aries. Posiłkowałem się także Linnem Sneaky'm DS w roli źródła sygnału S/PDIF pracującego w systemie numer 2 (Atoll+JBL). Źródłem odniesienia był recenzowany miesiąc temu odtwarzacz Pioneer N-70A, który wykorzystałem w roli przetwornika USB (sprawuje się w niej znacznie lepiej niż jako kompletny odtwarzacz strumieniowy). Podobieństwa konstrukcyjne pozwalały przypuszczać, że obydwa urządzenia zabrzmią w tej konfiguracji bardzo podobnie. Tak się jednak nie stało. Mówiąc wprost i bez ogródek: N-70A był znacznie lepszy. Górował nad U-05 kilkoma cechami brzmienia, z których najważniejszą była większa soczystość barw, namacalność źródeł, obecność muzyków w pomieszczeniu. DAC Pioneera nie powodował już tego wrażenia – był bardziej powściągliwy emocjonalnie, bardziej wycofany i szary. Powyższy efekt wynika z innej reprodukcji wyższych rejestrów. Podczas gdy N-70A jest na górze świetlisty, klarowny, dobrze napowietrzony, to U-05 gra jakby ktoś ścisnął go za szyję, nie pozwalając swobodnie oddychać. Soprany są bardziej matowe, słabiej różnicowane. Mały DAC Pioneera w ogóle słabiej różnicował nagrania niż jego większy brat. Nie ukrywam, że byłem tym mocno zaskoczony. Bez względu na to, jakiej kombinacji układu Hi-Bit i upsamplingu bym nie użył, N-70A zawsze zdecydowanie górował w bezpośrednim porównaniu. Z jednej strony nie powinno to dziwić (wszak N-70 A jest o 2000 zł droższy), a z drugiej – obecność na pokładzie modułu do odczytu sieciowego DLNA wyraźnie wpłynęła jednak na podniesienie ceny tego odtwarzacza. Będąc samym przetwornikiem, N-70A z pewnością mógłby kosztować nie więcej niż 3000–3500 zł, czyli być w cenie U-05.

Mimo podniesionych zastrzeżeń, gdy przez dłuższy czas słuchałem testowanego przetwornika w systemie referencyjnym, w zastępstwie Meitnera MA-1, nie wiedziałem za bardzo, do czego się przyczepić, mając na uwadze niewygórowaną cenę. Problem, a raczej szczęście Pioneera, polega na tym, że ten DAC prezentuje całkiem wyrównany poziom we wszystkich dyscyplinach brzmienia. Jest dynamiczny, szybki, nie brak mu szczegółów, scena jest całkiem dobrze wybudowana wszerz i ma dokładną lokalizację. Bas ma niezłe kopnięcie, jest czytelny do samego dołu, efekt rozmycia najniższych tonów należy ocenić jako umiarkowany. W zakresie basu U-05 tylko nieznacznie ustępuje N-70A. Dosłownie o włos.
Jak w przypadku każdego niezbyt drogiego urządzenia, brzmienie jest jednak do pewnego stopnia przewidywalne i ujednolicone. Pioneer nieszczególnie wciąga w muzyczną akcję przy słuchaniu muzyki klasycznej, w szczególności zaś muzyki dawnej. Tu okazuje się, że wyższym rejestrom brak blasku i ekspresji. Brzmienie jest trochę stonowane, saturacja barw wydaje się jakby zredukowana. Lepiej Pioneer radzi sobie z materiałem jazzowym (także akustycznym) oraz szeroko rozumianą rozrywką. Tu punktuje wartkość, niezły timing, ogólna czystość gry i dobra przejrzystość poszczególnych planów.

Pionee-U-05-gniazda

Porównanie z tańszym, zasilanym bateryjnie przetwornikiem iDSD Micro czy strumieniowym Marantzem NA6005 potwierdziło mimo wszystko sporą klasę Pioneera. Nad obydwoma tymi źródłami U-05 górował pod względem przejrzystości i precyzji, nie ocierając się jednak o kliniczność. To spory atut tego przetwornika. Brzmienie można określić jako nieco bezbarwne, zanadto neutralne, jednak z drugiej strony nie ma w tym dźwięku elementów budzących dyskomfort. Dźwięk nie jest suchy czy twardy. Jeśli już, to – jak wspomniałem – nie rzuca na kolana jego barwność.

Obecność analogowej regulacji głośności, działającej także w odniesieniu do wyjść liniowych, każe myśleć o rezygnacji z taniego przedwzmacniacza do niedrogiej końcówki mocy. W rzeczy samej, wbudowany Alps wprowadza jedynie nieznaczącą degradację jakości dźwięku. Szczególnie ciekawa okazuje się opcja pominięcia sekcji przedwzmacniacza w integrze – coraz częściej stosowana przez producentów wzmacniaczy. By sprawdzić skuteczność takiego zabiegu, użyłem redakcyjnego Atolla IN100SE. Porównanie brzmienia uzyskiwanego z wejścia CD przy wyłączonej regulacji wyjścia (Fix) w Pioneerze oraz przy regulacji włączonej i aktywnym wejściu bypass w Atollu nie dało żadnych złudzeń: ta opcja wykorzystania U-05 jest zdecydowanie lepsza! Sama regulacja poziomu nie poprawia kondycji brzmieniowej przetwornika, ale dzięki temu, że można ominąć słabe ogniwo wzmacniacza zintegrowanego (preamp), otrzymujemy bardzo pożądany efekt. W omawianym przypadku wzrosło poczucie obecności muzyków w pomieszczeniu. Poprawa przejrzystości była całkowicie naturalna i nie wiązała się z rozjaśnieniem dźwięku. (FK)


U-05 na wyjściu single-ended jest całkiem niezły. Można rzec, że to ugrzeczniona wersja mojego punktu odniesienia, czyli pary Xonar Essence III oraz wzmacniacza Questyle CMA800R. Brzmienie jest więc neutralne praktycznie w całym słyszalnym spektrum, z wyjątkiem lekko podbitych wyższych rejestrów dołu pasma. To niejako przydaje odsłuchowi tempa, przynajmniej tak się to na początku odbiera. Ale im dłużej porównywałem obydwa systemy, tym jaśniejsze stawało się, że referencyjny zestaw (kilka razy droższy!) zapewnia lepszą dynamikę i rytmikę. Co nie oznacza, że U-05 jest powolny. Nic z tych rzeczy – to bezsprzecznie żwawo grający sprzęt. Nieco wolniejszy, z lekko zaokrąglonym basem, ale dynamiczny.

Jakość średnicy i góry jest jak najbardziej w porządku. Transparentne i wyjątkowo detaliczne Sennheisery HD 800 dobitnie pokazują, że Pioneerowi nic nie ucieka, nawet najdrobniejszy detal jest podany odpowiednio wyraźnie. U-05 ma nieco cieplejszą, bardziej okrągłą barwę w porównaniu ze sprzętem referencyjnym. Ale tylko odrobinę. Bardziej się skłaniam ku stwierdzeniu, że pokaże prawdę o słuchawkach, aniżeli osłodzi przekaz. To też całkiem przestrzenny wzmacniacz, dobrze różnicujący poszczególne plany. Choć podaje środek sceny nieco bliżej, odrobinę też ją zwęża. Ale te różnice są subtelne, niewprawionej osobie trudno będzie je usłyszeć.

Pod względem gładkości i organiczności przekazu system odniesienia okazał się sporo lepszy. To właśnie te aspekty znacząco różnicują obydwa urządzenia. Nie rozdzielczość czy równowaga tonalna, a specyficzna gładkość, która sprawia, że przekaz jest po prostu bardziej przyjemny. Nie oznacza to, że U-05 rzeczonej gładkości nie ma. Nie jest to z pewnością produkt grający konturowo i bez życia. Potrafi zabrzmieć jedwabiście – z należytymi nagraniami. Mimo wszystko odrobinę brakuje mu nasycenia. Pioneer nie jest też aż tak rozdzielczy. Owszem, przekazuje z transparentnymi słuchawkami masę informacji, ale CMA800R pokazuje ich jeszcze więcej, w bardziej wyrafinowany sposób.  

Reasumując, wyjście słuchawkowe w U-05 nie zostało dodane tylko po to, aby przydać urządzeniu funkcjonalności. Potraktowano je poważnie i to się słyszy. Integra Pioneera to produkt, który ze słuchawkami się po prostu lubi. A przecież na jeszcze lepsze efekty możemy liczyć z wyjść zbalansowanych. (DG)


Galeria


Naszym zdaniem

Debiut Pioneera w przetwornikach c/a należy uznać za zdecydowanie udany. U-05 jest szczególnie interesującą propozycją dla użytkowników wzmacniaczy zintegrowanych wyposażonych w opcję odłączenia preampu, poszukujących dobrego napędu dla poważnych słuchawek – także tych, które umożliwiają symetryczne sterowanie. Biorąc pod uwagę wszystkie zalety Pioneera – jego jakość wykonania i wygląd – trudno pozostać obojętnym. To naprawdę bardzo konkurencyjna oferta.

Pioneer-U-05-zzz

System odsłuchowy:

Źródła sygnału: Auralic Aries (USB), Linn Sneaky DS (S/PDIF)
Przetworniki referencyjne: iFi Audio iDSD Micro, Pioneer N-70A (jako USB DAC), Marantz NA6005
Słuchawki: AKG K701, B&W P7 
Wzmacniacze: Audionet AMPI V2 + Conrad-Johnson ET2 (system 1), Atoll IN100SE (system 2) 
Kolumny: Zoller Temptation 2000 (system 1), JBL Studio 280 (system 2)

 

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją