PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

PIONEER U-05 - Przetwornik c/a

Gru 02, 2015

Index

Budowa

O tym, że tokijski producent wytwarza świetnie urządzenia (stereo), wiemy nie od dziś. Zresztą, nie tylko Pioneer. Dotyczy to również Yamahy, Denona czy Sony (serii ES). W przypadku U-05 jakość wykonania, w zestawieniu z ceną, budzi szczery podziw. Niewielka obudowa (szerokość 296 mm) jest niemal w całości aluminiowa. Wyjątek stanowi jedynie gruba, prawdopodobnie stalowa, blacha na spodzie chassis, wpływająca na spory ciężar urządzenia – waży ponad 6 kilogramów.

Górną pokrywę i boczki starannie wypolerowano, front jest szczotkowany grubiej, co jest typowe. O tym, że U-05 nie jest kolejnym zwyczajnym dakiem, świadczą trzy ustawione w rzędzie wyjścia XLR. Pierwsze jest stereofoniczne, kolejne dwa – monofoniczne (lewe i prawe). Przyszły użytkownik U-05 i słuchawek z możliwością symetrycznego napędu wybierze ten zestaw wyjść XLR, który odpowiada wykorzystywanemu okablowaniu nauszników. Z technicznego punktu widzenia obydwa połączenia są równie dobre. Alternatywą przeznaczoną dla użytkowników słuchawek, których nie można sterować symetrycznie, jest tradycyjna „dziura” na ćwierćcalowego jacka (6,35 mm). Łącznie do U-05 można podpiąć aż trzy słuchawki. Niestety, nie da się z nich korzystać równocześnie. Możliwość tę wyklucza przełącznik wyjść znajdujący się po lewej stronie czołówki, pod selektorem wejść. Aktywny w danej chwili może być tylko jeden zestaw wyjść słuchawkowych (XLR stereo, XLR L/R lub 6,3 mm), ewentualnie wyjścia liniowe. Te są dwa: RCA i XLR – obydwa regulowane. Do tego celu służy duże obrotowe pokrętło zawiadujące tradycyjnym potencjometrem wysokiej jakości – czarnym Alpsem 100K. Można go jednak odłączyć z toru liniowego, zmieniając ustawienie przełącznika na tylnej ściance z „Variable” na „Fix”. W tym ustawieniu U-05 działa jak wzmacniacz słuchawkowy z nieregulowanym poziomem wyjść liniowych. To podwójnie dobre rozwiązanie: z jednej strony skraca ścieżkę sygnałową, a z drugiej eliminuje problem zdublowanej regulacji głośności, jeśli korzystamy ze wzmacniacza zintegrowanego. Użytkownikom końcówek mocy lub wzmacniaczy zintegrowanych z bajpasem sekcji preampu dedykowano inne, bardzo sprytne rozwiązanie. Poniżej głównego regulatora głośności znajduje się drugie, znacznie mniejsze pokrętło Fine Adjust. Jest ono aktywne tylko wtedy, gdy korzystamy ze słuchawek, a służy ono do dopasowania poziomu głośności w taki sposób, by po przełączeniu się na głośniki nie następowała nagła, niekomfortowa zmiana natężenia dźwięku. Inaczej mówiąc, pokrętło umożliwia zarówno zwiększenie, jak i zmniejszenie poziomu wyjściowego dla słuchawek, bez wpływu na głośność uzyskiwaną z głośników. Podobnemu celowi służy przełącznik wzmocnienia dla słuchawek (phones gain). Reasumując: U-05 gwarantuje pełną elastyczność w dopasowywaniu wyjść słuchawkowych i liniowych do danego wzmacniacza, kolumn i słuchawek. Koncepcyjnie zbliżony produkt, jakim jest Oppo HE-1, nie może się pochwalić równie prostym i oczywistym dla użytkownika rozwiązaniem omawianego zagadnienia.

Pioneer-U-05-wnetrze1

Walory użytkowe Pioneera podkreśla pilot zdalnego sterowania –  jest wyjątkowo poręczny, ładny i ergonomiczny. Miło popatrzeć, jak urządzenie z pozoru tak niszowe (w kontekście całej oferty producenta) ma indywidualny nadajnik zaprojektowany z myślą wyłącznie o tym modelu. Sterownik umożliwia zdalne włączanie i wyłączanie urządzenia, regulację poziomu, wyciszenie wyjść, wybór wejścia oraz opcji wpływających na brzmienie: układu interpolującego Hi-Bit 32, synchronicznego upsamplera (ustawienie Low zwiększa częstotliwość próbkowania sygnałów do 176,4 lub 192 kHz – chyba że są to sygnały o tych właśnie częstotliwościach – wówczas mamy upsampling do 352,8/384 kHz; ustawienie High upsampluje sygnały PCM 44,1–192 kHz do częstotliwości 352,8/384 kHz) oraz Digi Filter (wybór algorytmów filtracji cyfrowej: Short, Sharp, Slow). Upsampling i układ Hi-Bit (łącznie 4 kombinacje ustawień) można błyskawicznie odłączyć wybierając opcję Direct. Pilot umożliwia także przyciemnienie wyświetlacza, włącznie z jego całkowitym wygaszeniem. Jest jeszcze jedno ustawienie: Lock Range. To 4-stopniowa regulacja szerokości pętli fazowej (PLL) – układu w odbiorniku wejściowym, służącym do ekstrakcji sygnału audio i sygnałów zegara ze strumienia S/PDIF. Zwężenie pasma pętli powoduje słyszalną poprawę klarowności, precyzji i namacalności  brzmienia (im precyzyjniejsza pętla, tym mniejszy jitter), jednak z drugiej strony rodzi ryzyko „wypadnięcia” poza częstotliwość sygnału źródłowego, jeśli ten ma wyraźną odchyłkę częstotliwości taktowania od wzorca. Konsekwencją tego stanu rzeczy będą zakłócenia lub chwilowe zaniki fonii.

U-05 ma sześć wejść cyfrowych. Optyczne i współosiowe są zdublowane. Pewnym zaskoczeniem jest obecność gniazd AES/EBU, które wraz z analogowymi XLR-ami tworzą obraz produktu naprawdę zaawansowanego, dedykowanego wymagającym audiofilom.

By dostać się do wnętrza, trzeba się nieźle nagłowić. Przyznam, że po 40 minutach rozwiązywania łamigłówki byłem bliski kapitulacji. Wprawdzie nie jest to żadne zmartwienie dla przyszłego użytkownika, jednak fakt nadmiernej komplikacji obudowy (konieczne odkręcenie chyba z 30 wkrętów oraz rozpięcie kilku taśm łączących przedni panel z resztą obudowy) jest niezrozumiały. Lewą stronę, oddzieloną od reszty stalową grodzią, zajmuje liniowy zasilacz ze sporym transformatorem zamkniętym w prostokątnej obudowie. Towarzyszy mu znacznie mniejszy transformator do obsługi stanu czuwania. Nie jest to jednak cały układ zasilania, ponieważ pozostałe jego elementy w postaci mostka prostującego, scalonych stabilizatorów (2 szt. JRC 7809A) i kondensatorów filtrujących (wśród nich dwa główne po 4700 µF/35V) znajdziemy jeszcze na płycie głównej zajmującej pozostałe 2/3 wnętrza.

Sekcja cyfrowa, rozmieszczona na trzech płytkach SMD, zdradza liczne podobieństwa do testowanego miesiąc temu odtwarzacza N-70A. Znajdziemy tu ten sam procesor DSP D808K013, te same dwa przetworniki c/a ES9016S (po jednym na kanał). Tor sygnałowy do wyjść liniowych jest zbalansowany – stąd uzasadniona obecność wyjść XLR. Ze względu na odwrócone  – do góry nogami – płytki obsługujące wejścia, nie udało się dojrzeć zastosowanych tam układów. Przypuszczalnie i tu panuje pełna analogia do N-70A. Wejście USB audio z pewnością jest obsługiwane przez układ C Media CM6632A i wymaga instalacji sterowników. Dotyczy to także komputerów Mac. Według instrukcji, możliwe jest odtwarzanie sygnałów DSD 5,6 MHz. Niestety, w połączeniu z komputerami Mac z systemem operacyjnym Yosemite okazało się to niemożliwe. Nie dało się także odtwarzać plików DSD za pośrednictwem Auralica Ariesa – mimo że właściwe sterowniki były wgrane fabrycznie.

W torze analogowym pracują układy scalone (JRC N5532D), a także tranzystory. Nie dostrzegłem natomiast wzmacniaczy operacyjnych OPA2134UA zastosowanych w N-70A.

Układ wzmacniacza słuchawkowego zbudowano na oddzielnej płytce. Jest zbalansowany, zbudowany z elementów dyskretnych. Właściwe wzmocnienie zapewniają cztery pary tranzystorów bipolarnych Toshiby: 2SA1241/2SC3076.

Reasumując: stopień złożoności i wyrafinowania układu w pełni odpowiada oczekiwaniom stawianym słuchawkowemu DAC-owi USB za 3500 zł, a nawet wyraźnie je przewyższa.


Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją