PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Zestaw Yamaha MCR-N560 / B&W 686 S2

Lut 01, 2016

Index

W dobie smartfonów, tandetnych głośników komputerowych i niewiele lepszych bezprzewodowych, cała nadzieja w minizestawach stereo, które – wpasowując się w coraz bardziej lifestylowe wnętrza – oferują naprawdę dobre brzmienie. Takie jak ten.

Dystrybutor: Audio Klan, www.audioklan.com.pl 
Cena: 3099 zł

Tekst i Zdjęcia: Filip Kulpa

audioklan

 

 


Zestaw Yamaha MCR-N560 / B&W 686 S2

TEST

Yamaha BW-686S2-aaa

Importerzy oferujący własne zestawienia sprzętu różnych marek mają zwykle jeden nadrzędny cel: sprzedać więcej. By go osiągnąć, stosują różne przynęty na klientów. Z pozoru może się wydawać, że połączenie audiofilskich monitorów B&W (fakt, że najtańszych w ofercie tego producenta, ale – bądź co bądź – marki premium) z jednoczęściowym PianoCraftem o nominalnej wartości tysiąca kilkuset złotych to próba wyciągnięcia ręki w stronę mniej majętnych audiofanów. Ale czy oby na pewno? W końcu nie od dziś wiadomo, że piętą achillesową minisystemów są właśnie głośniki.


PianoCraft MCR-N560

Ten sieciowy miniamplituner z odtwarzaczem CD zadebiutował jesienią 2013 roku podczas targów IFA. Trochę daje się do odczuć pod względem funkcjonalnym. Urządzenie nie ma karty Wi-Fi. Brakuje również łączności Bluetooth. Wsparcie dla bezstratnych formatów plików audio też jest niepełne – obsługiwane są tylko pliki FLAC i WAV. Gdy sterujemy Yamahą z poziomu bardzo poręcznego pilota, początkowo nie wiadomo o co chodzi, bo utwory w plikach AIFF (na przykład) się wyświetlają, ale nie można ich włączyć. Udana aplikacja Network Controller (na Androida i iOS) jest pomocna, bo nazwy plików w nieobsługiwanych formatach są szare, zamiast białe. Od razu wiadomo, że nie zagrają. Plusów jest na szczęście o wiele więcej niż minusów i, co więcej, z punktu widzenia melomana te pierwsze są ważniejsze.

Yamaha-CR-N560-gniazda

Trzeba pochwalić to, jak sprawnie i szybko działa moduł strumieniowania UPnP. Reakcja na komendy wydawane pilotem jest niemal bezzwłoczna, przewijanie długiej listy tytułów nie prowadzi do irytacji. Również aplikacja działa szybko i bez zacięć. Dzisiejsze strumieniowce często nie osiągają tego poziomu szybkości – mam na myśli chociażby system Pioneera X-HM82, ale też dużo droższe urządzenia stacjonarne. Cieszy również wsparcie dla nagrań hi-res PCM 24/192. Brakuje DSD, ale nie jest to przecież rzecz krytyczna w sprzęcie tej klasy. Największym jednak zaskoczeniem na plus – który wcale nie wynika z opisu producenta – jest to, że PianoCraft zapewnia odczyt gapless. Podkreślam znaczenie tej cechy z uporem maniaka, bo to naprawdę ważne. Nie wyobrażam sobie słuchania dziesiątek albumów studyjnych i koncertowych zrealizowanych bez przerw – z „czkawkami” pomiędzy utworami.

Yamaha-CR-N560-pilot1

MCR-N560 to także cyfrowy tuner DAB+, co stanowi kolejną, ważną zaletę tego urządzenia. Cyfrowa radiofonia naziemna jest obecnie dostępna w 16 polskich miastach, a jakość dźwięku, jaką oferuje, wyraźnie przewyższa UKF. Jest też lepsza od strumieni z radiostacji internetowych ze względu na doskonalszy kodek AAC+, a niekiedy także wyższy bitrate. Przykładowo: Program III Polskiego Radia nadaje strumień o przepływności 128 kb/s, co daje już naprawdę przyjemną jakość dźwięku. Warto zaznaczyć, że DAB+ nie jest standardem u konkurencji (nie ma go np. chwalony przez nas Pioneer X-HM82), a zestawy takie jak Denon D-M40 w wersji z odbiornikiem cyfrowym są o około 300 zł droższe od zwykłych.

Jak przystało na nowoczesną jednostkę, MCR-N560 ma wejścia cyfrowe: optyczne I koncentryczne. Z powodzeniem podłączymy telewizor lub dekoder TV oraz odtwarzacz lub konsolę. Bezprzewodowo, poza protokołem DLNA, możemy korzystać z funkcjonalności Airplay oraz z serwisu abonamentowego Spotify. Odtwarzanie plików możliwe jest także z pamięci USB.


Głośniki

Nigdzie nie widziałem, żeby MCR-N560 był sprzedawany bez dedykowanych głośników NS-BP182. Chcąc nabyć to urządzenie, trzeba pogodzić się z tym, że w komplecie otrzymamy ładne skądinąd monitorki Yamahy, a rachunek będzie opiewał na kwotę około 1900 zł. Dystrybutor Yamahy najwyraźniej wykorzystał tę lukę, proponując połączenie PianoCrafta z najmniejszymi monitorami B&W z serii 600. Same one są droższe od całego firmowego zestawu (kosztują 2098 zł), ale w przygotowanym pakiecie dopłata do bazowej konfiguracji jest dużo łagodniejsza dla portfela – wynosi 1200 zł. Z jednej strony to dużo, bo jakby nie patrzeć, cena zestawu wzrasta o blisko dwie trzecie, z drugiej jednak – nie ma szans na to, by odsprzedać firmowe głośniki za 900 zł – bo tyle trzeba by za nie wziąć, by osiągnąć cenę zakupu testowanej kombinacji (3099 zł), kupując oddzielnie głośniki i oddzielnie zestaw. Oczywiście, można nabyć PianoCrafta w całości, głośniki schować do kartonów i dokupić jakieś monitory za 1200 zł, by poprawić brzmienie systemu, ale czy tym sposobem osiągniemy ten sam efekt co z B&W? Szczerze wątpię, a dlaczego – wyjaśnię za chwilę.

BW-686S2 tyl

686 S2 to małe kolumny podstawkowe, czy raczej półkowe, jak tym razem woli je określać producent. Uchwyty do montażu ściennego dość jednoznacznie sugerują przeznaczenie tych monitorów: nierzadko są wybierane jako głośniki tylne (surround) do instalacji kina domowego. To także świetny kandydat do zestawów typu PianoCraft – nie tylko ze względu na gabaryty, świetne wykonanie (biały lakier o chropowatej strukturze wygląda całkiem „premium”), lecz także z uwagi na 6-omową impedancję (producent określa ją jako 8-omową, podając jednak minimum 5,2 Ω), przy której MCR-N560 rozwija maksymalną moc 32 W na kanał. Efektywność jest umiarkowana – 85 dB, ale i tak o 2 dB więcej niż w przypadku głośników dedykowanych – a to oznacza wyraźnie większe, możliwe do uzyskania, natężenie dźwięku, co odsłuchy zresztą potwierdziły.

686 S2 oferuje większość sztandarowych rozwiązań Bowers & Wilkins z serii 600: bardzo dobrą aluminiową kopułkę z tubą wytłumiającą Nautilus, 130-mm głośnik nisko-średniotonowy z membraną kewlarową, ulokowany z przodu port BR o zredukowanym szumie turbulencyjnym (Flowport), który umożliwia bezproblemową pracę kolumienek dosuniętych (lub zawieszonych) na ścianie. Jakość wykonania tych monitorów jest znakomita, a one same tak ładne (szczególnie w modnej bieli), że nie chce się od nich oczu odrywać. Patrząc przez pryzmat wydanej kwoty, trzeba przyznać, że głośniki są tu czymś wyjątkowym. Żaden producent kompletnych zestawów nie oferuje w tym przedziale cenowym porównywalnego systemu pod względem rozwiązań technicznych i jakości wykonania.


Brzmienie

Nie oczekiwałem ekscytujących, wyrafinowanych barw, wybitnej przestrzenności czy dynamiki rodem z dużych systemów, ale podstawowe wymagania PianoCraft i B&W spełniają z dużą nawiązką. Ogólny charakter dźwięku można określić jako lekko ożywiony w górze, z nieznacznym cofnięciem średnicy, lecz dobrze zbalansowany i gładki. Naturalny, z dobrą projekcją detali. Koloryt barw miał oczywiście słyszalne uproszczenia, jednak znakomita większość repertuaru brzmiała całkiem poprawnie, bez wad. Tym, co odróżnia testowany zestaw od odsłuchiwanych w przeszłości minisystemów, jest poszerzony zakres dynamiki i znakomity – w relacji do gabarytów i ceny systemu – bas. Był znacznie potężniejszy, a przede wszystkim głębszy, a do tego naprawdę nieźle kontrolowany, zwarty, nierozlewający się. W skali absolutnej potęga i rozciągnięcie są wprawdzie nadal ograniczone, ale czystość i brak ewidentnych podbarwień to naprawdę duże atuty. Co więcej, B&W z Yamahą potrafi zagrać z niezłym pazurem i werwą. Mniejszy poziom zniekształceń, możliwość swobodnego nagłośnienia ponad 30-metrowego pomieszczenia – to też niebagatelne kwestie. Porównując to brzmienie z tym, które pochodzi z tańszych systemów z firmowymi głośnikami (np. Pioneer X-HM82, Denon D-M40), trzeba stwierdzić, że to znaczący przeskok jakościowy przy mimo wszystko umiarkowanej, bo około 50-procentowej zwyżce ceny.

Także stereofonia była o wiele lepsza, niż mogłem oczekiwać. Przy ustawieniu głośników w odległości 80 cm od tylnej ściany uzyskałem całkiem obszerną, wyraźnie szerszą, niż baza stereo, scenę muzyczną. Nienaganna była lokalizacja, a glębia całkiem wyraźna.

Ileż to przyjemności można czerpać ze słuchania dobrego jazzu na tym prostym systemie. Album pianisty Yarona Hermana „Follow The White Rabbit” przesłuchałem niemal od początku do końca – głośno! Była energia, tempo, niuanse, ekspresja, a do tego ładna, duża scena. Wszystko, co potrzeba. Okazuje się więc, że prostymi środkami można osiągnąć dźwięk, który cieszy i niczym nie denerwuje.


Galeria


Naszym zdaniem

yamaha-mcr-n560-bw686-s2-zzzŚwietny niedrogi zestaw na początek, który, zamiast prowokować do pytań: „co by tu zmienić”, pozwala cieszyć się odtwarzaną muzyką – tak po cichu, jak i całkiem głośno. To idealna propozycja dla tych, którzy nie mogąc przeznaczyć na system hi-fi więcej środków, tudzież miejsca, chcą słuchać muzyki tak, jak została nagrana, bez wyraźnych podkolorowań, bez kompresji dynamiki i obciętego basu. 

 

Oceń ten artykuł
(7 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją