PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

CHORD Hugo TT - Przetwornik c/a

Lut 11, 2016

Index

Hugo, przenośny DAC i wzmacniacz słuchawkowy w jednym, brytyjskiej firmy Chord, odniósł ogromny sukces na rynku – ponad 10 tysięcy sztuk sprzedanych w półtora roku mówi samo za siebie. Dla tych, którzy preferują urządzenia stacjonarne, firma przygotowała jeszcze lepszą wersję tego urządzenia – TT.

Dystrybutor: Voice, www.voice.com.pl
Cena: 17 590 zł
Dostępne wykończenia: czarne, srebrne

Tekst: Marek Dyba, Filip Kulpa | Zdjęcia: AV

audioklan

 

 


Chord Hugo TT - przetwornik c/a i wzmacniacz słuchawkowy

TEST

chord hugo tt


Być może część z Państwa miała okazję zobaczyć, w jak nietypowy sposób Chord reklamował nie tak dawno pierwszego Hugo. Chyba nikt wcześniej nie wpadł na pomysł, by pokazać filmik, w którym po danym urządzeniu jeździ 13-tonowy czołg (pewnie dlatego, że większość urządzeń nie przetrwałaby takiej operacji). O zaletach brzmieniowych nie mówiło to oczywiście nic, ale było to czymś zupełnie nowym, innym, a po drugie, pokazywało, że to pancernie zbudowane urządzenie, a w związku z tym można je zabrać ze sobą wszędzie, bez ryzyka uszkodzenia. Nowy TT zbudowany jest równie solidnie, choć w założeniu ma to być już urządzenie stacjonarne (Chord używa określenia: biurkowe), wyposażone w komplet wejść i wyjść. W instrukcji obsługi Chord przedstawia Hugo TT jako wzmacniacz słuchawkowy i DAC, zaś na stronie internetowej priorytet daje jednak funkcji przetwornika. I tak chyba należy ten produkt postrzegać. 

 


Budowa

Hugo TT ma znacznie większą, ale równie pancerną obudowę co jego młodszy brat. Wykonano ją z frezowanych, grubych aluminiowych elementów, dzięki czemu urządzenie jest niemal niezniszczalne. Pojęcie sztywności obudowy nie ma tutaj zastosowania – w porównaniu z klasycznymi urządzeniami o szerokości 43 cm, wykonanymi z blach stalowych czy aluminiowych, wydaje się ona nieskończona.

Wygląd, jak przystało na produkt Chorda, jest oryginalny. Na froncie umieszczono główny włącznik, aż trzy wyjścia słuchawkowe (dwa półcalowe i jeden ćwierćcalowy jack) oraz dwa niewielkie przyciski – selektor wejść, oraz drugi do obsługi funkcji Crossfeed. Na górnej krawędzi, skierowany pod kątem w górę, znajduje się niewielki, alfanumeryczny wyświetlacz, pokazujący wybrane wejście oraz poziom wspomnianej funkcji Crossfeed (jeden z trzech do wyboru przez użytkownika). Pośrodku górnego panelu umieszczono „okienko” z lupką, pod którym znajdują się kolorowe diody – to one sygnalizują (kolorami) m.in. częstotliwość próbkowania odtwarzanego sygnału, stan naładowania baterii czy wybrany poziom funkcji Crossfeed. Bliżej tylnej krawędzi umieszczono jedno z najbardziej oryginalnych pokręteł regulacji głośności, jakie widziałem, także podświetlane diodami – coś w rodzaju obrotowej kulki, na której ustawioną siłę głosu można odczytać jedynie po kolorze podświetlenia. Z tyłu znajdziemy 4 wejścia cyfrowe: optyczny Toslink (24/192), BNC (32/384, DSD w formacie DoP), oraz dwa wejścia USB typu B – oba izolowane galwanicznie (co wg Chorda jest jedną z najistotniejszych różnic w porównaniu z mniejszym bratem). Pierwsze wejście, oznaczone jako SD (USB 1.0), nie wymaga instalowania sterowników i obsługuje sygnał PCM do rozdzielczości 16 bitów i 48 kHz, przeznaczone jest głównie do współpracy z urządzeniami przenośnymi (np. iPadem, smartfonami). Drugie – HD (USB 2.0) – jest asynchroniczne i do prawidłowej pracy z urządzeniami na systemie Windows wymaga firmowego sterownika (dla iOS sterowniki nie są wymagane) i przyjmuje sygnał PCM do 32 bitów i 384 kHz, jak również DSD 64/128 (DoP). Sygnał można wysyłać także poprzez Bluetooth (aptX). W praktyce nikomu nie powinno więc zabraknąć funkcjonalności – tym bardziej, że wyjścia analogowe (RCA i XLR) są regulowane.

chord-hugo-tt-wnetrze

Zgrabny, płaski, bardzo dobrze wykonany pilot zdalnego sterowania obsługuje wszystkie istotne funkcje urządzenia. Niestety, okazuje się mało wygodny w użytkowaniu – klawisze schowano w niewielkich i dość głębokich otworach, co sprawia, że ich wciśnięcie jest utrudnione, szczególnie przez osoby o grubych palcach. Co gorsza, pilotem trzeba dość precyzyjnie celować w urządzenie, by zadziałał.

TT ma zaawansowaną cyfrową regulację głośności, realizowaną przez programowalny układ logiczny FPGA. Można nią sterować z poziomu urządzenia – gałką umieszczoną na górnym panelu (nie wiedzieć czemu, jej ruch w prawo powoduje ściszenie, a w lewo – zwiększenie głośności) bądź za pomocą pilota. O wybranym w danym momencie poziomie głośności informuje kolor podświetlenia gałki zmieniający się od ciemnego czerwonego (dla minimalnego poziomu wyjściowego) po niebiesko-zielony, gdy osiągamy maksimum. Należy dodać, że regulacja działa symultanicznie w odniesieniu do wyjść liniowych i słuchawkowych. Nie ma możliwości, by to zmienić, o czym powinni pamiętać użytkownicy nauszników, którzy korzystają z końcówek mocy.

Wciskając przy starcie urządzenia przycisk Crossfeed, zerujemy regulację głośności ustawiając ją na poziomie takim, jakby jej nie było (2,8 V). Regulacja jest jednak cały czas aktywna – poziom wyjściowy można w dalszym ciągu regulować. Napięcie wyjściowe na wyjściach słuchawkowych jest wtedy na tyle duże, że z wielkim prawdopodobieństwem zniszczy niemal każde słuchawki. Stosowne ostrzeżenie znajduje się zresztą w instrukcji.

 


Pulse Array DAC

Clou konstrukcji obu modeli Hugo stanowią dwa elementy. Pierwszy to Pulse Array DAC autorstwa Roberta Wattsa, czyli autorskie opracowanie przetwornika c/a, który pojawił się na rynku bodaj w 1996 roku pod postacią pamiętnego procesora DPA SX512 (Watts był założycielem DPA, później pełnił funkcję głównego konstruktora), a chwilę później również dwóch jego tańszych wersji – SX256 i SX128. Już wtedy Rob Watts pracował na programowalnych układach FPGA. Pulse Array DAC w swym założeniu miał wyeliminować ograniczenia 1-bitowych układów kształtowania szumu.

TT wykorzystuje tę samą sekcję cyfrową co testowany już na naszych łamach mniejszy brat. Niemniej warto szczegółowo opisać tę konstrukcję. Hugo (TT) nie korzysta z żadnej komercyjnie dostępnej kości przetwornika c/a, pomijając układ PCM2706 obsługujący wejście USB SD. Funkcję DAC-a realizuje procesor FPGA Xilinx Spartan-6 (XC6SLX9) wykonany w technologii 45 nm, współpracujący z 4-elementowym modulatorem Pulse Array (widocznym pod postacią 4 miniaturowych elementów SMD). Obsługą wejść cyfrowych, modułu Bluetooth (umieszczono go w plastikowym półkolu, gdzie schowano antenę), taktowaniem sygnału zarządza drugi mniejszy układ FPGA zamontowany od spodniej strony płyty głównej. Zawiera on także bardzo precyzyjną pętlę fazowej (DPLL) o częstotliwości 0,1 Hz (bardzo skuteczna redukcja jittera), jak również realizuje filtrację cyfrową WTA – kolejny ważny patent Roba Wattsa. WTA to algorytm filtracji FIR (Finite Impulse Reponse), który – operując 2048 współczynnikami (ang. taps) – osiąga znacznie niższy poziom szumu modulacyjnego niż konwencjonalne opracowania. Watts twierdzi, że dla idealnego odwzorowania 16-bitowej sinusoidy (uzyskania jej idealnie gładkiego kształtu na wyjściu DAC-a) potrzebny jest filtr FIR o liczbie N równej 1 miliona. Na razie jest to nierealne technicznie (kosztowo), więc konieczny jest kompromis. Watts podkreśla, że w porównaniu z filtrami nadpróbkujących 8-krotnie (8FS), WTA w wersji 16FS daje olbrzymie korzyści. Szum modulacyjny spadł do poziomu poniżej -140 dB. Najnowszy przetwornik DAVE pokazany w Monachium idzie znacznie dalej. Dzięki zastosowaniu 4 procesorów Spartan-6 z serii LX75, liczbę tapów zwiększono do 164000 (im większa jest ich liczba, tym większą moc obliczeniową musi mieć procesor), zaś nadpróbkowanie jest 256-krotne!

chord-hugo-tt-pulse-array

Wracając do Hugo, funkcję crossfeed realizują dwa rdzenie DSP przy 16-krotnym nadpróbkowaniu sygnału oraz filtr IIR.
Układy wyjściowe DAC-a zintegrowane z filtrami analogowymi bazują na elementach dyskretnych, pracują w klasie A i charakteryzują się bardzo małą impedancją wyjściową – zaledwie 0,075 Ω i zapewniają aż pół ampera prądu wyjściowego (dane producenta). Cały układ zmontowano na 4-warstwowej płycie głównej SMD, która zajmuje mniej niż połowę niewielkiego wnętrza – oto potęga nowoczesnej techniki cyfrowej. Przy wyjściach analogowych XLR widoczny jest zestaw 6 wzmacniaczy operacyjnych NE5534.

Pulse Array DAC odtwarza sygnał DSD, dokonując w tym celu jednak wewnętrznej konwersji do DSD. Szczegółów tego procesu konstruktor nie wyjaśnia, wspominając jedynie, że szum kwantyzacji jest redukowany do poziomu -110 dB przy częstotliwości 100 kHz.


Bateryjne zasilanie

Po bokach płyty głównej zamontowano cztery akumulatory Li-Ion o pojemności 2,2 Ah każdy (produkcji Enix Energies), wspierane dodatkowo przez dwa aerożelowe superkondensatory PowerStor o niewiarygodnej pojemności 5 faradów (5 milionów uF!). Tu tkwi główna różnica w stosunku do mobilnej wersji Hugo – tam zastosowano tylko dwie baterie litowo-jonowe 2,2 Ah.

Rolę superkondensatorów PowerStor Chord porównuje z systemem odzyskiwania energii w samochodach Formuły 1 (KERS) – energia jest najpierw gromadzona (w kondensatorach), a następnie – podczas gwałtownego przyspieszania – uwalniana. Cały układ zasilania jest ładowany z prostego zasilacza wtyczkowego (impulsowego) 12 V DC. Jego jakość jest właściwie pomijalna – to nie jest właściwy zasilacz Hugo, lecz ładowarka akumulatorów. Zauważmy też, że Hugo zwalnia przyszłego użytkownika z problemu poszukiwania odpowiedniego kabla zasilającego. A to niemała oszczędność.

Chord zaleca pozostawianie Hugo TT na stałe pod prądem. Odłączony od zasilania bez problemu przepracuje kilka godzin. W wypadku rozładowania zaleca się odczekanie minimum 30 minut do przynajmniej częściowego naładowania baterii. (FK)

Crossfeed – co to jest?

Technika crossfeed to znany od lat pomysł na to, jak zaradzić podstawowemu problemowi odsłuchu słuchawkowego stereo (binauralnego) wynikającemu z tego, że lewe ucho otrzymuje wyłącznie sygnał lewego kanału, a prawe – prawego. Nagrania stereo (niebinauralne) tworzone są przecież z zamysłem odtwarzania przez głośniki, co w praktyce oznacza, że informacje z każdego kanału są odbierane przez jedno i drugie ucho – miksują się w drodze do uszu słuchacza. Crossfeed polega na odpowiednim obrobieniu sygnału stereo w taki sposób, by po dostarczeniu go poprzez słuchawki sprawiał on wrażenie, jakbyśmy słuchali dźwięku poprzez głośniki.

Cały trick polega więc na przekierowaniu pewnej części lewego sygnału do kanału prawego i na odwrót. By efekt był realistyczny, dodatkowo konieczne jest wprowadzenie opóźnienia grupowego (wynikającego z tego, że lewe ucho jest bardziej odległe od prawej kolumny niż ucho prawe) oraz filtracji częstotliwościowej (głowa przesłania to dalsze ucho). Tu oczywiście powstaje pole do badań i poszukiwań optymalnego modelu. Crossfeed w wykonaniu Chorda daje możliwości wyboru jednego z trzech algorytmów miksowania i filtracji sygnału (częstotliwość filtru wynosi 700 Hz). (FK)

 


Brzmienie

Hugo TT testowałem z dwoma głównymi źródłami – moim dedykowanym PC (przez wejście USB HD) oraz transportem CD Acoustic Arts DRIVE II (przez wejście S/PDIF BNC). Choć nie jestem wielkim fanem płyt CD, to jednak mając tak znakomity transport nie mogłem nie skorzystać z okazji i nie posłuchać choć kilku kompaktów. Na pierwszy ogień poszła I Symfonia Mahlera pod Giulinim na HiQ XRCD24. Jest to może jedno z „lżejszych„ dzieł tego kompozytora, ale i tak dużo mówi o możliwościach sprzętu. Tak złożony twór, jak orkiestra, zawsze jest doskonałym testem sprzętu; po drugie, nawet w tym (doskonałym także od strony technicznej) nagraniu nie brak charakterystycznych dla Mahlera bardzo gęstych fragmentów. Hugo TT stworzył niebywałe widowisko. Zbudował ogromną, doskonale poukładaną, wieloplanową scenę. Zaimponował mi znakomitą rozdzielczością i selektywnością, serwował (acz w zupełnie nieagresywny sposób) ogromną ilość detali, niuansów, pozwalał śledzić dowolną grupę instrumentów i dowolne elementy złożonej, gęstej muzyki. Szeroko otwierałem oczy słysząc jego ogromne możliwości w zakresie dynamiki. Mówię zarówno o tej w skali makro, która w Mahlerowskiej muzyce jest absolutnie niezbędna, jak i tej w skali mikro, dzięki której tak wiele niuansów (nawet na poziomie poszczególnych instrumentów) było doskonale słyszalnych. Prezentacja miała rozmach, ogromną energię, ale była też spójna i bardzo dobrze kontrolowana. Nawet w najgęściejszych momentach wszystko było pokazywane bardzo czysto, transparetnie, płynnie. Wszystkie elementy doskonale ze sobą współpracowały, tworząc wyjątkowo realistyczną (na ile to w ogóle możliwe w domowych warunkach) prezentację. Kolejną płytą był album McCoya Tynera „Solo: Live from San Francisco”, grany z pliku FLAC 16/44. Fortepian to kolejny doskonały test właściwie dowolnego elementu systemu. HugoTT nie obniżył lotów ani na moment – piękne, płynne granie, z fantastycznie oddaną barwą, z doskonale cieniowaną dynamiką, z rozmachem i potęgą godną tego wyjątkowego instrumentu. Każdy niuans maestrii Tynera był pokazany jak na dłoni, muzyka kipiała emocjami, „widać” było zaangażowanie mistrza, oraz to, jak dobrze sam się bawi w czasie tego występu. Jako że to nagranie live, dało mi również okazję, by się przekonać, jak dobrze testowany DAC potrafi pokazać otoczkę akustyczną nagrania, pogłos sali, a także żywiołowe reakcje publiczności. Wszystko to razem składało się na wyjątkowo wciągającą, ekspresyjną prezentację, jaką do tej pory serwowały mi jedynie sporo droższe przetworniki.

chord-hugo-tt-gniazda

To, co HugoTT pokazał z materiału 16/44,1, czy to z płyty CD, czy z pliku FLAC, już stawiało go w gronie moich faworytów nie tylko w przedziale cenowym do 20, ale i 30 czy 40 tys. złotych. A jednak wystarczyło zagrać np. „Rhythm sessions" Lee Ritenoura (24/96) czy ścieżkę dźwiękową z „The Dark Knight Rises" (24/192), by usłyszeć niemal natychmiast, że TT nie pokazał jeszcze szczytu swoich możliwości. Różnice może nie były kolosalne, ale jeszcze większe nasycenie i gładkość dźwięku w połączeniu z o stopień wyższą przejrzystością i precyzją sprawiały, że było to jeszcze bardziej wyrafinowane, bardziej dojrzałe granie, pokazujące jasno przewagę gęstych plików nad „zwykłymi”.

Ponieważ HughTT odtwarza również pliki DSD, których, dzięki Lampizatorowi Big7, jestem wielkim fanem, nie omieszkałem i ich spróbować. Z samym odtwarzaniem nie było żadnych problemów, co jest ważne, gdy ma się dużą kolekcję plików – nie trzeba pamiętać, czy dany album jest w tym, czy w innym formacie, gdy DAC odtworzy każdy. Muszę jednak powiedzieć, że wybrane przez inżynierów Chorda rozwiązanie z konwersją DSD do PCM (konieczne, by mogli zaprogramować funkcję regulacji głośności i Crossfeed w FPGA) z mojego punktu widzenia nie jest optymalnym. Tracą one bowiem swoje zalety, które odróżniają je od PCM-u. Plikom DSD bliżej jest do analogu i dlatego wybierane są przez część miłośników muzyki jako preferowane. Chord sprawia, że brzmią one niemal tak samo jak pliki PCM, co oczywiście ucieszy zwolenników tego formatu, ale nieco rozczaruje fanów DSD. Proszę mnie dobrze zrozumieć – to jest znakomite granie na high-endowym poziomie, tyle, że pozbawione owej analogowej naturalności, którą pliki DSD potrafią dostarczyć w stopniu niewiele gorszym niż płyty winylowe. Dlatego przypuszczam, że Hugo TT nie będzie pierwszym wyborem fanów DSD.


W roli słuchawkowca

Nie omieszkałem również sprawdzić, jak spisuje się HugoTT w roli wzmacniacza słuchawkowego. Do dużych wyjść podłączyłem słuchawki Final Audio Design Pandora Hope VI (aktualnie to Final Sonorus VI) oraz Audeze LCD-3 (starsza wersja bez Fazora), do małych – testowane w tym wydaniu Finale Heaven VII. Słowem słuchawki z wysokiej półki, acz nie aż tak wymagające, jak np. HiFiMany HE6. Potwierdziły się właściwie wszystkie opisane wyżej cechy – to było gęste, detaliczne granie, z mocnym, świetnie definiowanym basem, gładkie i spójne. Akurat z tymi słuchawkami może dynamika nie robiła aż tak ogromnego wrażenia, ale decydowała chyba o tym bardziej ich specyfika, a nie HugoTT jako wzmacniacza. Funkcja crossfeed, dla której można wybrać jeden z trzech poziomów, faktycznie uprzestrzennia nieco dźwięk, odrywając go od słuchawek, ale z drugiej strony, nieco go także odchudza. Stosowanie tej funkcji będzie więc tak naprawdę uzależnione od wyboru konkretnych słuchawek oraz preferencji danego słuchacza – ja wolałem odsłuch bez crossfeeda. Poziom oferowany przez HugoTT był na tyle dobry, że dla obu par japońskich słuchawek nie szukałbym nawet innych wzmacniaczy słuchawkowych. LCD-3 – jedne z najlepszych nauszników na rynku, i owszem, zasługują na jeszcze lepszego partnera, ale szukać go trzeba wsród urządzeń za kilkanaście tysięcy złotych, a przecież nie wszyscy są gotowi tyle wydać na dedykowany wzmacniacz słuchawkowy. Większości audiofilów Hugo TT w zupełności wystarczy jako headamp.

 


Galeria


Naszym zdaniem

chord-hugo-tt-zzzChoć na rynku konkurencja wśród DAC-ów, a nawet DAC-ów ze wzmacniaczami słuchawkowymi w jednym, jest ogromna, to Hugo TT jest czymś więcej niż tylko jednym z wielu. Do tej pory na tym poziomie cenowym moją referencją były: Auralic Vega i Resonessence Labs Invicta Mirus – oba na chipach ESS Sabre, oba świetnie grające, oba nazwałbym wstępem do high-endu. Choć nie miałem okazji do bezpośrednich porównań, śmiem twierdzić, że Chord TT jest jeszcze lepszy od nich, mimo że to przecież DAC i wzmacniacz słuchawkowy (wysokiej klasy!) w jednym (a cena podobna). Słuchałem go u siebie z kilkoma systemami, również i takimi z półki cenowej zdecydowanie wyższej, niż on sam, i w żadnym nie był najsłabszym ogniwem. W mojej ocenie nie jest to już wstęp do high-endu, to faktyczny high-end. W wielu systemach, w których będzie on najtańszym, nawet zdecydowanie najtańszym ogniwem, sprawdzi się doskonale. Jedyną obiektywnie słabszą stroną tego urządzenia jest niewygodny w użyciu (choć z pozoru poręczny) pilot z przyciskami schowanymi za głęboko we froncie pilota, który wymaga precyzyjnego celowania w urządzenie, by faktycznie działał. Pewnym niedopracowaniem funkcjonalnym jest też wspólna regulacja głośności dla wyjść liniowych i słuchawkowych. Z punktu widzenia tych użytkowników, którzy mają wzmacniacze zintegrowane lub wysokiej klasy preampy, z którymi nie chcą się rozstać, rezygnując tym samym z wbudowanej regulacji poziomu wyjściowego, rozwiązanie obrane przez Chorda jest dość niewygodne. Przed każdym odsłuchem słuchawkowym trzeba bowiem pamiętać, by aktywować regulację głośności – inaczej nasze cenne nauszniki mogą ucierpieć.

Tak czy inaczej, biorąc pod uwagę kombinację klasy brzmienia i funkcjonalności, nie widzę konkurencji dla Hugo TT w cenie może nawet i dwa razy wyższej, choć oczywiście nie słuchałem wszystkich DAC-ów na rynku. Warto pamiętać, że w cenie otrzymujemy naprawdę wysokiej klasy wzmacniacz słuchawkowy (za co najmniej kilka tysięcy złotych), który był znakomitym partnerem dla Pandor Hope VI, dokanałówek Heaven VII, ale nawet i dla Audeze LCD-3 – jednych z najlepszych dostępnych na rynku słuchawek. Dla tych ostatnich oczywiście znajdą się lepsi partnerzy – osobne wzmacniacze słuchawkowe, ale szukać ich należy na poziomie powyżej 10 tysięcy (Bakoon, Trilogy i kilka innych). Ujmując rzecz krótko: HugoTT to dziś wyjątkowa okazja – fantastyczny dźwięk i zaspokajająca niemal każde potrzeby funkcjonalność. Brać, póki dają! (MD)

System odsłuchowy:

  • POMIESZCZENIE: 24 m2, z częściową adaptacją akustyczną – ustroje Rogoz Audio
  • WZMACNIACZE: Modwright LS100 / KWA100SE, ArtAudio Symphony II
  • WZMACNIACZE SŁUCHAWKOWE: Schiit Audio LYR, Questyle CMA 800R
  • KOLUMNY: Bastianis Matterhorn, AmphionArgon 7L
  • SŁUCHAWKI: Audeze LCD3, FAD Pandora Hope VI
  • ŹRÓDŁA CYFROWE: Lampizator Big 7, dedykowany, pasywny PC z WIN8 64bit, Jriver MC18 i JPlay 5.1, karta USB JPlay z zasilaczem Bakoon BPS-02, konwerter USB Berkeley Audio Alpha USB, Oppo BDP 83SE z lampową modyfikacją Modwrighta i osobnym, lampowym zasilaniem
  • KABLE SYGNAŁOWE: LessLoss Anchorwave, Antipodes Cables Komako;
  • KABLE CYFROWE: Audiomica, Audioquest (USB)
  • KABLE GŁOŚNIKOWE: LessLoss Anchorwave
  • ZASILANIE: dedykowana linia od licznika kablem Gigawatt LC-Y, listwy: Furutech TP-609e i Gigawatt PF2 mk2, kable sieciowe LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3, gniazdka ścienne Gigawatt i Furutech

 

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją