Czy przeszło 30-letni projekt zestawów głośnikowych może konkurować z najlepszymi współczesnymi zestawami głośnikowymi za 20 tysięcy złotych? W przypadku monitorów Graham Audio, produkowanych na licencji BBC, odpowiedź na to pytanie jest jednoznaczna.
Dystrybutor: Audiopunkt, www.audiopunkt.com.pl |
Tekst: Marek Lacki (ML), Filip Kulpa (FK) | Zdjęcia: Filip Kulpa |
|
|
Graham Audio LS 5/9
TEST
O monitorach głośnikowych zaprojektowanych przez BBC Research Department, a produkowanych począwszy od lat 70. przez ponad trzy kolejne dekady, słyszeliśmy już nieraz – zazwyczaj w kontekście najmniejszego i najsłynniejszego modelu LS 3/5A. Nie był to wcale jedyny ani tym bardziej najważniejszy z monitorów głośnikowych opracowanych przez inżynierów BBC dla potrzeb pracy w studiu i w wozach nadawczych, a licencjonowanych kilku brytyjskim producentom, takim jak Rogers, Spendor czy Harbeth. Sporo wcześniej, bo jeszcze w latach 60., BBC opracowało duże 50-litrowe trójdrożne zestawy LS 3/6 (1968), dziś uznawane za klasyka. Ich konstruktorem był Spencer Hughes, późniejszy współzałożyciel firmy Spendor.
Końcem 1979 roku BBC opracowało kolejny i – jak się później okazało – swój referencyjny monitor wszech czasów. Był to dwudrożny model LS 5/8 o objętości aż 109 litrów, bazujący na 12-calowym (30-cm) polipropylenowym głośniku basowym i 34-mm kopułce tekstylnej produkcji francuskiego Audaxa. Z racji gabarytów była to niezbyt praktyczna konstrukcja – można ją było używać jedynie w warunkach stacjonarnych, w stosunkowo dużych przestrzeniach roboczych. BBC potrzebowało znacznie mniejszy monitor – kolumnę wypełniającą lukę pomiędzy LS 3/5 a LS 3/6.
Założenia konstrukcyjne były następujące:
- kolumny miały mieć objętość nie większą niż stopę sześcienną (28 litrów);
- generować dźwięk o natężeniu 100 dB z odległości 1 metra na „dowolnym materiale muzycznym, innym niż muzyka pop” (cytat);
- być konstrukcją dwudrożną (by uprościć podział pasma);
- zapewniać niski poziom podkolorowań, charakterystyka miała przypominać LS 5/8;
- miały wykorzystywać 20-cm głośnik basowy własnego projektu, bazujący na 30-cm jednostce z LS 5/8;
- miały mieć tę samą kopułką co LS 5/8;
- rekonstruować scenę dźwiękową o ostrej lokalizacji źródeł.
Zrealizowano je w projekcie nazwanym LS 5/9, który ukończono w 1983 roku. Kolumny były prostopadłościanami o wymiarach 459 (wysokość) x 278 (szerokość) x 273 mm (głębokość) zbudowanymi z brzozowych sklejek o grubości zaledwie 9 mm, wytłumionymi matami bitumicznymi. Zwrotnica dzieliła pasmo przy częstotliwości 2,4 kHz i wykorzystywała obwód tłumiący częstotliwość 600 Hz. To tak w skrócie.
Nim przejdziemy do opisu współczesnej inkarnacji tego zestawu głośnikowego, wypada odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w ogóle BBC samodzielnie projektowało zestawy głośnikowe? Nie wystarczyło po prostu wybrać najlepsze głośniki na rynku i je kupić? Pamiętajmy, że mówimy o końcu lat 60. Dobrych kolumn głośnikowych wówczas jeszcze (w zasadzie) nie było. Poza tym, BBC – jako szanowany nadawca radiowy i telewizyjny – miało duże i zarazem specyficzne wymagania. Potrzebowało głośników wiernie reprodukujących ludzką mowę. Było to jedno z głównych założeń projektowych, zasadzające się na tym, że ludzki głos jest najlepiej rozpoznanym przez ludzki słuch wzorcem brzmienia występującym w naturze. Inżynierowie BBC posuwali się w swoim dążeniu do perfekcyjnego odtwarzania wokali do tego stopnia, że w komorze bezechowej nagrywali głosy swoich pracowników i ich rodzin (wspomina o tym Derek Hughes, syn Spencera, w jednym z wywiadów).
Reaktywować klasyki
Mająca swą siedzibę w Devon (południowo-zachodnie wybrzeże Anglii) firma Graham Audio, prowadzona przez Paula Grahama, postanowiła przywrócić do życia ten i inne modele BBC (w ofercie pojawił się już model LS 5/8 zaprezentowany w tym roku w Monachium, niebawem dołączą do nich LS 3/5 i LS 3/5A). Zbudowanie repliki LS 5/9 nie było jednak takie oczywiste. O ile – wyjątkowo szczęśliwe – Audax wrócił do produkcji 34-mm kopułki tekstylnej (innej jednak niż pierowzór), o tyle kupienie partii głośników nisko-średniotonowych przypominających oryginał nie wchodziło w grę – Rogers zwyczajnie już ich nie produkował. By dopiąć swego, Paul Graham zaangażował w projekt Dereka Hughesa – bodaj najbardziej kompetentną (żyjącą) osobę z kręgów BBC. Ten zadecydował o rozpoczęciu współpracy z brytyjskim producentem głośników, firmą Volt, w celu opracowania współczenej kopii polipropylenowego głośnika nisko-średniotonowego. Chodziło o stworzenie głośnika o bardzo zbliżonych parametrach i identycznej membranie – tyle że trwalszej (oryginalna podobno się „sypała” po kilkunastu latach). Stworzono wiele prototypów, następnie prototypy gotowych zestawów, które opiniowali różni słuchacze. W związku z nieuniknionymi zmianami parametrów woofera, Derek Hughes musiał wprowadzić korekty do zwrotnicy. Cała reszta przypomina, jako żywo, oryginał sprzed 32 lat.
Pewną ciekawostką jest to, że również Rogers z okazji 65-lecia swojego istnienia uruchomił produkcję replik LS 5/9. Z wyglądu jeszcze wierniej oddają one charakter pierwotnych monitorów (jasny resor membrany, maskownice na rzepy), powielając przy okazji pewne niedoskonałości dawnej konstrukcji. Kosztują jednak niewiele, bo 8 tys. zł.
Budowa
Stylistyka kolumn BBC – jeśli w ogóle można użyć tego słowa – nie była podyktowana panującą modą (no może po trosze) czy też staraniami projektantów przemysłowych, lecz wynikiem chłodnej kalkulacji ekonomicznej. Skrzynki miały być możliwie tanie. Biorąc pod uwagę, że 30–40 lat temu obowiązywały nieco inne wzorce niż dzisiaj, nie powinno dziwić, że LS 5/9 wyglądają tak, jak wyglądają. A jednak jest w nich coś pociągającego. Coś, co cieszy oko, wzbudza nieuniknione sentymenty, a przez to i sympatię. Gdy na nie patrzymy, widzimy produkt wytworzony przez człowieka (Grahamy są produkowane w całości ręcznie, przez kilka osób, w niewielkiej manufakturze), a nie oprogramowanie CAD. Na tle wysublimowanych produktów konkurencji, lakierowanych na wysoki połysk i gładko ukrywających wszelkie śrubki i łączenia, LS 5/9 to głośnik, który po prostu się wyróżnia. Ważne jednak, aby to wyróżnianie się – skądinąd pożądane – miało jakieś uzasadnienie. W tym przypadku jest ono bardzo konkretne, osadzone w historii sprzętu hi-fi.
Obudowę wykonano analogicznie jak w pierwowzorze, tj. z cienkiem sklejki brzozowej, tłumionej w krytycznych miejscach. Warto zaznaczyć, że owa cienkość ścianek nie jest przejawem jakiegoś widzimisię konstruktora, jak to zwykle się uważa: że obudowa jest „strojona”, że z definicji ma dodawać coś od siebie. Obecnie produkowane obudowy (przeważnie z płyt MDF) charakteryzują się tym, że mają nie jeden, lecz wiele rezonansów rozrzuconych po szerokim spektrum częstotliwości, a każdy z nich ma duży współczynnik Q (dobroć), co znaczy tyle, że pojawia się w wąskim zakresie pasma, ale długo wybrzmiewa. W przypadku konstrukcji BBC i ich pochodnych konstruktorzy proponują odwrotne rozwiązanie: dajmy ściankom rezonować, ale niech to będą dobrze tłumione rezonanse i przy kilku częstotliwościach, a nie całej ich palecie. Właśnie dlatego mamy sklejkę, właśnie dlatego nie ma wewnętrznych usztywnień i dlatego zastosowano dość zaawansowany system wytłumiania ścianek (zamiast paneli bitumicznych – nowsze materiały) oraz samych obudów – do tego celu służy wełna mineralna Rockwool, elegancko zabezpieczona czarnym materiałem. Wnętrze kolumn, stanowiące jednolitą prostopadłościenną przestrzeń jest tak „przyjemne” jak w żadnych innych zestawach głośnikowych.
Przednia ścianka jest wyraźnie cofnięta względem krawędzi ścianek bocznych, co służy mocowaniu maskownic. Dopiero one, po założeniu, dają gładką powierzchnię frontów, licując z bokami obudowy. Maskownice mają co ukrywać, gdyż pod nimi znajdują się głośniki zamontowane bez użycia podfrezów czy wykorzystania innych zabiegów, mających na celu zrównanie ich frontów z powierzchnią ścianki. Tweeter, nie dość, że zamontowany jest wprost na przedniej ściance (a więc wystaje na grubość kołnierza), to w dodatku chroni go metalowa siatka zabezpieczająca wątpliwej „urody”, którą do jego kołnierza od zewnątrz przykręcono śrubami i nijak nie próbowano tego ukryć. W replice Grahama wręcz ten fakt wyeksponowano i na czarnym tle brylują łby srebrnych (kolor) wkrętów.
Równie szokujące dla współczesnego użytkownika może być to, co zobaczy po lewej stronie głośnika wysokotonowego. Znajduje się tam płytka do regulacji poziomu wysokich tonów. Zamiast przełączników czy pokręteł mamy tu 4 wystające bolce, które służą do podłączenia przewodu – w jednej z trzech pozycji. By dokonać zmiany, nie wystarczy jednak przełożyć kabelek. Trzeba wziąć do ręki lutownice i przewód przelutować!
Znajdujący się na prawo od tweetera (kolumny lewa i prawa nie są swoimi symetrycznymi odbiciami) tunel BR to po prostu kawałek prostej rury bez jakichkolwiek wyprofilowań, które – jak uczy doświadczenie – bardzo często furkoczą równie intensywnie jak proste porty.
Głośnik nisko-średniotonowy przykręcono od wewnątrz i pracuje on w zagłębieniu wynikającym z grubości przedniej ścianki obudowy. 30 lat temu taki sposób montażu głośnika miał swoje uzasadnienie techniczne. Powodem były słabe kleje, które powodowały, że po jakimś czasie membrana osiadała i aby ją przywrócić do pierwotnego kształtu, trzeba było głośnik na jakiś czas zamontować odwrotnie. W przypadku montażu od spodu, krawędzie obudowy dociskają krawędzie resora i problem jest rozwiązany. W replice Grahama, która korzysta ze współczesnego głośnika ze współczesnym, gumowym resorem, taki zabieg jest oczywiście niepotrzebny, ale replika – to replika.
8-calowy woofer Rogersa miał półprzezroczystą membranę polipropylenową i podobny, półprzezroczysty resor. W Grahamach membrana także jest polipropylenowa, ale w jej strukturze zatopiono sieć włókien. Bez demontażu głośnika w zasadzie nie widać, że mlecznoszara membrana jest półprzezroczysta. Głośnik zawiera duży magnes ferrytowy o średnicy niewiele mniejszej od samej membrany. Kosz jest odlewany i ma 4 ramiona.
Niestandardowo duża, bo 34-mm, kopułka tekstylna jest produktem Audaxa – model TW034X0, będący następcą stosowanego w pierwowzorze głośnika Son Audax HD 13D34H. Nowy tweeter ma efektywność aż 93 dB, a cewka nie jest zatopiona w ferrofluidzie. Przy tej średnicy jest to zbyteczne.
Zwrotnica składa się z 24 elementów tworzących filtry o nachyleniu zboczy 6 i 36 dB/okt. Zamontowano ją na przedniej ściance, tuż za tweeterem. Zastosowano aż 9 rezystorów, w tym 6 cermetowych. Cewki są cztery, z czego dwie rdzeniowe. Wszystkie cztery kondensatory są polipropylenowe.
Brzmienie
Wygląd i historyczne korzenie w BBC sugerują wspólne cechy brzmieniowe z kolumnami takich marek, jak Spendor czy zwłaszcza Harbeth. Kto zna brzmienie Harbethów, doskonale wie, co mam na myśli. To brzmienie barwne i lekko zaokrąglone. Poszczególne modele różnią się między sobą, ale w każdym można dostrzec wskazane cechy. Grahamy to jednak inna szkoła. To kolumny na wskroś studyjne, na serio traktujące hasło „brzmienie monitorowe”. Z jednej strony powinno to oznaczać brzmienie nijakie, z drugiej, biorąc pod uwagę sferę emocjonalną, z pewnością nijakie nie jest. Bez wątpienia zaś jest to brzmienie neutralne. Zwraca uwagę dobry balans tonalny, a szczególnie brak dołka w zakresie przejścia między środkiem a górą pasma bądź w dolnej części wysokich tonów, tak chętnie stosowanego w wielu kolumnach w celu uładnienia i złagodzenia brzmienia. Projekt nowych LS 5/9 nie mógł taki być. Derek Hughes stroił je tak, by brzmienie było rzetelne. I takie właśnie jest.
Dźwięk Grahamów można i należy nazwać analitycznym. Zazwyczaj określenie „analityczny dźwięk” kojarzy się z czymś mało przyjemnym, brzmieniem nastawionym na wydobycie detalu kosztem przyjemności. To zupełnie nie tak.
Analityczność Grahamów to przede wszystkim świetne różnicowanie barw. Kolumny same z siebie nie dodają niczego, nie nasycają, nie poprawiają, nie upiększają. Aby zabrzmiały atrakcyjnie, potrzebują atrakcyjnego sygnału. Specjalnie posłuchałem na nich różnych nagrań z serwisu YouTube (prócz normalnej procedury testowej z plikami audio hi-res). Jak wiadomo, rozpiętość jakości jest tam gigantyczna: od fatalnej do całkiem znośnej. Zwykle powiązane jest to z jakością obrazu. Grahamy czytelnie pokazują, jak wielkie są to różnice i na czym polegają. Wskazują też mnóstwo niuansów, w tym różnych błędów, zawartych w tych nagraniach. Dokładnie słychać, jak dobre, albo jak słabe, jest dane nagranie. I od razu wiadomo – dlaczego.
Paradoksalnie, nie powstaje jednak efekt jakiegoś zwiększonego dyskomfortu przy słuchaniu tych słabych nagrań. Owszem, od czasu do czasu pojawi się jakiś zgrzyt i spowoduje reakcję obronną słuchu, jednakże przeważnie polega ona na wzbudzaniu ciekawości: kolumny zachęcają do dalszego odsłuchu, chcemy wiedzieć, co będzie dalej. Efekt ten występuje tak samo przy odsłuchu nagrań o wyższej jakości.
Jest to więc brzmienie dające świetny wgląd w nagrania. Neutralne, nieostre i niezmiękczone, o temperaturze barw nastawionej na zero, ale z dużą możliwością amplitudy, zależnej od dostarczanego sygnału.
Poziom rozdzielczości sygnału nie różni się zasadniczo pomiędzy poszczególnymi zakresami pasma – jest równie wysoki na górze, co na dole. Byłem zdziwiony tym, że kopułka tekstylna i polipropylenowy woofer mogą zapewniać tyle precyzji brzmienia. Ją przypisuje się zazwyczaj membranom twardym, o tłokowym charakterze pracy. Słuchając Grahamów po ciemku, trudno byłoby odgadnąć, jakiego rodzaju membran użyto. Zwłaszcza bas ujawnia charakter zastosowanego materiału. Niskie tony Grahamów są twarde, zwarte, bardzo szybkie. Owszem, istnieją konstrukcje o basie jeszcze szybszym, ale to już i tak poziom bardzo zaawansowany. LS 5/9 serwują bas mocno zależny od materiału. Kolumny z łatwością eksponują monotonię niektórych syntetycznych nagrań. Tylko jedna cecha pozostaje stała: omawiany zakres nie sięga otchłani. Prawdziwej głębi niskich tonów nie odczujemy.
Pozostałe cechy Grahamów sprawdzą się też w kinie domowym. Mam tu na myśli precyzyjną i sugestywną stereofonię, z dokładną lokalizacją źródeł pozornych oraz brak podbarwień w środku pasma, co korzystnie wpływa na naturalność dialogów. (ML)
II Opinia
Kolumny dotarły do mnie teoretycznie tylko po to, bym mógł wykonać sesję zdjęciową i zawieźć je do pomiarów. Gotowa recenzja już wcześniej znalazła się w mojej skrzynce mailowej, więc w gruncie rzeczy nie miałem powodów, by Grahamy w ogóle podłączać do swojego systemu. A jednak nie mogłem się oprzeć. Zżerała mnie ciekawość, jak te „meblościanki” zagrają. Oczywiście, po lekturze kilku krajowych i zagranicznych recenzji spodziewałem się, że będą co najmniej dobre. Przede wszystkim byłem jednak ciekaw, na ile współczesny „tuning” jest w stanie zatuszować nieuniknione ograniczenia tego typu konstrukcji lub – patrząc na to z innej perspektywy – jak bardzo dopracowany musiał być oryginał.
Grahamy LS 5/9 to zacne kolumny, bez dwóch zdań, Najlepsze spośród wszystkich tych, które miałem u siebie przez ostatnie półrocze, a dodam dla jasności, że nie chodzi wyłącznie o te kolumny, które recenzowałem. W tym czasie miałem okazję słuchać do najmniej trzech droższych, a nawet znacznie droższych kolumn. LS 5/9 przewyższają je wszystkie, co wiedziałem już po dwóch minutach słuchania. Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, gdy próbuję je scharakteryzować, to określenie „prawdziwe brzmienie”. Tak właśnie odbieram ten dźwięk: jako prawdziwy, naturalny, niemal doskonale wyważony.
W dobrej tradycji BBC odczuwalny jest nacisk na doskonałą reprodukcję średniego zakresu pasma. Nie chodzi jednak o jego uwypuklenie kosztem pozostałych zakresów, lecz o to jak równa, gładka i zarazem otwarta jest średnica. Mamy tu niezwykle rzadko spotykane połączenie ciepła – dawkowanego jednak bardzo racjonalnie, rozdzielczości i ekspresji barw. W idealny wręcz sposób wypośrodkowano dążenie do absolutnej przejrzystości, różnicowania nagrań (jest wysokiej próby) z chęcią zapewnienia brzmieniu niezbędnego ciała, wypełnienia, masy. Czego jest więcej? To zależy głównie od materiału, choć statystycznie rzecz biorąc, jakby więcej mamy tego drugiego składnika.
Hasło „monitor studyjny” zwykle kojarzy się z nijakością prezentacji, bezduszną neutralnością. LS 5/9 ten schemat w ogóle nie dotyczy. Jeśli już występuje „przechył” w jakąkolwiek stronę, wskazałbym na proweniencje BBC, czyli właśnie skłonności do ocieplenia, nasycania dźwięku harmonicznymi. Te są oddane dokładnie tak, jak należy. Jeśli już nawet mówić o odstępstwie od ideału, to nie ma w tym zabiegu żadnej sztuczności czy choćby próby upiększania rzeczywistości, jak w przypadku niedawno testowanych monitorów Xavian Orfeo. Z drugiej strony, niewątpliwa dokładność i duża przejrzystość tych głośników są zupełnie „nieszkodliwe”. Nawet przez chwilę nie przyszło mi do głowy, że słucham głośników zaprojektowanych jako narzędzie do pracy. Grahamy to po prostu wiernie brzmiące głośniki – ot, cała filozofia. Tak na marginesie uważam, że powinni je mieć pod ręką wszyscy czołowi producenci kolumn głośnikowych. Z jednej strony, jest to świetne narzędzie i wzorzec, do którego warto się odnosić, z drugiej zaś – głośnik bardzo muzykalny, niepozwalający oderwać się od słuchania muzyki.
Klasa LS 5/9 jest niepodważalna. Gdybym miał się do czegoś przyczepić, wskazałbym na minimalne zmiękczenie konturów i śladowe niedoważenie niskiej średnicy, które koncertowemu fortepianowi odbiera nieco wagi i „zaczernienia”. Z kolei wyższy podzakres jest wzorowy. To, jak wybrzmiewają saksofony czy trąbka, może być wzorem dla naśladowania przez każdy nieomal zestaw głośnikowy. Tych, które potrafią robić to lepiej, jest w dzisiejszym świecie – po tej stronie granicy 20 tys. zł – jak na lekarstwo.
Ów niemal referencyjny środek pasma zupełnie niepostrzeżenie przechodzi w wysokie tony, które mają dokładnie ten typ gładkości i naturalności, który cenię najbardziej. W kategoriach bezwzględnych słychać, że zakres od 10 kHz w górę jest odtwarzany przez miękką membranę – mamy tu przewagę gładkości nad (często potrzebną) metalicznością, jednak to odstępstwo od ideału jest znikome i w ogóle nie przeszkadza. Duża kopułka Audaxa „nie słodzi” tak jak mają to w zwyczaju słynne tweetery ze Skandynawii (to znaczy ich większość) czy też kopułka wspomnianych Xavianów. Wprawdzie brzmienie hi-hatów jest słyszalnie zmiękczone, ale jest to ten typ „ugładzenia” który łatwo polubić i zaakceptować. Co mnie zaskoczyło w sopranach najbardziej – fakt, że bardzo dobrze oddają one „powietrze”, są eteryczne i właściwie rozciągnięte na skraju pasma (nawet jeśli pomiary wskazują co innego). Brzmienie instrumentów dawnych w Mszy B-moll J.S. Bacha w wykonaniu Dunedin Consort (PCM 24/192) było bardzo naturalne, nasycone i znów – prawdziwe. Zbliżone do tego, jakie uzyskuję z kolumn i słuchawek odniesienia (Audeze LCD-3). Dla porównania: wiele drogich zestawów wyposażonych w twarde kopułki wypada na tym samym materiale blado, niezbyt wciągająco. Po prostu… jakoś drętwo.
Wielu mogłoby pomyśleć, że świetny środek i ewentualnie góra to jest dokładnie to, czego oczekujemy od głośników wywodzących się BBC, a problemy z pewnością pojawią się na basie i przy próbach głośniejszego grania. I tu muszę wszystkich przeciwników LS-ów „zmartwić”, bowiem sposób traktowania dynamiki podawanego do zacisków głośnikowych sygnału audio musi budzić szacunek i uznanie. Dużą siłą LS 5/9 jest to, co dzieje się z mikroskali. Wszelkie wibracje, rezonanse, artykulacja gry na instrumentach (obojętnie jakich) przechodzą do pomieszczenia niczym zdawałoby się nietłumione. To ten rodzaj dynamiki, który zdecydowanie trudniej uzyskać niż efektowne tąpnięcia wywoływane przez membrany wooferów. Z ekspresją i mikrodynamiką średnicy, jak również motoryką, basu bezpośrednio łączą się walory rytmiczne. Timing LS 5/9 jest znakomity, autentycznie nieprzeciętny. Nogi i biodra mimowolnie zaczynały taniec przy odsłuchu różnych, niekoniecznie tanecznych gatunków muzycznych. Pod tym względem Grahamy mogą rywalizować z redakcyjnymi Audiovectorami SR3 Signature, choć tamte kolumny mają, rzecz jasna, większe możliwości głośnego, nieskrępowanego grania i niżej schodzący bas.
Niskie tony z LS 5/9 z pewnością nie zasługują na określenie „płytkie”, lecz w kategoriach bezwzględnych trzeba przyznać, że są spłycone. Po prostu kończą się wcześniej, niż byśmy chcieli (tak na ucho, poniżej czterdziestu paru herców dzieje się już bardzo niewiele). To jednak normalne i zupełnie oczekiwane w przypadku 28-litrowej konstrukcji kompaktowej, która ma nieco inne priorytety niż 99% współczesnych kolumn głośnikowych. Osobiście nie widzę w tym większego problemu – szczególnie jeśli ktoś zamierza wstawić LS 5/9 do niekoniecznie idealnych akustycznie 15 metrów w bloku. Zresztą, sam fakt, że otwór znajduje się z przodu, a sam bas jest niemal wzorowo ułożony, sprzyja takim właśnie warunkom. W kategoriach czysto techniczno-obiektywnych bas LS 5/9 ma śladowe przybrudzenie, określane w terminologii anglojęzycznej mianem „boxiness”. W naszym ojczystym języku słówko to nie ma dobrego odpowiednika – chodzi i pudełkowatość, wrażenie, że ton nie jest zupełnie czysty, że podbarwia go jakaś skrzynka. Efekt jest doprawdy znacznie mniejszy, niż można by sądzić, ale jest. Dzięki temu niewielkiemu podbiciu (na ucho, lokującym się w zakresie 70–100 Hz) brzmienie kolumn jest jednak lepiej dociążone, masywniejsze i – tak, zgadza się – nieco cieplejsze.
Reasumując ten może ciut przydługi wywód: LS 5/9 zamykają mój prywatny TOP3* w kategorii najlepszych zestawów głośnikowych w cenie do 20… zaraz zaraz, właściwie to chyba nawet do 30 tys. zł. Plasują się tuż obok – to jest na równi – z ATC SCM40 i Audiovectorami SR3 Signature. Trzy różne i wszystkie trzy fantastyczne zestawy głośnikowe. (FK)
Pomiary
Komentarz
Pomiary są bezlitosne i do pewnego stopnia demaskują wiek tej konstrukcji. Nie znaczy to jednak, że Grahamy wypadają w pomiarach jednoznacznie źle. Dyspersja, szczególnie w pionie, nie jest zbyt dobra, wysokie tony powyżej 11 kHz są wyraźnie stłumione, bas i niska średnica – uwypuklone, efektywność – bardzo przeciętna, a duża zmienność fazy i spore jej wartości każą mieć się na baczności przy wyborze wzmacniacza lampowego. Dobrze, że chociaż moduł impedancji jest prawdziwie 8-omowy. Do zalet należy zaliczyć gładki zakres średniotonowy – i to w zasadzie tyle.
Galeria
- Wysokie tony Wysokie tony
- Ocena i dane techniczne Ocena i dane techniczne
- Zestaw głośnikowy Graham Audio LS5/9 Zestaw głośnikowy Graham Audio LS5/9
- Graham Audio LS5/9 Graham Audio LS5/9
- Graham Audio LS5/9 Graham Audio LS5/9
- Zwrotnica Zwrotnica
- Wnętrze Wnętrze
- Tył Tył
- Woofer Woofer
- Wnętrze Wnętrze
https://www.avtest.pl/audio-video-show/audio-video-show-2018/item/403-graham-audio-ls-5-9?showall=1#sigProGalleria5e79e8d4c7
Naszym zdaniem
Zadziwiające, jak świetne brzmienie może oferować tak staromodnie zaprojektowany zestaw głośnikowy. Kolumna w zwykłej prostopadłościennej, rezonującej skrzynce, wyposażona w głośniki o dosyć archaicznej konstrukcji, pozbawiona wszelkich zaokrągleń, wyobleń, zabiegów polegających na poprawianiu dyspersji, minimalizacji zniekształceń fazowych itd. Okazuje się, że ta na wskroś tradycyjna, osadzona w historii monitorów BBC konstrukcja – trochę tylko uwspółcześniona – zapewnia brzmienie o takim poziomie naturalności barw, timingu i ekspresji, o jakich w przypadku wielu współczesnych konstrukcji high-tech można tylko pomarzyć. Zadziwiające.
Brzmienie Grahamów LS 5/9 jest przede wszystkim rzetelne i nieprzekłamane, nie ma w nim sztucznego czarowania czy zmiękczeń – ale i ostrości, kliniczności czy osuszenia. To kompetentnie grające kolumny o dużych możliwościach analitycznych. Jedynym ich ograniczeniem jest brak najniższego basu. W realiach cenowo-rynkowych z łatwością bronią się dźwiękiem.
Miłym akcentem jest fakt, że instrukcja, albo raczej ulotka informacyjna, zawierająca opis produktu, została wykonana z laminowanego papieru najwyższej jakości. Co więcej, jest po polsku. To wynik profesjonalnego podejścia polskiego importera, co także należy docenić. I jeszcze jedno – Grahamy LS 5/9 są na naszym rynku sprzedawane od ponad roku. Grono klientów jest już ponoć całkiem liczne. I oby się powiększało.
System odsłuchowy (ML):
- Pomieszczenie: 37 m2 o średnim czasie pogłosu, kolumny ustawione w polu swobodnym na dłuższej ścianie, zgodnie z zasadą trzech. Oddzielna linia zasilająca 25A z niezależnym uziemieniem.
- Źródło: notebook Dell Studio 1555 (Win 10 Pro, 4GB RAM, DualCore 2,2 GHz), JPLAY 6.1 + JRiver MC18, przetwornik c/a M2Tech Young DSD
- Połączenie USB: iFi Audio iUSB Power + Gemini + WireWorld Ultraviolet 7
- Wzmacniacz: Atoll PR400/AM400
- Kable sygnałowe: Equilibrium Turbine XLR
- Kable głośnikowe: Equilibrium Tune 55 Ultimate
- Kable zasilające: Enerr Transcenda Supreme i Ultimate
- Listwa: Enerr One + kabel Enerr Transcenda Supreme HC (20A)
- Podstawki: Rogoz Audio
System odsłuchowy (FK):
- Pomieszczenie: 30 m2 zaadaptowane akustycznie, dosc silnie wytłumione, kolumny ustawione w duzej odległosci od scian, odsłuch w polu quasibliskim (2,3 m od bazy)
- Źródło: Auralic Aries (FW. 2.7.1.) + Meitner MA-1 DAC
- Wzmacniacz: Conrad-Johnson ET2 / Audionet AMPI V2
- Kable sygnałowe: Stereovox HDSE, Albedo Metamorphosis (pre-power)
- Kable głośnikowe: Equilibrium Equilight
- Zasilanie: dedykowana linia zasilajaca, listwy zasilajace Furutech f-TP615, GigaWatt PF-2, kable pradowe Furutech 314Ag, PS Audio PS-10, Enerr Holograph
- Akcesoria: Rogoz Audio 4SPB/BBS, StandART STO, platformy antywibracyjne PAB