PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

AURALiC Altair

Mar 08, 2017

Index

Funkcjonalność

Kto zna ofertę Auralica, ten wie, że są w niej dostępne odtwarzacze/transporty Aries, które będąc wyposażone w wyjścia cyfrowe – w tym USB B – zastępują komputer (grając przy tym lepiej). Jest też przetwornik c/a Vega, oczywiście z wejściem USB. Altair jest jednym i drugim jednocześnie, przy czym nie ograniczono się tutaj do zwykłego połączenia obu urządzeń w całość, lecz pozostawiono ich niemal pełną funkcjonalność. W szczególności oznacza to, że Altair ma zarówno wyjście, jak i wejście USB audio, zatem może być i transportem, i przetwornikiem USB. W pierwszym zastosowaniu nie wymaga instalacji żadnych sterowników – działa z dowolnym przetwornikiem c/a, umożliwiając odsłuch materiału DSD256 (także w ramach protokołu DoP).

Skąd płynie sygnał muzyczny (a właściwie dane) do Altaira? Możliwości są rozliczne: analogiczne, a nawet większe niż w przypadku Ariesa. Magazynem może być: przenośny dysk USB, dysk wbudowany (opcja), dyski NAS (ich wyszukiwanie i podłączanie przebiega automatycznie), serwisy streamingowe (Spotify, TiDAL, Qobuz – niedostępny w Polsce), komputer (połączenie USB) lub dowolne źródło cyfrowe wypuszczające sygnał optyczny lub elektryczny. Altair ma zarówno wejście koncentryczne, jak i symetryczne (AES/EBU). Do dyspozycji jest też Bluetooth i protokół AirPlay.

Auralic Altair 3 tyl

Wyjście USB audio jest wyraźnie zaznaczone, podobnie jak gniazdo USB dla dysku twardego lub pendrive'a. Możliwości odtwarzania plików jest bez liku. A do tego streaming internetowy i cztery wejścia cyfrowe.

Wyjścia analogowe są podwójne – RCA i XLR. Dostępna jest cyfrowa regulacja poziomu, jednak producent uprzedza, że to rozwiązanie ustępuje jakościowo analogowej regulacji poziomu w zewnętrznym przedwzmacniaczu (nie zapominajmy, że Auralic oferuje takowy). Regulacja poziomu jest oczywiście możliwa w odniesieniu do gniazda słuchawkowego o impedancji 5 Ω – tu innej opcji nie mamy.

Wciśnięcie gałki po prawej stronie (służącej do regulacji poziomu wyjściowego) aktywuje menu przetwornika, w którym odnajdziemy m.in. dostęp do czterech ustawień filtracji cyfrowej, wyboru wejść, a także kilku innych ustawień, takich jak jasność wyświetlacza czy balans.

Konfiguracja i sterowanie urządzeniem są identyczne jak w przypadku Ariesa, co nie dziwi wobec faktu, że obydwa produkty korzystają ze wspólnej platformy i oprogramowania. Aplikacja Lightning DS jest dostępna na urządzenia iOS – i to na nią, chcąc nie chcąc, jesteśmy skazani. Wprawdzie od jakiegoś czasu Auralic oferuje wersję androidową, ale działa ona na tyle źle, że w żadnym razie nie można jej polecić.

Od czasu, gdy recenzowaliśmy Ariesa, producent wprowadził wiele, często istotnych poprawek firmware’u. Zmiany te śledziliśmy na bieżąco, stale używając Ariesa w jednym z redakcyjnych systemów. Jedną z najistotniejszych było umożliwienie tworzenia kolejki odtwarzania/playlisty złożonej z „wymieszanych” ze sobą utworów pochodzących z lokalnych zasobów użytkownika (dysków) i z serwisów chmurowych. To znakomite udogodnienie, znane z produktów Linna, Lumina czy Bluesounda. Drugą ważną poprawką było usunięcie niedopracowania interfejsu polegającego na tym, że nietrafienie palcem w malutki „plus” obok danego utworu z biblioteki muzycznej (w celu jego dodania to kolejki utworów) powodowało automatyczne skasowanie z mozołem tworzonej listy odtwarzania i zastąpienie ją zawartością albumu, z którego pochodził kliknięty utwór. Teraz interfejs pyta, co dalej chcemy zrobić – rozsądnie. W planach jest dodanie upsamplingu DSD oraz korekcji kompensującej wpływ pomieszczenia. Wszystko to świadczy o dużym zaangażowaniu producenta w faktyczne doskonalenie produktu. Nie zdarzają się już praktycznie zawieszania aplikacji. Ona sama dość szybko powraca do pełnej funkcjonalności po wybudzeniu iPada.

Wciąż nie należy może do najszybszych, ale trzeba pamiętać, że interfejs jest dość mocno obciążony buforowaniem i wczytywaniem miniaturek okładek. Jego wygląd przypomina komputerowe odtwarzacze programowe (iTuner, J.River, Audirvana etc).


Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją