PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Przetwornik c/a Chord 2Qute

Sie 07, 2017

Index

Brzmienie

Podczas testu zaistniały idealne warunki do miarodajnej oceny jakości brzmienia: 2Qute jest dokładnym konkurentem używanego przeze mnie na co dzień przetwornika M2Tech Young DSD. Mogłem więc porównać bezpośrednio oba urządzenia.

Już na samym początku miniaturowy „brytyjczyk” zwrócił uwagę bardzo ciekawą paletą barw. Są one zróżnicowane i wyjątkowo swobodnie oddane jak na urządzenie w tej cenie. W starciu z Chordem M2Tech charakteryzował się dość istotnym osuszeniem dźwięku, swoistym napięciem, brakiem swobody. Chord podawał zaś dźwięk jakby zupełnie bez presji, całkowicie „na luzie”. Można by się zastanowić, czy M2Tech miał przy tym marginalnie lepsze krawędzie i czy dysponował lepszą precyzją. Być może tak, ale relacja pomiędzy korzyścią z tej precyzji a jakością barw była bez wątpienia lepsza w Chordzie.

Mniej wtajemniczonym wyjaśnię, że Young DSD w mojej ocenie niejednokrotnie pokonywał droższe od siebie urządzenia. Jest jednym z najlepszych urządzeń w swoim przedziale cenowym. Jakiś czas temu zagroził mu Hegel HD12, którego uznałem za lepszy w kreowaniu barw, acz nie tak dynamiczny. Słuchając Chorda, doszedłem do wniosku, że jest on w dziedzinie barw jeszcze lepszy niż Hegel, a znacząco przewyższa pod tym względem Younga.

chord2qute gniazda

2Qute to bardzo minimalistyczny DAC. Trzy wejścia większości użytkowników powinny jednak wystarczyć.

2Qute przewyższa Younga także pod względem przestrzenności dźwięku. Jest przynajmniej tak samo precyzyjny na pierwszym i w dalszych planach, oferując zbliżoną aurę pogłosową. Przewagę osiąga jednak pod względem namacalności dźwięku – tym rodzaju kreacji przestrzennej, który sprawia, że mamy silniejsze  poczucie obcowania z dźwiękiem instrumentów czy głosami muzyków na żywo. Pierwszoplanowe wokale nabierają dzięki temu bardzo realnego kształtu. Są plastyczne i jednocześnie świetnie wycięte z tła. Odpowiednio duże, ale konturowe. Powstaje bardzo silne wrażenie obcowania z dźwiękiem live.

Dynamika w skali makro, czyli rozpiętość i skala dźwięku, były bardzo dobre. Chord potrafił także utrzymywać bardzo dobry, pulsujący rytm, który wynikał z niezłej jakości basu. Nie był on może wzorem twardości i zwartości, jednakże imponował zróżnicowaniem i dość dobrym rozciągnięciem. Wybitna była z kolei dynamika w skali mikro, choć tu znów trzeba cofnąć się do barw, bo jest to z nimi ściśle powiązane. Realizm barw zależy w dużej mierze od mikrodynamiki i dzięki niej jest tak dobry.

Gdybym miał się do czegoś przyczepić, to wskazałbym, iż szybkość ataku dźwięku była nieco osłabiona w relacji do znanych mi liderów (w rozsądnej cenie). W porównaniu z M2Techem było pod tym względem minimalnie gorzej, zaś w stosunku do Auralika Altaira – już wyraźnie gorzej. Co ciekawe, mimo że lubię urządzenia oferujące szybki dźwięk, to jednak w przypadku Chorda ów niewielki deficyt szybkościowy w ogóle mi nie przeszkadzał. Zapewne dlatego, że jakość barw, mikrodynamika, stereofonia i spójność dźwięku wspaniale kompensowały to, o czym mowa powyżej.

 


Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją