PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Audio Analogue Fortissimo

Lis 22, 2017

Index

Brzmienie

Włoski odtwarzacz wykazuje pewną manierę, którą słychać od pierwszych taktów muzyki. Jest to coś, za co można go kochać lub niemalże znienawidzić. Prezentacja jest świeża, otwarta. Fortissimo CD wprowadza swój pewien swing, który odciska swoje piętno na każdym pasmie. Nie maskuje szczegółów, za to delikatnie przeciąga dźwięki, nadając całości swoisty luz. Płyty z muzyką elektroniczną brzmią energetycznie, a basowa ociężałość dokuczająca wielu albumom gdzieś się ulatnia. Daje to ciekawy efekt podczas słuchania muzyki typu trap. W tym gatunku, przeznaczonym raczej na imprezy, najważniejszy jest beat, oparty zazwyczaj na wielowarstwowym, mocno wyeksponowanym basie. Ostatnio znajoma zaraziła mnie piosenką TroyBoi – Do you? Polecam jako oderwanie od standardów. Centrum sceny zostało umieszczone pomiędzy głośnikami, ale dźwięki swobodnie przemieszczają się przed i za nimi. Szerokość wydaje się odrobinę sztucznie poszerzona, ale dzięki swobodzie panującej w dźwięku wydaje się to niemal naturalne. Góra pasma jest delikatnie złagodzona.

 

AA Fortissimo 7 wyjscia audio

Dość złożony tor sygnałowy wieńczą dwa typy gniazd wyjściowych (przełączanych). Bardzo dobra jakość komponentów i montażu.

 

Odniosłem wrażenie, że wierzchołki co dynamiczniejszych transjentów są lekko zaokrąglane. W skali mikro nie mam zastrzeżeń, a wyraźna faktura dźwięków to jedna z mocniejszych stron odtwarzacza. To ostatnie dotyczy również średnicy. Słuchając różnych gatunków muzycznych, można stwierdzić, że wysokie i średnie cechuje niebanalna synergia. Góra pasma wyciąga średnicę i nadaje jej lekkości. Efekt jest taki, jakby muzyka zapraszała słuchacza do zabawy. To wyjątkowo przyjemny zabieg. Postanowiłem więc troszeczkę „podpuścić” Fortissimo, podając mu dosyć ostro zrealizowaną płytę The Pretty Reckless „Light me up”. Okazało się, że da się słuchać tego albumu na metalowych głośnikach! To tak pół żartem, pół serio. Odtwarzacz charakteryzuje się dobrą szczegółowością, choć nie wydaje się ona głównym zamierzeniem projektanta. We wstępie do „Limehouse Blues”, utworu otwierającego kapitalny album „Jazz at the Pawn Shop”, Arne Domnerusa, słyszymy krzątanie się ludzi, szmer rozmów oraz dzwonienie szklanek. Odnoszę wrażenie, że namacalność nie jest najmocniejszą stroną tego urządzenia. To wszystko zostało lekko rozmyte i wycofane. Z racji tego, że lubię czasem trochę pohałasować, wybrałem się na spotkanie ze starymi znajomymi od „ściany”. Płyta „The Wall” obnażyła pewne problemy ze skalą makro. Główną winę ponosi tu bas, który jest różnicowany słabiej niż reszta pasma. Lekko siada rozdzielczość oraz motoryka. Ocena jest wciąż dobra, ale jeżeli zależy wam na kontroli lub na atomowym uderzeniu, szukajcie dalej. Fortissimo to zły adres. Muzyka odtwarzana przez włoski odtwarzacz jest pełna energii, ale ta nie pochodzi od basu. Zazwyczaj to dolne pasmo nadaje rytm całości, tutaj role są odwrócone. Powiedziałbym, że plastyczne połączenie góry ze średnicą jest uzupełniane przyzwoitym basem.

Po przełączeniu się w tryb przetwornika c/a dźwięk trochę przysiada. Znika ta lekkość i otwartość, a na średnicy pojawia się swoisty nalot. Morał stąd taki, że wejście USB należy traktować jako dodatek, a nie główny element Fortissimo CD.


Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją