Dystrybutor: Horn Distribution, www.denon.pl |
Tekst: Filip Kulpa | Zdjęcia: AV, Denon Artykuł pochodzi z Audio-Video 10/2020 - KUP TERAZ |
|
|
Zestaw Denon DCD-A110 & PMA-A110 - Odtwarzacz SACD i wzmacniacz zintegrowany
TEST
W 1910 roku, z inicjatywy amerykańskiego przedsiębiorcy Freda Whitneya Horna, powstała firma Nippon Denki Onkyō Kabushikigaisha — producent jednostronnych płyt gramofonowych i patefonów. Formalnie była to część innej japońskiej firmy, Nippon Chikuonki Shokai. Przez kolejne dekady historia, czy raczej geneza Denona nierozerwalnie łączyła się z przemysłem fonograficznym. W 1939 r. opracowano pierwszy japoński rejestrator dyskowy, którym 6 lat później nagrano słynne przemówienie cesarza Hirohito oznaczające kapitulację Japonii (15 sierpnia 1945 r.). Marka Denon oficjalnie zaistniała dwa lata później — w 1947 r. kiedy to Nippon Columbia (kontynuacja firmy Japan Columbia Recorders) połączyła się ze wspomnianym Japan Denki Onkyo. W latach 50. Denon pozostawał ściśle związany z przemysłem fonograficznym. W 1951 r. wyprodukował pierwszą japońską płytę LP, w 1953 r. – pierwszy profesjonalny magnetofon, zaś w 1958 r. rozpoczął sprzedaż stereofonicznych płyt gramofonowych. Rok 1963 naznaczyło wdrożenie do sprzedaży pierwszej wkładki gramofonowej – słynnej DL-103; rok później Denon miał już swoją pierwszą kasetę kompaktową (CC). Produkcję elektroniki hi-fi rozpoczęto dopiero w 1971 r. W tym czasie rozwijano już technikę cyfrową – w 1973 r. firma zaprezentowała pierwszy na świecie, 8-kanałowy rejestrator cyfrowy. Z roku na rok Denon stawał się firmą technologiczną, co dostrzegł prestiżowy magazyn Billboard, przyznając jej prestiżową nagrodę „Trend Setter Award For Outstanding Contribution To Industry” (1977). Lata 80. przyniosły gwałtowny rozwój technologii Compact Disc, którą Denon aktywnie rozwijał – tak na rynku konsumenckim, jak i profesjonalnym. Na przełomie lat 80. i 90. firma stała się jednym z czołowych wytwórców elektroniki audio wysokiej klasy. W kolejnej dekadzie Denon nie stronił od high-endu, wprowadzając tak ambitne urządzenia, jak monobloki POA-S1 i przedwzmacniacz PRE-S1 (1993), spektakularny, dzielony odtwarzacz DP-S1/DA-S1 oraz zintegrowany DCD-S1 (1994). Tymi modelami Denon wszedł do ligi Accuphase, Krella czy Marka Levinsona. W 2002 roku doszło do połączenia z Marantzem w ramach holdingu D&M. Od tego czasu oferta Denona — tak zresztą, jak i konkurencyjnych marek japońskich — dryfowała w stronę urządzeń popularnych. Niemniej, poważny sprzęt hi-fi jest na stałe wpisany w DNA tego producenta. Z okazji 100-lecia Denon pokazał kilka, dziś już zapomnianych, modeli rocznicowych A100 i tradycję tę kontynuuje. W sierpniu 2020 r. anonsowano cztery rocznicowe produkty, których wyróżnikiem jest, niestosowany dotąd, srebrno-grafitowy kolor obudów. Wśród nich znalazły się recenzowany odtwarzacz CD/SACD i wzmacniacz zintegrowany, oznaczone wspólnym symbolem A110.
Wygląd i funkcjonalność
W aparycji i gabarytach nowych modeli trudno nie doszukać się daleko idących podobieństw do systemu 2500NE wprowadzonego na rynek latem 2016 r., który zastąpił generację 2020NE z przełomu 2012/2013 r. Formalnie rzecz biorąc, nowe modele nie zastępują zestawu 2500NE, lecz są pozycjonowane wyżej, jako „limitowane”, niezależne konstrukcje. Wzmacniacz jest droższy o 39%, odtwarzacz — prawie o połowę (+47%).
Konstrukcja odtwarzacza jest bardzo solidna. Napęd z metalową tacką budzi skojarzenia ze złotą erą techniki CD, choć nie jest tak szybki, jak ówczesne, dedykowane czytniki optyczne.
Pierwsze, co rzuca się w oczy to wykończenie. Zamiast koloru srebrnego otrzymujemy znacznie ciemniejsze obudowy grafitowe — chyba że wybierzemy drugi, bardziej konwencjonalny wariant, a mianowicie czerń. Trzeba przyznać, że w nowej, nieco surowej kolorystyce Denony prezentują się wyśmienicie: dystyngowanie i na swój sposób perfekcyjnie. Chłodnawy odcień grafitu podkreśla klasę urządzeń, a jakość wykonania prezentuje poziom odniesienia dla innych urządzeń w zbliżonej cenie. Precyzja spasowania poszczególnych elementów, działanie gałek i przełączników — to wszystko przypomina, jakimi perfekcjonistami są Japończycy. Nawiasem mówiąc, producent nie wahał się podkreślić, że produkcja rocznicowych Denonów odbywa się w japońskiej fabryce w Shirakawa. Stosowny napis czcionką wielkości kilku centymetrów znalazł się na górze wewnętrznego kartonu – nie sposób go więc przeoczyć przy wypakowywaniu obu urządzeń. W przypadku wzmacniacza potrzebny będzie mocny chwyt — urządzenie waży 25 kg (tyle samo co PMA-2500NE). Z odtwarzaczem pójdzie nieco łatwiej, ale masa przeszło 16 kg to, jak na dyskofon, zdecydowanie waga ciężka.
Drugi element, który przykuwa wzrok to niepospolite gabaryty wzmacniacza. Co prawda 18 cm wysokości to jeszcze nic szczególnego na tle amplitunerów i wzmacniaczy A/V wysokiej klasy, jednak gładki, lekko wyprofilowany front z ogromną gałką głośności, pozbawiony dużego wyświetlacza, wydaje się karykaturalnie duży. Odtwarzacz nie jest już tak potężny — mimo że jego wysokość jest mniejsza zaledwie o 44 mm. Oba urządzenia postawione obok siebie wyglądają trochę nieproporcjonalnie. Porządny stolik z dwoma wolnymi, masywnymi blatami to jedyna słuszna opcja do ustawienia tego systemu.
Wielokomorowe wnętrze wzmacniacza do złudzenia przypominałoby PMA-2500NE, gdyby nie rocznikowe znaczki na trafach. Jakość wykonania układów jest mistrzowska.
Pod względem funkcjonalnym A110 są niemalże dokładnymi odpowiednikami segmentów zestawu 2500NE. Odwrotnie niż w Marantzu, odtwarzacz nie może pełnić funkcji przetwornika c/a, którą przydzielono wzmacniaczowi. Ten otrzymał pięć wejść cyfrowych, w tym port USB typu B do podłączenia komputera lub odpowiedniego streamera. Przyjmuje on sygnały PCM 384 kHz i DSD 256 (11,3 MHz). Wejść analogowych jest łącznie pięć, przy czym jedno z nich to bezpośrednie wejście na końcówkę mocy, a jedno dedykowano dla gramofonu z wkładką MM lub MC. Wyboru dokonujemy przyciskiem na czołówce – i to jedna z niewielu widocznych różnic pomiędzy PMA-A110 a PMA-2500NE. W przypadku wkładek MC nie ma możliwości regulacji obciążenia ani czułości wejścia. Drugą różnicą pomiędzy tymi modelami jest rezygnacja z dwóch wyjść terminali głośnikowych w A110, który otrzymał jedną parę, za to dużo lepszych i wygodniejszych terminali. Dociekliwi dostrzegą również inny kształt pokręteł regulacji barwy tonu i balansu w integrze — nie są one okrągłe, lecz spłaszczone, czym nawiązują do lat 80. Z kolei prawą gałkę służącą do wyboru źródła oraz potężne pokrętło głośności przejęto „żywcem” z PMA-2500NE.
Odtwarzacz DCD-A110 znacznie trudniej odróżnić od jego protoplasty. Obydwa wyglądają niemal identycznie – pomijając ciemniejszą (w nowym modelu) zewnętrzną część ramki okna wyświetlacza, dzięki czemu powstaje efekt zespolenia wyświetlacza z szufladą. Skrajnym lewym przyciskiem wybieramy warstwę płyty w przypadku dysków hybrydowych SACD/CD (DCD-A110 analogicznie jak poprzednik odtwarza płyty Super Audio CD), tym obok aktywujemy lub wyłączamy funkcję Pure Direct (odłączającą wyświetlacz i wyjścia cyfrowe). Przyciski z prawej strony służą do obsługi napędu, który działa kulturalnie i w miarę szybko, choć wczytanie zawartości płyty CD zajmuje dobrych kilka sekund. Ruch szuflady odbywa się płynnie i cicho – na miarę oczekiwań od sprzętu tej klasy. To wszystko sprawia, że obcowanie z rocznicowymi Denonami dostarcza czystej przyjemności. Za taką jakość wykonania i kulturę pracy urządzeń zwykle trzeba dziś zapłacić wielokrotnie więcej. Na zbliżonym pułapie cenowym jedynymi godnymi rywalami Denona mogą być w omawianej materii jedynie urządzenia Yamahy (seria 2100) i Luxmana. Niemniej, DCD-A110 zdecydowanie góruje jakością wykonania nad recenzowanym niedawno, a znacznie droższym, odtwarzaczem D-03x.
Płytka wejściowa jest nowym opracowaniem inżynierów Denona.
Urządzenia nie posiadają wejść i wyjść zbalansowanych — to również pozostało bez zmian. Przy cenie 30 tys. zł za komplet może to być przedmiotem utyskiwań ze strony audiofilów, którzy wciąż (błędnie) uważają XLR-y za wyznacznik klasy urządzenia.
W trakcie ponad tygodniowej eksploatacji w warunkach domowych, gdzie zestaw musiał sprostać typowej, codziennej eksploatacji, wyszły na jaw drobne mankamenty funkcjonalne. Nie ma możliwości wybudzania urządzeń za pomocą przycisków na czołówce (tak samo było w przypadku poprzedników, włączając w to serię AE2000 z 2005 r.). By włączyć wzmacniacz i odtwarzacz „z palca”, konieczne jest wyciśnięcie mechanicznych przycisków na czołówce, a następnie ponowne ich wciśnięcie. Nie jest to ani wygodne, ani zdrowe dla samych urządzeń. Oczywiście, zdalne wybudzenie jest możliwe za pośrednictwem pilota. W komplecie z każdym z urządzeń dostajemy ten sam sterownik systemowy RC-1237, zatem jeden z nich możemy pozostawić w zapasie. Dziwi także niemożność zdalnego otwierania/zamykania szuflady. To bardzo wygodne rozwiązanie zwiększyłoby komfort obsługi, a ponadto ograniczyło brudzenie czołówki w okolicach przycisku „open/close". Pewną przypadłością wzmacniacza jest „nerwowe” działanie potencjometru głośności. Regulacja działa na tyle szybko, że precyzyjne ustawienie poziomu głośności późną wieczorową porą wymaga nie lada wyczucia i wielokrotnych korekt, by „wstrzelić się” w pożądny, odpowiednio niski, poziom. Problemu tego nie było w PMA-2000AE. Przyzwyczajenia wymaga też głośne klikanie towarzyszące każdej zmianie wejść. Audiofile mogą to uznać za swoisty „urok” urządzenia, jednak naszym zdaniem rozsądniejsze byłoby użycie nieco cichszych przekaźników.
W komplecie z każdym z urządzeń dostajemy ten sam nadajnik zdalnego sterowania.
Pożyteczną opcją wydaje się detekcja sygnału na wejściu optycznym oznaczonym jako „TV”. Rozwiązanie tego typu stosuje np. szwedzkie Primare. Polega to na tym, że wbudowany czujnik wybudza wzmacniacz lub powoduje automatyczną zmianę wejścia na „TV". Niestety, niektóre telewizory (jak np. Sony KDL-55AG9) wypuszczają sygnał optyczny także w trakcie uśpienia. To sprawia, że wyłączony wzmacniacz po chwili automatycznie się włącza… i tak już pozostaje na całą noc (na biegu jałowym pobiera niebagatelne 116 W mocy). Lepiej więc użyć dwóch pozostałych wejść, a to oznaczone jako „TV” zostawić dla dekodera, konsoli lub odtwarzacza wizyjnego. Innym rozwiązaniem jest wyłączanie sekcji DAC-a, do czego służy funkcja Analog Mode. Ma ona dwa tryby (1 i 2), z których ten drugi wyłącza także miniaturowy wyświetlacz z prawej strony gałki głośności. Normalnie wskazuje on wybrane wejście, a w przypadku wejść cyfrowych także częstotliwość próbkowania sygnału.
Reasumując, zestaw Denona niewątpliwie budzi pożądanie swoim wyglądem i jakością wykończenia, ale pod względem czysto użytkowym wymaga pewnego przyzwyczajenia.
PMA-A110
Kształt regulatorów barwy i balansu oraz kolor obudowy to główne i w zasadzie jedyne elementy pozwalające poznać, że mamy do czynienia z nowym modelem.
Na pierwszy rzut oka, konstrukcja wzmacniacza jest bardzo podobna do modelu 2500NE i jego poprzedników (2020AE i 2010AE). Nietrudno to wywnioskować na podstawie opisu, parametrów i wyglądu urządzenia — zarówno tylnej ścianki, jak i wnętrza, które ma taki sam układ poszczególnych elementów. Grodzie z blachy stalowej odseparowują część sterującą i przedwzmacniacz (z przodu), płytkę wejściową (z prawej) od końcówek mocy i zasilacza umieszczonego pośrodku. Wydaje się, że on sam został w całości przejęty z 2500NE, o czym świadczą takie same, spore transformatory typu EI obrócone względem siebie o 180 stopni (znoszenie rozproszonych pól magnetycznych), które wciśnięto pomiędzy masywne radiatory końcówek mocy. Za prostowanie napięcia odpowiadają diody Shottky’ego. Zastosowano grube (14 AWG) przewody zasilające z miedzi beztlenowej biegnące od gniazda IEC do zasilacza. Główną filtrację tętnień zapewniają dwa elektrolity Nichicona o pojemności 12 tys. µF każdy (jeden na kanał). Wzmacniacz ma jeszcze dwa dodatkowe zasilacze umieszczone jeden nad drugim, w lewym tylnym narożniku wzmacniacza. Jeden z nich obsługuje przedwzmacniacz i logikę sterowania, drugi – jak się wydaje – jest dedykowany do sekcji przetwornika c/a, której również nie da się dostrzec (mimo sporych rozmiarów wnętrze jest bardzo ciasno zabudowane). Musimy zatem polegać na informacjach od producenta, z których wynika, że moduł DAC-a to również nowe opracowanie. Zastosowano aż 4 kości PCM1795 pracujących w podwójnym układzie różnicowym (Quad DAC) oraz firmowy upsampler Ultra Al32, który zwiększa częstotliwość próbkowania sygnałów wejściowych nawet 32-krotnie (do 1,536/1,411 MHz). Analogiczne rozwiązania znalazły się w odtwarzaczu CD.
Stopnie końcowe bazują na pojedynczych parach wysokoprądowych mosfetów (UHC-MOS). Niestety, nie są one widoczne. Z dostępnych informacji wynika, że końcówki mocy są inne niż te PMA-2500NE. Ogólna idea układu (bootstrapowana kaskoda, pojedyncza para tranzystorów wyjściowych) pozostała natomiast niezmieniona. Zmodyfikowano także płytkę wejściową z dużą liczbą przekaźników Takamisawa. Pojawiły się na niej dodatkowe elementy filtracji i stabilizacji zasilania.
Odtwarzacz DCD-A110
W odtwarzaczu zaszła mała rewolucja. Wprawdzie sam napęd i rozplanowanie wnętrza są podobne jak w DCD-2500NE, ale konstrukcja toru audio różni się, i to zasadniczo. Centralne miejsce nadal zajmuje szlachetnie wyglądający mechanizm Advanced S.V.H. kompatybilny z płytami DVD i Super Audio CD zamknięty w metalowej obudowie. Umożliwia on odczyt płyt DVD-R z zapisanymi plikami hi-res. Tym razem przykryto go płytą ekranującą z miedzi, a nie stali. Spoczywa on na stalowych wspornikach o grubości 2 mm. Tacka szuflady to aluminiowy odlew. Cała obudowa jest – podobnie jak we wzmacniaczu – megasolidna. Spód jest trójwarstwowy.
Zasilacz znajduje się z lewej strony oraz w prawym przednim rogu (dodatkowe układy stabilizacji dla sekcji DAC-a i toru analogowego), czyli tak samo jak w poprzedniku. Konstrukcja tej części układu jest jednak bardziej zaawansowana niż w DCD-2500NE. Zastosowano stabilizację na bazie układów dyskretnych, jak również scalonych (łącznie co najmniej 8 linii), wzrosła ponadto sumaryczna pojemność filtrująca (dwa największe elektrolity w sekcji zasilacza analogowego mają pojemność po 3300 µF). Prócz kondensatorów elektrolitycznych zastosowano także rzadziej spotykane kondensatory foliowe PPS (z siarczku polifenylenu). Napięcia zasilające dostarczają, tak jak poprzednio, aż trzy transformatory – dwa, dość duże typu EI przewidziano dla sekcji cyfrowej i toru analogowego, trzeci (pomocniczy) obsługuje układy podtrzymania i sterowanie.
Takiego zasilacza nie powstydziłby się niejeden odtwarzacz CD za dużo więcej niż 14 tys. zł.
Najwięcej zmian kryje się jednak w sekcji przetwornika c/a i torze analogowym. Całość umieszczono na jednej dużej płytce SMD (zamiast na dwóch, jak w DCD-2500NE), nie licząc dodatkowej płytki firmowego upsamplera Ultra A32 Processing bazującego na nowocześniejszej i wydajniejszej programowanej kości FPGA Intela z serii Cyclone 10LP (wcześniej stosowano układ Altera Cyclone IV). Układ ten realizuje filtrację cyfrową, interpolację i synchroniczny upsampling 32fs (tylko w odniesieniu do sygnałów PCM) do częstotliwości 1,411 MHz (w przypadku odczytu plików hi-res z płyt krotność upsamplingu jest zależna od częstotliwości sygnału źródłowego). Układ współpracuje z czterema układami przetworników PCM1795 w podwójnej konfiguracji różnicowej. Sygnał wyjściowy jest oczywiście zbalansowany i w takiej formie prowadzony aż do buforów wyjściowych, gdzie zostaje desymetryzowany. To trochę zaskakujące rozwiązanie, ale też świadomy wybór projektantów, którzy doskonale zdawali sobie sprawę, że wyprowadzanie sygnału kablami XLR nie miałoby sensu ze względu na topologię dedykowanego wzmacniacza. Tor analogowy jest w całości dyskretny (SMD), wykorzystano w nim gatunkowe rezystory MELF.
Brzmienie
Brzmienie flagowego systemu Denona emanuje solidnością, detalem i dość obszernym, dokładnym obrazem stereo. Równowaga tonalna oscyluje wokół neutralności, jednak subiektywnie ma tendencję do przechylania się w stronę brzmienia rozjaśnionego, ożywionego, lekko niedociążonego. Jak zaraz się okaże, powodem tego stanu rzeczy jest odtwarzacz. Poczucie szczegółowości jest niezłe, jednak na górze pasma czuć, że stopień wyrafinowania i rozdzielczość są dość ograniczone. Dźwięk nie jest ciepły, trudno go również nazwać nasyconym. Odnosi się wrażenie, że priorytetem konstruktorów było osiągnięcie dużej analityczności, szczegółowości i precyzji. W dużej mierze to się udało, niestety za cenę umiarkowanego wypełnienia i raczej rzadkiej konsystencji. Barwy są raczej lekkie i jasne niż głębokie i nasycone. Fakt ten należy uwzględnić w doborze zestawów głośnikowych. Sparowanie Denonów A110 z analitycznie, szczupło brzmiącymi kolumnami zdecydowanie bym odradzał. Ciepło, obficie grające modele sprawdzą się znacznie lepiej.
Połączenie wzmacniacza z innymi, wyższej jakości źródłami dźwięku, w szczególności z redakcyjnym dCS-em Bartokiem w roli DAC-a, ukazało znaczny potencjał integry. Przy cenie 16 tys. złotych jest to bowiem wzmacniacz zdecydowanie wart rozważenia, jeśli szukamy urządzenia precyzyjnego, dobrze kontrolującego głośniki, czystego, przestrzennego, o znikomej sygnaturze brzmieniowej. Tak właśnie gra A110: swobodnym, dużym dźwiękiem, z nieznaczną tylko tendencją do tranzystorowego utwardzania transjentów i krawędzi dźwięków. Całościowo jednak bardzo otwartym i bezproblemowym. W tych dziedzinach reprezentuje on naprawdę wysoki poziom w swojej klasie, dorównując recenzowanemu na sąsiednich stronach Heedowi.
PMA-A110 na pewno nie jest wzmacniaczem brzmiącym romantycznie, miękko i przyjemnie, ale też nie można mu przypisać suchej analityczności czy nadmiaru precyzji. Słychać tu pewne „echa” japońskiej szkoły brzmienia (tej bardziej typowej dla dużych marek z Japonii), ale nie sposób przemilczeć niewątpliwe atuty tej integry, do których – prócz wspomnianej neutralności, czystości i precyzji – zaliczyłbym także dużą skalę dźwięku, obszerną stereofonię z bardzo dobrą głębią oraz odpowiednio masywny, dobrze kontrolowany bas. Jego rozciągnięcie i wypełnienie na samym dole nie są tak znakomite, jak mogłaby sugerować postura urządzenia. W średnim podzakresie słychać niewielkie zaokrąglenie, a różnicowanie barw jest nieznacznie rozmyte. Niemniej, bas Denona prezentuje solidny poziom.
Precyzja i solidność montażu są najwyższych lotów.
Przyznam, że miałem dużą trudność z określeniem, do której kategorii w naszym rankingu zakwalifikować ten wzmacniacz. Wiele jego walorów jest na poziomie kategorii A, chociaż pod względem nasycenia i muzykalności trochę mu jednak brakuje. To wzmacniacz z pogranicza kategorii A i B – przynajmniej moim zdaniem.
Odtwarzacz sonicznie nie dorównuje wzmacniaczowi. Z taką samą sytuacją mieliśmy do czynienia w przypadku zestawu 2500NE, więc nie byłem takiem obrotem sprawy jakoś specjalnie zaskoczony. Zresztą, gdy sięgam pamięcią wstecz do poprzednich systemów serii 2000, wnioski były podobne.
DCD-A110 nie brzmi neutralnie. Tonalnie jest to urządzenie grające po jasnej stronie mocy, kładące akcent na wyższy zakres, który tak po prawdzie nie jest szczególnie dobrej jakości. Słychać pewne wyszarzenie sopranów, stale obecny, dość ujednolicony ich charakter. Barwy są lekkie, niedociążone, co wynika nie tyle z ekspozycji góry (bo w zasadzie nie jest ona podbita), lecz z pewnej specyfiki reprodukcji niskich tonów, którym brakuje wykopu. Bas określiłbym jako całościowo dość miękki, na czym cierpi rytmika i drive. Pewna poprawa równowagi oraz lepszą spójność i wypełnienie dźwięku uzyskuje się z płyt Super Audio CD. Zyskują wyższe rejestry, które stają się bardziej subtelne i wyrafinowane. Zastanawiam się, jak duży udział w brzmieniu odtwarzacza ma nowy upsampler. Wydaje mi się, że znaczący.
Końcówki mocy też są inne niż w PMA-2500NE. Z lewej strony (przy tylnym panelu widoczne dwa dodatkowe zasilacze (wzmacniacz łącznie ma ich cztery).
Konfrontacja z nowoczesnymi, niedrogimi przetwornikami c/a – redakcyjnymi Aune S8 i Toppingiem D90 MQA, a nawet z leciwym Arcamem CD73T pokazała, że twórcy odtwarzacza dążyli do uzyskania efektu dużej szczegółowości i przestrzenności, które to założenie w dużej mierze udało się zrealizować, niestety za cenę muzykalności. Taka charakterystyka odtwarzacza nie jest do końca tym, czego – w naszej opinii – potrzebuje wzmacniacz.
DAC
Analizując jakość dźwięku płynącego z integry błędem byłoby pominięcie faktu, że na jej pokładzie znajduje się przetwornik c/a – i to nie byle jakiej jakości – jak również przedwzmacniacz gramofonowy MM/MC. Każdy z tych elementów ma niewątpliwy wpływ na cenę urządzenia. Bez nich, PMA-A110 byłoby z pewnością o kilka tysięcy złotych tańszy.
Sekcja przetwarzania cyfrowo-analogowego bazuje na nowym upsamplerze Ultra Al32 i czterech kościach PCM1795.
Testy wejść cyfrowych USB i S/PDIF przeprowadziłem z wykorzystaniem swoich zaufanych, dość równoważnych jakościowo, źródeł sygnału cyfrowego: SOtM-a sMS-200 Ultra Neo z zasilaczem Sbooster i starego odtwarzacza Sony CDP-557ESD ze zmodyfikowanym wyjściem cyfrowym (w roli „transportu”). Brzmienie uzyskane z wejść cyfrowych PMA-A110 okazało się znacząco inne niż w analogowym połączeniu z dedykowanym odtwarzaczem. Balans tonalny był wyraźnie ciemniejszy, ale jednak bliższy neutralności. Dźwięk zyskał na zwartości i spójności, ale kosztem przestrzenności, która nie była już tak efektowna. Scena odczuwalnie się zwęziła, jednak spójność dźwięku i rytmika w moim odczuciu prezentowały się lepiej. Uważam, że to całościowo lepiej zrównoważony przekaz. Wynika stąd, że wbudowany DAC jest naprawdę dobrej jakości i jakkolwiek dźwięk uzyskiwany z firmowym odtwarzaczem jest pod pewnymi względami bardziej atrakcyjny, to z wejść cyfrowych można uzyskać lepszą neutralność i spójność brzmienia, co w kontekście cen użytych źródeł cyfrowych nie wymaga komentarza.
Phono MC
Ze względu na brak wkładki MM, zdecydowałem się sprawdzić wejście gramofonowe w trybie MC, podłączając do niego gramofon Clearaudio Concept z wkładką Hana SL. Phonostagem odniesienia była znakomita, nagrodzona przez nas, niedroga Emotiva XPS-1 Gen 2. Wystarczył kwadrans odsłuchu, by stwierdzić, że z zewnętrznym phonostagem uzyskany dźwięk był wyraźnie lepszy. Poprawie uległa przestrzenność, swoboda i jakość wysokich tonów. Zniknął (w dużej mierze) efekt „zbitki” planów, pojawiła się lepsza separacja instrumentów, której towarzyszyła mikrodynamika. Nie powiem, że taki wynik porównania mnie zaskoczył, jednak mimo wszystko oczekiwałem bardziej wyrównanego poziomu obu prezentacji. Niewykluczone, że z wkładkami MM phono Denona daje sobie radę nieco lepiej. Z punktu widzenia użytkowników gramofonów średniej klasy, wyposażonych choćby w tańsze modele wkładek MC, wejście gramofonowe we wzmacniaczu raczej nie będzie rozwiązaniem docelowym.
Zestaw wejść i wyjść analogowych jest taki sam, jak w PMA-2500NE.
Galeria
- Denon DCD-A110 & PMA-A110 Denon DCD-A110 & PMA-A110
- Wielokomorowe wnętrze wzmacniacza do złudzenia przypominałoby PMA-2500NE, gdyby nie rocznikowe znaczki na trafach. Jakość wykonania układów jest mistrzowska. Wielokomorowe wnętrze wzmacniacza do złudzenia przypominałoby PMA-2500NE, gdyby nie rocznikowe znaczki na trafach. Jakość wykonania układów jest mistrzowska.
- W komplecie z każdym z urządzeń dostajemy ten sam nadajnik zdalnego sterowania. W komplecie z każdym z urządzeń dostajemy ten sam nadajnik zdalnego sterowania.
- Sekcja przetwarzania cyfrowo-analogowego bazuje na nowym upsamplerze Ultra Al32 i czterech kościach PCM1795. Sekcja przetwarzania cyfrowo-analogowego bazuje na nowym upsamplerze Ultra Al32 i czterech kościach PCM1795.
- Odtwarzacz SACD i wzmacniacz zintegrowany Denon DCD-A110 Odtwarzacz SACD i wzmacniacz zintegrowany Denon DCD-A110
- Cała obudowa jest – podobnie jak we wzmacniaczu – megasolidna. Spód jest trójwarstwowy. Cała obudowa jest – podobnie jak we wzmacniaczu – megasolidna. Spód jest trójwarstwowy.
- Konstrukcja odtwarzacza jest bardzo solidna. Napęd z metalową tacką budzi skojarzenia ze złotą erą techniki CD, choć nie jest tak szybki, jak ówczesne, dedykowane czytniki optyczne. Konstrukcja odtwarzacza jest bardzo solidna. Napęd z metalową tacką budzi skojarzenia ze złotą erą techniki CD, choć nie jest tak szybki, jak ówczesne, dedykowane czytniki optyczne.
- Centralne miejsce nadal zajmuje szlachetnie wyglądający mechanizm Advanced S.V.H. kompatybilny z płytami DVD i Super Audio CD zamknięty w metalowej obudowie. Centralne miejsce nadal zajmuje szlachetnie wyglądający mechanizm Advanced S.V.H. kompatybilny z płytami DVD i Super Audio CD zamknięty w metalowej obudowie.
- Wyjścia cyfrowe Wyjścia cyfrowe
- Takiego zasilacza nie powstydziłby się niejeden odtwarzacz CD za dużo więcej niż 14 tys. zł. Takiego zasilacza nie powstydziłby się niejeden odtwarzacz CD za dużo więcej niż 14 tys. zł.
- Precyzja i solidność montażu są najwyższych lotów. Precyzja i solidność montażu są najwyższych lotów.
- Kształt regulatorów barwy i balansu oraz kolor obudowy to główne i w zasadzie jedyne elementy pozwalające poznać, że mamy do czynienia z nowym modelem. Kształt regulatorów barwy i balansu oraz kolor obudowy to główne i w zasadzie jedyne elementy pozwalające poznać, że mamy do czynienia z nowym modelem.
- Wzmacniacz zintegrowany Denon PMA-A110 Wzmacniacz zintegrowany Denon PMA-A110
- Końcówki mocy też są inne niż w PMA-2500NE. Końcówki mocy też są inne niż w PMA-2500NE.
- Z lewej strony (przy tylnym panelu widoczne dwa dodatkowe zasilacze (wzmacniacz łącznie ma ich cztery). Z lewej strony (przy tylnym panelu widoczne dwa dodatkowe zasilacze (wzmacniacz łącznie ma ich cztery).
- Płytka wejściowa jest nowym opracowaniem inżynierów Denona. Płytka wejściowa jest nowym opracowaniem inżynierów Denona.
- Terminale głośnikowe Terminale głośnikowe
- Zestaw wejść i wyjść analogowych jest taki sam, jak w PMA-2500NE. Zestaw wejść i wyjść analogowych jest taki sam, jak w PMA-2500NE.
- Stopnie końcowe bazują na pojedynczych parach wysokoprądowych mosfetów (UHC-MOS). Stopnie końcowe bazują na pojedynczych parach wysokoprądowych mosfetów (UHC-MOS).
- Denon PMA-A110 - Precyzja i solidność montażu są najwyższych lotów. Denon PMA-A110 - Precyzja i solidność montażu są najwyższych lotów.
- Ocena i dane techniczne Ocena i dane techniczne
https://www.avtest.pl/audio/item/1306-denon-dcd-a110-pma-a110#sigProGalleria6db8868f21
Naszym zdaniem
Cieszy fakt, że u progu trzeciej dekady XXI wieku wciąż powstają takie urządzenia. Wspaniale wykonany i bardzo zaawansowany technicznie odtwarzacz płyt CD i SACD raczej nie „oczaruje” dźwiękowo większości (świadomych) nabywców, ale jako uzupełnienie bardzo dobrego wzmacniacza, jakim bez wątpienia jest PMA-A110 może być tym, czego oczekują fani marki.
Integra Denona jest natomiast jednym z lepszych wzmacniaczy w swojej klasie, a biorąc pod uwagę wysoką jakość wbudowanego DAC-a i wartościowy tryb Analog Mode, w którym ta sekcja jest całkowicie wyłączana, atrakcyjność tego modelu jest niewątpliwa. Także w tym kontekście wydaje się, że dedykowany odtwarzacz wcale nie jest koniecznością.
Artykuł pochodzi z Audio-Video 10/2020 - KUP TERAZ
System odsłuchowy:
- Pomieszczenie: 30 m2 zaadaptowane akustycznie (dość silnie wytłumione), panele Vicoustic, Mega Acoustic oraz własnego projektu (system główny)
- Źródła odniesienia: Arcam CD73T, Aune S8, dCS Bartok + SOtM sMS-200 Ultra Neo / Sbooster P&P Eco MkII, Sony CDP-557 ESD jako transport (modyfikacja wyjścia cyfrowego)
- Serwer: Roon Core na komputerze iMac 21,5” late 2015 (i5 3,1 GHz, 8 GB RAM, SSD)
- Wzmacniacze odniesienia: Electrocompaniet ECI-80D, Electrocompaniet ECI-6 MkII, Haiku Audio Bright Mk5
- Zestawy głośnikowe: Klipsch REF7 III (ze zmodyfikowaną zwrotnicą zewnętrzną), Revel Concerta2 F35
- Interkonekty: WoreWorld Gold Eclipse 6, KBL Sound Red Corona (S/PDIF), Synergistic Research Active USB
- Sieć: switch Netgear GS-105v5 z zasilaczem Sbooster 12 V, kable LAN Renkforce CAT 8.1 (2000 MHz)
- Kable głośnikowe: KBL Sound Red Eye Ultimate, Albedo Blue (do tańszych wzmacniaczy)
- Akcesoria: stoliki Rogoz Audio 4SPB/BBS, StandART STO, platformy antywibracyjne PAB
- Zasilanie: dedykowana linia zasilająca, kondycjoner zasilania Keces BP-1200, listwa PowerBASE, kable zasilające KBL Sound Himalaya PRO, Master Mirror Reference, Zodiac, Spectrum