PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Marantz Model 30 & SACD 30n

Lis 09, 2022

Nowa seria 30 rewolucjonizuje stylistykę Marantza, odcinając się od reszty oferty. Czy pod względem brzmieniowym jest to kontynuacja dokonań firmy, czy może niekoniecznie?

Dystrybutor: Horn Distribution, www.horn.pl
Ceny (w czasie testu): SACD 30n – 13 490 zł, Model 30 – 13 490 zł
Dostępne wykończenia: szampański, czarny

Tekst: Marek Lacki, Filip Kulpa | Zdjęcia: Serwis prasowy Marantz, AV

Artykuł pochodzi z Audio-Video 12/2020 - KUP TERAZ

audioklan

 

 


Odtwarzacz Marantz SACD 30n i wzmacniacz Model 30

TEST

Marantz Model 30 & SACD 30n
 

Premiera serii 30, która miała miejsce w drugiej połowie sierpnia 2020 r. (oficjalna informacja poszła w świat 1 września) była nie lada niespodzianką. Wyraźnie odmienny od pozostałych modeli design mógł na pierwszy rzut oka sugerować, że będzie to nowa referencja w portfolio Marantza. Tymczasem dwa nowe modele spozycjonowano pomiędzy chwilę wcześniej wprowadzoną linią 12SE (SA-12SE/PM-12SE) a bardziej przystępnymi urządzeniami z 4-cyfrowymi oznaczeniami (ND8006/PM8006). Można by więc przypuszczać, że „trzydziestki” wypełnią lukę w ofercie. Tak jednak się nie stało, ponieważ ich ceny są o zaledwie 10% niższe niż w przypadku serii klasycznej (12SE). Tymczasem odpowiednicy z gamy 8000 (ND8006/PM8006) są prawie trzykrotnie tańsi. O co zatem chodzi? Zaraz wszystko się wyjaśni.

 

Świeży wygląd

Nowa stylistyka serii 30 przynosi powiew świeżości, choć z zachowaniem stosowanych już od lat i charakterystycznych dla Marantza pionowych pasków podświetlenia ukrytych pod zmniejszonym panelem środkowym. Tym razem na szczęście są one białe, a nie niebieskie, co zdecydowanie lepiej pasuje do kolorystyki urządzeń (srebrnej lub czarnej).

Nowością i elementem silnie przykuwającym uwagę jest lekko wklęsła przednia ścianka, której powierzchnię zdobią charakterystyczne zagłębienia. Mogą one budzić rozmaite skojarzenia, np. z morskimi falami lub strukturą atomową. Z oczywistych względów te efektownie wyglądające elementy wykonano z tworzywa sztucznego. Właściwe płyty czołowe, na których rozmieszczono manipulatory i wyświetlacze, są już aluminiowe.

Marantz Model 30 SACD 30n Combo

W stosunku do serii Premium (10, 11, 12) zmieniono konstrukcję obudowy, co wcale nie znaczy, że stała się ona mniej solidna. Estetyka i jakość wykonania pozostały na oczekiwanym od japońskiej marki, wysokim poziomie. Potwierdzeniem solidności wykonania urządzeń jest ich ciężar – wzmacniacz waży ponad 14, a odtwarzacz – ponad 13 kg.

 

Pierwszy taki Marantz

Marantz Model 30 SACD 30n pilotPod względem funkcjonalnym, pomiędzy odtwarzaczem a wzmacniaczem wprowadzono wyraźny podział. SACD 30n, określany jako „Network SACD player” (sieciowy odtwarzacz Super Audio CD), zapewnia niemalże komplet nowoczesnych funkcjonalności, takich jak: UPnP, AirPlay 2 i Bluetooth, podczas gdy Model 30 jest wyłącznie wzmacniaczem.

Odtwarzacz ma wszystkie atuty typowe dla platformy HEOS, czyli duży wybór serwisów strumieniowych oraz stabilną i dopracowaną aplikację o tej samej nazwie. Warto zauważyć, że jest to jedyny w ofercie Marantza odtwarzacz sieciowy umożliwiający odtwarzanie płyt SACD i plików DSD. Nie potrafił tego ani (już wycofany) NA-11S1 (brak napędu optycznego), ani znacznie tańszy ND8006 (niekompatybilny z płytami SACD). Rysą na idealnym, zdawałoby się, wizerunku SACD 30n jest brak kompatybilności z Roonem.

Czarne okno pośrodku czołówki zawiera „ukrytą” szufladę na płytę, której front dosłownie stapia się w jedną całość z czytelnym wyświetlaczem OLED. Mechanizm napędu działa bardzo kulturalnie. Nie jest to może poziom najbardziej wyrafinowanych odtwarzaczy CD/SACD, ale szuflada otwiera się dostojnie i niemal bezszelestnie. Tackę na płytę pokryto przyczepną i jednocześnie miękką, a więc bezpieczną dla płyty powierzchnią.

Odtwarzacz czyta płyty hybrydowe SACD, dając możliwość wyboru warstwy – także tej wielokanałowej, co jest dość zaskakujące, biorąc pod uwagę, że tor odczytu jest dwukanałowy. Istnieje także możliwość odtwarzania dysków DVD-ROM z zapisanymi plikami hi-res (PCM 24/192 lub DSD64/128). To opcja znana już od lat z wcześniejszych odtwarzaczy SACD Marantza i Denona. SACD 30n otrzymał dwie pary wyjść analogowych: regulowane i stałopoziomowe oraz dwa cyfrowe (optyczne i współosiowe). Regulacja dla wyjść „variable” odbywa się w domenie cyfrowej i niestety jest dostępna tylko z poziomu urządzenia mobilnego (wewnątrz aplikacji lub za pośrednictwem przycisków telefonu), co ogranicza jej sens – szczególnie gdy korzystamy z wbudowanego napędu (kto będzie chciał sięgać po telefon odtwarzając płytę CD czy SACD?). Znajdujące się na przedniej ściance pokrętło obsługuje wyłącznie wyjście słuchawkowe (ta regulacja nie jest zdalna). Są też i wejścia cyfrowe: dwa optyczne, koaksjalne oraz USB typu B (asynchroniczne). To ostatnie umożliwia odtwarzanie plików w formacie DSD 256 (11,3 MHz) lub PCM 384 kHz. Na tylnej ściance znajdziemy także port USB typu A dla pamięci flash z plikami muzycznymi. Możliwości strumieniowania sieciowego kończą się przy DSD 128 (5,6 MHz), a na liście kompatybilnych formatów plików wciąż brakuje applowskiego AIFF, co będzie sporym zmartwieniem dla wszystkich, którzy wybrali ten rodzaj plików jako lepszą alternatywę (ze względu na metadane) dla formatu WAV. Odczyt gapless jest zapewniony w odniesieniu do plików FLAC, WAV i .dsf/.dff (DSD). Łączność sieciową zapewniają dwie współdzielone anteny Wi-Fi/Bluetooth oraz port Ethernet.

Marantz SACD 30n gniazda

SACD 30n otrzymał dwie pary wyjść analogowych: regulowane i stałopoziomowe oraz dwa cyfrowe (optyczne i współosiowe).

 

Menu konfiguracyjne (Setup) umożliwia wybór jednego z dwóch algorytmów filtrów cyfrowych (Slow roll-off i Sharp roll-off) różniących się nachyleniem zbocza w paśmie zaporowym oraz długością echa po impulsie (w obu przypadkach pre-echo jest krótkie; Marantz jest zdania, że tego typu filtracja daje lepsze efekty niż klasyczne filtry z rozmytą odpowiedzią przed i po impulsie). W setupie są ponadto dostępne dwa ustawienia wzmocnienia dla wyjścia słuchawkowego (wysokie i niskie) oraz aktywacja/deaktywacja wyjść cyfrowych.

 

Model 30

…jest „czystą”, stricte analogową integrą wyposażoną w rozbudowany przedwzmacniacz gramofonowy MM/MC, rozłączalne sekcje przedwzmacniacza i końcówki mocy oraz wyjście słuchawkowe, które dubluje to w odtwarzaczu. Najwidoczniej uznano, że obydwa urządzenia będą kupowane także oddzielnie. Przypuszczenie to potwierdzają identyczne piloty zdalnego sterowania – bardzo ładne i estetycznie wykonane (pod tym względem Marantz nigdy nie zawodził). Częściowo są one metalowe. Kupując zestaw, dostajemy zatem jeden nadmiarowy sterownik, który może pełnić funkcję zapasową. Miłym akcentem jest wypukły logotyp na każdym z nadajników.

Z drugiej jednak strony producent zachęca do kupna systemu. Złącza 12-woltowych wyzwalaczy pozwalają na wygodne włączanie i wyłączanie zestawu jednym przyciskiem.

Marantz Model 30 gniazda

Model 30 miał być w pełni analogowym wzmacniaczem i takim pozostał.
Gniazda wejść CD i phono są lepszej jakości niż pozostałe.

 

Obsługa jest intuicyjna, mimo że trudno Model 30 nazwać wzmacniaczem minimalistycznym. Z zamkniętymi oczami da się odgadnąć, do czego służą znajdujące się na przednim panelu pokrętła. Wyposażenie zawiera dwupasmową regulację barwy oraz balansu, które oczywiście da się ominąć. Do dyspozycji jest 5 wejść liniowych, przy czym gniazda oznaczone jako „CD” i „phono” są lepszej jakości od pozostałych. Wejście gramofonowe obsługuje zarówno wkładki MM, jak i MC. Dla tych drugich przewidziano trzypozycyjną regulację obciążenia: Low (33 Ω), Mid (100 Ω) i High (390 Ω), co pozwala na dopasowanie parametrów układu w zależności od konkretnej wkładki (zalecanego jej obciążenia).

Na uwagę zasługują pojedyncze gniazda głośnikowe wyposażone w antyzwarciowe obudowy, które ograniczają możliwość wygodnego korzystania z grubych kabli wyposażonych w zakończenia widełkowe. Można je bowiem wsunąć tylko pod określonym kątem.

 

Budowa

Jak już wspomniano, urządzenia zbudowano naprawdę solidnie, wykorzystując do ich budowy stal, aluminium i tworzywo sztuczne. Dno składa się z grubego płata stali, do którego przytwierdzono stopki, spojonego z drugą warstwą cieńszej blachy. Ścianki boczne zachodzą na spód i górę i są zrobione z grubego profilu aluminiowego o grubości 6 mm. Czołówkę tworzy płyta aluminiowa i wspomniany front z tworzywa.

Marantz SACD 30n wnetrze

W konstrukcji SACD 30n dokonano syntezy rozwiązań Marantza i Denona, łącząc je z nową płytką przetwornika c/a. Rozbudowany zasilacz liniowy zasługuje na uwagę. Mechanizm to czytnik DVD (SACDM-3L) w częściowo metalowej obudowie. Nie jest to dokładnie ten sam napęd, co np. w Denonie DCD-A110.

 

SACD 30n jest nową konstrukcją, technicznie spokrewnioną z odtwarzaczem SA-12SE. Pośrodku obudowy zamontowano firmowy napęd SACDM-3L bazujący na czytniku DVD-ROM. Spoczywa on na podwójnej wytłoczce z blachy stalowej. Sekcja cyfrowa stanowi clou tej konstrukcji, bazując na rozwiązaniu systematycznie rozwijanym od 2016 r., kiedy to swoją premierę miał referencyjny odtwarzacz SA-10. Pierwszym etapem obróbki (MMM-Stream) jest konwersja sygnałów wejściowych PCM do jednobitowego strumienia o częstotliwości próbkowania 11,2896 lub 12,288 MHz – zależnie od próbkowania źródłowego (odpowiednio: wielokrotność 44,1 lub 48 kHz). W praktyce oznacza to, że sygnał PCM 16/44,1 jest przetwarzany do DSD 256. Cała matematyka procesu odbywa się z 32-bitową zmiennoprzecinkową precyzją w programowalnym układzie scalonym. Sygnały wejściowe DSD oczywiście nie muszą być konwertowane – tu zachodzi co najwyżej upsampling (x2 lub x2). Drugim etapem konwersji jest zamiana 1-bitowego strumienia DSD do postaci analogowej, a to już nic innego, jak dolnoprzepustowy filtr analogowy (MMM-Conversion). Podobne rozwiązanie znajdziemy w SA-12SE, tam jednak tor analogowy jest wyraźnie bardziej rozbudowany – filtr dolnoprzepustowy składa się modułów HDAM SA2 i SA3, a nie HDAM (jak w SACD 30n).

Płyta główna zawiera programowalny układ FPGA Altera Max V (drugi taki sam jest na płytce audio) oraz dwa procesory DSP Analog Devices SHARC ADSP-21489. Wejście USB Audio obsługuje układ XMOS. Sygnał z pozostałych wejść cyfrowych przechwytuje transceiver PCM9211.

Marantz SACD 30n tor audio

Tor audio nie wygląda typowo. Po pierwsze, nie ma tu żadnego układu scalonego przetwornika c/a, nie znajdziemy też wzmacniaczy operacyjnych. Niezbalansowana sekcja analogowa składa się z dużej liczby elementów biernych, szczególnie rezystorów metalizowanych. Elementami aktywnymi są miniaturowe tranzystory SMD w towarzystwie kilkunastu elektrolitów należących do sekcji zasilania, która bazuje na transformatorze toroidalnym Bando umieszczonym w płaskim cylindrze ekranującym. Osiem uzwojeń wtórnych dostarcza napięcia zasilające do poszczególnych sekcji. Zastosowano dużą liczbę stabilizatorów napięciowych zintegrowanych z radiatorami. Drugi, niewielki transformator zasila sekcję sterowania i gotowości. Zasilacz wygląda naprawdę dobrze.

Marantz Model 30 wnetrze

Wnętrze integry jest dobrze rozplanowane i bardzo podobne do modelu PM-12SE.
Pośrodku i w przedniej części znajduje się zasilacz liniowy dla sekcji przedwzmacniacza.

 

Wzmacniacz konstrukcyjnie bardzo przypomina integrę PM-12SE. Z prawej strony znajduje się tor wejściowy i przedwzmacniacz, pośrodku bryluje zaekranowany toroid, a obok niego, z przodu obudowy, moduł zasilacza liniowego ze sporą liczbą stabilizatorów na radiatorach i dwoma elektrolitami Elna For Audio 6800 μF/35 V. Dodatkową filtrację zakłóceń mogących przenikać z zasilacza impulsowego produkcji Hypexa (lewy tylny narożnik) zapewniają dwie cewki toroidalne (dławiki). Widać tu dużą dbałość producenta o ciche i stabilne zasilania sekcji niskonapięciowej.

Przy tylnej ściance, pośrodku znalazły się dwa moduły końcówek mocy Hypex NC500 (NCore) odgrodzone miedzianym ekranem, zintegrowane z aluminiowymi radiatorami. Ta generacja stopni końcowych w klasie D jest praktycznie niewrażliwa na impedancję obciążenia. Moc wyjściowa jest identyczna jak w PM-12SE i PM-KI Ruby (100 W na kanał przy 8 omach i 200 W przy 4). Ultrakrótkie, właściwie bezpośrednie połączenie z terminalami głośnikowymi redukuje do minimum rezystancję, umożliwiając uzyskanie dużego współczynnika tłumienia (500).

Marantz Model 30 przedwzmacniacz

Przedwzmacniacz bazuje na elementach dyskretnych (moduły HDAM), jedynie przy wejściach pracują op-ampy.

 

Różnice pomiędzy Modelem 30 a PM-12SE dotyczą w głównej mierze toru przedwzmacniacza – rozbudowana płytka sygnałowa jest trochę inna i zawiera więcej tranzystorów tworzących moduły HDAM. Wejścia są załączane japońskimi przekaźnikami, następnie sygnał trafia do wzmacniaczy operacyjnych JRC 8080. Za regulację głośności odpowiada nowej generacji układ scalony MUSES 72323 zapewniający znaczny zakres dynamiczny, bardzo niski poziom szumów i zniekształceń dużą precyzję regulacji (0,25 dB) w zakresie od -112 dB oraz znakomite zrównoważenie kanałów (błąd poniżej 0,1 dB w całym zakresie regulacji). Oznacza to brak problemu z „uciekającym” kanałem przy bardzo cichym słuchaniu. Wspominam o tym nie bez powodu, ponieważ wiele wzmacniaczy wysokiej klasy, wykorzystujących klasyczne potencjometry, jak chociażby redakcyjny Electrocompaniet ECI-6 MKII ma z tym kłopot. Tor analogowy za regulacją głośności jest w pełni dyskretny (moduły HDAM SA2/SA3). Warto podkreślić czystość montażu i markowe komponenty (m.in. kondensatory Elna Silmic).

Marantz Model 30 zasilacz stopnia koncowego

Zasilacz też jest OEM-owy. To 600-watowy SMPS600 produkcji Hypexa, formalnie dedykowany do modułów NC400.

 

Nadzwyczaj poważnie potraktowano wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy MM/MC. Moduł ten stanowi oddzielną płytkę zamocowaną poniżej przedwzmacniacza liniowego. Układ ma budowę w pełni dyskretną (inną niż w PM-12SE). Ciekawostkę stanowi niestandardowa impedancja wejścia MM (39 kΩ). Impedancja dla wejść MC jest regulowana (33/100/390 Ω).

 

Brzmienie

Pierwsze podejście było dość rozczarowujące. Bardzo przezroczyste i wymagające sygnału doskonałej jakości kolumny Akkus Redwine okazały się „kapryśne” wobec nie do końca czystej i klarownej elektroniki. Brzmienie wydawało się zdecydowanie za mało płynne, z deficytem w niskich rejestrach – muzykalność była trudna, a wręcz niemożliwa do uzyskania. Na szczęście, w tym samym czasie do testu trafiły kolumny innej polskiej marki, Equilibrium Equal Evo S6, zbudowane w oparciu o głośniki z miękkimi membranami. Okazały się one zdecydowanie bardziej wyrozumiałe dla dość precyzyjnie brzmiącego zestawu. Brzmienie nabrało właściwej równowagi, pojawił się nisko prowadzony, energetyczny bas o całkiem niezłej szybkości i dynamice. Dało się odczuć, że wzmacniacz bardzo sprawnie kontrolował membrany głośników. Całościowo brzmienie okazało się dość atrakcyjne i przyciągające uwagę nawet przez dłuższy czas. Udało się uzyskać bardzo satysfakcjonującą przestrzeń, z szeroko rozpostartą sceną i precyzyjnie ogniskowanymi źródłami pozornymi. Dźwięk otrzymał właściwą skalę, całkiem dobry rozmach, choć same rozmiary brył źródeł pozornych były nieco ograniczone, jeśli przyrównamy to do możliwości elektroniki z segmentu high-end.

Marantz Model 30 plytka phono

Moduł gramofonowy MM/MC ma postać oddzielnej płytki PCM i jest konstrukcją dyskretną, inną niż w PM-12SE.

 

Szybkość, precyzja i dynamika nadal były cechami podstawowymi, jednak całość równoważyła zadowalająca plastyczność prezentacji. Dość soczyście brzmiała góra, nie przekraczając jednak znacząco granicy ostrości, jednocześnie pokazując dostateczną paletę barw blach perkusyjnych.

Interesujące porównanie dotyczy reprodukcji dźwięku z krążków CD i SACD. O ile warstwy CD słuchało się dobrze, dźwięk był precyzyjny i świeży, to te same nagrania w formacie SACD nadawały całości lepszego wypełnienia, łagodziły górę, nie pozbawiając jej jednak detaliczności. Największa zmiana następowała jednak w średnicy. Różnica w jakości wokali była bardzo znacząca. O ile namacalność z płyty CD można było uznać za dobrą, to odczyt SACD podnosił poprzeczkę do poziomu przynajmniej bardzo dobrego, dając wyraźnie lepsze poczucie obcowania z muzyką. Zmieniała się też barwa. Głosy artystów z nagrań w formacie Super Audio CD brzmiały cieplej, były zdecydowanie bliższe naturalnych. Dzięki temu prezentacja nabierała dojrzałości i klasy. Po wielu porównaniach stwierdziłem, że system Marantza zestrojono chyba właśnie pod krążki SACD, w przypadku których brzmienie nosiło znamiona całkiem niezłej muzykalności i miewało oznaki prawdziwej klasy.

Marantz Model 30 NCore500

Końcówki mocy w klasie D pochodzą od Hypexa (NCore NC500). Znajdują się przy samych terminalach głośnikowych i rozdziela je miedziowany ekran.

 

Nie mogłem także pominąć porównania brzmienia tych samych utworów odtwarzanych z płyt i plików bezstratnych (ripów). Ku swojemu zaskoczeniu, faworyzowałem odsłuch ze srebrnych krążków. Ten sam materiał zgrany do plików zdawał się brzmieć w sposób mniej atrakcyjny, jakby trochę bardziej wyostrzony, mniej płynny. Co ciekawe, te same utwory odtwarzane z Tidala brzmiały zupełnie inaczej; Marantz zdawał się tę różnicę wręcz eksponować. Miały one bardziej podbity i usztywniony bas oraz podkręconą górę pasma, co sprawiało, że wydawały się bardziej dynamiczne i efektowne.

Marantz SACD 30n sekcja cyfrowa

Sekcja cyfrowa, ulokowana za wejściami cyfrowymi, ma zadziwiająco dużą moc obliczeniową. Zastosowano aż dwa procesory DSP SHARC i dodatkowo układ FPGA Altera Max (drugi, taki sam, jest na płytce konwersji c/a).

 

Dla pełnego obrazu postanowiłem sprawdzić jeszcze wejście USB audio, podłączając do niego streamer SOtM-a (sMS-200 Neo w zasilaczem Sbooster). Delikatna zmiana charakteru w stronę ożywienia nie przyniosła wyostrzenia. Dźwięk okazał się żywszy, ale też czystszy. Całościowo rzecz biorąc, poprzez wejście USB udało mi się uzyskać lepsze brzmienie niż z wykorzystaniem HEOS-a, ale nie przebiło ono jakości uzyskanej przy odtwarzaniu płyt SACD (pomijając przypadki odtwarzania plików DSD).

Ponieważ podczas przeprowadzania testu nie dysponowałem drugim wzmacniaczem zintegrowanym ani przedwzmacniaczem, postanowiłem sprawdzić możliwości samego odtwarzacza podłączonego bezpośrednio do końcówki, którą był niepozorny, lecz znakomity Chord TToby. W tym przypadku wykorzystałem, rzecz jasna, wyjścia regulowane. Brzmienie stało się mało płynne, suche i nieciekawe – w stereotypowo japońskim, nielubianym przez audiofilów, stylu. Muzykalność oceniłem jako mocno dyskusyjną.

Niezależnie sprawdziłem również sam wzmacniacz. Integra Marantza zabrzmiała bardzo dynamicznie, szybko i zwarcie. Dało się odczuć jeszcze lepszą dynamikę basu, który uzyskał większy wolumen i był jeszcze zwinniejszy niż w połączeniu z dedykowanym odtwarzaczem. Zapas mocy okazał się na tyle duży, że na Massive Attack bez problemu udało mi się przesterować woofery w kolumnach Equilibrium. Charakter brzmienia ewoluował w kierunku lekkiego złagodzenia konturów i lepszej plastyczności. Dzięki temu dało się uzyskać niezłą muzykalność. Wzmacniacz osiągał wyraźną przewagę nad firmowym odtwarzaczem w dziedzinie przestrzenności. Grał szeroko, choć raczej posługiwał się bliskim planem, bez dalszych „wycieczek” w głąb sceny. Lokalizacja źródeł pozornych była dobra. Ostatecznie wzmacniacz odebrałem jako łagodniejszy element systemu, mniej precyzyjny w górze pasma, ale też mniej rozdzielczy, czasem matowy i nie do końca satysfakcjonujący w dziedzinie różnicowania i nasycenia barw. Zdaniem naczelnego, który słuchał obydwu elementów w dwóch różnych systemach, integra jest całkiem dobrym wzmacniaczem w swojej cenie. Ukazało to porównanie z prawie 2,5-krotnie droższym wzmacniaczem Accuphase, w stosunku do którego Marantz zaoferował lepszą precyzję i definicję basu i w mniejszym stopniu modelował równowagę tonalną. Model 30 to w gruncie rzeczy dość neutralnie brzmiąca integra, choć na tle rywali nie ma do zaoferowania niczego nowego. Obecność dobrego stopnia gramofonowego może zwrócić uwagę fanów winyli.

 

Galeria

 

Naszym zdaniem

Najnowszy system Marantza wydaje się propozycją niekoniecznie skierowaną dla audiofilów, co sygnalizuje już sama stylistyka, ale nie tylko. Zdania na jej temat są podzielone, wydaje się jednak, że dobrze koresponduje ona z hasłem reklamowym „Modern Musical Luxury”.

Marantz Model 30 ocena i dane techniczneOd strony brzmieniowej mamy do czynienia z nieco innym Marantzem niż ten, do którego przyzwyczaiły nas całe dekady urządzeń sygnowanych przez Kena Ishiwatę. System serii 30 stara się być precyzyjny i dobrze kontrolować głośniki, wymaga jednak przemyślanego doboru zestawów głośnikowych – raczej tych miękko i soczyście brzmiących. Odtwarzacz SACD 30n pozornie wydaje się zdecydowanie ciekawszym elementem zestawu – choćby dlatego, że jest to jedyny, dostępny na tym pułapie cenowym, odtwarzacz sieciowy Super Audio CD. Żaden z rywali nie oferuje połączenia odczytu płyt CD, SACD, możliwości strumieniowania plików po sieci i funkcji DAC-a w jednym, świetnie wykonanym i dość rozsądnie wycenionym urządzeniu. Sonicznie jest to jednak słabszy element recenzowanego zestawu. Wzmacniacz sparowany z soczyściej, cieplej brzmiącym źródłem potrafi zapewnić bardziej muzykalny, a przy tym wciąż dynamiczny dźwięk. Wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy obsługujący wkładki MM i MC może być argumentem decydującym z punktu widzenia miłośników gramofonów średniej i wyższej klasy. Jakby nie było, takie phono oznacza niemałą oszczędność.

Artykuł pochodzi z Audio-Video 12/2020 - KUP TERAZ

System odsłuchowy:

  • Pomieszczenie: 19 m2 zaadoptowane akustycznie
  • Transport cyfrowy: SOtM sMS-200 Neo + zasilacz Sbooster
  • Przetwornik c/a: Audio Analogue AAdac
  • Kolumny głośnikowe: Equilibrium Aqual Evo S6, Akkus Redwine 71
  • Końcówka mocy: Chord TToby
  • Kable: iFi Audio Gemini (USB), Equilibrium Pure Ultimate RCA, van den Hul The Third MK2 (głośnikowe)
  • Listwa: Enerr One 2 x + kabel Enerr Transcenda Supreme HC (20A)

 

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją