Wydrukuj tę stronę

Marantz CD6006 / PM6006

Gru 01, 2016

Marantz nie przeprowadził rewolucji ulepszając jedynie swoje modele wzmacniacza i odtwarzacza serii 6000. Z wyglądu trudno będzie je odróżnić od poprzedników. Wewnątrz też nie zmieniło się wiele, ale…

Dystrybutor: Horn Distribution, www.marantz.pl
Cena: PM6006 – 2695 zł; CD6006 – 2195 zł
Dostępne wykończenia: srebrne, czarne

Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: AV

audioklan

 

 


Odtwarzacz Marantz CD6006 i wzmacniacz zintegrowany PM6006

TEST

Marantz CD6006 1 aaa 

Historia serii 6000 Marantza sięga lat 90. ubiegłego stulecia. Na przełomie wieku zmieniono nazewnictwo – z dwucyfrowego (ostatnim modelem był CD67 KI Signature z 1999 roku) na czterocyfrowe. Pojawił się wówczas odtwarzacz CD6000 oraz jego późniejsze mutacje, jak np. CD6000OSE (Original Special Edition). W kolejnych generacjach zmieniały się oznaczenia końcowej cyfry. Ostatnie modele wzmacniacza i odtwarzacza tej serii miały więc symbol 6005 i właśnie zostały zastąpione przez 6006. Jeśli zostanie zachowana konsekwencja, to następna seria powinna być oznaczona liczbą 6007 – ale to dopiero za parę lat.


Wygląd i funkcjonalność

W porównaniu z modelami serii poprzedniej, a także z innymi modelami Marantza, na zewnątrz obudów nie nastąpiły żadne, łatwo dające się dostrzec zmiany. Od kilku lat urządzenia Marantza są stylizowane w sposób bardzo charakterystyczny – od razu je można rozpoznać. I zapewne o to chodzi. Zwiększyła się natomiast funkcjonalność wzmacniacza. Zmiana nie jest duża, ale dość istotna: przybyło jedno wejście optyczne, czemu daje wyraz podłużny pas na czołówce, w którym zaświeca się niebieska dioda pod tym napisem, który wskazuje wybrane wejście. Napis „Opitcal 2” zastąpił „mute” u poprzednika. Teraz PM6006 ma więc dwa wejścia optyczne, co wraz z dodatkowym wejściem współosiowym S/PDIF stwarza możliwość podłączenia nie mniej niż trzech źródeł cyfrowych. Zachowano cztery wejścia liniowe i jedno wejście korekcyjne (phono) dla wkładek MM. Nie zrezygnowano przy tym z wyjścia słuchawkowego (duży jack), ani z regulacji barw, ani z podwójnych, przełączanych terminali głośnikowych. PM6006 jest więc bardzo bogato wyposażony. Do jego funkcjonalności (wspomnijmy jeszcze o zdalnym włączaniu i wyłączaniu) nie można mieć najmniejszych zastrzeżeń. Gdy dodamy do tego znakomitą jakość wykonania i spory ciężar, staje się niemal pewne, że po tem model klienci będą sięgać chętniej niż po inne, bardziej purystyczne konstrukcje.

Marantz CD6006 2 tyl

Znawca Marantza dostrzeże jedną zmianę w stosunku do serii 6005: wzmacniacza ma dwa wejścia optyczne zamiast jednego. W sumie do PM6005 można podłączyć aż osiem źródeł dźwięku.

 

Gniazda głośnikowe zostały solidnie obudowane plastikiem, w celu zabezpieczenia przed ewentualnym zwarciem. Dziurki zaślepiono kołkami. Te na szczęście da się łatwo wyjąć, dzięki czemu możliwe jest wygodne podłączenie bananów lub wtyków BFA. Zawsze możemy zakręcić zaciski na gołych zakończeniach kabli. Zastosowanie widełek jest niemożliwe.

Odtwarzacz CD6006 jest również wyposażony w wyjście słuchawkowe – zupełnie tak, jakby w Marantzu doskonale zdawali sobie sprawę, że oba urządzenia nie zawsze będą kupowane w duecie. Jedni kupią sam wzmacniacz, drudzy – sam odtwarzacz. Do regulacji głośności wyjścia słuchawkowego w CD6006 służy umieszczone na froncie pokrętło. W menu, do którego dostęp uzyskuje się z pilota, a efekty ustawień można znaleźć na wyświetlaczu, znajduje się opcja ustawienia trzech poziomów wzmocnienia – chodzi wyłącznie o dopasowanie skali regulacji do słuchawek o różnych czułościach.
Pozostałe funkcje odtwarzacza są typowe i nie wymagają omówienia. Wyjścia analogowe są pojedyncze (liniowe RCA), uzupełniają je dwa wyjścia cyfrowe: Toslink i koaksjalne. Dodatkowo, na przedniej ściance, znajduje się wejście USB typu A kompatybilne z urządzeniami Apple.


Budowa

Odtwarzacz ma solidną stalową obudowę z częściowo aluminiową przednią ścianką. Podobnie jak we wszystkich innych komponentach Marantza, centralna część frontu jest aluminiowa, natomiast wypukłe narożniki są ze sztucznego tworzywa, które całkiem dobrze imituje aluminium. Całość waży 6,5 kg – na tle konkurencji z podobnego przedziału cenowego to już waga ciężka.

Wnętrze jest całkiem przejrzyste i do złudzenia przypomina CD6005. I tak, lewą stronę zajmuje zasilacz składający się z transformatora EI oraz płytki z pozostałymi jego elementami, w tym parą kondensatorów Nichicon Super Through 1000 µF oraz pięcioma regulatorami napięcia, które zaopatrzono w radiatory.
W części przedniej, pośrodku, znalazł się czytnik DVD-ROM z klasycznym mechanizmem z szufladą. Jego konstrukcja na pierwszy rzut oka nie jest wyszukana – został wykonany głównie z plastiku. Montaż na solidnej, stalowej ramie sprawia, że napęd jest stabilniej osadzony, poddawany mniejszym wibracjom.
Za mechanizmem odczytu znajduje się płytka sekcji cyfrowej, która zawiera kilka widocznych modyfikacji względem poprzednika. Abstrahując od mało znaczącej zmiany procesora AMR marki Toshiba na inny ukłąd podobnego typu, nastąpiło przemieszczenie oscylatora kwarcowego, na jego miejscu pojawił się kondensator Elna Silmic, przede wszystkim jednak znikł układ przetwornika c/a CS4398 (być może powędrował na spód płytki?), a kilka kondensatorów elektrolitycznych zmieniło miejsce. W sumie zmian jest na tyle dużo, że mamy tak naprawdę do czynienia z nową płytką cyfrową. Kolejną zmianą jest zastąpienie wiązki przewodów łączących płytkę cyfrową z analogową specjalną taśmą ekranowaną miedzianą taśmą. To przejaw większej staranności producenta.

Marantz CD6006 3 wnetrze z przodu

W odtwarzaczu jest znacznie więcej zmian niż we wzmacniaczu. Ekranowana miedzią taśma po prawej to tylko jedna z nich.

 

Również płytka analogowa przeszła modyfikacje polegające na poprawieniu zasilania tej części układu. I tak,  pojawił się stabilizator JRC7805A oraz liczba grupa kondensatorów – Elna i Elna Silmic. Kondensatory na wyjściach to również Elny Silmic, które zastąpiły wcześniej stosowane Cerafine. W sumie tr

Wzmacniacz PM6006 ma obudowę o niemal identycznych rozmiarach – jest jedynie nieco głębsza niż w odtwarzaczu. Wspomniany już moduł DAC-a – zbudowany tak jak poprzednio na kości przetwornika CS4398 i modułach HDAM-SA2 – znajduje się z tyłu obudowy, zawieszony w jej górnej tylnym prawym narożniku – dokładnie tak jak w PM6005. Cała elektronika cyfrowa znajduje się w szczelnym ekranie i łączy się z resztą układu wielożyłową wiązką przewodów o całkiem pokaźnej długości – dobrych kilkudziesięciu centymetrów. Wiązka przebiega pod górną krawędzią przedniej ścianki, by ostatecznie połączyć się z płytą główną w przedniej jej części. Analogiczne rozwiązanie widzieliśmy u poprzednika. Zresztą, w konstrukcji wzmacniacza w ogóle trudno dopatrzyć się jakichkowiek zmian względem poprzednika. Zasilacz, cała architektura układu, stopień końcowy – to wszystko wydaje się tożsame z PM6005. Jedynie przewody prowadzące zasilanie są zdecydowanie grubsze niż w starym modelu. Innych zmian nie dostrzegliśmy, co oczywiście nie oznacza, że ich nie ma.

Tor sygnałowy jest w całości dyskretny. W centralnej części wzmacniacza znajduje się radiator stopnia końcowego utworzonego na bazie pojedynczej pary tranzystorów bipolarnych (na kanał) – Sanken 2SA1694/2SC4467. Układ zapewnia umiarkowaną moc wyjściową – 45 W na kanał przy 8 Ω.

Pomijając dodatkową płytkę zawierającą układ wspomagający regulację głośności, opartą na klasycznym potencjometrze, wszystkie pozostałe elementy znalazły się na jednej płycie głównej. Zasilacz korzysta z transformatora toroidalnego całkowicie zaekranowanego metalowym płaszczem. Towarzyszą mu dwa kondensatory filtrujące Nichicon Audio 10 000 µF / 63 V oraz diody Shottky’ego.


Brzmienie

W pierwszej kolejności odsłuchiwany był cały system połączony analogowo, czyli w najbardziej prawdopodobny sposób. Muszę przyznać, że byłem pozytywnie zaskoczony poziomem dynamiki i jakością basu. Nie żeby Marantz wyznaczał w tym względzie jakieś nowe standardy w swojej klasie. Chodzi bardziej o wspomnienia – to, z jakim brzmieniem kojarzą mi się urządzenia tej marki; serie 600x w szczególności. Otóż do tej pory niekoniecznie entuzjastycznie oceniałem bas i dynamikę w tańszych modelach wzmacniaczy Marantza. Wprawdzie nie miałem bezpośredniego porównania, ale miałem wrażenie, że tym razem nie tylko nie było powodów do rozczarowania, a były nawet – do zadowolenia. Kolumny, których używam na co dzień, nie należą do najłatwiejszych obciążeń z powodu dość nisko schodzącej impedancji w zakresie średniego basu. To tutaj tworzy się tzw. buła, gdy wzmacniacz nie radzi sobie z obciążeniem. W przypadku nowego systemu Marantza żadnego negatywnego zjawiska, które mogłoby się wiązać z niedomaganiami wzmacniacza, nie zaobserwowałem. Bas był szybki, zwarty, zupełnie sprawny. Oczywiście ograniczenia dynamiczne w skali bezwzględnej dało się usłyszeć, ale wywołanie kompresji było doprawdy trudne. W przypadku słyszało się pewne limity ilościowe, nie miał on tej potęgi, którą dysponują najmocniejsi gracze na rynku, a przede wszystkim nie schodził bardzo nisko. To jednak zrozumiałe i akceptowalne.

Podobnie było na przeciwległym skraju pasma. Najwyższa góra nie była zbyt dobrze doświetlona. Z kolei jej niższa część poczynała sobie nieco odważniej, przez co całościowo dźwięk był odbierany jako dość jasny. Rozjaśnienie rozciągało się też na wyższy środek, dzięki czemu krawędzie wokali były efektownie wykańczane, z akcentem na ich wyrazistość. Jednocześnie lekko wyostrzane i subtelnie wypychane w kierunku słuchacza. Efektu ostrości dźwięku, zbytniej ofensywności jednak nie zaobserwowałem.

Marantz CD6006 7 kondensatory zasilacza

Kondensatory filtrujące Nichicon Audio 10 000 µF / 63 V oraz diody Shottky’ego

 

Jakość góry pasma była na poziomie zbliżonym do oczekiwań od modelu w tej klasie cenowej, co oznacza pewne uproszczenia i ograniczenie rozdzielczości. Chodzi o ograniczenia natury bardziej obiektywnej niż subiektywnej. Dźwięk jasny wydaje się bowiem zawsze bardziej rozdzielczy niż ten ciemniejszy. W rzeczy samej chodzi jednak o efekt dokładnego rozdzielenia poszczególnych dźwięków, subtelnych różnicowań odcieni barw, rozseparowania i rozróżniania talerzy perkusji. W tej klasie cenowej takie sytuacje raczej nie występują i Marantz nie wybija się tu ponad dobrą średnią.

W kategoriach przestrzennych także nie można mieć do Marantza żadnych zastrzeżeń. Całkiem dobre, to znaczy precyzyjne, jest ogniskowanie źródeł pozornych, zwłaszcza na pierwszym planie. Stereofonia nie jest może popisowa, ale zapewnia pozytywne odczucia.


Cyfra kontra analog

Obecność wejść cyfrowych we wzmacniaczu i odpowiednich wyjść w odtwarzaczu (to standard) stwarza możliwość alternatywnego połączenia obu urządzeń. Zwykło się przyjmować – bo przeważnie tak jest – że wariant cyfrowy wypadnie gorzej. Z reguły bowiem jest tak, iż DAC w odtwarzaczu – w pobliżu napędu – pracuje lepiej, będąc narażonym na mniejszy jitter i mając lepsze zasilanie. To jednak nie musi być regułą, o czym przekonałem się właśnie w przypadku Marantza, co było niemałym zaskoczeniem: dźwięk w połączeniu cyfrowym okazał się całościowo lepszy niż po analogu. Nastąpiło niespodziewane wygładzenie prezentacji. Brzmienie nabrało większej szlachetności przy jednoczesnej poprawie czystości. Dzięki temu mogłem grać głośniej, uzyskując przy tym  lepszą dynamikę. Od razu na usta ciśnie się pytanie: dlaczego CD6006 nie jest transportem? Grałby pewnie jeszcze lepiej, a cały system byłby tańszy.

Zaciekawiony, podłączyłem do odtwarzacza mój przetwornik, a ten do wzmacniacza 6006. Uzyskany efekt był obiektywnie jeszcze nieco lepszy, aczkolwiek dźwięk zawrócił charakterologicznie w stronę lekkiego wyostrzenia. Wygląda więc na to, że tandem Marantza pracuje wyjątkowo synergicznie właśnie w połączeniu cyfrowym. Tym bardziej, że…

Wzmacniacz solo

…nie zawsze jest tak, że podłączenie lepszego źródła poprawi jakość brzmienia danego systemu. Przekonałem się o tym łącząc wzmacniacz z moim przetwornikiem c/a M2Tech Young DSD odtwarzającym pliki za pośrednictwem laptopa. Tym sposobem uzyskałem obiektywnie dźwięk najlepszy, ale niekoniecznie najbardziej strawny dla ucha. Precyzja i neutralność źródła zostały podkreślone przez wyostrzenia generowane poprzez sam wzmacniacz. Jednocześnie nałożyły się generowane przez niego ograniczenia. Summa summarum wyszło na to, że wzmacniacz ma swój dość łatwy do uchwycenia charakter – jest trochę rozjaśniony i to on odpowiada za lekkie wyostrzenia występujące w dźwięku, gdy gra w komplecie z odtwarzaczem; szczególnie w połączeniu analogowym.

Odtwarzacz solo

Powyższą obserwację potwierdził odsłuch CD6006 w towarzystwie referencyjnego wzmacniacza Norma Audio. Okazuje się, że odtwarzacz gra dźwiękiem gładszym niż wzmacniacz, bliskim neutralności, niewyostrzonym. W zestawieniu z wysokiej klasy wzmacniaczem zapewnia bardzo dobrą równowagę, dźwięk dobrze zbalansowany, akuratny. Pierwsze wrażenie było nawet takie, że to najlepszy dźwięk, jaki udało się uzyskać ze wszystkich kombinacji w teście. W rzeczywistości odtwarzacz nie przewyższa wzmacniacza klasą brzmienia w jakimś istotnym stopniu, natomiast przewyższa go pod względem neutralności. Właśnie dlatego wpięty w neutralny tor wysokiej klasy daje się łatwiej zaakceptować – nawet w towarzystwie wielokrotnie droższych urządzeń.


Galeria


Naszym zdaniem

W przypadku nowego duetu Marantza nastąpił odczuwalny postęp – nie tylko na tle poprzedników, ale i ostatnich generacji systemów 6000 w ogóle. W zakresie wzmacniacza udało się uzyskać wyraźną poprawę reprodukcji basu i dynamiki, natomiast odtwarzacz jest bardzo uniwersalnym źródłem, które powinno zainteresować szerokie grono odbiorców poszukujących niedrogiego dyskofonu CD.

6006 jako system to bardzo sensowna propozycja dla wszystkich tych, którzy po latach użytkowania budżetowego systemu tej marki stwierdzili, że czas na coś nowego. Na pewno nie będą zawiedzeni.

Również Ci, którzy budują swój pierwszy audiofilski system, powinni zwrócić na Marantza baczną uwagę. Nie dość, że jest świetnie wykonany, to naprawdę dobrze gra – szczególnie w połączeniu cyfrowym. A to – jakby nie było – pewna oszczędność. Warto spróbować.

System odsłuchow:

Pomieszczenie: 37 m2 o zmiennej wysokości, zaadaptowane akustycznie, o średnim czasie pogłosu, kolumny ustawione na krótszej ścianie w 1/3 głębokości pokoju
Kolumny głośnikowe: Equilibrium Atmosphere (2012)
Źródło: Asus A555L (Win 10, 4GB RAM, Intel Core i3-5005U, 2GHz,  J.River MC21) + DAC M2Tech Young DSD
Wzmacniacz: Norma Audio Revo SC-2LN/Revo PA-150
Kabel USB: iFi Audio Gemini
Kabel S/PDIF: Alphard Da Vinci
Kable głośnikowe: Equilibrium Tune 55 Ultimate
Kable zasilające: Enerr Transcenda Supreme (x2), Transcenda Ultimate
Zasilanie: oddzielna linia zasilająca 25 A z niezależnym uziemieniem o dużej wydajności, listwy Enerr One (x2), kabel Enerr Transcenda Supreme HC (20 A)
Stolik: Rogoz Audio 4SPB3/BBS

Marantz CD6006 8 zzz

 

 

 

Oceń ten artykuł
(6 głosów)