Index
Brzmienie
Test systemu 2020AE, który opublikowaliśmy w wydaniu 1/2013 (patrz avtest.pl) wykazał, że wzmacniacz był znacznie lepszym elementem systemu niż odtwarzacz. Podobnie było i tym razem, co w zasadzie nie powinno dziwić, zważywszy na duże podobieństwa nowych modeli do poprzedników. Wzmacniacz to prawdziwa gwiazda, która błyszczy – i to dosłownie – natomiast odtwarzacz tylko mu towarzyszy, próbując mu dorównać.
W proponowanej przez Denona cenie 11 tys. zł raczej trudno będzie znaleźć wzmacniacz równie neutralny, muzykalny i przestrzenny jednocześnie, choć oczywistym kandydatem do tego zadania wydaje się nagrodzona przez nas Yamaha A-S2100. Niestety, nie miałem okazji porównać obydwu modeli. Na pewno znajdzie się kilka integr, które zagrożą albo i pokonają Denona w którejś z wymienionych konkurencji, jednak trudno uwierzyć, że znajdzie się taki, który go pokona we wszystkich naraz.
Rzecz w tym, że PMA-2500NE brzmi wyjątkowo rzetelnie i równo, neutralnie, nie popadając jednocześnie w nudę. Kluczową rolę odgrywają barwy. Bez wątpienia należy je określić jako bogate, żywe, w żadnym razie szare czy nudne. W tym miejscu drobna uwaga: wzmacniacz wymaga solidnego wygrzania – dopiero po pięciu dniach od pierwszego wyjęcia z pudełka pokazał swoją prawdziwą klasę. Dobra jest precyzja, kontury, choć z drugiej strony czuć w tym brzmieniu lekkie ocieplenie. Z tego powodu atrakcyjniej wypadają nagrania PCM niż z natury łagodniejsze DSD, które odtwarzane przez Denona stają się już nieco zbyt łagodne. Wzmacniacz jest na tyle przezroczysty, że bez najmniejszego problemu pokazał różnicę między plikami 24/192 a materiałem DXD (24/352,8). Ten drugi brzmiał doprawdy całkiem realistycznie, w czym miały udział przede wszystkim dobrej jakości wysokie tony. Dobre nagrania PCM w formacie CD też potrafiły zabrzmieć realistycznie. Denon dość wyraźnie ukazywał różnice pomiędzy nagraniami słabymi i dobrymi – to oznaka ewidentnej klasy.
Dużym atutem jest przestrzeń. Mamy tu wszystko, czego potrzeba: powietrze, głębię, dużą szerokość i bardzo dobrą precyzję lokalizacji – zarówno na pierwszym, jak i w dalszych planach. W dobrze zrealizowanych nagraniach pierwszoplanowe wokale były na tyle namacalne, że nie mieliśmy żadnych wątpliwości, iż Denon gra w jednej lidze z urządzeniami z kategorii A z naszego rankingu. Z tego co pamiętam, za lepszą przestrzeń można pochwalić Baltlab Endo 2, który jednak ustępuje Denonowi pod względem jakości basu.
A basu jest akurat tyle, ile trzeba. Ani więcej, ani mniej. Subiektywnie nie sięga on otchłani, to znaczy nie pracuje efektywnie w najniższych rejestrach, choć jest w nich obecny. Z zasadzie, dopóki nie skupiamy się na tym elemencie, nie zwraca on na siebie uwagi. Barwy basu są przeciętnie dobre, ale nie można mówić o ujednolicaniu, czy jakichkolwiek problemach.
Denon jest dość szybki i dynamiczny. Nie osiąga jednak w tym zakresie poziomu najlepszych z najlepszych. Nie znaczy to jednak, że ma w z tym jakiś problem. Powiedziałbym, że dynamika jest na szkolną czwórkę z plusem.
***
Czas na odtwarzacz. Słuchany najpierw w izolacji, tj. z referencyjnym wzmacniaczem Atoll PR400/AM400, okazał się znacznie mniej uzdolniony niż wzmacniacz. Dźwięk tego pierwszego jest szczuplejszy, ma mniejszy rozmach i słabszą dynamikę. Czuć też ograniczenia w górze pasma. Po części wynikają one z ograniczeń formatu CD, po części z innych uwarunkowań. Generalnie jest to brzmienie neutralne, ale owa neutralność jest okupiona zredukowaną intensywnością barw. Trudno powiedzieć, na ile wpłynął na to dość krótki okres wygrzewania (6 dób), jednak fakty są takie, że barwy były relatywnie szare, mdłe, zgaszone. Nie odczuwałem „życia” w środku pasma – wszystko brzmiało zbyt gładko, a przez to nijako. Z pozoru wszystko było na miejscu, ale efekt angażowania w muzykę został spłycony.
Odtwarzacz ustępuje wzmacniaczowi po trosze w każdym aspekcie brzmienia, w tym również w dynamice i basie. Na tle konkurencyjnych odtwarzaczy w tego przedziału cenowego, DCD-2500NE nie wyróżnia się w żadną stronę. To taka dobra, typowa średnia. Przetwornikom c/a, nawet o połowę tańszym, wyraźnie ustępował. Uświadomiło mi to porównanie z referencyjnym M2Techem Young DSD.
***
Brzmienie systemu jako całości z jednej strony jest determinowane ograniczeniami odtwarzacza, z drugiej jednak – występuje pewna synergia pomiędzy obydwoma urządzeniami. I tak, firmowe połączenie okazało się bardziej udane niż konfiguracja odtwarzacza ze wzmacniaczem odniesienia. PMA-20500NE w magiczny sposób zatuszował to, co słuchane na wzmacniaczu referencyjnym było oczywiste, a bynajmniej nie stanowiło zalety. W szczególności barwy nie wydawały się już takie szare, poprawiło się też wypełnienie dźwięku, co jednak nie zmienia faktu, że różnica klas pomiędzy znakomitym wzmacniaczem a tylko dobrym odtwarzaczem jest znacząca.