PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

KEF X300 Wireless

Lut 26, 2016

Index

Brzmienie

Jedni gonią króliczka, inni szukają Świętego Graala. Ci drudzy to zwykle puryści, którzy w swoich poszukiwaniach raczej rzadko rozważają zakup systemów zintegrowanych, wychodząc z założenia – często zresztą słusznego – że to, co dzielone, jest lepsze. Owszem, w przypadku komponentów drogich i bardzo drogich ta reguła się sprawdza, ale też nie zawsze (Devialet). W przypadku początkujących audiofilów, chcących za kwotę 4000 zł kupić kompletny system do odtwarzania muzyki, rozwiązanie KEF-a trafia w punkt i to wyłącznie z uwagi na oferowaną jakość dźwięku.

Odsłuchy przeprowadziłem w dwóch różnych pomieszczeniach, w ustawieniu bliskim i dalekim od ścian.

Nawet niewygrzanych X300A słucha się naprawdę dobrze. Dźwięk jest neutralny, nieprzerysowany w żadną stronę. Odsłuch potrafi być bajecznie wciągający. To zasługa nieprawdopodobnej wręcz spójności połączonej z rewelacyjnie prowadzonym rytmem i bardzo dobrej jakości basem. Żaden z elementów brzmienia nie wydaje się ważniejszy od pozostałych. KEF-y są jak monolit. Właściwie nie da się podzielić pasma na górę, środek i dół, gdyż jest to cały czas jedna całość. Spróbujmy jednak.

Nawet w niewielkim pomieszczeniu (19 m2), które wykazuje tendencję do wzbudzania niskich tonów, bas aktywnych KEF-ów nie przejawiał skłonności do wyraźnego dudnienia. Owszem, nie był to bas w pełni czysty, ale na tle innych małych kolumn, które miałem okazję słuchać w samym pokoju, KEF-y wyraźnie wyróżniały się czystością omawianego zakresu. Na potencjalne problemy producent przewidział dwa środki zaradcze. Pierwszy to przełącznik, który pozwala zmieniać charakterystykę basu w zależności od odległości od ściany. Ma dwie pozycje: „stand” i „shelf”. Ponieważ kolumny stały na podstawkach, przełącznik znajdował się w pozycji „stand”. Mamy też dwuelementowe piankowe zatyczki do portów BR. Można zaślepić otwór całkowicie lub wyjąć środkowy wałek i skorzystać z utworzonej w ten sposób gąbkowej rurki, która zwęża prześwit otworu BR, hamując przepływ powietrza. W mniejszym pokoju, blisko ścian lepiej sprawdzała się opcja z gąbkami. W konfiguracji zupełnie otwartej było akceptowalnie, zaś przy zaślepionych portach uzyskiwało się wzorową charakterystykę. Zatem nawet w trudniejszym pomieszczeniu i blisko ściany można uzyskać bardzo dobry bas.

kef-x300a-wireless-woofer

W dużym pomieszczeniu, przy ustawieniu referencyjnym, zatyczki nie były w ogóle potrzebne. Bas wyróżniał się wyjątkowo dużą komunikatywnością, selektywnością. Przekazywał sporo szczegółów, był zróżnicowany, miał dobre kontury i szybkość. Oczywiście, jak na tę cenę. Doskonale sprawdzało się to na rocku. Muzyka miała tzw. drive, pazur. Ów pazur ujawniał się też na średnicy. Ta również była bardzo czytelna, kiedy trzeba – drapieżna albo łagodna. Nie stwierdziłem zamglenia, wygładzenia. Lubię gdy środek pasma nie jest wypolerowany i nie należy tego mylić z ostrością dźwięku. Tej nie ma w ogóle. KEF-ów mogłem słuchać zdecydowanie głośniej niż wielu innych niedużych głośników średniej klasy. Tutaj też ujawniło się ich ograniczenie – typowe dla małych kolumn, choć w tym przypadku niejako „zaprogramowane” przez elektronikę. X300A potrafiły grać dość głośno, pod tym względem wypadając lepiej niż Addony T14. Skalę różnicy oceniam na jakieś 20%. W ramach tego limitu KEF-y dysponowały znakomitą dynamiką makro i mikro.

Głośnik Uni-Q okazał się być bardzo odporny na ustawienie blisko ścian i choć do efektów uzyskiwanych w polu swobodnym brakowało sporo, to jednak zapewniał niezłe ogniskowanie wokali i instrumentów. W przypadku monitorów Audio Pro było to niemożliwe. Jedne i drugie kolumny rozwijały się przestrzennie we właściwym pokoju odsłuchowym, jednakże brytyjskie monitory wchodziły już na poziom, który całkowicie satysfakcjonował. Nie mniej pochwał KEF-y zebrały za prezentację barw – idealnie udało się wyważyć i połączyć wysoką precyzję z ładnym ich wypełnieniem i różnicowaniem. To wszystko sprawia, że dla wielu słuchaczy odsłuch muzyki płynącej z tych monitorów może być bardziej satysfakcjonujący niż w przypadku klasycznych systemów opartych na zestawach głośnikowych kategorii B z naszego rankingu. Jak to możliwe? KEF-ów słucha się doskonale, ale w skali bezwzględnej – tej obiektywnej – mają swoje limity. Wysokie tony, choć doskonałe w swojej klasie, nie mogą konkurować z kolumnami z kategorii B, gdyż tamte uzyskują lepszą rozdzielczość. Chodzi też o ogólne wrażenie namacalności dźwięku. KEF-y grają realistycznie i bezpiecznie zarazem, ale efektu fizycznego obcowania z artystą nie uświadczymy – to jeszcze nie ten poziom. Nie zmienia to jednak faktu, że KEF-y są niezwykle satysfakcjonujące w odsłuchu. Gdy ich słuchałem, w głowie kołatała mi się myśl: „fajnie byłoby mieć Blade’y”.

Wypróbowałem obydwa typy połączenia: bezprzewodowe i USB. To drugie zapewniło nieco lepszy dźwięk, jednak strumieniowanie sieciowe było na tyle satysfakcjonujące, że z pewnością większość uzna je jako podstawowy sposób wykorzystania tych kolumn. I słusznie, bo w końcu tym różnią się od zwykłej wersji.

 


Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Więcej w tej kategorii: Devialet Phantom Silver »

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją