PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Naim Muso Qb

Lis 28, 2016

Index

Budowa

W dobrym przybliżeniu: Qb ma postać sześcianu o boku niewiele ponad 21 cm (wraz z maskownicami). Jest więc trzy razy mniejszy od oryginalnego Mu-so, a to olbrzymia różnica. Myliłby się ten, kto sądzi, że tak duża miniaturyzacja pociągnęła za sobą daleko idące kompromisy od strony konstrukcyjnej. Nic z tych rzeczy. Zespół inżynierów prowadzony przez Roya George’a (dyrektor techniczny), Matthieu Guilloux (główny inżynier) i Simona Matthewsa (odpowiedzialnego za design) miał twardy orzech do zgryzienia: jak przy drastycznej redukcji wymiarów głośnika zachować jego charakter brzmienia, charakter brzmienia Naima w ogóle? Z pomocą przyszły oczywiście nowoczesne narzędzia komputerowe wspierające projektowanie. I liczne próby na prototypach.

Naim Muso Qb 3 front

To nie jest wcale zabawka. Na obu bocznych ściankach są membrany bierne, zaś głośników jest pięć. Bas jest monofoniczny.
Sekcje średniwysokotonowe zostały ustawione pod kątem do siebie – chodzi o to, by przy pomnocy bocznych ścian stworzyć coś w rodzaj stereofonii.

 

W przeciwieństwie do Mu-so, jego mniejszy brat ma membrany bierne zamiast bas-refleksu. Umieszczono je po bokach skomplikowanej, mocno ażurowej struktury nośnej – obudowy. Skomplikowanej, bo wbrew temu co widać z zewnątrz, ma ona niewiele wspólnego z banalnym sześcianem. Wykonana z poliwęglanu, z dodatkiem włókna szklanego i ABS-u, ma jedynie obrys tej bryły. To, jak złożonym jest profilem, najlepiej oddają zdjęcia. Mnóstwo tu otworów i nieciągłości, co z pewnością nie sprzyja sztywności. Tę nadają całości: aluminiowa tylna ścianka pełniąca funkcją radiatora, dolna podstawa z przezroczystej płyty akrylowej oraz górny panel wykonany na wzór tego w dużym Mu-so czy w przedwzmacniaczu Statement. Mamy więc wielkie, doskonale płynnie obracające się pokrętło – obręcz z okrągłym panelem dotykowym w środku. Pod pokrętłem znajduje się białe podświetlenie kontrastujące z czarną taflą panelu dotykowego, za pomocą którego możemy włączyć bądź wyłączyć urządzenie lub przełączać aktywne źródło.Do tego celu lepiej jednak nadaje się aplikacja. Przełączanie wejść/funkcji z górnego panelu odbywa się bowiem „po omacku” – Mu-so daje możliwość wyboru jedynie wejść fizycznych (oznaczone umownie trzema paskami) lub radia internetowego. Streaming z Tidala lub UPnP wymaga uruchomienia aplikacji. Wyświetlacz – jakikolwiek – byłby jednak pomocny. Przydałby się również konwencjonalny pilot. Praktyka pokazuje, że chcąc na przykład szybko ściszyć muzykę, musimy gorączkowo sięgać po tablet/smartfon (lub biec do samego głośnika), by odblokować jego ekran/wpisać hasło, poczekać aż zostanie nawiązana powtórna komunikacja (w przypadku Androida zdarzają się „przymrożenia”) – a to wszystko trwa. Tę samą czynność wykonalibyśmy już dziesięć razy za pomocą zwykłego pilota.
W kwestii wyglądu nie da się zaprzeczyć, że urządzenie prezentuje się świetnie. Qb nie robi może takiego wrażenia, jak dorosły brat, lecz ma te same bajery: wspomniane podświetlane kółko u góry oraz stanowiące optyczną przeciwwagę dla nieco, podświetlaną białoniebieskim światłem, akrylową podstawę. Ten element stylistyczny sprawia wrażenie, jakby Mu-so Qb lewitował nad blatem.

Zewnętrzny kształt kubika z charakterystyczną „falą” na froncie określa trójścienna maskownica – standardowo czarna. Można ją wymienić na opcjonalną w jednym z trzech żywych kolorów: niebieskim, czerwonym lub pomarańczowym.

Pora na głośniki – jest ich pięć, czyli o jeden mniej niż u „wielkiego brata” (dwa tweetery, dwa przetworniki średniotonowe i jeden woofer – wspólny, rzecz jasna, dla obu kanałów). Taki kompromis jest całkowicie do przyjęcia, bo o wielkiej stereofonii i tak nie może być mowy. Tweetery znajdują się niemal w jednej linii, przy czym jeden jest skierowany w lewo, drugi – w prawo. Odległość centrów przetworników średniotonowych  jest zdecydowanie większa, ale i tak wynosi nie więcej niż 10 cm. One również mają „rozbieżnego zeza”.

Oczywiście, jak przystało na głośnik aktywny, każdy z głośników otrzymał własny wzmacniacz (w klasie D) – te napędzające tweetery i średniotonowce dysponują mocą po 50 W, wzmacniacz sekcji niskotonowej jest dwukrotnie mocniejszy. Mniejsza moc systemu oznacza, że prostszy, a więc i mniejszy, może być zasilacz. To z kolei przekłada się na mniejsze straty energii, tj. mniej wydzielanego ciepła. Przy trzykrotnej redukcji gabarytów było to niebanalne uwarunkowanie, z którym projektanci musieli się zmierzyć. Wspomniane aluminiowe plecy wyraźnie się nagrzewają podczas głośniejszego odsłuchu.


Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Więcej w tej kategorii: « Yamaha WX-030 JBL Xtreme »

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją