PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Sonos Roam

Paź 08, 2021

Najmniejsza propozycja w teście ma funkcjonalnego asa w rękawie. Czy to wystarczy, by utrzeć nosa roślejszym konkurentom?

Dystrybutor: Horn Distribution, www.horn.eu 
Cena (za parę): 799 zł (w momencie testu)

Tekst: Ignacy Rogoń | Zdjęcia: AV

Artykuł pochodzi z Audio-Video 7-8/2021 - Kup wydanie PDF

audioklan

 

 


Głośnik mobilny Sonos Roam

TEST

Sonos Roam 

Sonos to marka założona w 2002 r. przez czwórkę kumpli, którzy w latach 90. odnieśli sukces dzięki internetowej platformie do sprzedaży oprogramowania – software.com. Po jej sprzedaży panowie MacFarlane, Cullen, Mai oraz Shelbourne szukali nowego zajęcia. Postanowili zmienić sposób, w jaki odtwarzamy muzykę w domu. Po trzech latach pracy przedstawili pierwszy kompletny system multiroom, który okazał się hitem. Przez wiele lat wielodostępowa architektura bezprzewodowego systemu audio była utożsamiana właśnie z tą kalifornijską firmą. Nie powinno więc dziwić, że nawet najmniejszy produkt Sonosa został wyposażony w łączność Wi-Fi.

Budowa i wykonanie

Mierzącą niespełna 17 cm na długość obudowę, przypominającą opakowanie czekolady Toblerone, wykonano z plastiku wysokiej jakości. Boki i nóżki obito antypoślizgową gumą. Spasowanie materiałów nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. Dostępne są dwa warianty wykończenia: biały i czarny. Norma IP67 oznacza, że głośnik jest wodoodporny. Z lewej strony (gdy głośnik postawiony jest horyzontalnie) producent umieścił 4 przyciski: play/pause (umożliwiający zmianę utworu w przód lub w tył), regulację głośności i przycisk aktywujący mikrofon (przydatny w przypadku, gdy chcemy skorzystać z asystenta Google lub Amazon). Pod maskownicą znajduje się tweeter i eliptyczny głośnik szerokopasmowy. Producent nie podaje ich parametrów.

Użytkowanie

Sonos Roam

Deklarowana przez producenta długość pracy na w pełni naładowanej baterii wynosi 10 godzin, co jest dość przeciętnym wynikiem. W dodatku przy około 5% urządzenie staje się mało stabilne i momentami przerywa odtwarzanie. Roama naładujemy za pośrednictwem dołączonego do zestawu kabla USB typu C.

Propozycja Sonosa ma jedną, mocno wyróżniającą ten głośnik na tle konkurencji, cechę – wbudowany moduł Wi-Fi 802.11ac, który uzupełnia Bluetooth (5.0 z kodekami SBC i AAC). Dzięki obsłudze AirPlay 2, Sonosa możemy podłączyć do domowego systemu multiroom i postawić go np. w łazience lub w kuchni. Brak ograniczeń zasięgu to także spory atut na tle rywali.

Pierwsze uruchomienie Sonosa jest niestety dość skomplikowaną procedurą. By w ogóle zacząć go używać, najpierw musimy pobrać aplikację, następnie za jej pośrednictwem urządzenie aktywować i zaktualizować do najnowszej wersji. Dopiero wtedy będziemy w stanie podłączyć się do niego w standardzie Bluetooth. Przedziwne rozwiązanie – dobrze, że tę operację przeprowadza się tylko raz. Aplikacja oferuje wgląd w żywotność baterii, equalizer, radio internetowe, a także zapewnia dostęp do szerokiej palety serwisów muzycznych. Kolejny duży plus tego malucha.

 

Brzmienie

Sonos RoamPrzygodę z Sonosem zacząłem od odrobiny akustycznego bluesa. Nagranie „Heart of Gold” Neila Younga zabrzmiało zaskakująco zwiewnie i naturalnie. Niestety, wraz ze zwiększeniem poziomu głośności, brzmienie Roama stawało się mniej neutralne – bas zaczynał charczeć i był maskowany przez górny środek oraz soprany. Bezpieczna granica to około 80% wysterowania – jeśli chcemy ją przekroczyć, warto wyłączyć funkcję podbicia niskich tonów.
W nominalnym obszarze pracy docenimy czytelne i zrównoważone brzmienie. Skromny bas nie jest najsilniejszą stroną tego najmniejszego w teście głośnika. Plus za zwartość i szybkość. Audycja Josha Homme „Alligator Hour” w radio Beats One, pokazała, że Roam ma spory problem z propagacją dźwięku w pomieszczeniu. Jest on skupiony w jednym miejscu i gdy tylko odejdziemy dalej, ludzki głos traci na czytelności. W tej materii rozmiarowo zbliżona propozycja B&O pokazała swoją wyższość. Dużą zaletą Sonosa jest natomiast jego muzykalność – trudno znaleźć repertuar, z którym Roam sobie ewidentnie nie radzi. Niestety, uzyskano ją kosztem szczegółowości brzmienia – pozostaje ono po tzw. bezpiecznej stronie. Było to nader czytelne w naszpikowanych niuansami nagraniach Floydów.

Zakres dynamiki w przypadku korzystania z AirPlay okazał się znacznie szerszy niż poprzez Bluetooth. Dodatkowo, w tym drugim połączeniu brzmienie stało się jeszcze bardziej skupione i mniej swobodne.

W trakcie odtwarzania filmików z YouTube nie występowały opóźnienia fonii względem obrazu na smartfonie.
 

Naszym zdaniem

Trudno porównywać Roama do większych konkurentów, którzy pod względem dynamiki i basu biją go na głowę. Krótki czas pracy na jednym naładowaniu i skomplikowana procedura startowa także studzą zapał w kwestii rekomendacji dla Roama, jednak muszę przyznać, że to mimo wszystko ciekawa propozycja. Łączność Wi-Fi i AirPlay 2 powodują, że ten głośnik to coś więcej niż wakacyjny gadżet – świetnie sprawdzi się także na co dzień, w domu czy biurze. Dla wielu użytkowników sporą zaletą będzie kompaktowa i wodoodporna obudowa. Brzmienie jest czytelne, spójne i – jak na te rozmiary – całkiem donośne. Efekt psuje mizerna propagacja dźwięku i brak przestrzenności.

 

Artykuł został pierwotnie opublikowany w Audio-Video 07-08/2021, które można w całości kupić TUTAJ.

 

 

Pozostałe głośniki w teście grupowym

 

Dali Katch G2 Harman Onyx Studio 7

DALI Katch G2

Harman Kardon Onyx Studio 7

JBL Charge 5 Bang&Olufsen Beosound Explorer

JBL Charge 5

Bang&Olufsen Beosound Explorer

Teufel Motiv Go Vifa Helsinki

Teufel Motiv Go

Vifa Helsinki

 

Jak testowaliśmy?

glosniki mobilne grupowe

Przetestowane głośniki zaprezentowały całościowo bardzo dobry poziom. Należy tu wyróżnić trzy grupy. Pierwsza to głośniki najmniejsze, (Bang&Olufsen, Sonos) ważące mniej więcej tyle co półlitrowa butelka wody. Druga, liczniejsza grupa to głośniki większe, ale nadal zdecydowanie mobilne, ważące 2-3 razy więcej. Odrębną kategorię reprezentuje Harman Kardon, z którym raczej nie wybierzemy się na wycieczkę pieszą lub rowerową, ale na tarasie, w ogrodzie, w wakacyjnym domku czy apartamencie tak głośnik sprawdzi się znakomicie.

Kryteria oceny tak zróżnicowanej grupy głośników muszą uwzględniać ich specyfikę i wyrównywać szanse głośników małych i większych. Wszak samo brzmienie nie jest lub nie powinno być jedynym kryterium zakupowym. Ograniczyliśmy więc wagę oceny brzmienia do 50%. Drugą połowę „ważą” oceny mobilności, funkcjonalności, żywotności baterii i wykonania. Z tego powodu identyczną ocenę końcową mogły uzyskać dwa, kompletnie różne głośniki, z których jeden gra świetnie, ale jest ciężki, niewygodny i ma dużą baterię, a drugi to typowy głośnik wycieczkowy, który nie zaimponuje dźwiękiem, ale ma wszystkie pozostałe walory dobrego głośnika mobilnego. Zwycięzcami są te głośniki, których twórcy najlepiej wyważyli proporcje pomiędzy jednym a drugim biegunem ocen.

Duże brawa należą się debiutującej na naszych łamach marce Teufel, której głośnik Motiv Go zaoferował znakomity dźwięk z małej obudowy i w dodatku potrafi grać przez kilkanaście godzin bez ładowania. W kategoriach bezwzględnych równie dobrą jakość dźwięku (a pod pewnymi względami nawet lepszą) oferuje nieznacznie droższy głośnik Harmana, którego jednak nie weźmiemy ze sobą do plecaka. Bardzo dobrą propozycją jest także Vifa Helsinki, głośnik znakomicie wykonany, stylowy i przyjemnie brzmiący. Za 999 zł jest to więcej niż dobra oferta. Nie sposób nie docenić piątej generacji rynkowego bestselera. JBL Charge 5 reprezentuje udane połączenie mobilności, dobrego, dynamicznego dźwięku, świetnej baterii i odporności na zachlapanie. To aspekty, którymi nie pogardzi większość kupujących. Nie wypada nie wspomnieć o sympatycznym metalowym kubku z Danii – B&O Beoplay Explorer to wymarzony głośnik na dalsze wyprawy z dala od cywilizacji. Wytrzyma nawet kilka dni użytkowania, bez podłączania do powerbanka, a ponieważ gra tak samo do przodu, jak do tyłu i na boki, to doskonale sprawdzi się przy ognisku lub dużym stole. Sonos Roam to z kolei sympatyczny kieszonkowy głośnik, który – paradoksalnie – swój największy sens ujawnia w domu, gdzie połączy się z siecią Wi-Fi. A Dali? To dobry głośnik, jednak za 2000 zł oczekiwalibyśmy więcej, szczególnie pod względem dynamiki.

Wskazówka

Wiele się mówi na temat znaczenia ustawiania tradycyjnych kolumn głośnikowych. Niezmiernie rzadko uwzględnia się natomiast sposób ustawienia głośników mobilnych. Ze względu na ich przeznaczenie zakłada się, że mogą one pracować dosłownie wszędzie. Do pewnego stopnia jest to prawda. Tyle tylko, że sposób ich ustawienia względem ścian i narożników pomieszczenia podlega tym samym regułom, co w przypadku tradycyjnych zestawów głośnikowych. Im bliżej tylnej ściany pracuje dany głośnik, tym więcej niskich tonów będzie docierało do uszu słuchacza. Ustawienie na środku ściany wzmocni bas o około 3 dB, ustawienie blisko spojenia dwóch ścian lub ściany i podłogi/sufitu zapewni wzmocnienie dwukrotnie większe (+6 dB), natomiast ustawiając głośnik w samym narożniku spowodujemy uwypuklenie basu aż o 9 dB, a więc 8-krotne w stosunku do ustawienia w wolnej przestrzeni. Oczywiście jest to bardzo zgrubne przybliżenie, które nie uwzględnia zmiennego wpływu pomieszczenia w danym punkcie odsłuchowym przy różnych częstotliwościach. Ale generalnie rzecz biorąc, im bliżej ściany, tym bardziej dociążony i potężniejszy będzie dźwięk – w szczególności dotyczy to większych głośników, jak Harman Kardon, Vifa czy Teufel.

Nie mniejsze znaczenie dla jakości dźwięku uzyskiwanego z głośnika mobilnego ma płaszczyzna, na której głośnik stoi. Warto unikać ustawiania na dużym blacie (stole, biurku) z dala od jego krawędzi. Jest ono wprawdzie bardziej bezpieczne, ale w sytuacji, gdy nie ma zagrożenia, że głośnik spadnie na podłogę, starajmy się przysuwać go możliwie blisko krawędzi blatu. Idealnym rozwiązaniem byłaby podstawka pod monitory głośnikowe lub kwietnik. Dlaczego to jest istotne? Chodzi o odbicia dźwięku, które szczególnie w przypadku twardych powierzchni będą interferować z falą dźwiękową promieniowaną bezpośrednio przez głośnik, wywołując zaburzenia na charakterystyce częstotliwościowej i fazowej. Omawiany efekt bardzo łatwo sprawdzić doświadczalnie, zbliżając i oddalając głośnik od krawędzi stołu czy biurka. Różnice w jakości dźwięku wcale nie są subtelne!

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją