Brzmienie
Słuchając Vocalisa, miałem w pamięci odsłuch kabla Vovox Textura, którego testowałem kilka lat temu. Pamiętam, że był to doprawdy bardzo poprawnie i dynamicznie oraz spójnie brzmiący kabel, świetny w swojej cenie (5000 zł za 2,5-metrową parę) – nadal go polecam. Vocalis mnie jednak zupełnie rozczarował. To kabel znacznie tańszy, więc oczywiście gorszy od swojego droższego brata. Sęk w tym, że gorszy także od bezpośrednich konkurentów w naszym teście.
Prawdę powiedziawszy, nie znalazłem żadnej cechy brzmienia, która na tle grupy mogłaby zostać uznana za jakąś wyraźną zaletę Vocalisa. Owszem, kable z poprzedniego testu, przeprowadzonego dwa miesiące temu, były gorsze, ale były też znacznie tańsze.
Na tle testowej grupy Vovox brzmiał w sposób dziwnie nieczysty i niespójny – było w tym brzmieniu swoiste nieuporządkowanie. Dźwięk ma jednocześnie i zmiękczony atak, i jest natarczywy, szczególnie na wokalach, co – biorąc pod uwagę jego nazwę – budzi lekką konsternację.
Obrazu dopełniają monotonne barwy i bas, który jest pozbawiony większej definicji, choć z drugiej strony, przy głośniejszym odsłuchu potrafi zachować szybkość. Uderzeniom brakowało jednak masy.