Budowa
Projekt obudowy częściowo nawiązuje do drogiego AK240 (wpuszczone w obrys obudowy pokrętło głośności), a częściowo do modeli AK100 II i AK120 II (ostre ścięcia wokół wyświetlacza). Trzeba przyznać, że urządzenie prezentuje się znakomicie. Kwestią gustu jest miętowy kolor obudowy, za to jakość wykonania w całości aluminiowej obudowy nie pozostawia nic do życzenia. Jest ona totalnie sztywna, nie ma tutaj mowy o jakichkolwiek luzach czy trzeszczeniu czegokolwiek. W gruncie rzeczy, siedemdziesiątka jest równie solidna jak znacznie droższe modele serii 300. To jakby ich miniatura.
Mimo małych gabarytów, w obudowę udało się wkomponować całkiem przyzwoity wyświetlacz TFT o przekątnej 3,3” (84 mm) i w zupełności wystarczającej rozdzielczości 800x480. Gęstość pikseli na poziomie xxx ppi zapewnia dobrą ostrość obrazu, a duża jasność – odpowiednią czytelność nawet w bezpośrednim słońcu.
Znakomicie sprawdza się duże aluminiowe pokrętło głośności. Nie wystaje poza obrys obudowy tak jak w AK100/120, lecz jest wkomponowane w lekko wklęsłe ścięcie prawej strony, co zapewnia naturalnie dobry dostęp palców z obu stron – zarówno z przodu, jak i od tyłu. Zablokowanie (wygaszenie) ekranu powoduje, że regulacja przestaje być aktywna, tym samym zapobiegając przypadkowej zmianie głośności, gdy DAP znajduje się w kieszeni lub gdy nim „manipulujemy”. By wyregulować głośność, wpierw trzeba wybudzić ekran, do czego służy włącznik w górnej części obudowy – umieszczony tam, gdzie się go spodziewamy. Podobnie jak dwa wyjścia sygnałowe: standardowy mały jack (3,5 mm) oraz wyjście zbalansowane w standardzie 2,5 mm. To coraz częstszy widok w DAP-ach. Rzecz naprawdę godna uwagi, bo pozwalająca uzyskać jeszcze wyższą jakość dźwięku niż klasyczne połączenie asymetryczne. Jest coś jeszcze: AK70 ma równie dużą moc co szczytowy model AK380. Tym samym jest nieco głośniejszy niż modele AK100II/AK120 II. Wyjście niezbalansowane generuje aż 2,3 V napięcia wyjściowego, co przy małej impedancji wyjściowej rzędu 2 omów pozwala bezproblemowo wysterować magnetostaty – może nie te najtrudniejsze, starsze modele HiFiMAN-a, ale EditionX, HE1000 czy każdy z modeli Audeze.
Pokrętło głośności działa precyzyjnie i niemal płynnie (160 poziomów).
Jeśli jednak chcemy szybko podgłlośnić lub ściszyć muzykę jest lepszy sposób: przeciągnięcie palcem po górnej części wyświetlacza w chwili gdy wyświetlony jest wskaźnik poziomu.
Do podstawowego sterowania odtwarzaniem (poza samym ekranem) służą trzy małe przyciski z lewej strony (pauza, następny/poprzedni) – i to właściwie wszystko. Port micro USB znajduje się również tam gdzie potrzeba – na dole, zaś gniazdo kart pamięci – na boku. Obsługuje karty micro SDXC o maksymalnej pojemności 128 GB. Dodatkowe 64 GB mamy do dyspozycji wewnętrznej pamięci flash – to więcej niż oferują konkurenci. Obie pamięci w zupełności wystarczą, by pomieścić kilkaset albumów w jakości płyty CD (FLAC, ALAC). Oczywiście, wgranie dużej ilości materiału hi-res, szczególnie w formacie DSD, szybko skonsumuje tę, zdawałoby się, olbrzymią przestrzeń.