PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Projektor BenQ W1500

Cze 28, 2014

Index

Obraz 2D

Od projektora tej klasy nie oczekiwałem zbyt wiele. O ile jednak przeciętna ostrość obrazu może budzić niedosyt, o tyle ogólna poprawność oddania barw, niezła jednorodność, akceptowalny kontrast i brak znaczących problemów z oddawaniem naturalnych barw, nastrajały do BenQ zdecydowanie pozytywnie. Muszę przyznać, że animacje Disneya/Pixara oglądało się całkiem przyjemnie – nawet jeśli niektóre kolory były nieco sprane. W szczególności dotyczyło to czerwieni – za mało soczystych i głębokich.

Generalnie, z uwagi na dużą jasność, W1500 naprawdę dobrze sobie radzi z jasnymi scenami. Słońce, plaża, błękit nieba czy też wspomniane, żywe z natury animacje sprawiały, że ten niedrogi projektor był w swoim żywiole, zachowując się w sumie nie tak znacząco gorzej od dwukrotnie droższej „maszyny” Sony (testowanej na sąsiednich stronach). Zaskoczyło mnie, że bez żadnej kalibracji (pomijając drobne korekty poziomu czerni i kontrastu oraz wyłączenie systemu Brilliant Color), uzyskałem obraz całkiem naturalny, bez bijących po oczach przekłamań. Twarze aktorów były wprawdzie trochę zażółcone (kwestia źle wyregulowanego fabrycznie balansu bieli), jednak wolne od purpurowych naleciałości czy zaczerwienienia. W gruncie rzeczy, można komfortowo oglądać obraz z tego projektora, poprzestając na fabrycznym trybie „Kino”. Jak już wspomniałem, lepiej jednak wyłączyć funkcję Brilliant Color oraz skorygować „jasność” (w naszym przypadku wystarczyło ją podnieść o jeden stopień – z 50 do 51) i „kontrast”. Fabryczne ustawienie (50) powoduje clipping powyżej poziomu 232 – należy je zmniejszyć do 48–49. W tym miejscu warto zaznaczyć, że W1500 nie odtwarza (poprzez wejście HDMI) pełnej skali poziomów RGB (0–255), ograniczając się do zakresu wideo (16–235). Szkoda, bo przy wyświetlaniu obrazu z komputera będzie to oznaczało utratę części informacji w czerniach i bielach.

Prócz przeciętnej ostrości, największym ograniczeniem projektora jest reprodukcja czerni. Ciemne sceny z „Mrocznego Rycerza”, „Casino Royale” czy obrazy z koncertu Johna Mayera w Los Angeles („Where the light is”) były oddane znacznie płyciej niż z najtańszych projektorów JVC czy Sony – to jednak „maszyny” sporo droższe od BenQ. Czernie miały wyraźnie szarą poświatę, jednak czytelność najciemniejszych szczegółów nie ucierpiała na tym istotnie. Mimo podniesionej krytyki, znów muszę przyznać, że z taką czernią „da się żyć”, o ile cały czas nie oglądamy filmów z zdecydowaną przewagą ciemnych scen. Typowe produkcje, nie mówiąc już o programach telewizyjnych, ogląda się komfortowo, nie dostrzegając ograniczeń w kontraście on/off.


Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Więcej w tej kategorii: Projektor Sony VPL-HW55ES »

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją