PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Fezz Audio Equinox EVO

Sty 02, 2025

Nieczęsto się zdarza, że znany producent prosi o pomoc innego specjalistę, by razem stworzyć coś nieprzeciętnego. Czy mariaż Fezza z Lampizatorem przyniósł efekty na miarę oczekiwań?

Dystrybutor: 21Distribution, www.21distribution.pl
Cena: 9900 zł (w czasie testu)
Dostępne wykończenia: srebrny, czarny, czerwony, burgundowy, piaskowo-złoty, ciemnozielony i biały

Tekst: Marek Lacki, Filip Kulpa | Zdjęcia: AV

Artykuł pochodzi z Audio-Video 3-4/2024 - Kup pełne wydanie PDF

audioklan

 

 


Przetwornik c/a Fezz Audio Equinox EVO

TEST

Fezz Equinox EVO
 

Fezz Audio Fezz Audio to polska marka znana z produkcji wzmacniaczy lampowych, której właścicielem jest firma Toroidy.pl. Przetwornik Equinox EVO otwiera zupełnie nowy rozdział w jej działalności. Z uwagi na (formalny) brak doświadczenia w dziedzinie źródeł cyfrowych, projekt urządzenia powierzono Łukaszowi Fikusowi, właścicielowi firmy Lampizator, znanej już nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Najtańszy DAC Lampizatora kosztuje 24 tysiące zł, zaś najdroższy Horizon to wydatek już ponad 250 tysięcy. W tym kontekście propozycja Fezza wydaje się wręcz okazyjna, jako że urządzenie wyceniono na skromne 9900 zł.

Equinox jest częścią nowej serii Evolution, zrywającej z wcześniejszą, trochę staromodną stylistyką wzmacniaczy firmy z Podlasia. W skład nowej linii wchodzą również: przedwzmacniacze liniowe Sagita i Sagita Prestige, stereofoniczna końcówka mocy Titania oraz monobloki Mira Ceti, a także dwa wzmacniacze zintegrowane i aż pięć przedwzmacniaczy gramofonowych.

Wszystkie urządzenia Evolution są oferowane aż w siedmiu wariantach wykończenia: Big Calm (burgund/bordo), Black Ice (czarne), Burning Red (czerwone), Evergreen (ciemnozielone), Moonlight (srebrny), Republika (białe) oraz Sunlight (piaskowo-złote).

Budowa

Equinox EVO jest niemalże pełnowymiarowym urządzeniem, choć o bardzo nietypowej szerokości (355 mm), co należy uznać za atut. Na jednej półce, wraz z nim, z powodzeniem pomieścimy niewielki streamer (transport), co w przypadku urządzeń „full size” bywa już problematyczne.

Fezz Equinox EVO wnetrze

Z tej perspektywy trudno byłoby odgadnąć, że mamy do czynienia z przetwornikiem c/a, a nie na przykład przedwzmacniaczem. Duże uznanie za staranność montażu.

 

Obudowa jest całkowicie stalowa (nie licząc aluminiowej gałki) i zaskakująco ciężka. Spoczywa na mięsistych, gumowych nóżkach o stożkowym kształcie, charakteryzujących się dużymi zdolnościami do pochłaniania wibracji. Design jest nowoczesny (zaokrąglenia narożników), ale bardzo oszczędny. Urządzenie zostało niemalże pozbawione wszelkich ozdobników i przycisków; jedynym manipulatorem jest wspomniana gałka będąca selektorem wejść. Equinox nie ma regulacji głośności ani pilota. To całkowicie minimalistyczne urządzenie, którego jedynym zadaniem jest konwersja sygnału cyfrowego do analogowego. Zastosowano cztery wejścia cyfrowe: USB Audio, koncentryczne RCA i dwa optyczne. Wyjścia są w standardzie RCA — porządne, indywidualnie przykręcane do obudowy, złocone. Zapewne część audiofilów będzie niepocieszona brakiem gniazd XLR.

Fezz Equinox EVO klapka

Na górnej ściance uwagę przykuwa okienko z lampą elektronową — jest nią podwójna trioda 12AU7 (ECC82) produkcji Electro-Harmonix. Wystarczy delikatnie docisnąć szybkę i przesunąć ją w lewo, by uzyskać dostęp do lampy. To wyraźna zachęta do eksperymentów z zamiennikami różnych producentów. Na stronie toroidy.pl znajdziemy droższe odpowiedniki, jak np. Genalex Gold Lion (239 zł), Full Music (228 zł), Mullard (175 zł), Psvane Art (187 zł) oraz Electro-Harmonix Gold (165 zł). Są też tańsze opcje, jak JJ (103 zł), Psvane (102 zł), czy Tung Sol (120 zł). Dystrybutor przygotował nagranie na YouTube, w którym omawiany jest wpływ poszczególnych lamp na brzmienie. To bezsprzeczny atut urządzenia — niewielkim kosztem (rzędu 2% wartości urządzenia) można w dość pokaźnym zakresie kształtować jego brzmienie.

Fezz Equinox EVO gniazda

Cztery wejścia cyfrowe i tylko jeden rodzaj wyjść.

 

Do jakości wykonania trudno mieć zastrzeżenia, jeśli nie liczyć górnej szybki z pleksi lub akrylu, która porysuje się już po pierwszym miesiącu użytkowania (np. od wycierania kurzu). Wątpliwości dotyczą także czytelności napisów wokół gałki wyboru wejść. W słabo oświetlonym pomieszczeniu są one ledwo widoczne. Z pomocą przychodzi świecąca się dioda przy każdym oznaczeniu, chociaż pod większym kątem staje się ona prawie niewidoczna.

Układ elektroniczny

Wnętrze urządzenia nie jest podobne do innych DAC-ów, bardziej już przypomina urządzenia analogowe w rodzaju przedwzmacniacza. W tylnej części mieści się solidny zasilacz liniowy dla sekcji półprzewodnikowej i lampowej: zaekranowany transformator toroidalny i kondensatory filtrujące o pojemnościach 2 x 10000 µF / 25 V, 3 x 8200 µF / 16 V i 150 µF / 400 V (zasilanie anodowe triody). Pionowo zorientowana płytka przetwornika znajduje się w środkowej części i jest połączona z gniazdami wejściowymi i płytką modułu USB Audio (Amanero) za pomocą starannie poprowadzonych przewodów. Zaskakującym rozwiązaniem wydaje się użycie mechanicznego selektora wejść — rozwiązania stosowanego głównie (niemal wyłącznie) w układach analogowych. W Equinoksie nie znajdziemy ani jednego przekaźnika, komputerowej taśmy ani dużej koncentracji układów scalonych na płycie głównej. Duża długość połączeń kablowych pozornie stoi w sprzeczności z dążeniem do krótkiej ścieżki sygnałowej, co dałoby się przecież łatwo zrealizować tak, jak robią to inni producenci, którzy umieszczają całą elektronikę (jedną lub więcej płytek) przy tylnej ściance. Tutaj układy audio zintegrowano na jednej, podłużnej płytce DAC-a, odizolowanej stalowym ekranem od triody wyjściowej.

Fezz Equinox EVO zasilacz

Wielkość transformatora zasilającego dobrano z dużą rezerwą. Pobór mocy nie przekracza 10 W.

 

Ze względu na specyficzny sposób montażu płytki, trudno jest dojrzeć szczegóły jej budowy. Wiadomo, że wykorzystano odbiornik wejściowy AKM 4118 (S/PDIF) oraz dwie kości konwerterów PCM1794, po jednej na kanał. Zatrzymajmy się przy nich na chwilę. Są to układy opracowane ponad 20 lat temu, zdolne do konwertowania sygnałów o częstotliwości próbkowania 192 kHz. Architektura tych kości jest określana przez producenta jako Advanced Segment DAC. Dane o maksymalnej długości słowa 24 bitów są rozdzielane na 6 „górnych” i 18 „dolnych” bitów, z czego te pierwsze są przekształcane w tzw. komplementarny, offsetowy kod binarny reprezentujący 62 poziomy sygnału. Druga część sygnału trafia do 5-poziomowego modulatora delta-sigma trzeciego rzędu pracującego z 64-krotnym nadpróbkowaniem. W ten sposób tworzony jest 66-poziomowy kod sygnałowy, który następnie jest poddawany uśrednianiu i ważeniu. Jak dwie dekady temu zapewniał producent, tym sposobem pozbyto się wad konwerterów wielobitowych (R-2R) z końca lat dziewięćdziesiątych.

Fezz Equinox EVO plyta

Ze względu na specyficzny sposób montażu płytki, trudno jest dojrzeć szczegóły jej budowy.

 

Układ PCM1794 ma symetryczne wyjścia prądowe i może pracować w trybie monofonicznym (wówczas zakres dynamiczny i odstęp od szumu wzrastają do 132 dB), co wykorzystał konstruktor urządzenia. Ta opcja jest zasadniczo przeznaczona do zbalansowanych torów audio, kiedy to uzyskuje się skuteczne napięcie wyjściowe 4,5 V RMS. W Equinoksie nie mamy jednak wyjść XLR, co jest podyktowane zastosowaniem pojedynczej (podwójnej) triody na wyjściu. Napięcie wyjściowe ma jednak wyjątkowo dużą wartość (ponad 6 V RMS). Equinox będzie więc znacznie głośniejszy od innych źródeł cyfrowych, na co warto zwrócić uwagę w bezpośrednich porównaniach A/B. Warto zaznaczyć, że niektóre (przed)wzmacniacze nie tolerują tak dużego napięcia na wejściu i mogą się przesterowywać. Przykładem mogą być Yamahy A-S1200, A-S2200, A-S1100 i A-S2100 (margines przesterowania zaledwie 2,8 V). Podłączanie Fezza do urządzeń Naima też może być problematyczne z uwagi na bardzo dużą czułość wejść wzmacniaczy tej marki, co będzie skutkować trudnością w płynnym i precyzyjnym operowaniu regulacją głośności oraz problemami z niezrównoważeniem kanałów przy bardzo niskich ustawieniach potencjometru.

Brzmienie

Trochę przez przypadek odsłuchy rozpocząłem od „Amused to Death” Rogera Watersa. Moją uwagę od razu przykuła stereofonia. Odgłos szczekającego psa, który pojawia się na początku albumu, powinien zostać zlokalizowany poza bazą kolumn, po prawej stronie słuchacza — im dalej za ścianą, tym lepiej. Na prawidłowość tego efektu wpływa zarówno precyzja odwzorowania stereofonii, jak i oddanie barwy. Słuchając tego nagrania na bardzo dobrym systemie odnosimy wrażenie, że szczeknięcia dochodzą z odległości kilkudziesięciu metrów. I właśnie tak było w tym przypadku, co uznałem za dobry znak, zważywszy na cenę urządzenia. Także głosy ludzkie pojawiające się w tym samym nagraniu po przeciwnej stronie, zostały odtworzone niezwykle realistycznie. W nagraniu „Trouble What You’re In” Finka (z albumu „Wheels Beneath My Feet”) również zwróciłem uwagę na nieprzeciętne efekty przestrzenne, szczególnie w kwestii rozmiarów sceny. Uderzająca była głębia, w połączeniu z namacalnością pierwszego planu. Wokalista brzmiał niemalże jak na koncercie unplugged na żywo, natomiast okrzyki publiczności dochodziły z daleka i były pozbawione cyfrowego nalotu, jak również często spotykanego, szeleszczącego nalotu. Jednym słowem brzmiały tak, jak powinny.

Fezz Equinox EVO front

Patent z odsuwaną klapką budzi skojarzenia z odtwarzaczami CD typu top loader. Zamiast płyty kompaktowej mamy łatwo wymienną triodę 12AU7.

 

Kolejne utwory potwierdziły obserwację, że przestrzenność dźwięku jest wybitna w relacji do ceny. Co więcej, brzmienie było doskonale wypełnione, wprost zawiesiste. Cechy te nie miały jednak charakteru stałej sygnatury powodującej podbarwianie i upiększanie przekazu. Przeciwnie — instrumenty brzmiały naturalnie, będąc też świetnie różnicowane. W średnim zakresie odnotowałem zarówno wysoki poziom precyzji, jak również brak jakichkolwiek oznak suchości. Dźwięk odbierałem jako dźwięczny, angażujący.

Kolejnym zaskoczeniem okazała się dynamika. DAC Fezza odznacza się znakomitym atakiem, prowadzonym koherentnie w całym zakresie akustycznym. Moją uwagę przykuł wyjątkowo duży zakres dynamiczny wysokich tonów, jak również walory dynamiczne basu. Wystarczy posłuchać „Jazz Variants” z płyty „La Bamba” od O-Zone Percussion Group). Na urządzeniach o spłaszczonej dynamice i nie dość szybkich, ten utwór nie brzmi atrakcyjnie, jest wręcz irytujący i szumiący. Tym razem zabrzmiał czysto, dobitnie, z oddechem, niesamowicie spójnie.

Fezz Equinox EVO selektor wejsc

Mechaniczny selektor wejść (cyfrowych) w przetworniku c/a to swoisty ewenement.

 

W niskich oktawach Equinox potrafi zaskoczyć jeszcze bardziej. Wystarczy włączyć utwór „Smack My Bitch Up” zespołu The Prodigy, ustawić średni poziom głośności i chwilę odczekać. Następujący w pewnym momencie mocny bas dosłownie wgniata w fotel/kanapę mocnym atakiem i rozmachem. Zakres ten jest potężny, ale i bardzo dobrze kontrolowany. Schodzi bardzo nisko i na samym dole ma na tyle dużo energii, że nie jest maskowany średnim podzakresem, mimo obfitości. Jeśli dodamy do tego sporą szybkość oraz naprawdę czytelne różnicowanie barw, dzięki czemu każdy instrument brzmi inaczej, otrzymujemy przepis na doprawdy znakomity bas.

Brzmienie Fezza może wywoływać różne reakcje fizyczne, w zależności od stopnia wrażliwości na muzykę czy atrakcyjność konkretnego utworu. Chyba każdy ma swoje ulubione nagrania, które od początku budują napięcie, nakręcają emocje i powodują, że przeżywamy muzykę. Jednym z testowych kawałków, których używam do sprawdzenia tego efektu, jest „Poison” Alice Coopera, szczególnie w pierwszej minucie. Również i ten test Equinox zdał celująco. (ML)

II opinia

Druga część testu odbyła się w dwóch systemach odsłuchowych, z wykorzystaniem zupełnie innych urządzeń towarzyszących (informacja na końcu artykułu). Wnioski były generalnie zbieżne, dlatego przedstawię ich syntezę, z podkreśleniem tych cech, których odbiór może być nieco inny w różnych konfiguracjach sprzętowych.

Fezz Equinox EVO tyl

Jest też przełącznik GND, który warto wypróbować w przypadku problemów z przydźwiękiem i nie tylko (wejście USB).

 

Pierwszą rzeczą, na którą natychmiast zwróciłem uwagę była nietypowo duża głośność Fezza. Różnica w stosunku do odtwarzaczy generujących 2–2,5 V na wyjściu była tak duża, że postanowiłem dokładniej się temu przyjrzeć. Korzystając z dokładnej (półdecybelowej) skali w przedwzmacniaczu ET2, oceniłem (na ucho), że Equinox gra aż o 7,5–8 dB głośniej od Naima CD5x. Dokładniejszy pomiar, pod obciążeniem wejścia we wzmacniaczu Sony TA-FA7ES, dał wynik aż 6,2 V RMS (bez obciążenia wyjścia woltomierz pokazywał nawet 8 V!). W przypadku Naima Nait 5 operowanie gałką głośności zostało w praktyce ograniczone do godziny dziewiątej. Żaden z trzech wzmacniaczy się nie przesterowywał, ale wcale nie musi to być regułą, o czym już wcześniej wspomniałem.

Co kierowało producentem, by tak mocno „dopalić” tor analogowy? Nie wiem, ale mam pewne podejrzenia. Bez wątpienia dynamika Fezza jest bardzo dobra, rzekłbym wręcz, że wyśmienita. Polski przetwornik gra naprawdę energicznie, z mocnym drajwem, a nawet użyłbym określenia „porywczo”. Sprawia wrażenie, jakby chciał rozsadzić głośniki i wzmacniacz (co poniekąd jest prawdą). Jeśli nie wyrównamy dokładnie poziomów wyjściowych w trakcie odsłuchów porównawczych (najlepiej korzystając z odpowiedniego sygnału testowego i woltomierza), Equinox może zdobyć niekoniecznie zasłużoną przewagę. Trzeba jednak dodać, że nawet po wyrównaniu poziomów (na co zwracałem baczną uwagę) walory dynamiczne urządzenia nie podlegają dyskusji.
Ogólny balans brzmienia nie jest neutralny. Fezz akcentuje niski zakres (a szczególnie jego średni podzakres) oraz średnicę, przy czym chodzi o pewien jej wycinek. Raz miałem wrażenie, że emfaza pojawia się w wyższej średnicy, innym razem, że gdzieś pośrodku omawianego zakresu (500–1000 Hz). Złożenie obu tych cech tworzy efekt dźwięku skondensowanego, mocnego, energicznego, ale też nie do końca klarownego i rozdzielczego. Przekaz był ogólnie żywszy i jaśniejszy niż z Naima CD5x (co nie dziwi, bo ten gra raczej ciepło), ale też trochę mniej spójny i nasycony. Szczególnie w głównym (bardziej analitycznym) systemie, wspomniana ekspozycja średnich tonów powodowała lekki dyskomfort, co było nieco zaskakujące zważywszy na fakt, że na wyjściu pracuje przecież lampa elektronowa. Nie miałem natomiast żadnych uwag do wysokich tonów, które grały czysto, z dobrą dynamiką, bez istotnych ziarnistości i przebarwień. Przez większość czasu odnosiłem wrażenie, że są minimalnie schowane, jednak niektóre nagrania (jak „Cold Duck” Ala Jarraeu) pokazywały, że jednak niekoniecznie. Ogólnie rzecz biorąc, Equinox przejawia pewne cechy ocieplenia, ale z całą pewnością nie jest to brzmienie lampowe w stereotypowym rozumieniu tego określenia.

Fezz Equinox EVO usb

Płytka wejściowa USB (moduł Amanero) jako jedyna znajduje się przy tylnej ściance.

 

Jak wspomniałem, bas jest mocny i bardzo energetyczny. Z pewnością spodoba się miłośnikom rocka i bardziej zelektryfikowanych gatunków muzycznych. W kwestii różnicowania, oddania barwy miałem już drobne zastrzeżenia wynikające z odczuwalnego utwardzenia i ekspozycji średniego podzakresu. Naim grał bardziej miękko, ze słabszym atakiem, ale pokazywał więcej odcieni i niuansów w grze Avishaia Cohena na kontrabasie.

O ile sparing z brytyjskim urządzeniem (którego nader chętnie używam do porównań ze współczesnymi źródłami cyfrowymi za około 10 tysięcy zł) ukazał mniej więcej wyrównany poziom jakości dźwięku, o tyle konfrontacja z jeszcze starszym, 25-letnim odtwarzaczem Accuphase DP-65V, wykorzystanym także w roli DAC-a, pokazała pewne ograniczenia Fezza, co naturalnie było do przewidzenia. Paleta barw nie jest równie obszerna, one same nie są szczególnie intensywne i nasycone, co dało się dość łatwo uchwycić na przykładzie brzmienia wibrafonu i marimby (mniej wysublimowanych i nie tak kolorowych), gitar akustycznych (podobne wrażenie), ale także tych elektrycznych, które jakoś tak mniej realistycznie „świdrowały”. Myślę jednak, że gdyby w roli przeciwnika postawić współczesny streamer lub DAC oparty o kości ESS Sabre lub AKM i typowy tor analogowy na scalakach SMD, ocena reprodukcji barw byłaby dla Fezza znacznie korzystniejsza. Dlatego, stroniąc od przesadnej krytyki, zwracam jedynie uwagę na ograniczenia w skali bezwzględnej, które w tym przedziale cenowym są przecież nieuniknione. W mojej skali, Equinox jest dobrym źródłem kategorii B.

Na tle wspomnianych odtwarzaczy scena dźwiękowa była prezentowana jako bardziej skupiona w obszarze 60–80% bazy stereo, co dawało efekt swoistej kondensacji i sprawiało, że poczucie separacji instrumentów było lekko osłabione. Głębia sceny prezentowała się nieźle. W nagraniach z najnowszego, niesamowicie brzmiącego krążka Borisa Blanka („Resonance”) nie usłyszałem jednak rozległych, sięgających daleko w głąb i rozciągających się szeroko na boki, dźwiękowych pejzaży. Scena dźwiękowa była po prostu mniejsza, lekko skurczona, także w stosunku do tańszej z dwóch referencji. (FK)

Galeria



Naszym zdaniem

Debiut Fezza w kategorii przetworników cyfrowo-analogowych należy uznać za całkiem udany. Byliśmy nieco podzieleni w ocenie barw i stereofonii, ale nie ulega wątpliwości, że Equinox brzmi inaczej — i pod wieloma względami ciekawiej — niż wiele współczesnych streamerów i DAC-ów opartych na kościach nowszej generacji, wyposażonych w uproszczone tory audio i zasilacze. Na pochwały zasługuje także staranność i wysoka jakość wykonania.

Fezz Equinox EVO zzzMożna oczywiście ponarzekać, że urządzenie nie ma zdalnego sterowania i nie obsługuje formatu DSD, co w kontekście dokonań twórcy sekcji cyfrowej trochę dziwi. Niemniej jednak, w cenie do 10 tysięcy złotych Equinox jest jednym z najlepiej brzmiących przetworników, jakie testowaliśmy w ostatnim czasie.

Artykuł pochodzi z Audio-Video 3-4/2024 - Kup pełne wydanie PDF

System odsłuchowy 1 (ML):

  • Pokój: 18,5 m2 zaadoptowany akustycznie (ustroje rozpraszające, tłumiące, pułapki basowe), kolumny ustawione na krótszej ścianie, ok. 0,9 m od niej, z osiami krzyżującymi się ok. 0,5 m za głową.
  • Transport USB: SOtM sMS-200 Ultra + zasilacz Sbooster
  • DAC: Meitner MA3
  • Wzmacniacz: Baltlab Epoca 2
  • Kolumny: Akkus Fidelia One
  • Kable głośnikowe: Tellurium Q Blue II
  • Interkonekt: Purist Audio Design Vesta RCA
  • Kabel USB: Tellurium Q Silver
  • Kable zasilające: Furutech FP-314Ag, Lapp 100CY
  • Listwy: 2x Enerr One + kable Enerr Transcenda Supreme HC
  • Stolik: BASE 6 + platformy kwarcowe

Systemy odsłuchowe 2 i 3 (FK):

  • Pomieszczenia: 1. 29,5 m2, zaadaptowane akustycznie, krótki czas pogłosu, kolumny w polu swobodnym, 2. otwarty salon (>30 m2) o dość żywej akustyce
  • Transport strumieniowy: SOtM sMS-200 Ultra Neo & Farad Super 3 (system 1), WiiM Pro Plus + iFi Audio S/PDIF Purifier 2 (system 2)
  • Transport CD: Sony CDP-557ESD (system 1), Accuphase DP-65V (system 2)
  • Odtwarzacz CD/DAC: Accuphase DP-65V, Naim CD5x (system 2)
  • Wzmacniacze: Audionet AMP1 v2 / Conrad-Johnson ET2 (system 1), Sony TA-FA7ES (system 2)
  • Interkonekty: Albedo Metamorphosis RCA, Synergistic Research Active USB (system 1), Acrolink 2N6211 i Chord Shawline (RCA->DIN) (system 2)
  • Kable głośnikowe: KBL Sound Red Eye Ultimate (system 1), AudioQuest Bedrock (system 2)
  • Akcesoria: podstawki Rogoz Audio 4QB80 MKII (system 2), stoliki Rogoz Audio 4SPB/BBS, StandART STO (DAC), izolatory IsoAcoustics OREA Indigo pod przetwornikiem c/a i transportem CD, AQ Sorbotane Feet pod odtwarzaczem CD
  • Zasilanie: system 1 — dedykowana linia zasilająca, kondycjoner zasilania Keces BP-1200, listwa PowerBASE, kable zasilające KBL Sound Himalaya PRO, 2 x Master Mirror Reference, Hologram, Spectrum. System 2 — listwy Enerr PowerPoint 1 i GigaWatt PF2, kable zasilające Furutech FP-314 Ag, PS Audio AC-5

 

 

 

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją