PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Focal Bathys

Wrz 12, 2024

Słuchawki bezprzewodowe stają się coraz bardziej wyrafinowane i coraz droższe. Doskonałym przykładem tej tendencji jest flagowy model Focala.

Dystrybutor: FNCE, www.fnce.pl 
Cena w czasie testu (styczeń 2023): 3790 zł
Dostępne wykończenia: czarne

Tekst: Filip Kulpa > Zdjęcia: Focal

Artykuł pochodzi z Audio-Video 1/2023 - KUP PEŁNE WYDANIE PDF

audioklan

 

 


Słuchawki bezprzewodowe Focal Bathys

TEST

focal bathys
 

W ciągu zaledwie sześciu ostatnich lat, licząc od debiutu pierwszej generacji słuchawek Utopia (2016), francuski producent stał się niekwestionowanym specjalistą od audiofilskich nauszników wysokiej klasy. Po dość ekstremalnych cenowo (ale i dźwiękowo) flagowcach, rychło pojawiły się kolejne modele i dziś mamy ich łącznie siedem. Pokrywają one zakres cen o aż 10-krotnej rozpiętości: od około 2300 zł za pierwszy model zamknięty w ofercie (Elegia, obecnie wycofywany) po 24 tysiące za nowe Utopie. O dziwo, tak rozbudowanej ofercie nie towarzyszyły dotąd żadne słuchawki bezprzewodowe, pomijając wysłużony model Spirit Wireless. Najwyraźniej Focal postanowił swoje odczekać, by w końcu zaprezentować słuchawki, z których mógłby być dumny. Jesienią 2022 r. anonsowano model Bathys — pierwsze słuchawki Bluetooth tej marki z systemem ANC. Nazwa pochodzi od słowa batyskaf, co ma się kojarzyć z absolutną ciszą, jakiej rzekomo możemy zaznać, nosząc te słuchawki.

 

Budowa i użytkowanie

Bathysy żywo przypominają pasywne słuchawki francuskiej marki, choć nietrudno je od nich odróżnić. Każdy z modeli ma bowiem swoje indywidualne smaczki stylistyczne i dotyczy to także recenzowanych nauszników. Kształt muszli, sposób ich wykonania — to wszystko wygląda znajomo. Co by nie mówić, słuchawki prezentują się luksusowo. Wygląd, wykonanie i użyte materiały w pełni uzasadniają cenę. Główny element pałąka jest aluminiowy (towarzyszy mu równoległa szyna z tworzywa), natomiast jarzma wykonano ze stopu magnezowego. Obracają się one względem pałąka o kąt około 130 stopni, umożliwiając swobodne „rozpłaszczenie” słuchawek w celu ich spakowania do twardego futerału podróżnego, jak również bezproblemowe dopasowanie do anatomii głowy. Co więcej, zawias pomiędzy jarzmem a pałąkiem stawia na tyle duży opór, że można lekko rozszczelnić muszle w celu regulacji poziomu niskich tonów, tudzież poprawy wentylacji w upalne dni. Działa to znakomicie. Zakres regulacji długości pałąka powinien być wystarczający dla zdecydowanej większości użytkowników, choć może niekoniecznie dla osób o bardzo dużych głowach (moja nie należy do małych, a wykorzystywałem 7/8 dostępnego zakresu). Same muszle mieszczą małżowiny (wyjątki będą raczej nieliczne), ale są wyraźnie mniejsze niż np. w Celestee. Do komfortu noszenia nie mam prawie żadnych uwag. Jedynie czasami odczuwałem ucisk pałąka na czubek głowy. Oglądanie filmów pełnometrażowych czy dwugodzinne sesje muzyczne nie stanowiły wyzwania.

focal bathys front

Słuchawki prezentują się luksusowo. Wygląd, wykonanie i użyte materiały w pełni uzasadniają cenę.

 

Jak na konstrukcje mobilne, Bathysy trudno zaliczyć do lekkich — są o 70–100 gramów cięższe niż większość słuchawek bezprzewodowych. Pewną niewygodą może być też to, że mocno odstają od głowy. Mobilność Bathysów ma więc nieco skromniejszy wymiar niż w przypadku chociażby B&W Px8, czy Sennheiserów Momentum 4.

Czy ten fakt będzie miał istotne znaczenie praktyczne? Nie sądzę. Ze względu na cenę nie bedą to chyba zbyt często spotykane nauszniki w środkach komunikacji miejskiej. Oczami wyobraźni widzę je zdecydowanie częściej w samolocie, biurze, na działce czy podczas wakacyjnych wojaży.

focal bathys sterowanie

Sterowanie jest klasyczne — za pośrednictwem przycisków na prawej i lewej muszli. Ta druga zawiera tylko jeden przycisk służący do przełączenia ustawienia ANC.

 

Pod względem akustycznym Bathysy czerpią z dokonań modeli pasywnych. Wykorzystują 40-mm przetworniki z membranami o profilu „M” wykonane ze stopu magnezowo-aluminiowego, analogicznie jak to ma miejsce w Celestee, Elegiach czy luksusowych Radiance.

Tryby pracy

Bathysy mogą pracować w trzech trybach, które wybieramy przełącznikiem na prawej muszli:

  • bezprzewodowym Bluetooth ze wsparciem 4 kodeków: AAC, aptX, aptX Adaptive i obligatoryjnym SBC;
  • cyfrowym (USB DAC), który umożliwia odtwarzanie sygnału PCM 24 bity/192 kHz;
  • analogowym, polegającym na podawaniu sygnału do gniazda 3,5 mm.

Ten ostatni nie jest trybem pasywnym, ponieważ korzysta z wbudowanej elektroniki w celu redukcji hałasu (brak trybu pasywnego), a być może także po to, by słuchawki miały jednolity charakter brzmienia dla wszystkich trybów połączenia. To tryb bardziej prądożerny niż tryb USB DAC, ale bardziej oszczędny, niż łączność Bluetooth. Na jednym naładowaniu deklarowany czas pracy wynosi od 30 do 42 godzin. To bardzo porządny wynik.

Aplikacja i ANC

Pasywna izolacja akustyczna Bathysów jest bardzo dobra, ale nie przewidziano trybu z wyłączonym układem redukcji hałasu. Szkoda, bo każde z ustawień lekko szumi (dotyczy to wszystkich układów ANC), co w warunkach domowych może trochę przeszkadzać. W szczególności odnosi się to do trybu przezroczystości.

W aplikacji „Focal Naim” dostępne są trzy ustawienia: „Przezroczyste”, „Miękko” i „Cicho”. Przyciskiem na spodzie lewej muszli możemy przełączać się pomiędzy trybem przezroczystości a tym, który ostatnio wybraliśmy w aplikacji. Nie wiem, czy to działanie zamierzone, czy raczej błąd w oprogramowaniu, ale większej logiki w tym nie widzę. By zmienić preferencję trybu ANC, trzeba ostatecznie sięgnąć do aplikacji, która nie oferuje zbyt wielu możliwości, poza pięciopasmowym korektorem EQ (z bardzo słabo czytelnym opisem częstotliwości pasm), regulacją podświetlenia logo na muszlach (efektowny gadżet) oraz wskazaniem wykorzystywanego kodeka i stanu naładowania baterii.

focal bathys aplikacja1  focal bathys aplikacja2 

Słuchawki parują się z dwoma urządzeniami, ale zabrakło możliwości wyboru aktywnego źródła sygnału z poziomu aplikacji. Byłaby to przydatna opcja przy łączeniu się z telewizorem.

Skuteczność układu ANC nie dorównuje liderom w tej dziedzinie (Sony, Sennheiser), ale ustawienie „Cicho” bardzo dobrze sprawdza się na ulicy czy w tramwaju. O pełnej czy prawie pełnej izolacji od otoczenia nie ma mowy, ale też system nie wytwarza męczącego podciśnienia w muszlach. Nie odnotowałem także artefaktów działania systemu spowodowanych ruchem źródeł hałasu. Reasumując, twórcy nie chcieli bić rekordów tłumienia, zależało im bardziej na przewidywalnym i rozsądnie dostrojonym działaniu układu. I to się udało.

Wbrew obowiązującym trendom, słuchawki nie otrzymały bajerów w rodzaju czujników zbliżeniowych. Sterowanie odbywa się konwencjonalnie, za pomocą fizycznych przycisków i przełącznika, zlokalizowanych w dolnych częściach muszli. Prawidłowo!

Brzmienie

Producent nie pokusił się o aplikację kodeków aptX HD i LDAC, które umożliwiłyby przesył skomprymowanego sygnału hi-res — w tej klasie to już pewne niedopatrzenie. W teście korzystałem z kodeka AAC, który był automatycznie wybierany przez urządzenia iOS, jak również przez smartfon LG G7 ThinQ (zgodny z aptX HD), na którym mam zainstalowaną aplikację USB Player Pro. Obsługuje ona zarówno tryb USB DAC, jak i transmisję Bluetooth (oraz wyjście analogowe), co ułatwia porównanie wszystkich metod transmisji. Dodatkowo użyłem mikrodaka Zorloo obsługującego format MQA.

focal bathys spakowane

Jarzma obracają się względem pałąka o kąt około 130 stopni, umożliwiając swobodne „rozpłaszczenie” słuchawek w celu ich spakowania do twardego futerału podróżnego, jak również bezproblemowe dopasowanie do anatomii głowy.

 

Okazało się, że każdy z trybów zapewnia zbliżony charakter dźwięku — z dokładnością do różnic wynikających z kompresji sygnału (Bluetooth), jej braku (DAC) lub konwersji a/c, która najprawdopodobniej jest aplikowana w połączeniu kablem analogowym. Najlepsze efekty dźwiękowe zapewniło połączenie cyfrowe (USB C), w którym słuchawki zaprezentowały całe spektrum swoich możliwości, dlatego zacznę właśnie od niego.

Jak na konstrukcje w założeniu przeznaczone do użytku mobilnego, Bathysy zaoferowały nadspodziewanie dojrzałe i wyrafinowane brzmienie, wolne od poważniejszych uchybień. Śmiem nawet twierdzić, że są to słuchawki klasy audiofilskiej, oczywiście w ramach pewnych założeń, wynikających choćby z tego, że sens podawania do nich sygnału analogowego jest wątpliwy (rozwinę ten wątek w dalszej części). Generalnie rzecz biorąc, mamy do czynienia z pełnym, dość ciepłym, mocno dociążonym dźwiękiem o charakterystyce mocno rozpłaszczonej, asymetrycznej litery V z wyższym lewym ramieniem (bas) niż prawym (soprany). Niskie składowe odgrywają tu bardzo ważną, momentami niemal dominującą rolę. Nie znaczy to jednak, że przekaz jest mocno przebasowiony. Kilka prób z korektorem EQ we wspomnianej aplikacji dało bardzo pożądany efekt „wyprostowania” podbicia w średnim/niskim podzakresie basu, co przyczyniło się do słyszalnej poprawy klarowności i precyzji dźwięku w nagraniach obfitujących w naprawdę niskie składowe, jak również w typowych produkcjach rock/pop. Wystarczyły dwie korekcje: -2 dB przy 63 Hz i -1 dB przy 125 Hz, by osiągnąć niemalże liniową reprodukcję basu, bez pogarszania znakomitego rozciągnięcia w najniższe rejony. Kompozycje Hansa Zimmera do filmu Christophera Nolana „Interstellar” ukazały to w bardzo przekonujący sposób.

Środek pasma jest lekko wycofany, nieznacznie zawoalowany, mniej energetyczny, niż można by sobie wymarzyć. Było to bardzo wyraźnie słyszalne w bezpośrednim porównaniu z nieco jasno brzmiącymi Sennheiserami HD660S, karmionymi zbalansowanym sygnałem ze wzmacniacza Topping A90 i odtwarzacza Accuphase DP-65V. Fortepian Aarona Parksa z płyty „Arborescence” (ECM, download 24/88,2) brzmiał ciemniej, w sposób lekko zamglony, słabiej artykułowany, lecz naturalny. Wąskopasmowych podbarwień nie stwierdziłem w zasadzie żadnych. Dobrze, choć nieco zbyt słodko i łagodnie wybrzmiewały skrzypce Adama Bałdycha. Pod względem mikrodynamiki Bathysy wyraźnie ustępowały otwartym Sennheiserom, jednak całościowo grały bardziej spójnie i przyjemnie. Ponadto, miały nad nimi zasadniczą przewagę pod względem wypełnienia niskich składowych oraz czystości i otwartości góry. Soprany Bathysów są znakomite i nawet gdyby je rozpatrywać w kategorii słuchawek pasywnych w cenie do 2000 zł, ocena byłaby wysoka. Na pochwały zasługuje brak rozjaśnienia tego zakresu, czyli zabiegu bardzo często spotykanego w słuchawkach wysokiej klasy. Ogólnie rzecz biorąc, brzmienie uzyskiwane w trybie USB DAC cechowało się dobrą rozdzielczością i szczegółowością, ale przede wszystkim przekonywało skalą, masywnością, obfitością. To dźwięk naprawdę przyjemnie wyważony, obfitujący w harmoniczne, w żadnym razie ostry czy przesadnie analityczny. Scena dźwiękowa nie należy do najszerszych czy najbardziej obfitujących w „powietrze”, co pokazało porównanie z Sennheiserami. Jest dobrze zogniskowana w obszarze centralnym; obraz dźwiękowy określiłem jako „solidnie osadzony”. Nagrania binauralne Chesky’ego brzmiały przez to nieco mniej efektownie, rzekłbym, że normalnie.

focal bathys

Skuteczność układu ANC nie dorównuje liderom w tej dziedzinie (Sony, Sennheiser), ale ustawienie „Cicho” bardzo dobrze sprawdza się na ulicy czy w tramwaju.

 

Odpięcie kabla USB C i przejście na odsłuch bezprzewodowy skutkuje natychmiast słyszalną degradacją brzmienia (w przypadku materiału bezstratnego, rzecz jasna) — szczególnie z materiału hi-res, ale nie tylko. Naturalnie nie powinno to dziwić. Odtwarzany z Tidala Masters album „Here It Is: A Tribute to Leonard Cohen”zabrzmiał zdecydowanie czyściej, pełniej i bardziej emocjonalnie w połączeniu USB. W tym momencie można jedynie żałować, że Bathysy nie dekodują MQA. Bez kabla, recenzowane słuchawki tracą przede wszystkim na przejrzystości i precyzji, co najbardziej słychać w górze pasma. Soprany stają się rozmyte i bardziej „słodkie”. Bas również traci na definicji, a panorama dźwiękowa kurczy się i spłaszcza. Dźwięk całościowo staje się zaokrąglony i zawoalowany. Dramatu jednak nie ma, ponieważ przekaz zachowuje wyjątkowo spójny i przyjazny charakter. Jest całościowo mniej szczegółowy i dynamiczny — tyle że w użytku mobilnym w ogóle to nie przeszkadza. Co więcej, takie strojenie doskonale się sprawdzało podczas oglądania filmów. Oddanie skali dźwięku, dramaturgii scen w filmach akcji i dramatach z ciekawą ścieżką dźwiękową było znakomite. W tym sensie Bathysy mogą być łakomym kąskiem dla kinomanów praktykujących nocne seanse z platform streamingowych. Oferują jedno z najlepszych brzmień, z jakimi miałem do czynienia w przypadku słuchawek bezprzewodowych. Porównanie z Beyerdynamikami Amiron byłoby tutaj cenne, lecz niestety nie miałem takiej możliwości. Z całą pewnością niemieckie nauszniki grają zdecydowanie lżej w zakresie niskotonowym i o ile mnie pamięć nie myli, są bardziej akuratne i przejrzyste.

Ponieważ Focale nie są przesadnie analityczne (szczególnie gdy grają bez kabla), to gorzej zrealizowanych nagrań rockowych czy pop słucha się z prawdziwą przyjemnością i zaangażowaniem, co w przypadku wspomnianego rywala nie jest już takie oczywiste.

focal bathys pokrowiec

Sztywny futerał podróżny jest bardzo dobrej jakości.

 

Podłączenie kablem analogowym mikrodaka Zorloo (obsługującego MQA) nie przyniosło oczekiwanej poprawy jakości dźwięku względem trybu USB C. Zapewnił on brzmienie lepiej zrównoważone i bardziej spójne. Podłączenie słuchawek (analogowo) do systemu stacjonarnego (o większej mocy) pokazało, że stosunkowo łatwo jest wywołać słyszalne zniekształcenia — zapewne dlatego, że to nie podłączony wzmacniacz steruje przetwornikami, lecz ten wbudowany w słuchawki (przypominam, że Bathysy nie mają trybu pasywnego). W pewnym momencie osiąga on po prostu kres swoich możliwości. Ten wariant połączenia należy zatem traktować jako „awaryjny”, na wypadek braku możliwości użycia kabla USB C.

Galeria



Naszym zdaniem

focal bathys zzzZnakomite słuchawki bezprzewodowe, które pełen potencjał soniczny odkrywają w trybie USB DAC. To sprawia, że mogą być wymarzonymi słuchawkami „urlopowymi” (do zastosowań ulicznych wydają się trochę za mało poręczne) oraz do użytku biurkowego. W tej drugiej konfiguracji nie wymagają żadnego wzmacniacza, grając na poziomie naprawdę dobrych słuchawek stacjonarnych sterowanych ze wzmacniacza słuchawkowego. Jednym słowem, bliskie ideału dwa w jednym. Tym bardziej, że jakość wykonania może uchodzić za wzór do naśladowania, a komfort noszenia jest niczego sobie.

Ideałów nie ma, więc niedostatki są, ale mniej znaczące. Aplikacja mogłaby być bardziej rozbudowana (o serwisy streamingowe), przydałoby się także wsparcie kodeków zgodnych z formatami high-res audio (aptX, LDAC). Nie zaszkodziłoby także dekodowanie MQA. Biorąc wszystkie za i przeciw, uznajemy, że jest to produkt godny rekomendacji, a nawet Nagrody Roku 2022/2023 w kategorii słuchawek bezprzewodowych klasy wyższej.

 

Artykuł pochodzi z Audio-Video 1/2023 - KUP PEŁNE WYDANIE PDF

Sprzęt towarzyszący:

  • Źródła sygnału: iPhone 12 mini, LG G7 ThinQ z oprogramowaniem USB Player Pro (USB C), Zorloo USB DAC (MQA), iMac 27” late 2015, 16 GB RAM, SSD 500 GB, Roon Core
  • System odniesienia: Sennheiser HD660 S + Topping A90 + Accuphase DP-65V + iFi Audio ZEN Stream
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją