Słuchawkowy debiut Magnata, za sprawą szczytowego modelu, można śmiało uznać za udany.
Dystrybutor: Elco-Exim, www.elcoexim.com.pl |
Tekst: Dawid Grzyb | zdjęcia: Filip Kulpa |
|
|
Magnat LZR 980
Magnat jest zupełnym nowicjuszem w dziedzinie słuchawek – pierwsze modele, w tym topowy LZR980, pokazał podczas targów IFA we wrześniu 2014 r. Żeby debiut odbył się z należytym przytupem, nawiązano współpracę ze słynnym biurem projektowym Pininfarina. W wyniku tej kooperacji powstały dość unikatowe wizualnie nauszniki.
Wzornictwo jest dość odważne, wręcz kontrowersyjne. Magnat chciał najwyraźniej za wszelką cenę zaskoczyć nabywców. Zapewne uznano, że typowe kształty się nie sprawdzą, a LZR980 utoną w słuchawkowym morzu niezauważone. I tak, słuchawki sprawiają wrażenie, jakby były wykonane z jednej tylko bryły. Tu i ówdzie mamy zaokrąglenia. Muszle przypominają nieco romb, który elegancko przechodzi w pałąk nieco rozszerzający się ku środkowi. Cała konstrukcja została zrobiona z plastiku. Kluczowe elementy pokrywa warstwa gumowego i matowego tworzywa, co przydaje tym słuchawkom elegancji. Najbardziej podatne na uszkodzenia części (regulacja pałąka, zawiasy) są aluminiowe. Muszle są składane.
Gąbka zamontowana na wewnętrznej stronie pałąka jest miękka, pokryta „oddychającym” tworzywem. Z nausznikami jest podobnie – mają całkiem sporo miejsca w środku. Choć nie są szczególnie przyjemne w dotyku. Z uwagi na nietypowe kształty, trochę uciskają małżowiny, co będzie bardzo indywidualną sprawą z uwagi na nietypowy kształt poduszek. Pod względem komfortu noszenia, LZR980 ustępują pola kilku konstrukcjom, ale nie lądują na końcu stawki.
LZR 980 to konstrukcja zamknięta, oparta na przetworniku dynamicznym o średnicy 40 mm, zaprojektowanym przy użyciu nowoczesnego narzędzia, jakim jest interferometr laserowy Kilppela. Przewód sygnałowy jest odczepiany, zgodny ze standardem 3,5 mm. Montuje się go tylko do jednej muszli, czyli tak jak być powinno.