Naszym zdaniem
Nie należy lekceważyć tych słuchawek. Warto dać im więcej niż jedną szansę. To jedne z lepszych „nauszników” w swojej klasie. Co prawda, w większości aspektów ustępują Meze 99 Classics, mają jednak zdecydowanie lepszy bas i lepszą izolację. W porównaniu z Focalami izolują słabiej, jednak ich całościowy balans tonalny jest bliższy neutralności, bardziej muzykalny.
W gruncie rzeczy, ADL-e to trochę „nierówne” słuchawki: lekko podbarwiające w średnicy, o dość specyficznej, bo wąskiej i punktowej stereofonii, ale nieomal wybitne na basie i zupełnie niemęczące w górze pasma. Nowa wersja „nauszników” nie uciska już tak bardzo jak oryginał, na co zdecydowanie warto zwrócić uwagę podczas zakupu, wypróbowując je na własnej głowie i uszach.
Do kogo ostatecznie są adresowane H128? Do zwolenników nieagresywnego, dobrze ułożonego grania – bez ofensywnej góry i przeładowanego basu – którzy słuchają przeróżnej muzyki: od popu po klasykę. To także słuchawki dla tych, którzy szukają jednej, uniwersalnej pary do użytkowania w podróży i w domu.
Kable są dwa, a fakt użycia standardowego złącza mini XLR powala na eksperymenty z okablowaniem specjalistycznym – choćby tym rodzimej produkcji.
Sprzęt towarzyszący:
Źródła mobilne: Astell&Kern AK70, AK300, iPad mini 4
Źródło stacjonarne: Linn Sneaky DS/PS Audio NuVave DSD + Trilogy 907