PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Focal Elear

Maj 30, 2017

Index

Brzmienie

Gdy czytałem firmowe materiały wykorzystywane przez Focala do szkoleń sprzedawców i dystrybutorów, jeden element zwrócił moją uwagę: tabela z czterema konkurentami Elear, z których większość jest od Focali droższa. Znalazły się w niej: HD800, LCD-2, PM-1 i HM560 (nazw marek nie przytaczam, bo to chyba zbędne). Porównanie zawiera skrótowe, ale bardzo rzeczowe zestawienie zalet i wad poszczególnych modeli, ceny oraz podstawowe cechy. Niby nic szczególnego – rzecz z pozoru oczywista – lecz… no właśnie: czy oby na pewno robiona przez wszystkich innych producentów? Mam podstawy twierdzić, że niekoniecznie. Dlaczego w ogóle o tym wspominam? Bo efekt, który uzyskali inżynierowie Focala, jest dokładnie taki, jaki wpisano w polu zalet: „dynamika, liniowość, szczegółowość, design”. Mówiąc zupełnie szczerze, nie zamierzam z tymi hasłami polemizować, bo to jest szczera prawda! Co więcej, Focale nie mają żadnych wad konkurentów, a sporo ich zalet. W sumie, gdy to wszystko zbierzemy, okaże się, że są najmniej kompromisową konstrukcją w całej tej piątce. Sądzę, że właśnie o to chodziło inżynierom Focala. Wypunktowali rywali, wzięli z nich co najlepsze (z większości aspektów im się to udało) i nie powielili żadnej (lub prawie żadnej) wady. Czyżby pełen sukces? Nie wiem, z czego to wynika, ale moja opinia na temat tych słuchawek wyraźnie ewoluowała w toku kolejnych odsłuchów. Początkowo Eleary odebrałem jako dość jasno brzmiące słuchawki o wybitnej klarowności, dużej dynamice, imponującej szybkości, wzorowej reprodukcji transjentów, ale też relatywnie lekkie w zakresie basu i ogólnie skupiające się bardziej na precyzji niż muzyce. I choć większa część tych wniosków zachowała ważność w ostatecznym rozrachunku, to jednak niektóre elementy oceny uznałem za nieaktualne lub po prostu błędne.

Najważniejsza korekta dotyczy równowagi tonalnej. Eleary z pewnością nie mają podbitej góry pasma (tak jak początkowo uważałem). Tak samo nieprawdą jest, że ich bas oscyluje po „lekkiej stronie mocy”. Otóż dół pasma – oceniany wedle wszelkich tradycyjnych kryteriów – jest znakomity. Przede wszystkim otrzymujemy go dokładnie tyle, ile potrzeba. A że słuchawki są zamknięte, to efekt nie zależy od ich ułożenia na głowie, tego, czy nosimy okulary, czy też nie. Kontrolę i precyzję mamy zapewnione praktycznie w całym spektrum omawianego zakresu: od samego dołu, rejonów kotłów czy dźwięków syntetycznych w nagraniach rozrywkowych, poprzez całe spektrum kontrabasu, gitary basowej, kończąc na bębnach perkusji. Jedynie w górnym podzakresie niskich tonów pojawia się delikatna „mgiełka”, rodzaj rozmycia, które wyszło na jaw przy odsłuchu dawno przeze mnie nieodtwarzanego albumu Jacquesa Loussiera „Plays Bach”. Dokonałem wielokrotnych porównań Elear z Audeze LCD-3, których bas uważam za świetny, i właściwie muszę przyznać, że żadne z dotąd testowanych słuchawek nie znalazły się tak blisko LCD-3. Mam na myśli zarówno ilość, jak i jakość basu. Ostatecznie punktuję bas Focali nieco niżej – a to z uwagi na coś, co nie za bardzo wiem, jak określić. Chodzi o rodzaj rozwibrowania, przejrzystość omawianego zakresu, jego puls, swoistą żywość. W gęstym miksie bas Focali potrafi się leciutko pogubić w stosunku do tego, co potrafi LCD-3. Na przykład głośne pizzicatta kontrabasu w „Bridges” Bałdycha/Helge Lien Trio były mniej wyraziste niż w przypadku amerykańskich planarów. Zaznaczam jednak, że skala różnic jest mała, a biorąc pod uwagę całokształt reprodukcji basu, włączając w to świetne rozciągnięcie i nienaganną potęgę oraz brak podbić jako takich (bas jest de facto bardziej liniowy niż ten z Audeze), nie pozostaje mi nic innego jak stwierdzić, że w tej cenie lepszego basu ze słuchawek po prostu nie ma. Przynajmniej ja takiego nie znam.

Przeciwny skraj pasma ma bardziej zróżnicowane oblicze. Sama góra, najwyższy zakres, jest minimalnie schowany, nieznacznie stępiony. Nie ma tu efektu totalnej precyzji i eteryczności, czego w pierwszych minutach niejako oczekiwałem. Gdyby wziąć pod uwagę sumaryczną ilość energii płynącej powyżej górnej średnicy, to okazałoby się, że jest jej więcej niż energii w samej średnicy – a szczególnie w tej niższej. I stąd właśnie wynika pierwotne wrażenie dotyczące lekkości, ożywienia brzmienia. Być może bardziej trafne będzie stwierdzenie o lekko rozrzedzonej konsystencji dźwięku. Otóż przy całej swojej niewątpliwej precyzji i liniowości w szerokim zakresie spektrum (szczególnie w przejściu środek-góra, gdzie większość słuchawek „oszukuje”), Focale nie tworzą wrażenia dźwięku dociążonego, ciepłego masywnego. To raczej przeciwieństwo – może niezupełne, ale częściowe. Nie chcę być źle zrozumiany: Eleary nie grają „szkieletowo”, ale też niewiele robią w kierunku docieplenia, okraszenia dźwięków bogatą paletą harmonicznych. Używając terminologii barwnej powiedziałbym, że są dość mocno wybielone, podczas gdy teoretycznym ideałem jest jasna szarość, zaś ideałem poszukiwanym przez wielu – lekko pomarańczowe zabarwienie owej szarości.

Focal Elear 6 glosnik

Aluminiowo-magnezowa membrana przetwornika do złudzenia przypomina swoim profilem głośniki pewnej znanej duńskiej marki.

 

Wiele ciekawych obserwacji dostarczyło porównanie z dwukrotnie droższymi (co pragnę zaznaczyć) wspomnianymi planarami Audeze LCD-3. Nie ukrywam, że wciąż są to moje ulubione słuchawki, których nie zamieniłbym na żadne inne (wyłączając LCD-4 i może Utopie?). Jednak i one mają swoje “bolączki”, o czym Focale dość wyraźnie mi przypomniały. Wadą Audeze są zmanierowane wysokie tony: w niższym podzakresie wycofane, w wysokim – nienaturalnie podkreślone. Nie ulega wątpliwości, że Eleary mają bardziej neutralne i akuratne soprany. Jednakże pod względem barw i odcieni nie grają w tej samej lidze. Są jaśniejsze, rzadsze, mniej „wyczernione”, mniej kontrastowe. Trochę jak monitor o zbyt małej gammie lub nieobrobiona fotografia wywoływana z pliku RAW. Po prostu trochę brakuje saturacji, kolorytu. Z pewnością efekt ten ma swoje źródło w charakterystyce przenoszenia. Dokładniejsze odsłuchy wskazały na nieco deficytowy – pod względem energetycznym – obszar niskiej średnicy, jej przełomu z niskimi tonami. Na moje ucho brakuje tu odrobinę więcej wypełnienia, by dodać brzmieniu barwowego pazura. Jest czysto, klarownie, bardzo transparentnie, ale troszeczkę matowo i surowo. Trudno mi ocenić, czy pod tym względem Focale są lepsze czy gorsze od Sennheiserów HD800s. Z całą pewnością brzmią masywniej w basie i mają mniej atakującą górę. W dodatku są tańsze. Dlatego wolałbym Eleary, chociaż…

Przestrzenność reprezentuje solidny poziom, jednak na pewno nie tak dobry jak legendarne pod tym względem HD800. Z mojego punktu widzenia – zwolennika (także w tym względzie) planarów – scena jest dość typowa dla wokółusznych słuchawek dynamicznych otwartych: bliska, rozpościerająca się od od ucha do ucha, dobrze napowietrzona, ale płytka, o nieszczególnym oddaniu głębi. Zwróciłem też uwagę na dość „miękkie” obrazowanie źródeł pozornych. Były one zdecydowanie bardziej rozmyte, a przez to większe niż w przypadku LCD-3. Dotyczyło to zarówno wokali, jak i instrumentów poruszających się po skali wysokotonowej. Owo rozmycie rzutuje na całościowy realizm brzmienia.

Skala dynamiki należy, obok przejrzystości i precyzji, do największych zalet Focali. To słuchawki o wielkiej swobodzie oddawania nagłych skoków głośności, pozbawione kompresji czy uśredniania. Są bardziej zdecydowane niż HD800, górują też nad najdroższymi HiFiMAN-ami. Eleary potrafią grać głośno bez zniekształceń. Szacunek budzi to, jak swobodnie poczynają sobie w niskim basie, zaś szybkość transjentów, jakość oddania krawędzi gitar jest doprawdy nieprzeciętna. Zdecydowanie. Nie przekłada się to jednak na timing i rytmikę. W tej materii Eleary są stosunkowo mało wyraziste, nie wciągając zanadto w wir muzycznej akcji. Ekspresja nie jest tym, co projektanci mieli za zadanie (lub chcieli) uzyskać w pierwszej kolejności.


Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją