Wydrukuj tę stronę

Focal Utopia

Cze 08, 2017

Focale Utopia powstały z założeniem, iż będą jednymi z najlepszych słuchawek na świecie. A już z pewnością najlepszymi słuchawkami dynamicznymi. Mieliśmy je w redakcji ponad tydzień i przez ten czas udało się je całkiem dobrze poznać. Więc jak to jest z tym byciem „the best”?

Dystrybutor: Focal Polska FNCE, www.salon-focal.pl
Cena: 17 900 zł

Tekst: Filip Kulpa | Zdjęcia: materiały prasowe firmy Focal

audioklan

 

 


Słuchawki Focal Utopia
TEST

Focal Utopia 1 aaa 

Zupełnie niedawno recenzowaliśmy model Elear (recenzja TUTAJ) – drugie najlepsze słuchawki Focala w historii, powstałe niejako przy okazji ambitnego projektu Utopia, którego cel łatwo odgadnąć i efektem którego są recenzowane poniżej flagowe nauszniki francuskiego wytwórcy. Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że są to także najlepsze i najbardziej zaawansowane techniczne słuchawki kiedykolwiek wyprodukowane przez firmę niebędącą specjalistycznym producentem nauszników. Brzmi nieźle, ale taka klasyfikacja Focalowi zapewne nie wystarcza. Utopie biorą bowiem od razu na celownik najlepsze i najdroższe słuchawki pasywne na świecie: Audeze LCD-4. HiFiMAN-y HE1000s, Final Sonorous X czy Staxy SR-007/SR-009. Zadanie trudne, ale realne, jeśli ma się takie zaplecze techniczne, jakim dysponuje Focal.


Budowa

W odróżnieniu od większości rywali, producent z Saint-Etienne postanowił trzymać się koncepcji przetwornika dynamicznego, co oczywiście nie dziwi. Jak przystało na model dzierżący nazwę Utopia, membrany są berylowe, a głośniki oczywiście pełnopasmowe. Żadnych zwrotnic, podziałów pasma. Argumentów przemawiających za wyborem akurat berylu nie trzeba długo szukać: są identyczne jak te, które znajdują zastosowanie w odniesieniu do tweeterów. Beryl legitymuje się niesamowicie dużym stosunkiem sztywności sztywności do masy – pod tym względem aż niemal 7-krotnie przewyższa aluminium i tytan.

Ponadto prędkość propagacji dźwięku jest 2,5-krotnie większa niż w aluminium, co ma bezpośrednie przełożenie na zakres częstotliwości, w którym może występować rezonans membrany. Im większa prędkość dźwięku, tym wyżej położony rezonans, a to przecież dążenie każdego projektanta głośnika. By zapewnić dostateczną szybkość, a więc utrzymać niską masę zespołu drgającego, zdecydowano się nie stosować głośnika większego niż 40 mm. Każdy dodatkowy milimetr zwiększałby bezwładność głośnika, wymagając stosowania coraz większego magnesu. By odchudzić system, zastosowano także inne rozwiązania: najlżejsze w historii (tak twierdzą) zawieszenie z materiału NBR o grubości 0,07 mm, najlżejszą cewkę (średnica 25 mm, wysokość 4,4 mm) pozbawioną karkasu oraz boczny profil membrany przypominający literę M. Efekt? Sumaryczna masa drgająca wynosi 0,135 g (w Elearach: 0,150 g).

Focal Utopia 4 glosnik

Wyróżnikiem Utopii jest też dziurawy (niepowodujący kompresji akustycznej) neodymowy system magnetyczny.

 

Produkcja samych głośników, jak i kompletnych słuchawek, odbywa się na miejscu, w fabryce w Saint-Etienne. Pary przetworników są parowane za pomocą aparatury laserowej Klippel w celu zapewnienia możliwie najlepszej zbieżności parametrów obu kanałów. Nic dziwnego, że proces produkcji jest złożony i długotrwały. To wszystko ma wpływ na cenę – szczególnie Utopii, w przypadku której berylowe drivery to absolutna specjalność Focala. Weźmy pod uwagę, że jest to komponent stosowany tylko w tym jednym, jakby nie było niszowym, produkcie. Mała skala produkcji znajduje natychmiastowe odbicie w cenie jednostkowej. Wprawdzie Eleary też nie dzielą swojego przetwornika z żadnymi innymi słuchawkami (na razie), ale kiedyś pewnie to nastąpi. Poza tym z racji ceny ich sprzedaż z pewnością będzie znacznie większa niż 4,5-krotnie droższej Utopii.

Na cenę tych słuchawek niewątpliwy wpływ mają również sposób wykonania i materiały użyte do budowy konstrukcji mechanicznej. Pałąk i jarzmo, do którego zamocowano nauszniki, wykonano z włókna węglowego – każda strona ma po jednym takim elemencie. Poduszki są z mięciutkiej gąbki obszytej perforowaną owczą skórą. Jeśli chodzi o wentylację uszu, to w ciepłe dni trudno wyobrazić sobie lepsze rozwiązanie – biorąc pod uwagę, że nacisk na głowę jest bardzo mały (tak mały, że słuchawki zsuwają się z głowy przy pochyleniu jej o 90 stopni do przodu), a muszle są bardzo ażurowe. W środkowej części ich frontu znajduje się otwór zaślepiony grubszą siatką, naokoło – siateczka podobna do tej z modelu Elear – ona również sprawia, że konstrukcja jest tak otwarta, jak tylko to możliwe. Konsekwencją tego jest zupełny brak izolacji od otoczenia. Utopie będą męczące dla domowników, jeśli zechcemy w nich słuchać muzyki głośniej niż po cichu. Pod tym względem wypadają równie źle jak HiFiMAN-y HE1000 i gorzej niż planary Audeze.

Komfort noszenia tych nielekkich słuchawek (nasza waga pokazała 495 g) jest wyśmienity. To zasługa nie tylko wspomnianego niewielkiego nacisku (swoją drogą wydaje się, że powinien być nieco większy) i bardzo miękkich padów, lecz także odpowiedniego wyściełania ochraniacza pałąka (w którym to elemencie mieści się mechanizm skokowej regulacji – bardzo dobrze działający), również obszytego od wewnętrznej strony perforowaną skórą owczą. Korpus muszli wykonano z czarnego tworzywa i jest to jedyny element, wobec którego można mieć drobne obiekcje, zważywszy na cenę słuchawek.
Utopie wyposażono w ten sam rodzaj gniazd przyłączeniowych co Eleary – dwustykowe zatrzaskowe gniazda umożliwiające bezproblemową wymianę kabla na przewód specjalistycznego producenta. Ten dodawany w komplecie w żadnym razie nie wydaje się zły – jest solidny i gruby, w dodatku odpowiednio długi, bo aż 4-metrowy. Niemniej, jego spora sztywność i niemały ciężar, a także gumowa, przyczepna koszulka sprawiają, że w codziennym użytkowaniu szybko zapragniemy nawet nie tyle „lepiej grającego” kabla, co po prostu lżejszego, bardziej elastycznego i śliskiego odpowiednika.

Focal Utopia 7 kable

Jedyny kabel w komplecie jest zakończony dużym „jackiem” i ma 4 metry długości. Mógłby być mniej sztywny i mniej przyczepny.

 

Warto wspomnieć o szlachetnym opakowaniu. Duże pudełko z magnetycznymi zatrzaskami w całości obszyto naturalną skórą. Słuchawki mieszczą się w ściśle dopasowanym profilu z pianki, od góry są dociskane pianką w postaci małych klinów – miniaturą absorberów akustycznych spotykanych w studiach nagraniowych, reżyserkach i pokojach odsłuchowych. Reasumując: materiały, jakość wykonania, wreszcie sposób pakowania – to wszystko w pełni uzasadnia wysoką cenę produktu. Pytanie – czy to samo możemy powiedzieć o brzmieniu.

Nim na nie odpowiem, jedna – być może istotna – uwaga. Utopie są relatywnie mało czułymi słuchawkami (mniej więcej na poziomie 300-omowych HD800s). Mówiąc inaczej, wymagają relatywnie dużego napięcia i sporej mocy. Wynika to po części z faktu, że impedancja wynosi 80 Ω, co jest korzystne z punktu widzenia wzmacniaczy lampowych, w przypadku których bardziej problematyczne jest uzyskanie małej impedancji wyjściowej niż dużego napięcia wyjściowego. W praktyce Focale były niewiele głośniejsze (nie więcej niż o 3 dB) od planarów Audeze LCD-3, moich roboczych słuchawek odniesienia. Dobre domowe wzmacniacze nie będą mieć problemu, żeby napędzić Utopie do wystarczająco dużych poziomów głośności.


Brzmienie

Z ekstremalnie drogimi słuchawkami, a Utopie niewątpliwie się do nich zaliczają, jest podobnie jak z bardzo drogimi kolumnami i systemami audio w ogóle. Wielki przyrost ceny zazwyczaj nie gwarantuje oczekiwanej poprawy jakościowej. Jest lepiej, ale nie X razy lepiej, czego instynktownie oczekujemy – nawet jeśli dwie minuty wcześniej uważaliśmy, że tak przecież być nie może. W przypadku słuchawek bezwzględne różnice w cenie między modelami drogimi a najdroższymi (pomijam skrajny przykład nowego Orpheusa) nie są pięciocyfrowe, lecz inwestując dodatkowe 10 czy 12 tysięcy w nauszniki, z pewnością mamy prawo oczekiwać efektu „wow”. Czy Utopie go zapewniają?

Odpowiem nieco przewrotnie: zależy, z jakiej perspektywy przyjdzie nam to oceniać. Z punktu widzenia kogoś, kto miał lub dłuższy czas słuchał Elear (tak, jak ja), wcale niekoniecznie. Różnice są i nietrudno je wypunktować, lecz mają one wymiar tuningu… powiedzmy, że dobrego sportowego auta, które nagle dostało sporo więcej mocy, jeszcze twardsze regulowane zawieszenie i… w zasadzie teraz to już nadaje się głównie na tor. Z kolei ktoś, kto posłucha Utopii z perspektywy użytkownika innych dobrych słuchawek za 3000 albo i 5000 zł, uzna, że przeskok jakościowy jest jednak bardzo wyraźny. Czyżby sprzeczność? Niezupełnie. To kwestia odniesienia, charakteru brzmienia, oczekiwań. W audio wszystko, jak wiadomo, jest względne (tak długo jak mówimy o wrażeniach odsłuchowych). Oceniając Utopię, nie wolno o tym zapominać.

Te wyborne słuchawki mają w pewnym sensie podobny problem co Sennheisery HE1 – tyle że o 20-krotnie mniejszej skali. Oczekujemy mimo wszystko ekstremalnych wrażeń, swoistej doskonałości – z tą różnicą, iż tu jeszcze w granicach rozsądku (tam – już w skali „kosmicznej”). Otóż nagłowne Utopie w żaden sposób nie przełamują granicy dzielącej świat słuchawek od świata dźwięków live. To w dalszym ciągu „tylko” słuchawki. Nie zrywają z ich podstawowymi ograniczeniami – choćby tym najważniejszym – reprodukcji sceny dźwiękowej. Pod tym względem nic szczególnego się nie dzieje. Nie zaznamy tu efektu spektakularnej szerokości panoramy, oderwania dźwięku na boki, napowietrzenia sceny, jak w przypadku znakomitych HiFiMAN-ów HE-1000. Nie ma też takiej głębi i różnicowania planów jak w wykonaniu Audeze LCD-3 (i LCD-4 pewnie też, ale ich jeszcze nie testowałem). Stereofonia jest bardzo poprawna, rzekłbym normalna, z dobrym napowietrzeniem, niezłą swobodą, dobrym (lecz niezupełnie ostrym) ogniskowaniem źródeł pozornych i solidnym umiejscawianiem źródeł dźwięków po bokach sceny, ale bez efektu „wpychania” ich do środka ucha, co jest jedną z największych bolączek systemów słuchawkowych w ogóle. W moim odczuciu niedostatek budzi reprodukcja głębi. Od słuchawek za 18 tys. zł oczekiwałbym czegoś wyraźnie więcej niż w przypadku modelu Elear, a tak nie jest. Utopie grają bliskim dźwiękiem: wokale i pierwszy plan znajdują się ewidentnie bliżej nosa niż wtedy, gdy słucha się planarów Audeze. Jedni to lubią, inni niekoniecznie, preferując efekt choćby niewielkiej perspektywy. Osobiście zaliczam się do tej drugiej grupy (co ciekawe, w przypadku odsłuchu głośnikowego moje preferencje są nieco odmienne). W efekcie mamy do czynienia ze sceną o dość typowych rozmiarach. Odległości źródeł są czytelne, ale nie tak przekonujące jak w przypadku moich słuchawek referencyjnych.

Focal Utopia 3 zdjecie

Przez otwór w muszli widać czerwony tył magnesu. Utopie są bardzo głośne na zewnątrz. Domownicy ich nie polubią.

 

Siła relatywnie niedużych berylowych driverów Utopii tkwi gdzie indziej, a mianowicie w precyzji i selektywności. Nagle okazuje się, że w dźwiękowych przestrzeniach (także czasowych) istnieją jakieś obce dźwięki – elementy – które najwyraźniej umknęły realizatorowi i masteringowcowi, a w zasadzie nie powinno ich być w  gotowym nagraniu. Wrażenie transparentności prezentacji jest tutaj porównywalne z tym, co oferowały HE-1000 (jeśli moja pamięć słuchowa mnie nie myli, a ta bywa zawodna) – a to największy komplement, jaki można sformułować pod adresem „dynamików”. Utopie odkrywają strukturę nagrań, wręcz dokonują ich dekompozycji, swoistego rozbioru na czynniki pierwsze. Są nieprawdopodobnie bezpośrednie i czyste. Wrażenie klarowności jest naprawdę mocne. Nie mija ani po minucie, ani po godzinie. Okazuje się mieć związek z równowagą tonalną. W tym miejscu należałoby poruszyć kwestię liniowości słuchawek – tej idealnej (docelowej) charakterystyki przenoszenia. Jak wiadomo, wśród specjalistów nie ma pełnej zgody w odpowiedzi na pytanie, jak powinna wyglądać optymalna krzywa. Osobiście jestem zdania, że powinna mieć mniejszy lub większy dołek między średnicą i górą, bo w przeciwnym razie brzmienie traci na muzykalności. Focale grają tak, jakby nie miały żadnego dołka. Wydaje się wręcz, że akcentują niższe soprany, te wyższe zresztą też. Właśnie te cechy w złożeniu z niebywałą precyzją czasową przetworników dają Utopiom ten niesamowity wgląd w nagrania. Większość materiału, jaki przesłuchałem, a było to grubo ponad 100 utworów (pop, rock, blues, folk, bluegrass, jazz, muzyka dawna, fortepianowa, orkiestrowa, elektroniczna i filmowa), zabrzmiała jaśniej niż jestem do tego przyzwyczajony i co uznaję za „normę”. A przy okazji twardziej i bardziej „bezkompromisowo”. Czy żyłem w przeświadczeniu, że te utwory brzmią inaczej – ciemniej, przyjemniej, łagodniej – czy to Focale jednak je rozjaśniają? Może to nieskromny osąd (choć 20-letnie doświadczenie w ocenie systemów audio przecież posiadam), ale obstawiałbym to pierwsze.

W teście użyłem bardzo przezroczystych urządzeń i kabli, ale też takich, które świetnie różnicują nagrania i dają mnóstwo kolorytu. Połączenie Meitnera MA-1 i Trilogy 933 za pomocą leciwego (a jakże fenomenalnego!) interkonektu Stereovoxa produkuje maksymalnie nasycony, żywy i detaliczny dźwięk o wybitnej przestrzenności. Utopie grały tak, jakby nie chciały uronić żadnej mikroinformacji, jakby cały ten przekaz chciały jak najszybciej z siebie wyrzucić. To słuchawki o wybitnych zdolnościach do reprodukcji transjentów. W niektórych nagraniach byłem mocno zaskoczony tym, jak znacząco więcej informacji z fazy ataku potrafią wyławiać w porównaniu z Audeze – w szczególności dotyczyło to niższych rejestrów, gdzie klasa francuskich nauszników jest wielka i niepodważalna. W teście Elearów bardzo chwaliłem ich bas, wspominając też o tym, że jest stosunkowo lekki. Podobnie w przypadku Utopii. Również one nie tworzą dużej masy dźwięku, ich przekaz nie jest dociążony, w żadnym stopniu ocieplony. O zawoalowaniu czy spowolnieniu w ogóle nie może być mowy. Tu liczy się impuls, gotowość do jego dokładnego oddania w fazie narastania sygnału i potem wybrzmiewania, choć to drugie nie robi już aż takiego wrażenia.

Nie znam, to znaczy nie słyszałem, słuchawek, które dokładniej, czyściej reprodukowałyby zakres niskotonowy. Utopie są w tej materii jeszcze lepsze od Elearów – oczywiście nie pięć razy lepsze, ale odczuwalnie lepsze. A że tamte słuchawki są na basie znakomite, to łatwo sobie wyobrazić, z jaką miarą perfekcji mamy tutaj do czynienia. Oczywiście znajdą się tacy, którzy uznają, że basu jest trochę za mało. Przyznam, że i ja na początku miałem podobne odczucia. Biorą się one z przyzwyczajeń do słuchania basu podbitego w średnim czy górnym podzakresie. Utopie tego podbicia w ogóle nie produkują, za to ich niski i bardzo niski dół mają odpowiednią energię, a przede wszystkim zachowują szybkość. Zero zaokrąglenia, rozmycia. Absolutna kontrola w całym basowym rejestrze. Wystarczy posłuchać albumu Mari Boine „Leahkastin”. Duże bębny brzmią na Utopiach fenomenalnie. Uważam, że w te słuchawki powinny być wyposażone wszystkie znaczące studia nagraniowe/masteringowe. Po pierwsze dlatego, żeby wiedzieć, jak zmiksować linie basowe i poddać je odpowiedniej equalizacji; po drugie – by łatwo wyszukać w nagraniach obce, niepożądane dźwięki, niekiedy wręcz przestery (te wbrew pozorom nie są takie rzadkie – i nie mówię, rzecz jasna, o przesterach gitarowych). Z wyważaniem ogólnego balansu bym już uważał, bo to, co na Utopiach zabrzmi właściwie, na wielu systemach mogłoby być zbyt ciemne i przygaszone. Niemniej, najlepsze produkcje audiofilskie brzmią w nagłownych Utopiach wyśmienicie. Po prostu nieskazitelnie. Na co dzień do słuchania rocka i popu przyda się jednak jakaś inna, druga, łagodniejsza konstrukcja. Może właśnie Eleary?


Galeria


Naszym zdaniem

Focal Utopia 9 zzzPrócz swojej „normalności” w sferze stereofonii, Utopie mają kilka wybitnych cech, dzięki czemu zasługują na miano wyjątkowych nauszników. Tymi cechami są precyzja i przezroczystość w całym pasmie, niebywała szybkość, bardzo duży zakres dynamiki i naprawdę niski poziom zniekształceń – nawet przy głośnym graniu. W tych aspektach flagowe Focale co najmniej dorównują najlepszym znanym mi słuchawkom. Od HE-1000 są lepsze pod względem dynamiki i drive’u, od LCD-3 – pod względem precyzji, szybkości i selektywności. To niewątpliwie duże osiągnięcie w sferze słuchawek dynamicznych w ogóle, bez względu na cenę. Warto mieć jednak świadomość tego, jak wybredne wobec muzycznego materiału, jak również samego toru odsłuchowego, są to przetworniki. W tym względzie również zasługują na określenie „wyjątkowe”. To słuchawki na specjalne okazje. Takie, którym przyda się bardziej kompromisowy kompan – odpowiednik auta do pracy czy na zakupy. Ma to, moim zdaniem, niewątpliwy sens, bo w końcu nie po to kupuje się Ferrari…

Sprzęt towarzyszący:

Źródła: Auralic Aries (FW 4.0) + Meitner MA-1, PS Audio NuWave DAC+Linn Sneaky DS (jako transport)
Dyski NAS: Synology DS115, DS214
Wzmacniacze: Trilogy 933, Myryad Z40
Słuchawki odniesienia: Audeze LCD-3 (2015)
Interkonekty RCA: Stereovox hdse, KBL Sound Zodiac, Albedo Monolith

 

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)