Tekst: Ludwik Igielski | Współpraca i zdjęcia: Filip Kulpa Artykuł ukazał się w Audio-Video 9/2018 |
|
|
|
Test grupowy słuchawek Bluetooth (150-800 zł)
Testowane słuchawki
Podsumowanie testu słuchawek
Do odsłuchów wykorzystaliśmy DAP-a FiiO M7 z kartą pamięci micro SD wypełnioną materiałem muzycznym skomprymowanym bezstratnie – w plikach FLAC – o rozdzielczości płyty CD lub wyższej (hi-res PCM 24 bity/48-192 kHz). Odtwarzacz ten wspiera wszystkie najlepsze istniejące protokoły Bluetooth, włącznie z aptX HD i LDAC (tego ostatniego nie mają żadne z testowanych słuchawek) a jako źródło sygnału analogowego sprawuje się zdecydowanie lepiej niż przeciętny smartfon. W dodatku kosztuje umiarkowane 999 zł.
Okazuje się, że przystępne słuchawki z transmisją Bluetooth nie muszą być wcale złe, a uprzedzenia audiofilów uważających tego typu „wynalazki” za niewarte zachodu są – przynajmniej w niektórych przypadkach – przesadzone. Byliśmy szczególnie mocno zaskoczeni jakością dźwięku zaoferowanego przez słuchawki Focala. Listen Wireless, zwłaszcza w promocyjnej cenie 499 zł, to prawdziwa okazja. Nie dość, że świetnie izolują, dobrze obchodząc się bez aktywnego tłumienia hałasu, to grają na poziomie droższych słuchawek przewodowych. Nawet w regularnej cenie 799 zł zdobyłyby naszą rekomendację.
Obiektywnie nieprzeciętnym produktem są także Audio-Techniki ATH-SR5BT. Brylują przede wszystkim w trybie pasywnym, który nie jest tak odchudzony jak aktywny (Bluetooth). Różnice wynikają prawdopodobnie z zaimplementowanej w słuchawkach korekcji EQ. Tak czy inaczej, są to słuchawki dla tych, którzy szukają klarownego i detalicznego brzmienia, a ich rozmiar ma znaczenie – w tym przypadku mniejszy oznacza lepszy. Ciekawą alternatywą są Sennheisery HD 4.40 BT. Różnią się od japońskich nauszników charakterem brzmienia, stawiając na dociążenie i potęgę brzmienia. Grają mniej ofensywnie, zdecydowanie ciemniej. Dużym atutem Sennheiserów jest znacznie niższa cena i dlatego otrzymują naszą rekomendację.
Mimo pewnych oporów, przyznaliśmy ją także słuchawkom House of Marley Buffalo Soldier BT. Wynikały one wyłącznie z faktu, że nie są to zbyt wygodne nauszniki. Oferują jednak coś, czego w takim wydaniu nie znajdziemy w żadnych innych słuchawkach w teście – pierwotną radość ze słuchania muzyki. Czy to nieprzeciętna średnica, czy po prostu najmniejszy poziom podkolorowań sprawiają, że słuchanie muzyki za ich pośrednictwem jest czystą przyjemnością. To także bezsprzecznie najbardziej oryginalna konstrukcja w tym teście i najlepsze materiały. To wszystko przeważyło szalę w stronę formalnego wyróżnienia.
Pozostali zawodnicy z Ameryki (JBL, Koss, MEE audio) wypadli generalnie słabiej niż „europejczycy”. Przede wszystkim nie są to słuchawki w pełni uniwersalne, raczej zorientowane na konkretnego klienta i muzykę, którą ten lubi. Niemniej, małe JBL-e E45 BT mają niezaprzeczalny sens, szczególnie dla kogoś, kto szuka małych i niedrogich słuchawek. Możliwości brzmieniowe tego modelu mile zaskakują.
Najtańsze w grupie Creative’y dołączyły do testowej grupy trochę przez przypadek. Zdecydowaliśmy się jednak je przetestować, by pokazać, jaką jakość oferują na tle wyrobów sporo droższych. Głównym minusem SoundBlasterów jest bardzo słaba izolacja, a w zasadzie jej brak, zaś atutem – mała masa i oczywiście cena. W sumie słuchawki te „nie mają się czego wstydzić”, ale też trudno je polecać osobom skłonnym wydać 400 czy 500 zł. (LI, FK)